Powoli rozglądam się za nowym MTB.
 
	Co prawda w rower włożone 1500 zł na serwis zimowy ( opony, napęd, stery, reg. amortyzatora) ale zawsze można to zmienić na coś innego.  
	Rower mam bodajże od 2017 roku ( czy 18') Giant Talon 0 zbudowany z tyłu na XT, przód plus manetki SLX, amor Suntour Raidon z alu sterówką. 
 
	
 
	 
 
	I tu smuteczek... szukam, szukam i nic nie mogę znaleźć. 
 
	Tzn. nie mogę znaleźć niczego o wygodnej geometrii ale na top osprzęcie. Założenia: najlepiej karbon, sztywne ośki i taperowana główka ramy, napęd AXS. 
 
	Nowa seria Giant Talon to mocne uwstecznienie.  
	Trek Marlin jest dużo gorszy i cięższy. Nowe Pro Calibry geometria do rozważenia... ale o tym poniżej.  
	Spec Chisel w zasadzie to samo co mam więc nie ma sensu...  
	Merida Big Nine XT fajna, ale geo mocno sportowe... 
 
	Co ciekawe - ostatnio oglądałem chłopaków z podlasia na YT i mocno się zdziwiłem że np. Trek Procaliber 9.5 karbonowy Mka ( który rozważałem) waży ... uwaga bez pedałów i dętek 12.2 kilo! Gdzie rower ze zdjęcia powyżej z pedałami alu platformy, rogami w których są narzędzia Lka ( bez koszyków- przed montażem) 12.7 kilo! Skąd taka różnica w wadze ? 
 
	Czy ktokolwiek produkuje wygodnickie/emeryckie MTB na top osprzęcie ? 
 
	Dlaczego taki wybór? Bo tak chcę. Nowe wyciągnięte geometrie nie leżą takiemu staremu grzybowi jak ja.