Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 173
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    74

Odpowiedzi dodane przez zekker

  1. Bo jestem przyzwyczajony, bo ma wszystko czego potrzebuję:
    - podgląd mapy wgranej na gps lub pendrive/kartę pamięci
    - podgląd danych przejechanej trasy

    Rysowania kresek nie potrzebuję, bo z nawigacji nie korzystam, ale dobrze jest przejrzeć planowaną trasę na mapie, którą się ma w terenie.
    Zależy mi na tych danych, które potem notuję sobie w arkuszu.

    Ostatnio wypróbowałem Zombie TrackerGPS. Daje radę odczytać z Garmina, ma podstawowe dane, ale mapę zaciąga z sieci i nie wiem czy uda się zmusić do zaciągnięcia z dysku/karty/pena.

  2. 11 godzin temu, leon7877 napisał:

    Hmm no właśnie o wagę mi chodziło. Te Marathon Plus to i tak są ciężkie kloce, te Verdesteiny 37-622 ważą (według producenta) 720, a najwęższe Marathon Plus już 750. Szersze pewnie i przebiją kilogram a to chyba robi różnicę.

    Według producenta M+ 37mm ważą 900g.
    Zwykłe M 730g.
    M Mondial 570g.

    Jak mają być pancerne, to niestety będą ciężkie. Jak można trochę odpuścić, to będzie lżej.

    Jak masz dużo pod górę, to waga będzie utrapieniem. Jak płasko, to nie aż tak dużym.
    W mieszczuchu mam M GT 365 2", razem ważą około 2,5kg. Czuć utratę dynamiki, ale mimo "agresywnego" bieżnika toczą się całkiem sprawnie. Na wyprawę bym ich raczej nie brał, choć wytrzymają dużo, do codziennej jazdy są w miarę ok, choć jak zużyję, to jednak wrócę do Mondiali i Winterów. Uniwersalność jest fajna, ale jednak czasami kompromisy dają o sobie znać.

  3. 4 godziny temu, leon7877 napisał:

    No i obciążenie będzie takie że moja masa 110 + masa roweru pewnie z 10 kg (czyli ta podlinkowana nie spełnia - czy trzeba się tym aż tak przejmować)?

    Tak jak wyżej było pisane, masa rozkłada się na dwa koła.
    A tak, to bierz najszersze jakie zmieścisz w rowerze, będą miały większy udźwig.

    2 godziny temu, leon7877 napisał:

    Czy jeżeli teraz mam opony 37-622 to na te same obręcze pasować będzie 28-622?

    Nie powinno być problemu, chyba że masz jakieś wyjątkowo szerokie obręcze. Typowo w crossach/trekkingach były 17-19mm.

    Po co chcesz węższe? Jedynie trochę wagi urwiesz, prędkości nie zyskasz, a spada komfort.

    2 godziny temu, leon7877 napisał:

    A możliwe jest, że opona po czasie traci właściwości i staje się bardziej podatna na przebicia? Mam teraz Vredesteiny Perfect 4 seasons. Nigdy nie było tak, że co wyjazd to szkło wbite w dętkę, a raczej szkieł było zawsze tyle samo bo i czemu np wiosną rok temu miałoby być inaczej w tej kwestii niż teraz. Tu też obiecana jest odporność na przebicia, ale teraz już jej nie widzę

    Jak się zetrze, to jest cieńsza, więc trochę łatwiej przebić.
    Na stronie producenta nie widać co tam siedzi jako wkładka, czy to dodatkowa warstwa kauczuku, czy jakaś warstwa z gęstszym oplotem, czy inna trudno przebijalna powłoka. Kauczuk nie powinien się psuć, oplot czy inna wkładka w zasadzie może popękać, ale ciężko mi powiedzieć na ile to realne. Stawiam, że prędzej się zetrze bieżnik, niż te warstwy zestarzeją, ale jak się mało jeździ, to teoretycznie możliwe.

    Pech, to pech. Wiele lat nie miałem, a kiedyś trafiło mi się 2x tego samego dnia.
    Może być inaczej, bo np. w tym roku mniej śniegu było i rzadziej odgarniali, przy okazji "sprzątając" szkło ;)

  4. 20 godzin temu, RabbitHood napisał:

    Niech mi ktoś powie, co trzeba mieć w głowie by koksować się przy uprawianiu sportu amatorskiego? Jeszcze rozumiem dla grubej kasy w sporcie zawodowym

    A jak według ciebie wygląda sport amatorski?
    Że ktoś z brzuchem wstaje od biurka i startuje w lokalnym wyścigu o uścisk dłoni sołtysa?
    Że samotny wilk trenuje i startuje w lokalnych, a może regionalnych zawodach?
    A może to klub sportowy, z regularnym treningiem pod okiem fachowców, regularne starty w zawodach, wyjazdy na cykle krajowe?

    Poziom zaawansowanego sportu amatorskiego niewiele się różni od zawodowego. Różnica jest w tym ile się do tego dokłada lub ile na tym zarabia.
    Zatem chęć osiągów i pokusa dopalenia jest praktycznie ta sama.

     

    A sposobów na oszukiwanie jest wiele, od konkretnego szprycowania się, po jakieś amatorskie sposoby (tussipect nadal w modzie?), wspomniane skracanie trasy, ukrywanie licencji itd.

    Ba, sam się otarłem o doping farmakologiczny i być może na kontroli coś by wyszło, bo leczyłem się na astmę. Nie ten poziom wytrenowania i zaangażowania, żeby to miało jakiś konkretny wpływ na wynik, ale jak najbardziej mogłem wpaść w koszyk dopingu.

  5. W dniu 5.12.2023 o 18:44, spidelli napisał:

    a od wczoraj próbuję się zaprzyjaźnić z BaseCampem

    Pod linuksem?
    Jak zainstalowałeś?

     

    Jeżeli chodzi o współczesne systemy operacyjne, to zarówno Windows, jak i środowisko Gnome idą w bardzo kiepskim kierunku.
    Niby wszystko ładne, proste i przyjemne, a koniec końców nie wiadomo co nie działa i dlaczego.

    Win10 idzie jeszcze okiełznać, chociaż schizofrenia interfejsu jest już zaawansowana (część ustawień jest w nowych okienkach, część przerzuca do starego dobrego panelu sterowania).
    Po dograniu Open Shell Menu jest w miarę ok, to nowe menu start dla mnie jest nieużyteczne trzeba koniecznie myszką wykilkać, ewentualnie wyszukać jak się zna nazwę programu. W starym kilkoma klawiszami mogłem otworzyć arkusz z rowerowymi notatkami, zamknąć/uśpić system. Alternatywne menu start ratuje sytuację.
    Jedyna dobra zmiana względem 7, to w końcu MS nauczył się jak przewijać rolką myszki zawartość nieaktywnych okien, coś co w linuksach działało od dawna. Poprawili też zarządzanie oknami na dużych ekranach, mając nawet kilka wygodniejszych rozwiązań (np. dwukrotne kliknięcie przy wskaźniku rozciągania okna w pionie, powoduje rozciągniecie na maksa).

    Win11 to już kompletna porażka interfejsowa, jeszcze bardziej niespójna koncepcja, jeszcze bardziej niewygodny start.
    W zasadzie już kompletny brak możliwości dostosowania wyglądu okien, do własnych potrzeb i preferencji, coś co istniało przynajmniej od czasu Win3 zostało kompletnie uśmiercone. Nie wiem, może młodzi dobrze widzą, że lekko inny odcień tytułu okna, lekko zmienione obramowanie, to wyraźna oznaka aktywnego okna lub nie. Od kiedy pamiętam aktywne okno miało wyraźny kolor belki tytułowej, nieaktywne było wyszarzone lub inny wybrany kolor. Jasne i wyraźne, bez wpatrywania się co i jak.

    Mówiłem sobie, że Win7 to już ostatni na moich komputerach, ale niestety jestem jeszcze przywiązany do kilku aplikacji (między innymi BaseCamp), wiec jak modernizowałem to siłą rzeczy trzeba było podnieść się do 10. Tyle dobrego, że mam wersję Pro, więc jakąś kontrolę nad aktualizacjami mam.
    Na laptopie niestety jest 11, ale udało mi się równolegle postawić Debiana 12, więc głównie w nim siedzę.

     

    Linuksy niestety podążają podobną drogą, co Windows, też wszystko coraz bardziej ładne, proste i przyjemne. Prowadzi to do sytuacji, gdzie ustawienia graficzne nie współgrają z plikami konfiguracyjnymi, coraz trudniej dogrzebać się, gdzie te ustawienia siedzą (np. okienkowe zarządzanie siecią nie wszędzie ma przełożenie na pliki w etc, te które są dobrze znane i opisane w sieci).

    Psuć się zaczęło w okolicach Win8, jak wszedł Gnome3 i wepchnięto interfejs przystosowany do dotyku w komputery stacjonarne.
    Nie trawię braku normalnego pulpitu, gdzie mogą sobie powrzucać skróty czy podręczne pliki, nie trawię tego menu "start" gdzie ciężko coś znaleźć, bo trzeba wiedzieć jak wygląda ikonka lub wiedzieć jak się program nazywa.
    Na szczęście puki co jest Mate, czyli taki Gnome 2.5. Można mieć na wierzchu stare dobrze znane rzeczy, a pod spodem nowocześniej.

  6. 20 godzin temu, Greg1 napisał:

    producent wysyła za darmo nowy komplet jak coś padnie - niech ktoś potwierdzi

    W zeszłym roku miałem wywrotkę i pokrętło pękło.
    Przez stronę wyklikałem o jaki model chodzi, dodałem zdjęcie i w jakiś tydzień czy półtora odebrałem części do wymiany.

    @Mentos

    No ja przeważnie w terenie, a nie szosą. Buty mam już prawie 5 lat i poza tą wywrotką, to mi jedynie kilka razy linki się splątały w pokrętłach. Na szczęście mam w domu torxa 6, więc mogłem rozkręcić i poprawić.
    Potem się przyzwyczaiłem, żeby napinać linki/cholewki w pierwszej fazie dokręcania i jak na razie problem nie wrócił.

    Jak ktoś zdesperowany i chce tanio, to pewnie da radę dobrać odpowiednią żyłkę wędkarską.

  7. 22 godziny temu, leon7877 napisał:

    Prędkość zbliżona do prędkości pieszego to prędkość zbliżona do 5 km/h.

    Jaka jest podstawa prawna?

    Piesi poruszają się od 2-3km/h do kilkunastu czy nawet okolic 20km/h jak biegną.
    Według mnie intencją piszących przepis była jazda z prędkością dostosowana do takich pieszych jakich się aktualnie spotyka, a nie jakiejś ogólnej średniej. W przeciwnym wypadku byłoby jasno zapisane np. te 5km/h.

    22 godziny temu, leon7877 napisał:

    Niektórzy się tak zachowują, jakby byli ślepi. Na tym zdjęciu widać, że gdy kierowca skręci to nie ma przed sobą od razu przejazdu rowerowego, więc ma szansę przynajmniej teoretyczne zobaczyć rowerzystę przed sobą.

    Jeżeli rowerzysta jest przed samochodem, to w obu przypadkach kierowca ma możliwość jego zauważenia.
    Jeżeli rowerzysta jest nieco z tyłu, dogania zwalniający i skręcający samochód, to w obu przypadkach kierowca ma duży problem z jego zauważeniem.

    22 godziny temu, leon7877 napisał:

    Gdzie tam widzisz ciągłą podwójną? Z osiedlowej można skręcić w prawo przecież. Nie można w lewo, bo tam są dwa pasy tylko w kierunku od lewej do prawej. wyjeżdżając z osiedla.

    Na samym środku zdjęcia.
    Od dołu masz jedną drogę, po lewej masz wylot innej i o tej pisałem. Żeby z niej skręcić w lewo i potem w prawo na główną, to trzeba przeciąć podwójną ciągłą.

    22 godziny temu, some1 napisał:

    To nie jest dyskusja o prawie.

    Ależ jest o prawie, skoro są dywagacje o dozwolonej prędkości, o geometrii drogi, o pierwszeństwie.
    Ta uwaga nie była tylko do ciebie, bo wiele razy się takie błędy przewijają.

    22 godziny temu, some1 napisał:

    Nic co pokazałeś nie stoi w sprzeczności z tym co napisałem. Gdyby ścieżka szła przy samej jezdni, to każdy samochód oczekujący na wyjazd z podporządkowanej blokowałby przejazd dla rowerów. A tak blokują tylko ofermy ignorujące przepisy. Zamiast wkurzać się na babkę w Subaru, stałbyś czekając aż BMW zjedzie, albo omijał je po przejściu dla pieszych.

    Miałbyś rację, gdyby większość kierowców nie była tymi ofermami.
    Mijam codziennie wiele skrzyżowań gdzie jest odstęp od krawędzi jezdni, większość kierowców nie potrafi dojechać do końca i blokuje przejazd lub przejście.
    Ba, większość nie rozgląda się czy ktoś nie jedzie drogą dla rowerów i się pcha mimo, że ma widoczność na główną, gdzie jedzie sznur samochodów. W tym jest głównie problem, że w zasadzie to klasyczne wymuszenia, bo kierowca zamiast najpierw popatrzeć na chodnik i drogę dla rowerów, to tylko wgapia się w jezdnię.

    Wiem, że są trudne wyjazdy i nie mam problemu jeżeli taki samochód stoi już od jakiegoś czasu.
    Mam problem jeżeli kierowca mógł mnie widzieć, a mimo to zablokował przejazd.

    22 godziny temu, hulk14 napisał:

    To akurat zdecydowany plus.

    Kwestia danego miejsca. Jak da się łatwo przejechać na drugą stronę i dotrze do wybranego miejsca, to ok.
    Jak są długie odcinki bez możliwości skrętu, to nadkłada się niepotrzebnie drogi.

    22 godziny temu, uzurpator napisał:

    No to nie fakap, ale dwa fakapy. Po pierwsze, nie można wymagać przestrzegania przepisów, jeżeli aby to wykonać potrzebujesz osprzęt którego się od Ciebie nie wymaga. Po drugie - fotoradar średnio się sprawdza przy pomiarze prędkości rowerzystów.

    Przepis jest przepis, nie ma zwolnienia z ograniczeń prędkości dla rowerzystów.
    No i nie czarujmy się, w większości miejsc przekroczyć prędkość rowerem jest trudno. Zostają bardziej strome górki lub strefy zamieszkania. W obu przypadkach dosyć dobrze czuć nadmiar prędkości. Trzeba by być totalną ofermą lub intencjonalnie cisnąć.

    Nie testowałem fotoradarów. Te tablice przy przejściach jak jestem sam na drodze, to przeważnie dosyć dobrze pokazują, choć nie wszystkie łapią.

    @Mentos & rondo

    Ciężko po samym znaku dojść co ustalający znaki miał na myśli.
    Swoją drogą ciekawe ile osób poprawnie takie rondo pokonuje, ile pamięta o prawej wolnej.

  8. Taka ogólna uwaga, wklejajcie linki zamiast zrzutów ze StreetView. Będzie łatwiej zorientować się jak dane miejsce wygląda.

    W dniu 29.02.2024 o 08:21, leon7877 napisał:

    Rozumiem że to pewnie jakieś kwestie związane z tym, żeby przejście i przejazd nie były za blisko ulicy, bo kierowcy skręcając mogliby nie zdążyć się zatrzymać.

    W dniu 29.02.2024 o 09:16, Sobek82 napisał:

    Pięknie to zrobione, po bożemu, wincyj takich skrzyżowań.

    Ani pięknie, ani po bożemu, to tylko niedorozwój zamawiającego i projektanta.
    Pięknie i po bożemu, to ścieżka szła by dalej prosto wzdłuż głównej drogi.
    Tak to robią np. w Lipsku (minus taki, że siłą rzeczy ścieżki są jednokierunkowe): https://www.google.pl/maps/@51.339487,12.3952576,3a,75y,210.57h,68.87t/data=!3m6!1e1!3m4!1srB16TUb7fHVSJTBvMaq2yA!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu

    Przykład ze zdjęcia wprowadza dodatkowe niebezpieczne elementy:
    - dodatkowy punkt kolizyjny z wyjazdem z osiedla
    - niejednoznaczność pierwszeństwa
    - niejasność w jakim kierunku jedzie rowerzysta, więc ciężej określić jego intencje
    Dodatkowo piesi zamiast mieć niecałe 10m skrzyżowania do pokonania, mają 30-40m bo muszą iść na około.

    W sumie, to z tej osiedlowej nie można skręcić na główną, bo ktoś wymalował podwójną ciągłą :teehee:

    Jakby przejazd i przejście były poprowadzone po prostej:
    - intencje rowerzystów będą jasne, jadą wzdłuż głównej
    - kierowcy skręcający z głównej muszą ustąpić rowerzystom jadącym drogą dla rowerów, nie tylko będącym na przejeździe
    - nie ma dodatkowego krzyżowania z osiedlówką

    23 godziny temu, leon7877 napisał:

    gdyby to było na prosto przy samej ulicy, to kierowcy skręcając wjeżdżaliby od razu na przejście nie widząc czy tam ktoś jest czy nie

    To kierowcy są ślepi i nie widzą co jest przed nim na drodze? Przed skrętem nie obserwują czy ktoś nie znajduje się na przejściu lub w jego okolicy?

    Niebezpieczny element, to przejazd dla rowerów, gdzie faktycznie ciężko o dobrą widoczność. Tutaj trzeba też dobrej woli samych rowerzystów, wyczucia czy kierowca ich widzi, czy lepiej jednak zwolnić i przepuścić.
    To co jest na zdjęciu tego problemu jednak nie rozwiązuje, nadal widoczność jest kiepska, dochodzi niejasność pierwszeństwa.

    23 godziny temu, some1 napisał:

    I właśnie po to ten przejazd jest tak zrobiony, żeby rowerzyści na pełnej bombie z górki nie wpadali prosto na ulicę. Dodatkowo auta oczekujące przy krawędzi na wyjazd z podporządkowanej nie blokują przejazdu. Same plusy takiego rozwiązania :)

    Ludzie nauczcie się w końcu pisać poprawnie.

    Ulica, aleja, plac, skwer, rondo itp. to są nazwane drogi, miejsca w miejscowościach.
    Droga, jezdnia, chodnik, droga dla rowerów, to są elementy związane z ruchem, z przepisami. Jeżeli jest dyskusja o prawie, to warto używać tych ścisłych określeń, a nie potocznych.

    Odnośnie drugiej części, taaa jasne nie blokują.

    Babka stanęła na przejściu tylko dlatego, że w końcu mnie zauważyła, tak by zatarasowała również przejazd.

    shot0995.thumb.jpg.a6a3d56c69d962145212426e690cc421.jpg

    Zielona strzałka, co z tego że na głównej ciągle jadą i nie da się skręcić, wjadę i zablokuję.

    shot0994.thumb.jpg.0bb65c9a5729e7a4934d115deee0f763.jpg

    Miejsca tyle, że nawet dostawczak się zmieści, ale po co dojechać do krawędzi i nie wystawać tyłkiem na przejeździe.
    Kolejny też nie może poczekać przed przejściem (owszem obecnie już mocno wytarte).

    shot0993.thumb.jpg.f29cadad86f280937d7cf48c5e605179.jpg

    22 godziny temu, leon7877 napisał:

    Ale o ile mi wiadomo, to dozwolona prędkość na pasie rowerowym jest taka sama, jak dozwolona prędkość na ulicy w terenie zabudowanym.

    Jeżeli to faktycznie pas rowerowy, to tak. Tyle że nie na ulicy, a jezdni.
    Na zdjęciu jednak pokazałeś drogę dla rowerów, a nie pas rowerowy. Tutaj przepisy jasno nie określają prędkości, więc jak nie ma znaku przy tej drodze, to można przyjąć standardowe 50 w zabudowanym.

    Cytat

    Wtedy prawie wszystkim rowerzystom spotkanym na chodniku można by z miejsca wlepiać mandaty bo po pierwsze okaże się że nikt nie jedzie z prędkością zbliżoną do prędkości 5 km/h

    Z tego co wiem, to przepisy nie precyzują co oznacza prędkość zbliżona do pieszego, czy to wartość bezwzględna w okolicach tych 5km/h, czy to prędkość pieszych, którzy się obecnie na chodniku znajdują.

    22 godziny temu, uzurpator napisał:

    Formalnie, to rower nie posiada miernika prędkości jako obowiązkowe wyposażenie, więc możesz i z prędkością dźwięku jechać.

    Brak licznika nie zwalnia z przestrzegania prędkości. Był nawet kiedyś wyrok w takiej sprawie jak fotoradar złapał rowerzystę, a policjant/strażnik miejski rozpoznał sąsiada.
    Sąd uznał winę przekroczenia prędkości, ale odstąpił od ukarania.

  9. W dniu 29.02.2024 o 07:59, arr2rr napisał:

    Więcej niż 30 cm. Tak robię jak piszesz. Bez powodzenia. Pal lich, żeby było ciężko. Tu naprawdę nie mam pomysłu jak ją założyć, a jak jeszcze pomyślę, że ggybym jakimś cudem ją upchnął, to jak w terenie złapie kapcia i będę musiał w dużo mniej sprzyjających okolicznościach się siłować, to na samą myśl ciarki mnie przechodzą 

    Dużo więcej? Udaje się dojść za połowę obwodu?
    Ręcznie powinno dać się dojść do momentu, że opona już sama się trzyma i wtedy można zacząć działać łyżką.

    Utrzymanie opony w rowku na środku jest w zasadzie kluczowe i zdecydowanie ułatwia sprawę. Trzeba wielokrotnie upychać założone już odcinki, żeby dało się łatwiej przepchnąć kolejny. Jeżeli rowek jest wąski, to przeważnie zajmuje go już pierwsza strona opony, którą się zakłada. Jak jest płytki, to będzie ciężko. Opaska na obręcz też może przeszkadzać, bo mimo wszystko minimalnie zwiększa średnicę, może zakryć rowek.
    Ktoś tutaj chyba polecał patent z podkładaniem czegoś w obręczy, tak żeby już włożone odcinki opony przytrzymać na środku obręczy.

    Do zastanowienia się na poważnie czy nie wymienić obręczy.
    Miałem taki zestaw obręczy i opon, że bardzo ciężko się zdejmowało i zakładało, udało mi się nawet złamać łyżkę (owszem nie była jakaś wybitna).
    Gorycz przelała wymiana dętki w okolicach 0° przy wietrze. Przy okazji serwisu piasty z biegami, poprosiłem też o wymianę obręczy i na miejscu nawet na sucho przymierzyłem się do tej nowej.

  10. Robią zbyt płaskie, zbyt płytkie w środku, co powinno ułatwiać prawidłowe zaklinowanie opony w obręczy podczas pompowania, ale zdecydowanie utrudnia zakładanie i zdejmowanie.

    6 godzin temu, arr2rr napisał:

    Jak z jednej strony wskakuje podważona to z drugiej wyskakuje. Tego ostatniego „odcinka” do włożenia jest bardzo dużo. Nie wiem co robić, bo zarówno obręcze, jak i opony nowe. Jakieś rady?

    Ile tego ostatniego odcinka jest do założenia, koło 20-30cm czy znacznie więcej?

    Ogólna porada, to zaczynać po przeciwległej stronie od wentyla. Jak robi się za ciasno, to upychać to co już weszło na środek obręczy, żeby opona schowała się w rowku , gdzie jest mniejsza średnica.

  11. 9 godzin temu, Clip napisał:

    Myslicie ze na chwile mozna strzelic 3 albo wiecej?

    Ja dobijam zwykle do 5 bar, ale jak raz mi uszkodzona opona wystrzeliła, to teraz po przekroczeniu 4 zakładam gogle i słuchawki wygłuszające ;)
    Może czas zacząć jednak czymś smarować...

    3 bar to na luzie powinna każda opona wytrzymać, chyba że jakaś papierowa z maksymalnym 1,5 bar.
    Te moje 5 bar to już lekkie igranie, widać że opony są już mocno spuchnięte, napęczniałe. Jeżeli jest jakieś uszkodzenie rantu lub oplotu, to może strzelić.

  12. To pytanie czy nie zgubiłeś podkładek (nie wspominając o kulkach łożysk).

    Zwykle chyba są 3-4, ale mogę słabo pamiętać, bo ostatni raz rozbierałem kilkanaście lat temu. Konstrukcja tez mogła się trochę zmienić.
    Pamiętam za to, że jak kiedyś chciałem skasować luz i wyjąłem 2, to było za ciasno i na szybko dokładałem jedną (na szczęście zachowałem w razie co).

    Jak brakuje i nie masz ich pod ręką, to można próbować podejść do jakiegoś serwisu rowerowego i wydębić coś ze złomu.

  13. 20 godzin temu, leon7877 napisał:

    Ja specjalnie szukałem tak długiego błotnika żeby sięgał aż do suportu na dole, żeby sypał mniej syfu w przednią część napędu

    I tak ci z przedniego naleci ;)

    17 godzin temu, Sobek82 napisał:

    łańcuch zakleszczy

    Łańcuch to mu już zesztywniał :whistling:

    17 godzin temu, Sobek82 napisał:

    Jakbyście pili wodę bezpośrednio z rzeki, problemu by nie było. 🫠 Możecie mieć pretensje tylko do siebie jako nieodpowiedzialni mieszkańcy. 

    Ale to obieg zamknięty, co wypiją, to potem do tej rzeki wysikają i poziom wody się nie zmieni ;)

    • +1 pomógł 2
×
×
  • Dodaj nową pozycję...