-
Liczba zawartości
1 285 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
2
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez MrJ
-
@uzurpator - nad CX-Compami się zastanawiałem o tyle, że Żona jeździ na bardzo podobnych oponach, tylko węższych (Author Cross 1,75). Podejrzewam, że gdybym wciąż mieszkał w Częstochowie i jeździł na hardtailu, to bardzo poważnie bym się nad nimi zastanawiał, bo i tak nie wyjeżdżałbym już poza ubite ścieżki. Natomiast mam uzasadnione podejrzenia, jak taka opona będzie się zachowywała na nawierzchni typu były nasyp kolejowy, gdzie są kamienie wielkości nieraz pięści, resztki podkładów i inne podobne atrakcje. Dlatego wolałbym nie zakładać bieżnika drobniejszego niż coś w kierunku Jacka Rabbita. Ale dzięki za pomoc
-
Zgodnie z tytułem tematu - nie do końca chcę, ale ze względu na stan obecnych opon muszę wreszcie zainwestować w nowy komplet. Czego więc potrzebuję: - opon pod dętkę w rozmiarze 26x2,0 lub 26x2,1. Teraz mam Kendy Karma 2,0 o realnych wymiarach 50mm szerokości na 48mm wysokości i coś takiego (lub nieco większego) chciałbym utrzymać, - w miarę możliwości sensownej odporności na przebicia. Wiem, że cudów nie ma i przed wystającym gwoździem nic mnie nie uratuje, ale mimo wszystko żebym nie musiał się obawiać zjechania w mniej cywilizowane tereny, - wagi realnej nie większej niż około 650g / sztuka - ceny do około 60-70zł / sztuka - bieżnika, który pozwalałby na możliwie komfortową jazdę po asfalcie, kostce czy ubitym szutrze, a jednocześnie radził sobie z nawierzchnią typu kamienny tłuczeń (jak na nasypach kolejowych), poprzemysłowy szuter (czyli taki, z którego wystają nie korzenie, a resztki krawężników), nierówne betonowe płyty i temu podobne atrakcje. Jednocześnie nie przewiduję jazdy w kopnym piachu, błocie, po mokrych leśnych ścieżkach pokrytych opadłymi liśćmi itp. Wspomniane Kendy mają dość dużą, rzadko rozmieszczoną kostkę i czasami nie dają sobie rady z bardziej nieregularnym podłożem, dlatego poszukuję czegoś o nieco regularniejszym wzorze na środku (dla niskich oporów toczenia i wygody na twardym podłożu) i bardziej agresywnych bokach (w teren) - na tyle przyjaznej obsługi, żebym nie musiał męczyć się przez godzinę z wyrównywaniem buły przy zakładaniu i nie łamał łyżek przy zdejmowaniu. A miałem kiedyś do czynienia z takimi oponami (Kenda Koyote i jakiś model CST), przy których można było dostać nerwicy. Żeby nie powiedzieć k***icy Oczywiście przejrzałem forum i opinie choćby na allegro, ale w pewnym momencie przestałem ogarniać, tyle tego jest: Schwalbe Smart Sam czy Rocket Rob, Continental Cross King, CST Jack Rabbit (to jest granica bieżnika, poniżej którego już nie będę schodził), długo by wymieniać. Dlatego pytam, czy ze swojej strony jesteście w stanie coś konkretnego polecić, zwłaszcza jeżeli znacie jakąś fajną wyprzedaż - ja śledzę tylko najpopularniejsze sklepy, więc raczej promocji na dwie ostatnie sztuki na -50% na sklep-rowerowy-u-januszka-wąchock-dolny-com-pl nie zauważę. Aha - moja waga to ok. 75-77kg, a obręcze Accent GenerationXC o szerokości wewnętrznnej 19mm, jeśli to ma jakieś znaczenie. Z góry dzięki! PS Dyskusję "zmień 26 z dętką na 29 tubelessa" kulturalnie zignoruję. Bo tak.
-
[Jedno Zdjęcie] Jedna wyprawa - Jedno zdjęcie
MrJ odpowiedział durnykot → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Miała być zwyczajna weekendowa przejażdżka a tymczasem się wzięła się dętka się przedziurawiła. Drutem wielkości niezłego gwoździa na wylot. Jak? Nie mam pojęcia 😬 (Przynajmniej wreszcie do czegoś się przydał ten zestaw naprawczy razem z drugą dętką, który uparcie ze sobą targam w tym cokolwiek pokracznym etui, wyglądającym jak bateria do elektryka. To teraz następna wymiana po 2030 roku, jeśli częstotliwość awarii się nie zmieni 😜 ) -
Ja mam akurat starszą wersję z ilustracji, tylko bez tej zawieszanej buteleczki i kluczy. Z przezroczystym lejkiem faktycznie byłoby o tyle prościej, że pracując przy zacisku widać ilość pozostałego płynu przy klamce i ewentualne banieczki powietrza, a trwałość metalowych gwintów też będzie większa niż plastikowych. Niemniej wszystko pasuje, a sama procedura odpowietrzenia spokojnie jest do ogarnięcia nawet przez amatora* według instrukcji na jutubie. Co najwyżej trzeba będzie jeszcze raz przetłoczyć przez układ trochę oleju, jeżeli po pierwszej jeździe okaże się, że gdzieś w zagięciu przewodu jednak pozostało powietrze i całość nie pracuje tak, jak powinna. W sumie najbardziej trzeba uważać właśnie na takie złośliwe zapowietrzenie i rozlanie płynu - to nie DOT, więc niczego nie zeżre, ale i tak późniejsze odtłuszczanie tarcz czy klocków będzie cokolwiek upierdliwe. *przy czym nie mylmy amatora z kompletną lebiegą, co ma dwie lewe ręce i nie ogarnia nawet wymiany dętki, bo w takim przypadku naprawdę lepiej zapłacić serwisowi. Jednak układ hydrauliczny to nie linka w pancerzyku.
-
[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18
MrJ odpowiedział Odi → na temat → NIERowerowe forum na max!
Sprężyna w RockShoxie Silver 30 zmieniona ze standardowej twardości na super miękką (x-soft) pod wagę i wygodę Pani Żony. Wreszcie będzie tak, jak powinno być od początku 😇 -
[zakupy cz5] co kupiłeś ostatnio z części rowerowych
MrJ odpowiedział Puklus → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Jako że w Polsce nigdzie nie mogłem znaleźć bardzo miękkiej (x-soft) sprężyny do RockShoxa 30, to ściągnąłem z... Hiszpanii. A że była jedna cena przesyłki, od razu dobrałem parę drobiazgów, włącznie z podręcznym stojaczkiem serwisowym. Lepiej po ponad 25 latach grzebania w rowerze, niż wcale 😁 Swoją drogą mam ochotę napisać coś o cenach, ale zaraz się jakiś obrońca lokalnych januszexów odezwie, więc może lepiej nie. Grunt, że mój portfel lubi to 🤑 -
Wiem, że to odkopywanie zwłok ale gdyby ktoś chciał samemu odpowietrzać hamulce Tektro, to spokojnie ogarnie to popularnym zestawem EZ z alledrogo (i jemu podobnymi pod innymi nazwami zapewne także) z wymiennymi końcówkami. Nie trzeba do tego ani nie wiadomo jakiej wprawy, bo na filmikach z YT jest wszystko opisane, ani też drugiej osoby - chociaż faktycznie jest nieco łatwiej, bo jedna pilnuje klamki, a druga zacisku. Płyn też wystarczy kupić uniwersalny "mineralny do Shimano Tektro". Polecam tylko zaopatrzyć się w ręczniki papierowe i/lub szmatkę, bo nawet niechcący można sobie ubabrać olejem wszystko dookoła.
-
[Jedno Zdjęcie] Jedna wyprawa - Jedno zdjęcie
MrJ odpowiedział durnykot → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
Sprzedane, temat do zamknięcia.
-
Przepraszam, zapomniałem o tym ogłoszeniu 🫣 Mostek kupiony, temat do zamknięcia.
-
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Ja o tym nie zapominam, a powiedziałbym wręcz, że z czasem pamiętam bardziej. Te 20, a tym bardziej 25 lat temu to ani ja, ani moi ziomale kompletnie nie zwracaliśmy uwagi na przepisy poza tymi najbardziej oczywistymi. Jeździło się chodnikami, przecinało ulice w poprzek, przejeżdżało na pasach, długo by wymieniać, ale też takie były czasy i niech żaden czterdziestolatek nie udaje dzisiaj świętego. Dzisiaj natomiast, o ile tylko się da, o tyle korzystam z infrastruktury rowerowej, mimo że momentami wymaga to naprawdę konkretnego samozaparcia, ale jednocześnie unikam pchania się w miejsca, o których wiem, że jeździ się tam źle - stąd np. wspomniałem o omijaniu Chorzowa Starego bokiem przez Krajcok i CEZ. A jak już naprawdę muszę, to przynajmniej nie udaję świętej szosowej trenującej krowy rowerowej A czy jest szansa, żeby coś się poprawiło? Jakaś na pewno tak, ale wtedy zamiast ględzić na forum, trzeba się udać do odpowiedniego urzędu z odpowiednią petycją, wnioskiem czy czym tam jeszcze, i naciskanie odpowiedzialnych osób. I to przed budową DDR, a nie po, bo wtedy zostaje co najwyżej obrzucanie się nawzajem błotem w komentarzach. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
@uzurpator - wiem dobrze, jak wygląda ta ścieżka przy Katowickiej i sama Katowicka, zwłaszcza teraz, jak ją remontują i skończyć nie mogą. I tak, zaczyna się bez sensu i kończy bez sensu. Ale wciąż nie wyobrażam sobie w zamian jazdy ulicą i to nie tylko na tym odcinku, ale w ogóle, dlatego unikam tego odcinka, jak tylko mogę. A jak nie mogę, to na nią wjeżdżam przy byłej hali targowej (bo tam się zaczyna) i zjeżdżam ślimakiem koło Winkla (bo tam się kończy), ewentualnie odwrotnie, bo poruszanie się pomiędzy samochodami w tamtym miejscu to nawet przy w pełni czynnej dwupasmowej jezdni to proszenie się o rozjechanie. Mało tego: ile razy tam jadę, tyle razy widzę przed / za sobą innych rowerzystów, więc widocznie się da. A przy okazji ścieżki na Łagiewnickiej to przecież normalnie można na nią wjechać z jednej strony przy wiadukcie kolejowym, z drugiej na wysokości ul. Krzyżowej i w paru miejscach pomiędzy, gdzie są przejścia czy przecinki. Tylko bez argumentacji, że przecięcie rowerem dwóch metrów chodnika to jest nie wiadomo jakie łamanie przepisów, a jechanie całych kilometrów obok DDR już nie. Poza tym to być powód, że "jadę tak samo szybko, więc nie będę jeździł DDR, tylko ulicą"? WTF, że tak kulturalnie zapytam. A niech sobie taki jedzie nawet szybciej, ale po drodze przeznaczonej dla rowerów, a jeśli już ma o to ból pedalarskiego ego, to się chociaż trzyma prawej strony pasa ruchu. Bo właśnie przez taką postawę pojedynczych osób całe środowisko ma potem opinię taką, jaką ma. I żeby było jasne - nie mam najmniejszego zamiaru kłócić się ani z Tobą, ani kimkolwiek innym tutaj o konkretne DDR w konkretnym mieście na konkretnej ulicy. Wiem tak samo, jak i Ty, że drogi rowerowe, zwłaszcza w centrach miast, są niejednokrotnie prowadzone tak kretyńsko, że szkoda to w ogóle komentować. Ale jeżeli już są i nie przedstawiają sobą kompletnej patologii, a do tego umożliwiają ominięcie ruchliwej ulicy, to dlaczego mielibyśmy z nich nie korzystać? I tu podam przykład: pewnie nie kojarzysz z nazwy ul. Legnickiej, to ta za CEZ, która potem przechodzi w Wiejską, prowadzącą pod Żabie Doły. I od wiaduktu kolejowego do skrzyżowania z Rębaczy jest wzdłuż niej droga rowerowa. W tamtym miejscu jest tak mały ruch, że nikogo nie będzie obchodziło, czy jedziesz ulicą, czy DDR, zwłaszcza że ta jest schowana za żywopłotem i ma tylko jeden wiazd i jeden wyjazd - przegapisz, to już się na nią nie dostaniesz, a przegapić łatwo. Ale pchanie się na ulice takie jak wspomniana Katowicka (niezależnie od miejsca) to proszenie się nie tylko o wyzwiska od kierowców, ale przede wszystkim wypadek. O owszem, w razie nieszczęścia będzie to zapewne wina samochodziarza, ale połamany rower, nogi czy ręce już rowerzysty. I ciekawe, kto potem "będzie miał rację". -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
@KNKS - jeśli chodzi o skrajne przypadki, to widywałem rowerzystów m.in. na DTŚ, w tym na wiadukcie w Katowicach (Estakada Orląt Lwowskich to się chyba nazywa), gdzie w ogóle nie wolno im jechać. Na ul. Katowickiej na różnych odcinkach, w tym takich, przy których jest ścieżka rowerowa obok (między Rynkiem a Placem Powstańców) i jazda tam rowerem jest otwartym proszeniem się o rozjechanie przez auto. A nie dalej jak na wiosnę jechałem za takimi (bo więcej niż jednym) na ul. Łagiewnickiej (tej w Bytomiu, a nie w Chorzowie), gdzie jest droga rowerowa jak z folderów reklamowych wzdłuż całego długiego odcinka. Żeby być uczciwym, nie zawsze byli to kolarze na szosówkach, choć faktycznie stanowili większość. A czy widuję złomiarzy, taszczących wózki po ulicy? Tak, choć co ciekawe rzadziej, niż widywałem w Częstochowie za czasów młodości. A jeśli już, to idą raczej chodnikami. Tyle że porównywanie ludzi z tego środowiska (celowo nie użyję określenia "marginesu społecznego", bo się zaraz jakiś co bardziej wrażliwy przyczepi), którzy zarabiają w tej sposób na życie, do takich na rowerach wartości używanego auta, jeżdżących dla przyjemności / satysfakcji / chęci, jest z założenia bezsensowne. To właśnie ci drudzy powinni dawać przykład, bo są doskonale świadomi tego, co i jak robią źle, a zachowują się jak stereotypowi kierowcy dużych i drogich aut, czyli "niech ten biedak w sejczento się martwi o brak miejsca, a ja mam beemke, to stanę w poprzek chodnika". I zaraz się pewnie oburzycie, że przecież nikt nie jest święty i każdemu zdarza się mniej lub bardziej naginać przepisy, brać udział w mniej lub bardziej kontrowersyjnych zdarzeniach na drodze i tak dalej. Oczywiście, że tak. Ja sam np. nieraz wjeżdżam na chodniki, albo omijam ulicą jakiś kawałek DDR, bo nieraz zaczynają się one równie nagle, co kończą, albo ich przebieg jest tak irracjonalny, że aż nie wiem, jak to wytłumaczyć - o tym samym zresztą pisze @kaido2. Dlatego wiem, żeby nie rzucać oskarżeniami na prawo i lewo, i wbrew niektórym tego nie robię - zwłaszcza że nieodmiennie podtrzymuję zdanie, że po takim Chorzowie jeździ się znacznie gorzej niż po Częstochowie (Parku Śląskiego nie liczę, choć i tam bywa różnie) i momentami najzwyczajniej nie da się robić wszystkiego tak, jak należy. Ale na serio jest różnica między tego typu wymuszonymi sytuacjami, a bezczelnym wyjeżdżaniem na środek pasa, mimo że dwa metry obok jest jasna, długa prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska... znaczy DDR A tłumaczenia o przytaczanym tu wielokrotnie "trenowaniu" są najzwyczajniej w świecie głupie, bo ani większość z "trenujących" nijak tak naprawdę nie "trenuje" (na ten zasadzie moje podciągnięcia na drążku zawieszonym na ścianie w salonie czy wyciskania na składanej ławeczce mogę nazwać specjalistycznym treningiem przed zawodami sportów sylwetkowych, bo przecież jak wychodzę na ulicę, to inni mnie widzą i oceniają ), a jeśli nawet, to tym bardziej powinna robić to odpowiedzialnie, nie narażając ani siebie, ani innych na niebezpieczeństwo, nie mówiąc już o robieniu k***y z prawa o ruchu drogowym. I nie podoba mi się to tak samo w przypadku kolarzy, jak i dziewczynek z pieskami, przy czym wciąż uważam, że ci pierwsi robią to częściej i stwarzają tym sporo większe potencjalne zagrożenie, choćby z racji osiąganych prędkości. Na serio tego nie widzicie, czy nie chcecie widzieć? Dlatego też sam nie przeginam pałki (choć jakieś tam umiejętności rowerowe posiadam i jestem w stanie np. wskoczyć bokiem na krawężnik w awaryjnej sytuacji) i jeżeli widzę, że jazda danym odcinkiem jest z jakichś powodów niebezpieczna lub mocno uciążliwa dla innych, to się tam nie pcham na siłę - stąd na przykład omijam całe fragmenty przytoczonej przez kolege wyżej Cwajki, a Chorzów Stary omijam bokiem przez Krajcok i tereny wokół ciepłowni. Ale to raczej nie jest miejsce na dokładne opisy, kto i gdzie jeździ, a raczej pokazanie hipokryzji pewnych zachowań rowerowych, jak i samych rowerzystów. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Nie w tym rzecz, że dyplom za zajęcie 2137 miejsca w 69 zawodach "Tour de Wąchock" ma jakąkolwiek wartość poza własną satysfakcją osoby, która go zdobyła (podpowiedź: nie, nie ma), ale w jaki sposób przygotowanie do jego zdobycia wpływa na osoby postronne. Jeżeli sklejasz model na jakiś festiwal modelarski (swoją drogą byłem niedawno na jednym z największych w Bytomiu - jak ktoś ma blisko, to polecam, nawet jeżeli nie jest jakimś wielki fanem), to poświęcasz na to własny czas, pieniądze, uwagę itp., ale poza co najwyżej zrzędzącą za uchem rodziną nikomu nie utrudniasz życia. Podobnie kiedy startujesz w turnieju szachowym, uczysz się wiersza na szkolny konkurs, malujesz obraz na wystawę itp. ALE w momencie, w którym wsiadasz na rower, wyjeżdżasz nim na publiczną drogę i utrudniasz poruszanie się po niej innym uczestnikom pod pretekstem, że "trenujesz", to jest już zupełnie inna sytuacja. I nawet jeśli nie łamiesz przy tym przepisów, a przykładów na ich łamanie podawano w tym temacie aż nadto, to i tak jest to sytuacja bardzo mocno dyskusyjna. Naprawdę nie możesz przejechać tego kawałka nieco wolniej? Wybrać innej drogi? Pojechać o innej godzinie, kiedy ruch samochodowy będzie mniejszy? Wsiąść na trenażer, który przecież (bo jesteś "zawodnikiem", który "trenuje") masz? I dotyczy to nie tylko jazdy na rowerze, ale i innych aktywności w miejscach ogólnodostępnych - siłowni, biegania, gry w piłkę, czego chcecie. W zdecydowanej większości przypadków da się to bez problemu zorganizować tak, żeby nikt nikomu nie wchodził w paradę, wystarczy tylko trochę chęci w wzajemnego zrozumienia. Ale jak się od samego początku zaczyna argumentacja "moja jazda na rowerze jest ważniejsza, bo ty jeździsz dla przyjemności, a ja akurat w tym konkretnym miejscu i o tym konkretnym czasie mam zaplanowaną jazdę, bo za dwa miesiące startuję w zawodach o puchar szkoły", to na serio ciężko jest o jakiekolwiek porozumienie. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Działki nie mam, piwa nie lubię, wędkowanie mnie nudzi. Co poszło nie tak? No ba! I to takiego z pucharami! -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Widocznie mało czytasz. A na poważnie, to czytaj ze zrozumieniem - parę postów wcześniej wywiązała się dyskusja na temat, że kierowcy samochodów reagują agresją i pretensjami w kierunku rowerzystów, którzy nie jeżdżą DDR "bo nie", mimo że mają ją nowiutką metr obok. Czy to popieram? Nie. Czy mnie to dziwi? Też nie i dlatego podałem celowo przejaskrawiony przykład, że mają aż nadto powodów. Bo niezależnie od tego, jak słuszne jest budowanie dróg rowerowych - bo jest słuszne i nie ma sensu z tym dyskutować - to narracja dookoła nich, ich przebieg, koszty budowy i cała reszta zdecydowanie już taka jednoznacznie pozytywna nie jest. Między innymi z powodów, które podałeś samemu, czyli ślepego wzorowania się na krajach zachodnich, gdzie jest zupełnie inna infrastruktura ogólna, inna rzeźba terenu czy choćby inna pogoda, a i tak pomijam kwestie społeczne, bo to długa i równie niejednoznaczna dyskusja. Do tego dochodzi aktywiszczowe bredzenie, jakby to rowery miały zastąpić samochody (uzupełnić - tak, zastąpić - nie ma szans) i przede wszystkim uszczęśliwianie ludzi na siłę, na zasadzie "zrobimy nową drogę rowerową, ale za to zwęzimy ulicę, żeby w zamian za przejechanie garstki osób na rowerach pół osiedla stało w korkach". I ludzie widzą DDR, na którą są środki, a obok niej dziurawą ulicę, zapadły chodnik i zdewastowany przystanek, które nie mogą doczekać się remontu od dwudziestu lat. No i na sam koniec i tak trafi się taki "pan kolarz", który nie będzie jechał tą nowiutką, pachnącą nowością DDR, tylko środkiem pasa jezdni (bo bardziej z prawej może za 500m trafić na studzienkę), blokując dodatkowo ruch. Dlaczego? To właśnie jest pytanie, które należy zadawać i odpowiedź w rodzaju "bo ja trenuję" nadaje się co najwyżej na plaskacza. I to nie ze strony chamskiego kierowcy czy sfrustrowanego pieszego, a innych rowerzystów, bo takich właśnie 2 na 100 (sam podałeś taką liczbę) patafianów robi czarny PR całemu środowisku. Co gorsza, bez żadnego wyraźnego powodu. Oczywiście, że kierowcy też nie są bez winy, też łamią przepisy i ogólnie mają aż nadto na sumieniu (podobnie jak i piesi), ale czy to ma usprawiedliwiać postawę "oni robią źle, to ja będę robił jeszcze gorzej"? No nie. Podobnie jak to, że nieraz drogi rowerowe są prowadzone bez większej logiki i wręcz zmuszają do lawirowania między nimi, jezdnią i chodnikiem, bo inaczej się po prostu nie da. Ale jest różnica między czymś takim, a sytuacjami w rodzaju jazdy na rowerze po dwupasmówce, mimo że za barierką jest DDR, bo takie przypadki sam widziałem i to nie jeden raz, podobnie jak bezczelne blokowanie drogi przez rowerzystów jadących obok siebie - tu zaznaczę, że nie tylko kolarzy, żeby było uczciwie. Zresztą rozmowa właśnie o tym toczy się od dłuższego czasu dyskusja w tym temacie, czyli "ty mnie nadepnąłeś na pedał, to ja ci nasram na zderzak". PS Najeździłem się w życiu autobusami, pekaesami i pociągami (nie tylko kilka km do szkoły, ale służbowo jak Polska długa i szeroka) i naprawdę nie musisz mi mówić, jak to wygląda, bo momentami miałem wrażenie, jakbym wszedł w teleport do lat 90. I nie była to specjalnie przyjemna podróż. Ale o tym, co jest powodem, a co przyczyną upadku transportu zbiorowego, to może nawet nie zaczynajmy rozmawiać, bo to nie miejsce ani czas. A wbrew temu, co niektórzy twierdzą, PKP, PKS, MPK i inne podobne instytucje baaardzo się starały przez cale dekady, żeby obrzydzić do siebie ludzi. A potem wielkie zdziwienie, że ci przesiedli się do własnych aut i olali zbiorkom, skutkiem czego trzeba było likwidować całe nierentowne linie, nie mówiąc o wymianie taboru. Bo dzisiaj nikt nie przesiądzie się do transportu zbiorowego, jeżdżącego bezsensową trasą, o idiotycznych godzinach i na dodatek zdezelowanymi gruchotami, jeśli nie jest do tego zmuszony. Bo za niewiele większe pieniądze (a jak się jeździ w kilka osób i zrzuca na kurs, to wręcz taniej) można to zrobić szybciej i wygodniej samochodem. I to zbiorkom powinien zacząć od zaoferowania pasażerom więcej niż transport indywidualny, a nie tylko jojczyć, jak to kiedyś było i że to wina [wstaw jakikolwiek argument, im głupszy tym lepszy], że wszyscy jeżdżą blachosmrodami. Ano jeżdżą i to nie bez powodu. PPS Wszedłem sobie w opis tej książki "Wszyscy tak jeżdżą" i na samym początku zderzyłem się z odklejonym od rzeczywistości stwierdzeniem, ile to w Polsce nie przypada aut na jednego mieszkańca. Za chwilę z CEPIKu zniknie w magiczny sposób ładnych parę milionów takich martwych dusz (różnie czytam w prasie specjalistycznej, więc nie podejmuję się podawać, czy to będzie 5, czy bardziej 7 milionów) i zarówno ilość aut się zmniejszy, jak i ich średni wiek. Ciekawe, na jaki argument będą się wtedy powoływały aktywiszcza. Wybacz, ale jeśli mam się spierać z jakąś propagitką, napisaną pod konkretną tezę, to nie mam ochoty nawet dotykać klawiatury. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
I dlatego ja też patrzę na to z przymrużeniem oka. Chociaż czasami bywa raczej śmieszno-strasznie -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Oczywiście, że tak. Większość rowerzystów to po prostu ludzie, którzy poruszają się na rowerze. Do pracy, szkoły, dla relaksu, zdrowia, sami, z dziewczyną, kolegami, co chcecie. Muszą się mierzyć z wytyczanymi nieraz bez żadnej logiki drogami rowerowymi, tak samo bezsensownymi skrzyżowaniami, wąskimi poboczami (wciąż miejscami albo nieutwardzonymi, albo dziurawymi), świętymi krowami pieszymi (tu specjalnie pozdrowienia dla patusiar z kaszojadami), wcale nie lepszymi samochodziarzami, też długo by wymieniać. Tyle że mają na tyle oleju w głowie oraz najzwyklejszego rozumu i godności człowieka, żeby nie wylewać swojej frustracji na innych uczestników ruchu, którzy przecież mają tak samo pod górkę. A przecież pieszego też wkurza stanie na idiotycznie zaprogramowanych światłach, kierowca też stoi w korku, a matka z dzieckiem nieraz ledwie przepcha wózek przez będący w wiecznym remoncie chodnik. Ale co innego jest rzucić sobie soczystą k***ą pod nosem, a co innego stawiać ponad innych. I tu jest główny problem pewnych środowisk, w przypadku rowerowego właśnie przede wszystkim kolarzy. Bo oni są lepsi. Bo im wolno więcej. Bo przepisy są dla niewolników systemu. Bo za kilometr DDR się skończy, więc w ogóle nie będą na nią wjeżdżać. Bo mają za wąskie opony, żeby jeździć po kostce. Bo tylko słabi trzymają się prawej strony jezdni. I tak dalej, i tak dalej - im więcej powodów do wymówek i im one są głupsze, tym lepiej. Równie oczywiście, że ma sens. Nie ma pieniędzy na budowę i modernizację dróg, chodników, placów, skrzyżowań, mostów, przystanków autobusowych, przejść dla pieszych itp. (celowo trzymam się tylko elementów infrastruktury), a są na DDR. Na tę samą DDR, którą potem rowerzyści nie jeżdżą, bo... no właśnie, bo co? Darli dupę o wykluczeniu komunikacyjnym, samochodozie, odstawaniu od Europy (swoją droga, to jeśli ktoś przyrównuje 1:1 nasze warunki do np. Holandii, to jest skończonym idiotą, bo inaczej się tego nie da nazwać), a teraz nie korzystają z tego, co dostali, choć przecież wcale tego dostać nie musieli. Co gorsza, wielu z tych aktywiszczy najzwyczajniej nie pamięta, bo nie ma jak pamiętać, sytuacji rowerzystów jeszcze dosłownie 20-25 lat temu, gdzie DDR były fanaberią, auta jeździły tak rowerzystom po kołach, jak i pieszym po stopach, a próba przewozu roweru pociągiem czy autobusem groziła nakopaniem do d**y przez współpasażerów lub w ogóle wyproszeniem przez kierowcę / konduktora. Ale tak, to ci źli rowerzyści są najbardziej poszkodowani. Otóż nie, nie są. Tyle że tutaj mamy do czynienia z nieuwagą / głupotą niezależną od poruszania się na rowerze, a nie celowym i przemyślanym działaniu. I niech pierwszy rzuci pompką, kto przez właśnie nieuwagę, rozkojarzenie, brawurę czy z podobnego powodu prawie nie wjechał w auto, pieszego, wózek, innego rowerzystę, barierki, słupek (...) albo nie odwalił innej podobnej głupoty. Niemniej wciąż daleko temu do rzeczonej jazdy środkiem drogi, kiedy do dyspozycji jest nie tylko pobocze, ale i droga dla rowerów. -
[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?
MrJ odpowiedział Borsuczy → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
[poprawność polityczna off] Czytam sobie ten temat w wolnych chwilach, czytam i widzę, że lata (a raczej całe dekady, bo już taki stary jestem, że pamiętam czasy, w których wielu z tu obecnych nie było nawet w planach ) mijają, a tymczasem kolarze to nieodmiennie najgłupszy, najbardziej roszczeniowy i odklejony od rzeczywistości gatunek pedalarza. Nie dziewuszki z pieskiem w koszyczku, nie stare baby z siatami uwieszonymi po obu stronach kierownicy, nie ta "zła dzisiejsza młodzież" na dirtach, streetach czy BMXach, nawet nie ostatnia plaga, czyli e-bikowcy. Nie. Bo kolarze nie jeżdżą, tylko TRENUJĄ* i ich przepisy ruchu drogowego nie obowiązywały, nie obowiązują i obowiązywać nie będą. Bo nie. A w ogóle to na kolana, chamy, przed patoelitą dwóch pedałów! *czy raczej "trenują" na zawody wyciągania łańcucha z wody o puchar sołtysa Wypierdziewic Dolnych, ale wiecie (Hejty leco za 3...2...1...) -
Nowa cena 80zł: https://www.olx.pl/d/oferta/przerzutka-tyl-sram-7-0-manetki-sram-x7-grip-shift-przod-i-tyl-8b-CID767-IDZk140.html?bs=olx_pro_listing
-
[kask, sztyca, spodenki, rączka, barendy, napinacze piasty] Lazer, Accent, Dartmoor za grosze
MrJ odpowiedział MrJ → na temat → Masowa sprzedaż
Nowe ogłoszenie z kaskiem za całe 40zł: https://www.olx.pl/d/oferta/kask-rowerowy-lazer-x3m-rozmiar-54-61cm-stan-dobry-CID767-IDZjZfU.html?bs=olx_pro_listing -
[zakupy cz5] co kupiłeś ostatnio z części rowerowych
MrJ odpowiedział Puklus → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Po testowej jeździe jednak musialem wprowadzić pewne poprawki. Co prawda wolałbym, żeby zamek otwierał się na stronę bez korby (konieczność przeszycia jednego z pasków i wymianę koszyka na bidon lepiej pominę) ale inaczej się nie da. I tak jest lepiej niż pod górną rurą. -
[zakupy cz5] co kupiłeś ostatnio z części rowerowych
MrJ odpowiedział Puklus → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Po testach nerek, plecaków, torebek podsiodłowych i takich na kierownicę, wróciłem po latach do klasycznej torebki pod ramę. Co prawda wygląda to trochę jak alumulator w tanim elektryku, ale mniejsza wersja nie mieściła mi całego szpeju, a ta z kolei nie dała sie zamontować we właściwym miejscu, bo bidon nie wchodził. No cóż, temu roweru i tak już nic nie zaszkodzi -
[rura amortyzatora] Druciarski sposób na za krótką sterówkę
MrJ odpowiedział MrJ → na temat → Druciarstwo rowerowe
Nie wiem, na co był projektowany, ale widzę, jaką grubość mają elementy, z których się składa. Jeżeli dojdzie do zerwania gwintu lub pęknięcia ktorejś z tych trzech rozpórek, to już dawno będę leżał na ziemi z rowerem na plecach z innego powodu. Poza tym zaznaczam: to nie jest patent na przedłużanie sterówki o 10cm w rowerze do DH, a dorobienie małego fragmentu, żeby mostek stabilniej siedział przy normalnej jeździe. Podejrzewam, że umiejętnie nabita klasyczna gwiazdka (tylko dluższa, z trzema tymi pierścieniami a nie dwoma) dałaby ten sam efekt. Tak czy inaczej jeżdżę tak od początku złożenia tego roweru i absolutnie nic się z tym nie dzieje. Jeśli zacznie, sam dam wam wszystkim znać. Próbowałem najpierw zrobić z dwóch uszkodzonych koron jedną dobrą właśnie spawaniem. Ale nie samemu, oglądając jutuba, a oddając do znajomego, który spawa zawodowo aluminium. Wyszło... powiem tak: bez powodu bym sie nie bawił w takie patenty. A to fotka tutaj i teraz. Nie ruszałem tego, nie poprawiałem i nie dokręcałem od początku marca: