Skocz do zawartości

Boss

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    361
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Boss

  1. Problemem nie jest infrastruktura rowerowa, tylko ZZIR, czyli Zupełnie Zbędna Infrastruktura Rowerowa. Piesi też nie mają lekko. Ostatnio w okolicznej miejscowości rozpisano przetarg i rozpoczęto budowę ok. 100m chodnika - chodnik powstanie po stronie drogi bez żadnych zabudowań (a dokładniej od strony rzeki i zarośniętego wysoką trawą boiska), podczas gdy po drugiej stronie stoi dom obok domu, a chodnika nie ma i nie będzie - ten chodnik będzie właściwie prowadził znikąd donikąd, no ale będzie chodnik we wsi. Zgaduję, że nikt się nie chciał zgodzić na oddanie części posesji na chodnik oraz nikt nie chciał mieć chodnika przylegającego do posesji, bo wtedy musiałby go w zimie odśnieżać.
  2. Ta DDR przeszkadza rolnikom, bo zabiera miejsce na zaparkowanie maszyn i utrudnia wjazd na pola, nie podoba się rowerzystom, którzy nie chcą po niej jeździć itp... Nic tylko rozpisać przetarg na likwidację DDR i poszerzenie drogi o pobocza
  3. Zdarzenie miało miejsce na ulicy Jana Brzechwy w relacji Kędzierzyn Koźle - Cisowa: google.pl/maps/trasa To jest przykład drogi dla rowerów wybudowanej na potrzeby kierowców i wciśniętej rowerzystom na siłę - problem braku poboczy rozwiązano drogą dla rowerów po jednej stronie, a ciekawy byłby eksperyment w którym na tej DDR postawiono by 20 rowerzystów, 10 jechałoby w jedną stronę, 10 w drugą, niech spróbują się wymijać jadąc z przeciwnych kierunków oraz wyprzedzać. Nie widzę żadnego uzasadnienia dla istnienia tej DDR poza finansowym, po postu oszczędzono na poszerzeniu drogi o pobocza. Zauważcie, że po stronie bez DDR znajduje się droga dolotowa (ulica Zofii Nałkowskiej) i tu wrócimy do dyskusji, czy rowerzysta wyjeżdżający z ul. Nałkowskiej na ul. Brzechwy musi jechać po DDR, mało tego, obejrzyjcie pierwszy filmik dokładnie od początku w zwolnionym tempie - w pierwszej sekundzie widać jakby rowerzystka znajdowała się poza krawędzią jezdni niemal dokładnie w miejscu skrzyżowania z boczną ulicą Nałkowskiej i dopiero wjeżdżała na ul Brzechwy - i tu można zacząć całą dyskusję prawną od początku - czy i dlaczego wyjeżdżający z drogi bocznej musi przeprawiać się na drugą stronę drogi na którą wjeżdża po to by dostać się na DDR. Pierwsza sekunda w powiększeniu - rowerzystka wydaje się być poza krawędzią drogi jakby wyjeżdżała z bocznej ulicy: https://goo.gl/maps/DiABfmM9jj2tPzqY6
  4. Racja. Samochody są coraz większe, ludzie pracują zdalnie, dzieci są wożone do szkoły, sporą część zakupów robi się na odległość ze smartfona, żarcie jest przywożone do domu przez kurierów w samochodach, a więc sprawa jest jasna i prosta: przebywanie w otwartej przestrzeni bez ochrony z blachy wyposażonej w poduszki powietrzne jest skrajnie niebezpieczne, grozi chorobą, śmiercią lub kalectwem, spada dyspozycyjność względem pracodawcy i władzy państwowej oraz nie generuje to niemal żadnych wpływów do budżetu z opłat zawartych w paliwie. Gdyby tak zakazać sprzedaży rowerów z kołami, to do zdalnej pracy, wirtualnego sklepu i wirtualnej szkoły można by przecież dojeżdżać na Zwifcie lub podobnej państwowej platformie i to we własnym pokoju, oczywiście taki wirtualny dojazd byłby całkowicie realnie opodatkowany na równi z paliwem, można by nawet dołożyć obowiązkowe ubezpieczenie od wirtualnych kolizji, o realnych mandatach za wirtualne wykroczenia nie wspominając. A co do szwędania się pieszo w otwartym terenie, to od tego są przecież surogaci... P.S. Coś mam bardzo czarny humor dzisiaj....
  5. A tak trochę poważniej, to pierwszy filmik jest tak absurdalny, że zaczynam wątpić w jego realizm, z tego powodu drugiego aktu już nie oglądałem.... Może to po prostu wyreżyserowana scenka wg fikcyjnego scenariusza spreparowana wyłącznie w celu nabicia komuś oglądalności na jutubie? Proponowałbym drugi odcinek w którym drogą jedzie traktor kierowany przez rolnika, który wziął ze sobą kosę, na końcu można dać scenkę z wyprutymi kosą bebechami.
  6. Tak, masz rację, rowerzystka blokowała cały pas jezdni od samego początku przy olbrzymim ruchu z przeciwnej strony, do tego jadąc zygzakiem jakby była pod wpływem, i na pewno bierze doping, bo tylko wtedy ludziom szajba odbija, zresztą człowiek normalny nie może tak szybko jechać bez koksu, już łatwiej byłoby wyprzedzić kolumnę kombajnów niż takiego zawalidrogę - kryminał to mało powiedziane, przepadek mienia i dożywocie do trzech pokoleń wstecz i w przód, plus deportacja wszystkich krewnych przynajmniej do Korei Płn, Nigru lub od razu do Moskwy w objęcia Putina. P.S. Ironia.
  7. Ciekawe jak sprawa triatlonistki się skończy, byli świadkowie, są nagrania, będzie łatwiej. Przy wielu takich zdarzenia świadków żadnych nie ma, to że policja przyjedzie i spisze zeznania nic nie znaczy, bo to tak jak ze zgłaszaniem kradzieży rowerów, czyli policja znajdzie tylu sprawców zgłoszonych agresji na drodze, ile znajduje rowerów zgłoszonych jako skradzione. Problem łatwo rozwiązać znakami B-9, stawiając je na wszystkich drogach na terenach zabudowanych i przynajmniej 10km naokoło - uzyskanie tego to niemal Święty Graal każdej władzy lokalnej i coraz bardziej się do tego zbliżają (to ironia jakby ktoś nie zakumał)
  8. Fajnie jest teoretyzować, gdy nie doświadczyło się takiego zdarzenia. Mnie taki "wściekły" rok temu wyjechał z drogi wewnętrznej na DDR tuż przed rower, więc lekko otarłem się kierownicą o samochód, po czym ruszył w pogoń, wyprzedził, zajechał mi drogę stając w poprzek DDR, zwalił z roweru z rzucił o glebę. Próbowałem z nim dzień później rozmawiać, bo był łatwy do szybkiego namierzenia, ale ta próba utwierdziła mnie tylko w przekonaniu, że nie warto tego zgłaszać, bo to niereformowalne zwierze. Ale że wiem kto to jest, gdzie pracuje i gdzie mogę go spotkać, to przy ewentualnym następnym takim jego wybryku obaj wylądujemy w szpitalu i zrobię wszystko, by był w gorszym stanie niż ja (niniejszym uczyniłem groźby karalne).
  9. Twór jakim jest "przejazd dla rowerów" jest skrzyżowaniem dróg, czy też jezdni dla pojazdów drogowych, ale jakoś nikt od początku nie chciał tego tworu skrzyżowaniem nazwać i jako skrzyżowanie traktować, nikt nawet nie śmie słowa "skrzyżowanie" w odniesieniu do niego użyć - nigdy nie pojmę dlaczego tak jest. Może w jakimś wszechświecie równoległym historia potoczyła się inaczej i tam nie ma żadnych "przejazdów dla rowerów", są tam tylko skrzyżowania dwóch jezdni, a bez względu na to jakie jezdnie i dla jakich pojazdów drogowych się krzyżują, to reguły i oznakowanie są jednakowe.
  10. Taki post z forum szosa.org: https://szosa.org/topic/3600-jak-jeździć-rowerem-szosowym-w-polsce/?p=460198 Cytat: "Z rozmowy z jednym z politykujących kolegów, często bywających w Warszawie: Na pytanko czy kiedyś Policja zacznie zwracać uwagę na rowerzystów jak na "tych niechronionych" a nie przestępców albo ktoś zacznie układać przepisy odnośnie ruchu drogowego z sensem odpowiedział: "nie ma szans". W kraju obywatele mają się ze sobą kłócić. Robić będziemy trochę ścieżek rowerowych żeby kierowcy byli szczęśliwi, że rowerzystów nie ma na drodze. To nie żart. To fakt, że nie płacimy podatków, ubezpieczeń, mamy lepsze zdrowie, świeższy umysł i brak czasu na ich ogłupiające reklamy w radiu czy w telewizji. Jesteśmy idealnym wrogiem dla ich wyborców. Dla tego w Polsce mamy najwięcej znaków "zakaz jazdy rowerem" chyba w całej Europie ku uciesze kierowców bo przecież Pan z elektrycznego Audi zagłosuje na jednych a Pan z Passata w TDi na drugich a rowerzysta ma wszystkich w D****. Można pisać, robić akcje itp. a oni i tak będą uprawiać swoją politykę. Rada od kolegi: albo emigracja albo uważać na siebie bo lepiej nie będzie."
  11. Jak słusznie zauważyłeś, tutaj wszystko formalnie zależy od strony z której się jedzie, idzie lub biegnie. Przypominam sobie gdzieś jakąś dyskusję o pewnej sprawie sądowej, gdy dla sądu ważniejsze było to, że rowerzysta był miejscowy, a jako miejscowy istniało domniemanie graniczące z pewnością, że musiał wiedzieć, że jest tam droga dla rowerów i że w związku z tą wiedzą musiał po niej jechać rowerem niezależnie od tego, że jechał jezdnią od strony źle oznakowanej drogi dla rowerów, zatem został uznany winnym wykroczenia. Zdaje się, że rowerzysta którego to dotyczyło odpuścił sobie dalszą walkę i po tym wyroku mandat wolał zapłacić. A czy wiedza biegacza, że to jest droga dla rowerów miałaby znaczenie, to wróżenie z fusów, bo każdy sąd osądziłby inaczej... Ciekawe czy w krajach tzw. "starej Unii" takie oznakowanie jest równie nagminne jak w Polsce, łącznie z podejściem tamtejszej policji i sądów - może ktoś wie, a może nawet stamtąd pisuje na forum?
  12. Kierownice gravelowe mają bardzo krótki zasięg (reach), ponadto nabierają tak absurdalnych kątów ustawienia klamkomanetek, że niedługo pojawi się kierownica na której klamki będą ustawione zupełnie poziomo, co będzie prawie równoznaczne z posiadaniem prostej kierownicy z rogami i klamkomanetkami XTR, w których biegi zmieniało się klamkami hamulca jak w grupach szosowych (krótki "wybryk" Shimano). Od lat w rowerze "całoroczno-uniwersalnym" jeżdżę na prostej kierownicy z rogami, na której wszystko jest maksymalnie przesunięte w stronę mostka (musiałem w tym celu rozpiłować obejmy manetek, bo kierownica 31,8 w końcu zaczyna się rozszerzać), a odległość między rogami to ok 420mm mierzone między ich środkiem, zatem jak w szosówce lub gravelu. Rogi mam ustawione pod kątem ok. 20 stopni w górę, a na zewnątrz rogów wystają końce kierownicy po jakieś 4cm (bo kierownica ma jakieś 520mm) - te końce zamierzałem początkowo obciąć, ale wyszło na to, że są one bardzo przydatne, bo trzymając kierownicę za rogi nam pewność, że ręka mi z kierownicy nie spadnie w żadnej sytuacji, ponadto na końcach da się powiesić np. dodatkową lampkę przednią ustawioną tak by była pod kierownicą.
  13. Wewnętrzne prowadzenie linek i przewodów hamulcowych w ramie może ładnie wygląda, ale raz, że to zupełnie zbędne dziurawienie ramy i zapewne niezbyt szczelne, a dwa, że może to być upierdliwe przy wymianie okablowania. W tym Krossie ten zawijas na pancerzu tylnej przerzutki jest żałosny, ciągle nie rozumiem, dlaczego żaden Chińczyk nie produkuje kopii starego dobrego kółeczka Avida. Osłony na łańcuch jak w tym Krossie osłaniają odzież, a napęd niemal wcale, bo to co wyrzuci przednie koło i tak poleci na korbę, chyba że z przodu osłony doklei się wiszący chlapacz wykonany ze srebrnej taśmy, dlatego lepsze są osłony bardziej pełne albo całkowicie pełne i osłaniające korbę też od wewnętrznej strony. Błoto pośniegowe z piachem i solą skutecznie zeżrą łańcuch wraz z kasetą i może kółeczkami przerzutki, dziury w ramie pod pancerze i przewody będą ciągnąć wodę z solą do środka. Albo będziesz czyścił łańcuch albo tylko smarował, ale bez jego wymiany zarżniesz przy okazji kilka zębatek kasety. Dlatego wg mnie 27 biegów z dwoma przerzutkami jest zbędne, jeżeli do tej pory wystarczało 7, a jeżeli wystarczała jedna tarcza z przodu, to 3 będą grubą przesadą. Może złe doświadczenia z wielobiegową piastą miały związek z tym, że była już używana. Napęd z przerzutką zewnętrzną jest bezpośrednio wystawiony na warunki otoczenia, więc wraz z nim pojawią się pewne zalety, ale też mnóstwo nowych wad. W obecnie funkcjonujących na rynku przerzutkach w piaście nie podoba mi się tylko jedna rzecz, tzn. obrotowe manetki, które w zimie gdy mocno zmarzną ręce są nie do użytku.
  14. A może to klienci muszą wychodzić naprzeciw ofercie producentów wg których powinni lub muszą mieć w garażu 5 rowerów, a każdy rower do specyficznego zastosowania. Im więcej zamieszania w ofercie, tym bardziej skołowany klient, któremu wraz z jednym rowerem można wcisnąć drugi rower, a jak się zorientuje, że żaden mu nie pasuje, to kupi i trzeci, no bo skoro istnieje ileś rodzajów rowerów, to trza je mieć. - Co znaczy gravel? Znaczy to co w katalogach z ofertą rowerów. - Czy gravelowe grupy osprzętu są potrzebne? Z punktu widzenia producenta osprzętu jak najbardziej, bo zróżnicowanie oferty zwykle się bardzo opłaca, ale z punktu widzenia użytkownika niekoniecznie lub wcale.
  15. Można mieć za szerokie, można też za wąskie, to zależy od cech indywidualnych. Większość siedzi na siodełkach zgodnie z teorią, czyli opierając się na siodełku kościami kulszowymi, ale też są tacy którzy tego nie znoszą, bo powoduje to dokuczliwe bóle miednicy i tacy siedzą na czubkach siodełek. Kolejna sprawa to wszelkiego rodzaju otarcia itp. - i tu uwaga, bo niektóre siodełka z otworem mają dość ostrą krawędź przy otworze, która może niweczyć jego funkcję powodując mocne otarcia...
  16. Co do luksów-lumenów, to szczególnie na drogach nieoświetlonych przyjąłem taką zasadę, że przednie światło powinno sprawiać, że rower będzie przez jadących z przeciwka i wyjeżdżających z dróg bocznych postrzegany jak każdy inny pojazd, a tylne światło nie może powodować pomylenia roweru z odblaskiem na asfalcie, po którym można przejechać. Z tyłu roweru chyba większą robotę niż mocna migająca lampka mogą robić odblaski na pedałach lub butach.
  17. Bo rower wg polskiego prawa ma mieć światła pozycyjne, a nie światła mijania, drogowe, przeciwmgłowe, nie mówiąc już o szperaczach na zupełnie dzikie tereny - ale te inne niż pozycyjne bywają przecież w rowerze po prostu niezbędne. Inna sprawa, że widuję rowery miejskie praktycznie oślepiające innych i po prostu spokojnie jadące do pracy lub po zakupy, ale to może być kwestia ustawienia kąta lampki, a nie jej jasności. Niemcy zdaje się jako jedyni coś uregulowali w kwestii jasności świateł rowerowych, a nawet możliwości oślepiania (homologacja), ale nie wiem jak lampki z maksymalną jasnością wg niemieckiego STvZO radzą sobie poza miastem i w terenie. W mieszczuchu mam dynamo na oponę i ciągle żałuję, że nie wsadziłem dynama w piaście, korci mnie nawet wsadzenie takowego do roweru sportowego używanego w niektórych okresach wyłącznie nocą - ale mam pewne wymagania co do lampki przedniej (trochę już poza tematem) i obawiam się, że nie do spełnienia, bo ideałem byłaby hybryda z wymiennymi akumulatorkami pod dynamo, takie połączenie Convoya z B&M, taka która domyślnie do świecenia bierze prąd z dynama, a jeżeli ma zamontowany akumulator, to dynamo go ładuje (albo i nie ładuje - czyli wg ustawień użytkownika), do tego możliwość ręcznego przełączenia tylko na akumulator, co by np. zdjąć, wziąć do ręki i używać jako latarki-szperacza, a nawet tryb "boost" (teraz wszystko się "boost'uje") w którym napięcie z dynama jest dodawane do napięcia z akumulatora i wtedy to już nawet ciężarówka z rzędami szperaczy na dachu nie podskoczy, obawiam się jednak, że albo takiej lampki nie ma, albo cena będzie kosmiczna, albo należałoby to zlecić jakiemuś pasjonatowi przerabiającemu lampki...
  18. To jest celowy zabieg producenta - jeżeli w instrukcjach są zapisy, by po naładowaniu i przed zamontowaniem na rower dokładnie założyć osłonę na złącze ładowania, a nawet ostrzeżenia, by nie jeździć z czymkolwiek wpiętym do złącza, to znaczy, że lampka nie jest do tego przystosowana, ale że ludzie mają inwencję twórczą, to dodatkowo wyłącza się świecenie podczas ładowania lub umieszcza złącze tak, by było niedostępne po zamontowaniu na rowerze, a wszystko po to, by nikt nie próbował jeździć np. z podłączonym powerbankiem - to też dyskwalifikuje takie lampki do używania np. z dynamem. Lampki mogą mieć poziom ochrony przed wodą IPX4, nawet IPX8, ale warunkiem jest zakrycie złącza tak jak to przewidział producent oraz nie dotyczy to procesu ładowania...
  19. A realne problemy tworzą wożący na wielodniowe wyprawy bateryjno-akumulatorowe lampki z powerbankiem zamiast dynama w piaście.
  20. W lampkach akumulatorowych do ładowania stosowane są znane z kruchości złącza micro-USB albo dużo odporniejsze USB-C, w tym drugim przypadku nie trzeba się przynajmniej martwić o odwrotne podłączenie ładowaki, ale może być tak, że nabywca kupił nieświadomie np. lampkę z USB-C, ale nie ma ładowarki z taką wtyczką i musi kombinować co dalej. Nie wiem jakie złącza przeważają na szerszym rynku, ale lampki z którymi miałem styczność "naoczną" miały micro-USB, czasem pionowo zamontowane do płytki z elektroniką, co jeszcze bardziej naraża na uszkodzenia. Na lato kupiłem sobie do szosówki tylną lampkę akumulatorową w lokalnym sklepie z chińszczyzną i ma ona pionowe micro-USB, a że używam starej komórki z takim złączem, to spróbowałem naładować, ale się nie udało, bo okazuje się, że w tym standardzie wtyczka wtyczce nie jest równa i akurat plastikowa obudowa wtyczki była za szeroka dla lampki, na szczęście miałem też inną ładowarkę też z tym standardem i w końcu się udało naładować. Lunar R1 ma 3 tryby świecenia: 1) ciągły, świeci duża dioda i dwie małe, 25 godzin na bateriach, 2) migający, wszystkie migają, 50 godzin, 3) ciągły do jazdy grupowej, wtedy ciągle świecą tylko dwie małe diody, czas 200 godzin. Tryb migający mi się nie podoba, bo mógłby być bardziej oszczędny, a ciągły-grupowy wydaje się być dość słaby pod względem mocy światła, ale mimo to i tak zdecydowałem o zakupie.
  21. Rozsądnie jest na wyprawę 2000 km zabrać dokładnie pół kilo łańcucha - typowy łańcuch waży 250g - bierzesz drugi zapasowy i pół kilo jest - a ewentualne zmienianie należy przemyśleć zależnie od warunków jazdy, a niekoniecznie zależnie od kilometrów, mil morskich czy parseków. Podałem przebieg w latach, bo to też jest jednostka miary - ostatni licznik używałem w 2004r, więc nie podam kilometrażu, bo go po prostu nie nam czym zmierzyć. Następca pokazanego na fotkach roweru rozpoczął użytkowanie w roku 2008, jego napęd ma 15 lat i jest używany z trzema łańcuchami Campagolo C9 i jednym CN-7700, używam mieszaniny 3 kaset, a największą część stanowi Ultegra 6500 - inna sprawa, że w tym rowerze na napędzie mam już własnej konstrukcji osłony, które zatrzymują niemal wszystko co wyrzuca przednie i tylne koło. Nie mam zamiaru wymieniać całego napędu co dwa lata, dla mnie rozsądne minimum to przynajmniej 5 lat, a przy zastosowaniu osłon przynajmniej 10 (mowa o napędzie 2x9: 44/30 na korbie, obecnie z kombinowaną kasetą 13-30).
  22. Napęd 3x9, kaseta HG50, korba LX - używany od roku 2002 do 2008, cały rok, głównie las, szutry, piasek, dużo jazdy w śniegu, trochę jazdy po asfalcie, napęd czyszczony co 2-3 tygodnie (maks 1 miesiąc), łańcuchy rotowane zależnie od wydłużenia, od kilku tygodni do dwóch miesięcy - w sumie 4 łańcuchy: 3 szt Shimano HG50 i 1szt. Sram PC59 (pokazany na fotce), przy czym ten Sram to była kompletna pomyłka, przy trzecim HG50 musiałem piłować zęby kasety, bo zarżnął je ów Sram zanim się zorientowałem, że nie wytrzymał miesiąca jazdy po lesie (od tamtej pory do Srama mam nieuleczalną awersję). Fotka kasety jest z czasów, gdy dawała rady jeszcze przez półtorej roku, potem kaseta straciła całkowicie czubki zębów na kilku zębatkach i każdy łańcuch już na nich skakał - blat LX (ten stalowo-szary na fotce) padł nieco wcześniej, oryginalna zębatka 32 w korbie LX nie wytrzymała 2 lat (to był zaskakująco miękki materiał, co było odczuwalne przy próbie piłowania pilnikiem), resztę przejeździłem na zębatce 32 FSA (na fotce wraz z blatem LX, materiał był już dużo lepszy) i nowym blacie 44 też FSA. Pytasz o przebieg? To jest jedno z trochę głupich pytań. Przebieg nie ma większego znaczenia, znaczenie mają warunki i obciążenia (np. napęd 1x z zębatką 32) ewentualnie koszmarna jakość komponentów - np. 10 rzędowe łańcuchy Shimano, Ultegra i XT, to jakaś kpina, są gorsze niż pokazany i opisywany PC59 - gdybym w szosówce chciał rotować 10rz. łańcuchy Shimano, to do tej pory zużyłbym 12 sztuk, czyli po 3 szt na rok, dla porównania, gdy po roku koszmaru w szosówce z łańcuchami Shimano założyłem łańcuch 10rz. Campagnolo, to jeżdżę na jednej sztuce już trzeci rok, a wydłużenie jest symboliczne (warunków pracy napędu w szosówce używanej tylko w suchych warunkach i głównie na blacie 53 nie należy w ogóle porównywać z napędem 3x9 używanym w terenie, na szczęście nigdy nie próbowałem używać 10 rzędów w terenie). Fizyka jest prosta, ale nie tylko chodzi o "sumę wydłużeń", ale też o pracę na zębach - dłuższy łańcuch pracuje coraz wyżej na zębach robiąc z nich płetwy rekina. Rotowanie temu zapobiega, ale można się spodziewać "ubijania" materiału na zębach i będą na nich widoczne zadziory, przy czym można łatwo je usunąć. Natomiast współczesne łańcuchy bywają tak marnej jakości, że zwykle nie zdążą zniszczyć kasety, a z powodu wałkowanego tu wielokrotnie głupawego stopniowania napędów MTB (1xCośTam) zarżną same siebie i przede wszystkim aluminiową zębatkę korby oraz najmniejsze zębatki kasety, a reszta będzie niemal nietknięta - stąd moje pewne zrozumienie dla osób krytykujących rotowanie, bo po prostu przy tak dziadowskich łańcuchach, durnym stopniowaniu i obciążeniach przy jeździe na korbie 32, rotowanie traci sens.
  23. Tak na moje oko - masz bardzo wysoko ustawione siodełko, noga niemal prosta i jeszcze stopa w dół, więc nawet zdecydowanie za wysoko - kompensujesz to podwyższając kierownicę i najprawdopodobniej zmusza Cię to do przesunięcia się na siodełku do przodu, co z kolei może zmuszać do podpierania się na rękach lub występuje inny efekt, tzn. za wysoko ustawione siodełko bardzo utrudnia pochylenie tułowia, co obciąża kręgosłup niemal na całym odcinku, a rękami z trudem sięgasz do kierownicy i żadne jej przybliżanie ani podwyższanie nie pomagają.
  24. Smart Lunar R1, za 40zł plus wysyłka jest do zdobycia - w komplecie jest klasyczny uchwyt na sztycę, uchwyt na tylne widełki i dwie baterie AAA - od 10 lat w rowerze MTB używanym cały rok używam starszej wersji Smarta, tzn. RL-317R, i ciągle świeci, a w tym rowerze korzystam akurat z uchwytu na dolne widełki - w nowym Smart Lunar nie do końca podobają mi się tryby świecenia, ale konstrukcja zewnętrzna i elektroniki są podobne jak w starszym - Smarty mają mechaniczne przełączniki, które da się wylutować i zamienić na inne, ale nigdy tego nie musiałem robić. Wspomniane wyżej Cateye TL-LD170-R miały metalowe kopułki dociskane do ścieżek na płytce zamiast przylutowanych przełączników, owszem, to były fajne lampki, używałem dwie sztuki, ale jeden 10 letni Smart wciąż świeci, a obie sztuki Cateye używane wyłącznie w szosówce poszły do śmietnika z powodu problemów z załączaniem i wspomnianymi kopułkami pod którymi śniedziały ścieżki - przeczyszczanie izopropanolem w sprayu pomagało na krótko, a rozebranie tego bez uszkodzenia czegokolwiek było nierealne. W tym roku padła mi druga lampka Cateye więc zamieniłem ją na wspomnianego Smarta, kupiłem nawet 2 sztuki, bo lampek z takimi uchwytami i o takiej konstrukcji na rynku jest coraz mniej lub nawet nie ma już wcale - teraz zaczynają dominować gumki zamiast uchwytów, nie pozwalające na regulację kąta ustawienia lampki, a niektóre lampki mają uchwyty o konstrukcji z którą miałem bardzo złe doświadczenia, tzn. lampki wylatywały z nich jak z procy na wertepach.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...