Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 171
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    74

Odpowiedzi dodane przez zekker

  1. Zasadnicze pytanie, co ci ten skok 160/140 ma dać?

    Jeżeli w lasach nie bawisz się w skakanie, jeżeli góry są sporadyczne, do tego to ma być jazda rekreacyjna, a nie wyczynowa, to takie zawieszenie będzie się marnować.
    Duży skok na co dzień będzie uciążliwy, zwłaszcza że pewnie nie będzie manetki blokady skoku i będzie trzeba sięgać do dampera. W pełni wykorzystasz go od dzwona, o ile opanujesz taki rower w miejscach gdzie takie zawieszenie faktycznie się przyda.

    W większości przypadków to nie sprzęt ogranicza, a umiejętności. Jak nie zrobisz dropa na 130mm, to na 160mm też nie. Jak nie radzisz sobie na korzeniach, kamieniach przy nachyleniu 20-30% z ramą 120mm, to 140mm nie pomoże.

    • +1 pomógł 3
  2. 22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Tu chodzi o to by kupując kupić coś co się zaraz nie rozpadnie to raz, a dwa nie będzie z tym żadnych problemów.

    I w żadnym wypadku się Tobą nie przekamarzam, tylko opisuje to z punktu widzenia osoby która z tymi starociami ma ciągły i intensywny kontakt.

    Zgadza się, tyle że ja mam bardzo duże wątpliwości, zwłaszcza jak nie ma możliwości obmacania, a kupujący nie zna się na sprawie.
    Może i stary osprzęt jest pancerny, ale bezproblemowość jest dyskusyjna. Po prostu pamiętam ile zawsze było zabawy w regulację, czy to przerzutek, czy hamulców, czy centrowania kół, a ile mam obecnie z tym zachodu.

    Jeżeli to miałaby być okazjonalna jazda po mieście, to jeszcze można na pewne rzeczy przymknąć oko. W razie co raczej nie ma problemu z awaryjnym dotarciem do domu/pracy lub jakiś serwis rowerowy w okolicy się znajdzie i poratują.
    Przy dojazdach spoza miasta zostajesz w polu.

    Za czasów studenckich jak nie było kasy, to się jeździło na byle czym i twierdziło, że to super sprzęt.
    Jak zaczynałem robotę i miałem 2km w jedną stronę, to też dawał radę. Jednak jak się przeprowadziłem i zrobiło się 10km, do tego trochę ponad 100m przewyższenia (większość nachylenia blisko domu), to zaczęły wychodzić wszelkie braki i niedogodności (przede wszystkim hamulców rolkowych, pancernych, odpornych na pogodę, ale jednak zbyt słabych).

  3. Akurat na zdjęciach, to dobrze widać, że sygnalizacja ma strzałki, być może wyłączone.
    Tylko tu nie chodzi o to czy one są czy ich nie ma, tylko że w przedstawionej sytuacji nie miały żadnego znaczenia. Zbyt często ludzie mylą skręty w prawo na zielonym z zielonymi strzałkami.

    @Sobek82

    Ronda nie rozwiązują wszystkich problemów.

    Zjazd z ronda niczym się nie różni od sytuacji z filmu, tak samo się przecina przejście, a nierzadko też przejazdy rowerowe, bo z uporem maniaka tak projektują, że nawet jak nie ma ddr, to na rondo robią.
    Przy takim przecinaniu widoczność jadących w tym samym kierunku jest tak samo słaba.

    Zbyt często też budują w ten sposób, że wyspa zasłania widoczność i tak naprawdę nie ma dobrego pola widzenia, nie wiesz czy ci ktoś z lewej zaraz nie wyskoczy.
    Obecnie chyba już nie istnieje, po przebudowie 7: https://www.google.pl/maps/@52.8216808,20.2618508,3a,75y,321.55h,79.01t/data=!3m7!1e1!3m5!1sTjdrLOesFUOeo3pRvqj8mQ!2e0!5s20110801T000000!7i13312!8i6656?entry=ttu

    Tutaj strach przejeżdżać (zdjęcia nieaktualne, ale wydaje mi się, że niewiele się zmieniło): https://www.google.pl/maps/@54.3650076,18.4908293,3a,75y,74.5h,72.92t/data=!3m6!1e1!3m4!1sX55NSI2x7k6RV7dP1YoJcA!2e0!7i16384!8i8192?entry=ttu
    Jak muszę tędy, to wolę Banińską ominąć. Po prostu ludzie za... byle szybciej i kompletnie nie patrzą, a jak jeszcze jakiś dostawczak czeka na możliwość wjazdu na rondo, to dodatkowo nic nie widać.

  4. Ludzie, czy my oglądamy ten sam film?

    Jakie zielone strzałki?
    Przecież wyraźnie widać, że kierowca skręca w prawo, ewidentnie ma zielone jak wszyscy jadący w poprzek nagrywającego.

    Tutaj pierwszeństwo rowerzysty jest ewidentne i nie wynika ze znajdowania się na przejeździe.
    Kłania się Art. 27 1a.

    Cytat

    1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić  pierwszeństwa kierującemu rowerem, hulajnogą elektryczną lub urządzeniem transportu osobistego oraz osobie poruszającej się przy użyciu urządzenia wspomagającego ruch, jadącym na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów,  drodze dla pieszych i rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.

    Jeden z najjaśniej dających pierwszeństwo przepisów, a wy się zastanawiacie kto był pierwszy na przejeździe.

    15 godzin temu, chrismel napisał:

    Jak jesteś w aucie i nie zachowasz należytej uwagi to nie widzisz szybko zbliżającego się obiektu w sytuacji kiedy nie wiesz czy się go spodziewać.

    Pierwsza część kluczowa, bo to brak dobrego rozejrzenia się, tej uwagi co się dzieje, doprowadziły do kolizji.

    Druga część to kompletna bzdura. Masz znaki pionowe, poziome, trzeba być kompletnie ślepym, żeby nie spodziewać się rowerzystów przecinając przejazd...

    12 godzin temu, leon7877 napisał:

    Fajnie, szkoda że to niemożliwe bo prawie wszędzie przejazdy są zbudowane tak, że kierowca nie miałby żadnych szans zauważyć rowerzysty, który zbliża się do przejazdu. Tutaj też kierowca właśnie dlatego ruszył, że nie zauważył rowerzysty. Rowerzysta porusza się szybko i pewnie w chwili gdy kierowca ruszał, rowerzysty nie było jeszcze w jego polu widzenia.

    Totalne bzdury.
    Nic na tym przejeździe nie zasłania widoczności, to tylko i wyłącznie brak właściwego rozejrzenia się kierowcy. Nie chciało mu się ruszyć głową, odkleić od fotela i porządnie rozejrzeć.

    Ten konkretny rowerzysta nie poruszał się szybko, jechał spokojnym tempem.
    Tutaj znowu wychodzi brak uwagi kierowcy, być może błędy w szkoleniu. Trzeba nie mieć doświadczenia lub kompletnie olewać sprawę, żeby nie wiedzieć z jakimi prędkościami poruszają się rowerzyści i że trzeba się rozejrzeć dalej niż kilka metrów od krawędzi jezdni (tak jak to zwykle wystarcza w stosunku do pieszych).

     

    • +1 pomógł 1
  5. Nie wiem u jakich januszexów kupowaliście rowery, że tak u was wyglądał przegląd.
    Szczegółów już nie pamiętam, bo kilka lat mięło, ale Trek na gwarancyjnym wyglądał jak po pełnym przeglądzie, a nie tylko obmacaniu.

    22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Ale ten wysokiej jakości zaplot masz w każdym takim rowerze nawet nowym, bo zaplot maszynowy i wszystko tam tańczy i śpiewa :D

    No tak, ale w tym używanym jest zaplot prima sort, nic nie siadzie...

    22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Patrząc po komponentach to ten rower nie był tani ;)

    Mhm, dlatego w tylu miejscach "shimano" i "alivio" jest wyeksponowane, bardziej się rzuca w oczy niż model i marka.
    Obecnie też są takie, wielkie shimano deore w opisie, a tak naprawdę, to tylko jeden komponent tej klasy, a reszta 2-3 klasy niżej.

     

    Ja wysiadam, bo nie ma sensu się przekomarzać.
    Lubicie starocie i przy nich grzebać - spoko. Ale nie wciskajcie tego ludziom z zerowym doświadczeniem.

    22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Nie muszę podawać źródeł , bo każdy kto troszeczkę intensywnie sobie na takich pojeździł to dość szybko je załatwiał. Tak samo wyglądało to u mnie. problem polega na tym , ze gdy koło pracuje to nypel  wyciąga mosiężne oczko powodując pękanie obręczy. Obręcze z otworami gdzie materiał jest jednolity i grubszy zwłaszcza w obręczach stożkowych, się nie poddają, a ostatecznie pęka szprycha zaraz za nyplem. Wszelkie kielichowane obręcze Mavica, Macha, Remerxa jak najbardziej polecam, kapslowaną( oczkowaną) ostatecznie można sobie założyć na przód pod warunkiem , ze nie jeździ się po dziurach, krawężnikach, bo inaczej szybko się taka obręcz podda.

    No to ciekawe jakim cudem moje tylne w mieszczuchu na AlexrimsTD17 dało radę prawie 40k nabić. Poza korozją od zimowej chlapy nie było widać żadnych uszkodzeń, ale jeszcze się przyjrzę na dniach jak będę demontować zębatkę.
    Przednie w mieszczuchu na DT Swiss 485D ma nabite jak na razie 25k. Tak samo nic się nie dzieje, jedynie korozja jest widoczna. Mogę się przy najbliższej okazji dokładniej przyjrzeć.
    Accent Crossracer w crossie ujeżdżanym po lasach też jakoś nie strzeliła. Ile przejechane ciężko mi określić, bo nie mam dokładnych notatek. Minimum 4,5k, potem ciągłość historii się urywa.

  6. Zgadza się, są buty bardziej turystyczne, w których można (prawie) normalnie chodzić, a są też ściganckie, gdzie obcas jest tak wąski, że myślałem że sobie kostkę skręcę przymierzając ;)

    Inna sprawa, że wygoda i tak będzie zweryfikowana po pierwszej dłuższej jeździe, pierwszym dłuższym spacerze.
    Nawet te bardziej turystyczne mają sztywniejszą podeszwę niż normalne buty, co początkowo może sprawiać problemy. Przy pierwszych niby miałem już zaliczone kilka wycieczek po 30km, ale pierwsza 70 pod koniec była już bolesna i musiałem sobie zrobić dodatkową przerwę, żeby stopy odetchnęły.

  7. Pierwszy raz widzę takie podkładki. Nie kojarzę, żebym kiedykolwiek miał w komplecie z butami, blokami, pedałami.

    Inna kwestia, że w większości przypadków blok będzie wtedy wystawać, więc chodzenie po twardym będzie głośne. W górach po kamieniach jeszcze bardziej ryzykowne.

    • +1 pomógł 1
  8. 20 godzin temu, kaido2 napisał:

    ale co Ty chcesz na dzieńdobry tam zmieniać?

    Osobiście to hamulce, dynamo i oświetlenie, sztycę na dzień dobry, potem napęd. Przy okazji koła byłyby nowe w miarę wymiany. Być może bagażnik, po stwierdzeniu, że za słaby.

    Piszesz, ze nic nie trzeba, a potem litania o jakości zaplotu...
    No nie czarujmy się, tani używany rower, który nawet za nowości był tani, będzie miał wszystkie mankamenty taniego roweru.

    20 godzin temu, kaido2 napisał:

    nawet jeżeli ktoś by chciał coś z takiego Decathlona, salonu Gianta, Treka, czy jakiegokolwiek innego sklepu, to każdy rower zwłaszcza tego typu ma koła na badziewiach zaplatane maszynowo, które na sam widok 115 kg człowieka będą się same składać nawet jak to będą  dwukomorówki, a nie daj jeszcze na kapslach, gdzie obręcz pod takim cieżarem zacznie w moment pękać.

    Kupując nowy masz gwarancję. Od tego też jest przegląd zerowy, żeby mechanik poprawił to co maszynowo niedorobione.
    Dodatkowo jeżeli producenci deklarują udźwig rowerów na poziomie 120-130kg (dla przypomnienia innym: jest w to wliczana masa roweru, więc realnie około 15kg mniej dla jeźdźca z bagażami), no to koła nie powinny siadać tak szybko.

    Kolega z pracy kupił niedawno Marlina 8, waży koło 130kg, w lesie na zjazdach się nie certoli i jak na razie rower się trzyma. 5 i 4 są do dostania w okolicach 2,5k, koła inne ale przypuszczam, że nie będą znacząco słabsze (Trek deklaruje tak samo 136kg). Tak teraz patrzę dokładniej i 4 jest na wolnobiegu... do skreślenia.
    Ten z omawianej aukcji wątpię, żeby dał radę przy spokojnej jeździe po mieście.

    Pierwsze słyszę, żeby kapslowanie tak dramatycznie osłabiało obręcz. Dasz jakieś źródła na ten temat?

  9. 22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Jeżeli jesteś świadom wielu rzeczy i potrafisz zrobić żeby życie było łatwiejsze to problemu nie ma. :)

    Autor tematu raczej nie jest, więc pchanie w sprzęt, który praktycznie na dzień dobry będzie wymagał zmian, chyba nie jest najlepszym pomysłem.

    22 godziny temu, kaido2 napisał:

    Niskoprofilówek alu anodowanych jednokomorowych nie spotkałem, natomiast mam takie 2-u komorówki i to nie jedne.

    Wątpię żeby to była anoda, raczej zwykła farba, no może odrobina luksusu i proszkowo pociągnęli.
    Ja stawiałbym, że to nie jest nawet 1 komorowa ;)

    Pewnie coś w tym stylu: https://hollandbikeshop.com/pl-pl/kola-rowerowe/obrecze-rowerowe/obrecz-rowerowa-28-cali/schurmann-615-obrecz-28-36-otwor-czarny-175572/

    Musiałbym zajrzeć do piwnicy czy jeszcze gdzieś się poniewiera stare koło, jedno z pierwszych alu jakie miałem. Raczej nie będzie mi się chciało ciąć ale przypuszczam, że miało właśnie bardzo podobny profil. Co i raz trzeba było się bawić w prostowanie.
    Przednie jeżeli dobrze pamiętam było już ze stożkiem i lepiej sobie radziło. Obręcz na tyle dobrze się trzymała, że została wykorzystana przy przepleceniu na piastę z dynamem i hamulcem rolkowym.

  10. 20 godzin temu, kaido2 napisał:

    Rower jest na pełnej ( starej i pancernej) grupie Alivio.

    To ciekawe czemu jak byk na zdjęciu z tyłu jest Altus...
    Korba też nie wygląda na Alivio, no chyba że jakiś prehistoryczna, tylko jakim cudem praktycznie nie zużyta? Brak też widocznych oznaczeń, jedynie jakieś nieczytelne wytłoczenia po wewnętrznej stronie.

    20 godzin temu, kaido2 napisał:

    Zaplot jest widzę na 4-y krzyże

    Jeżeli dobrze widzę, to jest na standardowe 3.
    Obręcze serio nie wyglądają na 2 komorowe.

    Czy aby na pewno opisujemy ten sam rower podany tutaj?

     

    20 godzin temu, kaido2 napisał:

    Co jest złego w wolnobiegach?

    Rozstaw łożysk na osi, są bardziej centralnie, więc nacisk na oś jest większy.
    Przy większej masie ryzyko zgięcia, czy nawet pęknięcia jest wyższe. Swego czasu trochę takich tematów się tu przewijało.

    Jak jesteś lekki, to różnicy nie zobaczysz, jedynie kwestia upierdliwego odkręcania przy wymianie.

    20 godzin temu, marvelo napisał:

    Każdy musi z czegoś żyć i każdy na czymś musi zarobić, ale nie każdy jest od razu oszustem. Akurat ten sprzedawca, patrząc po przygotowaniu i opisie rowerów, jest raczej pasjonatem.

    Owszem nie każdy.
    Nie wygląda na pasjonata, tylko hurtownika. Przede wszystkim ma dosyć bogatą ofertę. Po drugie tak trochę festyniarsko, jak u typowego handlarza używanych samochodów. Po trzecie bardzo skąpy opis techniczny co tam tak naprawdę siedzi, a na zdjęciach też dobrze nie widać.

    Po prostu mam informację z pierwszej ręki jak takie biznesy potrafią działać.
    Kolega wystawiał rower i poszedł za +/- 600. Kupujący pięknie pisał, że to dla brata itp. Po tygodniu rower był znowu na allegro, oczywiście z odpowiednią przebitką. W innych branżach jest tak samo, ktoś sprzedaje części komputerowe, to od razu masa ludzi "dej pan taniej", byle tylko podbić sobie marżę na odsprzedaży.

    20 godzin temu, marvelo napisał:

    gdzie nie widać stanu lakieru i stanu zębatek

    Stanu lakieru nie widać, tak jak i innych szczegółów, bo zdjęcia mają zbyt mała ostrość i głębię ostrości.

  11. Z tym dosyć ciasno, to mam wątpliwości. Przymierzyłem na sucho adapter i jest wyraźny luz. Po dokręceniu palcami nadal da się ruszać.
    Rozumiem, że po prawidłowym będzie już trzymać dobrze?

    W sumie jak było wspomniane kupowanie nakrętki, to mógłbym kupić taką pod klucz od kasety. Piasta jest na zwykłą (zdaje się 9mm) oś, klucz bez problemu się mieści.

    Teraz jeszcze mi wpadł pomysł z rodziny głupich :whistling:, czyli wykorzystanie nakrętki od kasety. Na sucho niby wchodzi i chce się dokręcić, choć jest wrażenie większego luzu na gwincie. Na szczęście jeszcze doczytałem, że mimo "pasowania" to średnica jest minimalnie mniejsza, do tego kołnierz zdecydowanie mniejszy, więc nie przytrzyma tak dobrze tarczy.

    Kusi jak najszybsza wymiana, ale jak czekanie na części zajęło z 3,5 miesiąca, to tydzień dłużej na spokojne dokupienie klucza lub nakrętki różnicy już nie zrobi. Tak czy inaczej jak dzisiaj już raczej nie będzie mi się chciało jeszcze latać po mieście i szukać po sklepach, to następna okazja do grzebania w tym rowerze za tydzień (mieszczuch musi być dostępny w tygodniu).

  12. W dniu 19.04.2024 o 09:39, Krypto.Szosowiec napisał:

    Jeżeli chodzi o nakrętki, to jeżeli masz te stalowe cienkie, to je wywal i kup sobie aluminiowe Shimano. Te cienkie są beznadziejne, bo klucz mało co je łapie.

    Ważąc w ręce, to adapter wydaje się aluminiowy.
    A bardziej się boję o piastę niż nakrętkę. Ewentualna naprawa piasty (wymiana korpusu?, nie wiem czy da radę przegwintować) wyjdzie znacznie więcej niż nowa nakrętka.

  13. Według mnie to czyste lenistwo i cięcie kosztów.
    Mają zlecenie na wycinkę, a nie sprzątanie. Zlecający z kolei ma w zadku sprzątanie, bo to wydatki, więc po co, zwłaszcza jak to nie jest znaczony szlak. Dodatkowo mogą jeszcze mydlić oczy, że specjalnie zostawiają, żeby się naturalnie rozłożyło...

    Inna sprawa, że jeżeli takie ścieżki nie są przeorane, a tylko zawalone ścinkami gałęzi, to można się skrzyknąć i uporządkować.

    • +1 pomógł 1
  14. Klucz z obu wypowiedzi:
    - trzeba się znać, żeby móc stwierdzić na jakich częściach rower poskładany i czy nie zajechany, do tego często zrobić to korespondencyjnie, bo nie ma możliwości obejrzenia na żywo
    - jazda "od czasu do czasu"

    22 godziny temu, marvelo napisał:

    Pół świata jeździ codziennie na dużo gorszych rowerach i oponach po 5-10$ za sztukę. Nawet taki wspomniany Romet Pasat, przy którym ten podlinkowany trekking jest już szczytem techniki, pozwalał pokonywać tysiące kilometrów, gdy już się go trochę ogarnęło.

    Pół świata nie robi dystansów rocznych liczonych w tysiącach km.
    Owszem 80% lub nawet więcej ludzi kompletnie nie przejmuje się stanem roweru na którym jeździ. Tyle, że to miejscy turlacze z dziennymi dystansami nie przekraczającymi 10km.
    Piszczący łańcuch, niedziałające przerzutki, może jeden w miarę sprawny hamulec. To nie jest sprzęt, który zachęca do jazdy.

    Większość tanich używanych będzie kiepska, nie ma się co czarować. To jakieś zajechane sprzęty lub już od nowości tanie (czytaj, na słabych częściach), często zaniedbane.
    Jeżeli ktoś zawodowo sprzedaje używki, to byle odpicować i żeby jakoś trochę pojeździł po sprzedaży.

    Tak, zdarzają się perełki, ale to tak jak pisałem, trzeba się konkretnie znać, a nierzadko i tak jeszcze poprawić. Sam piszesz, że tego Pasata znajomy jeszcze ogarniał.

    Patrząc na to co podlinkowałeś, to widać, że hamulce nie dadzą się dobrze wyregulować, po prostu nie ma miejsca na mocniejsze rozłożenie ramion i zwiększenie siły (klocki pewnie też jakieś najtańsze wynalazki).
    Koła wyglądają na wiotkie, obręcze bez żadnych wzmocnień, piasty o minimalnej średnicy, więc szprychy bardo długie. Będą się gięły nawet pode mną, a ważę ledwo 70kg.
    Opony albo pójdą po góra 3k, albo nie będą trzymać (zwłaszcza na mokrym).
    Korba plastic-fantastic...
    Na zdjęciach nie widać czy to kaseta czy wolnobieg. Patrząc po reszcie pewnie wolnobieg.

    Gdyby to miał być sprzęt do sporadycznych dojazdów w mieście, w granicach 5km w jedną stronę, to może by uszło. Ale mowa jest o 2x15km, poza miastem, do tego waga przekraczająca 100kg.
    Trzeba mierzyć trochę drożej, tak żeby faktycznie była kaseta, minimum nie plastikowe v-brake, wzmacniane obręcze na jakichś pewniejszych szprychach.

    @dfq

    Nie nie królowały. Najtańsza półka to wiecznie żywy wolnobieg 7rz. Nawet jeszcze kilka lat temu uznane marki miały takie rowery w ofercie. Ba, najtańsze Rockrider-y to nadal wolnobiegi.
    Rozumiem sentyment, ale serio nie było tak dobrze jak opisujesz, zwłaszcza że większość kupuje byle taniej.

    Cytat

    Do tej pory mam w piwnicy  crossa Authora Stratosa na ramie cro-mo double butted, piastach Quando QR. Zrobił pewnie z 15-20 tysi km lub lepiej  i dalej na chodzie. Jedyne co wymieniałem łańcuchy i  2-3 x kaseta, klocki, linki, opony itp ,  dołożyłem błotniki, lekki bagażnik alu na sakwy. Jest w dobrym stanie i od czasu do czasu jeździ. Ile teraz taki rower może kosztować  ? Pewnie mniej niz 1k zł.

    A ile ma lat, w jakim czasie zrobiony ten dystans?

    Przy zakładanym codziennym 2x15km, to oznacza 3-4 lata.
    Jak miałem do pracy 2km, to mieszczuchem rocznie robiłem 1,7-2k i faktycznie zbytnio zużyciem się nie przejmowałem. Jak się przeprowadziłem i zrobiło się 2x10km, to leci 4,5-5,5k. Tutaj już wyraźnie widać jak szybko leci eksploatacja, zwłaszcza zimą. Gdyby to był jedyny rower, to trzeba by dodać jeszcze z 2-3k.

    Codzienna jazda niesamowicie nabija dystans i zużycie sprzętu.
    Pierwszy rower kupowałem w 96, Romet Trekking (3x6, canti, stalowe obręcze). Zawsze było coś do pogrzebania, a to centrowanie, a to regulacja przerzutek, a innym razem hamulców. Koła były na tyle słabe, że byle krawężnik potrafił je wykrzywić, hamowanie bokiem też im nie służyło.
    Jeździć jeździł, ale nie wiem ile by wytrzymał przy moich dystansach (między 96 a 2005 zrobił około 6k). Przy codziennej jeździe byłby uciążliwy w utrzymaniu. To co marvelo podlinkował, to właśnie tego typu rower był, praktycznie ten sam poziom techniczny.

    Trzeba też pamiętać, że sentyment podwyższa wartość użytkową roweru. Mając go na co dzień inaczej się patrzy na jego możliwości, wytrzymałość, do pewnych niedogodności się przyzwyczaja.
    Przed zmianami mój mieszczuch miał wartość odtworzeniową na poziomie 5k. Realna nie wiem czy 2,5k. Przy sprzedaży nie wiem czy dałoby radę dostać 2k. W subiektywnej ocenie jeździł przyzwoicie, nie było większych problemów, choć część rzeczy już wyraźnie zużyta. No dobra, rama jest pęknięta, w subiektywnej ocenie nie zagraża (tuż pod zaciskiem sztycy), ale zdecydowanie dyskwalifikuje ze sprzedaży.
    Jednak nie znając historii, co i ile ma nabite, na ile jest zajechane, nie mając możliwości dobrego przetestowania jak faktycznie się sprawuje, to nikomu bym nie polecił go kupić.

    Trafić coś w dobrej cenie, nie zajechane, na sensownych częściach, to nie jest prosta sprawa.

    Ja bym tutaj widział dwie opcje.
    Nowy za około 2,5k. Można już coś z sensem znaleźć, zwłaszcza na wyprzedażach.
    Używany do około 1,5k ale z pomocą kogoś kto się zna i potrafi dobrze ocenić stan. W tej cenie powinno się znaleźć coś co wytrzyma i będzie przyzwoicie jeździć.

  15. Potrzebuję kupić klucz, który będzie pasował do nakrętki adaptera (VXM) centerlock pod zewnętrzny klucz.

    Pierwszy dylemat, to lepiej brać nasadowy, czy oczkowy?
    W sklepie gdzie kupiłem adapter podpowiadali, że lepiej nasadkowy.

    Drugi to jak jest z tymi rozmiarami kluczy?
    Przeglądając ofertę Bitula, to pod HT II są 2-3 rodzaje i nie wiem który będzie odpowiedni.

    Trzeci trochę mniejszy, to na ile trzeba się trzymać momentu dokręcenia, czy warto inwestować w klucz dynamometryczny, który obsłuży 30-40Nm, czy wystarczy dokręcić zwykłym z wyczuciem do oporu.
    Co tutaj bardziej się liczy, ryzyko zerwania gwintu, czy niedokręcenie tarczy?

  16. 19 godzin temu, marvelo napisał:

    Takie stare trekkingi czy crossy na stalowych ramach potrafią znieść wiele, są tanie w utrzymaniu

    Są pozornie tanie.

    Wolnobieg, pewnie zwykłe szprychy (w sensie nie nierdzewki) i spora masa, to proszenie się o problemy typu wieczne centrowanie, gięcie osi w piastach pod wolnobieg.
    Tanie klocki, canti i spora masa, to proszenie się o kłopoty. Raz to kiepskie hamowanie, dwa szybkość zużycia.
    Przy planowanych dystansach tanie opony i napęd będą się bardzo szubko zużywać. Dobrze jak wytrzymają rok, choć można przypuszczać, że 2x będzie trzeba coś wymienić. Wsadzenie dobrych opon, to połowa ceny takiego roweru i spora bariera psychologiczna, żeby taką inwestycję zrobić.

    19 godzin temu, marvelo napisał:

    Jak któryś niedomaga, to bierze inny i zawsze ma czym dojechać.

    I to jest jeden z kluczy, kiedy można sobie pozwolić na takie starocie. Autor raczej nie planuje mieć kilku.

    Owszem 4k na start to spora przesada, zwłaszcza jak na goły rower. Niemniej używki <1-1,5k to ekstremum w drugą stronę. Do tego wypadałoby mieć już jakąś sensowną wiedzę na co zwracać uwagę, gdzie się spodziewać problemów.

  17. Niezależnie od typu roweru, ten musi zapewnić montaż:
    - pełnych błotników - musi się zmieścić z oponami, dobrze żeby były odpowiednie punkty mocowania
    - bagażnik - muszą być punkty mocowania, bo według mnie nie ma sensu iść w minimalny

    Dodatkowe koszty:
    - ciuchy - tu potrzeba kilka kompletów na każdą porę roku, bazę zbuduje się stopniowo, ale na start wydatek będzie, tu polecam sportowe lub turystyczne (korzystam z takich i takich)
    - kask, okulary
    - zapięcie - jakieś przyzwoite, adekwatne do ceny roweru
    - oświetlenie - docelowo najlepiej dynamo w piaście, to cały rok jazdy, dzień w dzień, lepiej mieć takie zasilanie niż pamiętać o bateriach/ładowaniu, zwłaszcza że zestaw ma oświetlać sensownie drogę
    - uchwyt i bidony - przy takim dystansie to lepiej już coś mieć i popijać po drodze, zwłaszcza w upały, zimą coś ciepłego też się przyda (np. torba na kierownicy i kubek termiczny)
    - sakwy, ekspander - wygodniej przewozić iż na plecach, zwłaszcza jak trzeba zrobić zakupy
    - podstawowe narzędzia

    Na to wszystko lekka ręką trzeba zarezerwować około 2k, na start, a potem jeszcze na kolejne ciuchy wraz ze zmianą pory roku.
    Według mnie trzeba obniżyć pułap na sam rower, żeby spięło się z dodatkami w zakładanym budżecie.

    Też na poważnie zastanowił się jak jednak nad wysupłaniem okolic 3k na tańszy rower z dodatkami i zostawienie samochodu, przynajmniej na pierwszy rok.
    Nie mając kondycji, wyrobienia na rowerze, przy takim dystansie zajedziesz się po tygodniu. Przy tak radykalnym podejściu nie ma zmiłuj, trzeba kręcić dzień w dzień, nie ma że boli tyłek, że nogi nie mają siły. Kilka dłuższych już lat temu po przeprowadzce zmienił mi się dystans z 2km na 10km do pracy, do tego doszła około 100m różnica wysokości (do domu pod górkę). Pierwsze 2 miesiące były ciężkie, mimo że nie byłem początkującym.
    Lepiej wkręcać się łagodniej, najpierw 2 dni w tygodniu plus jakiś luźny wypad w weekend, potem 3 dni, aż do docelowych 5.

    Oprócz kondycji trzeba też się przyzwyczaić do warunków pogodowych. O ile słońce dla większości nie jest problemem, tak oddychanie powietrzem <8° podczas wysiłku bywa już dosłownie bolesne, nie wspominając o mrozie.

    Jeżeli nie masz alternatywnego środka transportu, to według mnie dosyć ryzykowna zmiana. Warto też pamiętać, że to nie tylko praca, to też zakupy, załatwianie spraw, wszelkie wyjazdy.

     

    Przy skali całej logistyki, samozaparcia, to wybór roweru schodzi trochę na dalszy plan ;)
    Osobiście w fitnesy, gravele itp. bym nie szedł, zwłaszcza jak masz jakieś skróty przez las, łąki i na poważnie myślisz o jeździe zimą. Lepiej popatrzeć na prostsze mtb i crossy (byle zmieściły 2" opony z błotnikiem).

    W tych cenach amortyzacja będzie ułomna ale będzie i mimo wszystko trochę poprawi komfort na krzywych drogach i bezdrożach.
    Mało tutaj było wspominane o terenie, czy masz płasko czy trochę górek do pokonania. Przy podjazdach, przy silnym wietrze napędy szosowe, czy nawet crossowe bywają zbyt twarde. Warto na to zwrócić uwagę.

    O oponach 2" piszę, bo zimą na śniegu zdecydowanie lepiej sobie radzą niż węższe crossowe, gravelowe, szosowe. Między 40mm, a 50mm+ jest wyraźna różnica.
    2" też dlatego, że to najszersze "tanie" zimówki miejsko/turystyczne. Terenowe są już zdecydowanie droższe. Tutaj musisz przeanalizować jak masz utrzymywane drogi, jak duże jest ryzyko oblodzenia, bo to decyzja czy wystarczą jakieś opony terenowe, czy trzeba zainwestować w rasowe zimówki z kolcami.
     

    • +1 pomógł 2
  18. W porównaniu do lat 90, początku wieku, obecnie kultura na drodze jest lepsza. Do ideału nadal dużo brakuje, ale mimo wszystko jest zdecydowanie lepiej.

    Z drugiej strony, obecnie każdy patrzy tylko na swój czubek nosa, każdy się gdzieś spieszy, poziom stresu jest znacznie wyższy. To powoduje, że nawet najdrobniejsze wejście w czyjąś prywatną strefę może powodować wybuch agresji.

    Najlepszą radą jest zacząć od siebie, przestać się spieszyć, zwrócić większa uwagę na otoczenie, potrzeby innych.
    Dojadę jak dojadę, chwilowe zwolnienie, bo komuś zbyt szeroko się chodnikiem poszło i wszedł na ścieżkę nie zaważy na całej trasie, gdzie mam jeszcze kilkanaście świateł, na których pewnie i tak stanę. Nie muszę wyprzedzać innego rowerzysty za wszelką siłę, wciskać się na 3, wyprzedzać po chodniku czy trawniku, można kawałek pojechać wolniej i poczekać, aż będzie miejsce.

    Jak się człowiek przestaje spieszyć, to startuje z dużo niższego poziomu stresu. Wtedy nawet wymuszenie nie powoduje odruchu jakby się zostało zaatakowanym, a zazwyczaj jedynie irytację.

    • +1 pomógł 4
  19. 23 godziny temu, szy napisał:

    Metalowy to zawsze CDX

    Prawdopodobnie tak, ale głowy nie dam.

    W sumie, to https://www.gatescarbondrive.com/bike#resources

    3 część, 2 ostatnie strony. Jest rozpiska jakie materiały, jakie przeznaczenie, są jakieś schematy budowy pasków.
    1 część też ma schematy.

    18 godzin temu, HSM napisał:

    Więc nawet jak to wytrzyma te 3-4 lata i kilka tys. kilometrów

    Kwestia ile kto jeździ. W moim mieszczuchu to by oznaczało wymianę co roku, o ile wytrzymywałyby zimę.
    W cenie CDN można mieć 2x KMC X8 Silver i 2 zębatki - kompletny napęd. Taki zestaw powinien zrobić przynajmniej 8k.

    Owszem brak smarowania i klejącego się syfu jest ogromną zaletą ale nie wiem czy wartą aż tyle.

     

  20. 21 godzin temu, wojtbike napisał:

    Nie bardzo rozumiem co chciałeś przekazać. Jeśli jest chodnik, to pieszy ma obowiązek z niego korzystać.

    Chodzi o analogię, że jeżeli ddr nie jest po właściwej stronie, to nie ma obowiązku korzystania z niej, to tak samo w przypadku chodnika.
    Nie wiem jak wygląda drogą, o której piszesz, ale jeżeli chciałbyś formalnej eliminacji pieszych, to zarządca musiałby postawić znak zakazu ruchu pieszych, analogicznie jak się stawia zakaz ruchu rowerów.

    Miejscami ten chodnik po drugiej stronie, to teleportacja o 8 pasów i tory tramwajowe. Jak jako ogół rowerzystów nie chcemy być zmuszani do wypatrywania i zgadywania czy po drugiej stronie jest ddr, to wypadałoby tak samo podchodzić do pieszych.

    21 godzin temu, wojtbike napisał:

    Nawet sam ten fakt mnie nie wkurza, że piesi idą DDR`ką mając chodnik, ale to, że idą całą szerokością i mają ruchy stulatków jak się na nich dzwoni... to mnie najbardziej irytuje.

    Zwolnij, to będzie cię mniej irytować. Im mniej się człowiek spieszy, tym mniej wkurza jak musi zwolnić i poczekać.
    Jak chcesz cisnąć, to wybierz takie trasy, gdzie nie ma konfliktów lub bardzo rzadko.

    To że się człowiek irytuje, rozpisze tutaj na temat pieszych, nie sprawi, że zaczną lepiej chodzić. Obniżenie swojego stresu pomaga zawsze.

    • +1 pomógł 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...