Zrobiłem najlepsze co mogłem zrobić w mojej sytuacji - wypożyczyłem sobie na 1 dzień rower z barankiem I przejechałem nim testowo 100 km... padło ma Rometa Aspre, bo taki akurat mieli w moim dekatlonie. Może kogoś zainteresują wnioski z jazdy gravelem (I pierwszej w życiu jazdy barankiem) kogoś kto do tej pory jeździł krossem...
1. Sama "koncepcja" jazdy barankiem - super, nie wiem jak ja tyle lat się uchowałem bez tego. Myślałem że będę się bał, tymczasem już po pierwszych kilkunastu minutach I wyczuciu roweru, zacząłem bezwiednie szukać dolnego chwytu I łapać ten fun z jazdy z zębami przy mostku :)) Szkoda tylko że w moim aspre ten dolny chwyt był skierowany bardziej w dół niż w poziomie, przez co dłonie musiały się męczyć kurczowo obejmując chwyt żeby nie zsunąć się w dół - nie wiem czy to przypadłość gravela, w którym dolny chwyt ma być bardziej "dla ozdoby", czy można to tam jakoś wyregulować wypoziomować...szosy są chyba bardziej zoptymalizowane pod kątem właśnie dolnego chwytu?
2. rama - po przesiadcę z mojego 13-14 kg authora, rama w Aspre wydała mi się jakby zrobiona z polakierowanego styropianu:) super lekka a jednocześnie sztywna, do tego atrakcyjny nowoczesny wygląd, duży +
Natomiast przy moich 188 cm I 88cm przekroku, Aspre w rozmiarze 56 okazał się za mały. Podwyższenie siodełka trochę pomogło, ale I tak w dolnym chwycie musiałem się wyginać jak przestraszony kot. Myślę że dla mnie rozmiar to 58 minimum...
Geometria ramy I ogólne wrażenie po przesiadce z crossa - dla mnie rower zbyt "spokojny", w górnych chwytach czułem się w zasadzie jak na moim crossie, zbyt zrealaksowana I wyprostowana pozycja - oczekuję dużo wiekszej różnicy względem crossa , bardziej agresywnej pozycji! To mnie ostatecznie "wyleczyło" z gravela, teraz już widzę że gravel to tylko taki uszosowiony cross
3. Napęd sora CLARIS 2x8 (chyba) - samo stopniowanie napędu I elastyczność dobra, nie odczuwałem jakiejś wielkiej "straty biegów" względem 3x8 w crossie... przy szybkim zrzucaniu biegów z tyłu zdarzyło się raz że łańcuch wyleciał z kasety. Rzuciła mi się w oczy duża różnica w wielkości blatów z przodu, co ma konsekwencję w wyraznie trudniejszym wrzucaniu łańcucha na większy blat
Natomiast klamkomanetki - tutaj duże rozczarowanie. O ile jeszcze zmiana biegów z tyłu jest w miarę akceptowalna, to już praca przedniej to porażka: zaskoczyła mnie duża siła, jaką musiałem przyłożyć palcami żeby łańcuch łaskawie wszedł na większy blat, oraz w ogóle bardzo duża odległość jaką musi przebyć manetka do wewnątrz kierownicy, żeby w ogóle coś się zaczęło dziać z przerzutką... Mam dosyć drobne I chude dłonie, po 50-60 km jazdy zacząłem unikać przerzucania blatów z przodu że względu na omdlewające dłonie! Porażka! Na szczęście zestaw zębatek jest na tyle elastyczny że na płaskim można jechać prawie cały czas na dużym blacie z przodu, wachlując tylko tylną manetką...
Zdziwiło mnie też że klamkomanetki są ustawione bardziej pod obsługę na górnym chwycie niż dolnym, ale to chyba kolejna różnica gravel/szosa?
4. Opony - 40mm z terenowym bieżnikiem...co za absurd żeby pchać takie traktory do takiego roweru Ewidentnie czułem że mnie hamują na szosie, w zamian za to wydając z siebie fajny szum, niczym że statku kosmicznego... Z drugiej strony trzeba przyznać że dzięki nim jazda po szutrze I polnych drogach była bardzo przyjemna i pewna, nie odczułem braku amortyzatora.
Ogólnie odniosłem wrażenie że Aspre z tymi oponami to rower dla kogoś kto chce sobie jeździć głównie po gładkich szutrach oraz po szosie 50/50, z tym że bez wielkich ambicji prędkościowych - bo za dużo w tym rowerze jest "spowalniaczy" żeby tak naprawdę się rozpędzić na szosie...
Zaskoczyło mnie jak słabo odczułem brak amortyzowanego widelca po przesoadce z mojego crossa - myślałem że będzie to jedna z pierwszych rzeczy jakie mnie uderzą w takim rowerze, tymczasem Aspre na sztywnym widelcu okazał się zaskakująco komfortowy I dzielny na krawężnikach, ścieżkach z niefazowanej kostki, szutrach itp...
Brak amortyzowanego widelca odczułem tylko w trakcie dłuższego przejazdu z wyższą prędkością przez podziurawioną I połataną szosę - tutaj wyraźnie mój cross z rst gila oferuje dużo wyższy komfort i ulgę dla rąk. Na szczęście takich złych szos coraz mniej w mojej okolicy...
5. Hamulce tarczowe - słabe, szczęki w moim Authorze dają większe wyczucie I możliwość doboru siły hamowania niż ten toporny wynalazek w Aspre...chociaż dla początkujących kolarzy w płaskich terenach nie zaprzeczę że mogą być wystarczające, dla mnie toporne, przedniego w ogóle nie używałem bo się bałem czy będzie mnie spowalniać, czy może zechce mnie znienacka wyrzucić przez kierownicę
Podsumowując:
Romet Aspre okazał się fajnym gravelem dla niezaawansowanego użytkownika, który przekonał mnie...że ja zdecydowanie potrzebuję szosy a nie gravela:))