Powitoł
Miałem okazję przez te wakacje wrócić w terenie do ostatniego wcielenia Panasonica, czyli: sztywno i napęd 1x10.
Po przyzwyczajeniu się do wąskiego kierownika naprawdę kilka razy zastanowiłem się, czy 29 to była "dobra zmiana" (rama Kony nadal czeka na balkonie na sesję przed sprzedażową
więc wyjście awaryjne jest).
W lżejszym terenie było zwinnie i sprytnie, i sporo lżej niż z 29erm (mimo że na papierze aż tak różnicy wagi nie widać). Przeskoczyć z jednej bruzdy do drugiej, szybki przejazd na zakręcie po prawie pionowej ściance leśnej ścieżki, bunny hop nad odprowadzeniem wody - bez problemu.
Natomiast jak po przejściu na 29era nie było wielkiego efektu "ŁĄŁ" (czym się lekko rozczarowałem), tak po wjechaniu 26stką na moją pętlę testową (sporo wszystkiego: podjazdy i zjazdy równe/z uskokami/kamulcami, ubite i równe ścieżki polne i leśne, lawirowanie po płaskim ale wyboistym między drzewami) sporo razy miałem efekt "o############niewyrobię" 
Jak jest nawierzchnia w miarę równa to faktycznie budzi się w człowieku diabeł i chce się zapieprzać
ale do małego koła nie wrócę w poważnym rowerze. Jak robi się nierówno 29er to jest to 
Jak sprzedam ramę kony (z żalem, bo chyba najwięcej sentymentu do tego roweru mam) to kasa pójdzie na podmianę tego i owego w 29erze.