Skocz do zawartości

[Jazda po chodniku]A groźby pieszego?


Rekomendowane odpowiedzi

Jasne, że ulicę, szczególnie w centrum gdzie o TIRa ciężko a ruch jest wolniejszy.

 

Tu bym polemizował. Może i ruch jest nieco wolniejszy, ale:

1) Nikt nie przestrzega ograniczenia prędkości. Średnia oczekiwana pewnie jest w okolicy 70 km/h.

2) Kierowca musi mieć pod kontrolą dużo więcej "zmiennych", przez co wiele rzeczy mu umyka.

3) Jazda w dużym mieście typu Warszawa zwykle jest bardzo nerwowa, bo wszyscy jak codziennie wychodzą później niż powinni i pędzą na złamanie karku, żeby zdążyć do celu.

 

Oczywiście można stwierdzić, że jazda w worku jest bezpieczna, bo samochody nie jadą, lub jadą ze znikomą prędkością. Zawsze znajdzie się taka jednostka, która stwierdzi, że nagle wyrwie się z szyku i o wypadek nie trudno (parz punkt 3). A i samo przeciskanie się rowerem przez korki jest dalekie od czerpania przyjemności z jazdy.

Moim zdaniem w Warszawie w miarę bezpiecznie robi się mniej więcej po godzinie 21, kiedy to ostatnia fala wracających z pracy (około 19) odstawi swoje samochody na parking. Idealnie zaczyna się robić około 22, gdzie można sobie spokojnie np ulicą Banacha pojechać. Samochody mają wolny drugi pas i mogą bezpiecznie wyminąć, bez dzikich slalomów czy też ocierania się o rowerzystę. Oczywiście można się ze mną nie zgodzić, ale pamiętajcie, że każdy jeździ na własną odpowiedzialność... Żeby jeździć w intensywnym ruchu miejskim trzeba mieć doświadczenie. Nie można iść jutro do sklepu, kupić rower i heja na ulicę... Dlatego też nie można generalizować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie problemy z pieszymi będą miały miejsce tak długo, jak będziemy wkraczać na ich teren. Sytuację poprawić może jedynie zmiana przepisów lub mentalności pieszych. Przede wszystkim musimy pamiętać, że chodnik jest "własnością" pieszych. Gdy już muszę po nim jechać, robię to z prędkością niewiele wyższą od ich chodu, nie używam dzwonka, a mówię "przepraszam" i zawsze po tym dziękuję (czyli w sumie tak, jak autor tematu :) ). Gdyby rzeczywiście wszyscy rowerzyści jeździli w ten sposób, łatwiej byłoby uświadomić pieszym i policji, że nie stanowimy dla nich żadnego niebezpieczeństwa. Szlag mnie jednak trafia, jak widzę rowerzystów jeżdżących po chodnikach z prędkościami, przy których nawet sportowiec miałby problem odskoczyć na bok (nie wspominając o osobach starszych bądź małych dzieciach). Niestety jesteśmy wszyscy wrzucani do jednego worka... Co prawda nie wyobrażam sobie policjanta z suszarką pilnującego prędkości na chodnikach, jednak stwarzanie rzeczywistego niebezpieczeństwa już tylko przy użyciu oczu można odróżnić od bezpiecznej jazdy wśród pieszych.

 

Niedawno zmieniły się na naszą korzyść przepisy ruchu drogowego. Fajnie, ale i tak jeszcze duuuużo do zrobienia w tym temacie. Przede wszystkim prawnie powinno zostać dopuszczone jeżdżenie po chodnikach w przypadku dróg jednokierunkowych (bądź utworzenie kontrapasów) lub takich, których nawierzchnia nie pozwala na jazdę rowerem (np. kocie łby).

 

Inną kwestią jest też to, że ludzie często rzeczywiście niepotrzebnie używają chodników - spokojna osiedlowa droga, a rowerzysta i tak boi się jechać ulicą... Trochę odwagi! :)

 

Póki co jednak na chodnikach jesteśmy gośćmi, nie zawsze mile widzianymi. A co za tym idzie, możemy się spotkać z różnymi obelgami, z którymi jednak równie często można spotkać się jeżdżąc poprawnie ulicą :angry2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu bym polemizował. Może i ruch jest nieco wolniejszy, ale:

1) Nikt nie przestrzega ograniczenia prędkości. Średnia oczekiwana pewnie jest w okolicy 70 km/h.

No to albo ruch jest wolniejszy albo nikt nie przestrzega ograniczeń bo na pewno nie jedno i drugie na raz. W szczycie to raczej średnia w okolicy 30 może 40km/h.

 

których nawierzchnia nie pozwala na jazdę rowerem (np. kocie łby).

Czemu kocie łby miałyby nie pozwalać na jazdę rowerem? Jedzie się normalnie tylko wolniej. Czy dziurawy asfalt miałby analogicznie pozwalać na jazdę samochodem po chodniku czy ścieżce rowerowej? Przecież kocie łby często układa się na mniejszych uliczkach w centrum w celu spowolnienia ruchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj tam ,oj tam...po organizowanych ,,masach krytycznych" np w Szczecinie, część dwunożnych chodnikowców w stosunku do cyklistów się nieco ucywilizowała, reszta była i będzie rzucać tekstami, trzeba nauczyć sie podchodzić z dystansem do takich gadek/straszaków..Polska nie Szwecja i tak zostanie.

Trzeba było mu odpowiedzieć ,,niech cmoknie cię w tył...koła" albo głębiej, lub ,że but mu się rozwiązał, albo spodnie spadają i po sprawie ,jest 1 :1 :) i jedziesz dalej..

Moja znajoma tak robi, działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu kocie łby miałyby nie pozwalać na jazdę rowerem? Jedzie się normalnie tylko wolniej. Czy dziurawy asfalt miałby analogicznie pozwalać na jazdę samochodem po chodniku czy ścieżce rowerowej? Przecież kocie łby często układa się na mniejszych uliczkach w centrum w celu spowolnienia ruchu.

 

No to chyba masz inne kocie łby niż te, z którymi ja mam do czynienia...

 

Swoją drogą :)

z9782471O.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to albo ruch jest wolniejszy albo nikt nie przestrzega ograniczeń bo na pewno nie jedno i drugie na raz. W szczycie to raczej średnia w okolicy 30 może 40km/h.

 

No jak policzysz sobie średnią na długim dystansie, to mniej więcej tyle wyjdzie. Tylko że prędkość chwilowa jest duża, od świateł do świateł. Tam gdzie tylko jest możliwe ludzie wbijają gaz w podłogę, żeby nadrobić te kilka minut stracone na światłach lub co gorsza, zdążyć na 4 fazie późnego żółtego. Poza tym nie tylko o prędkość chodzi. Niebezpiecznie jest głównie dlatego, bo jest ciasno a dodatkowa presja czasu powoduje, że ludzie podejmują się wykonywania niebezpiecznych manewrów, przy prędkościach niedostosowanych do warunków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No jak policzysz sobie średnią na długim dystansie, to mniej więcej tyle wyjdzie. Tylko że prędkość chwilowa jest duża, od świateł do świateł. Tam gdzie tylko jest możliwe ludzie wbijają gaz w podłogę, żeby nadrobić te kilka minut stracone na światłach lub co gorsza, zdążyć na 4 fazie późnego żółtego. Poza tym nie tylko o prędkość chodzi. Niebezpiecznie jest głównie dlatego, bo jest ciasno a dodatkowa presja czasu powoduje, że ludzie podejmują się wykonywania niebezpiecznych manewrów, przy prędkościach niedostosowanych do warunków.

Jak to czytam to mam wrażenie, że w Warszawie, pomimo wpisu w sygnaturce, nie jesteś z przymusu, tylko nie byłeś wcale :whistling: Miejscami to miasto bardziej stoi niż jedzie, a dla ulic na których rzeczywiście samochodem można przycisnąć zazwyczaj da się znaleźć alternatywę - albo jest ścieżka, albo można sobie trochę zmodyfikować trasę przejazdu i jest ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to czytam to mam wrażenie, że w Warszawie, pomimo wpisu w sygnaturce, nie jesteś z przymusu, tylko nie byłeś wcale :whistling: Miejscami to miasto bardziej stoi niż jedzie, a dla ulic na których rzeczywiście samochodem można przycisnąć zazwyczaj da się znaleźć alternatywę - albo jest ścieżka, albo można sobie trochę zmodyfikować trasę przejazdu i jest ok.

 

Zbliża się dekada odkąd jestem "zmuszony" do mieszkania w Warszawie i widzę co się dzieje i jak zachowują się ludzie na ulicy. A jako że w Warszawie nie wyrosłem, nie przywykłem do pewnych zachowań i nie uważam ich za normalne. No ale nie będę się tutaj licytował kto ile czasu i gdzie przemieszkał...

 

Pokrycie głównych dróg ścieżkami szacuję na około 30% (nie wiem czy to nie jest zbyt optymistyczne). Co do łatwych alternatyw... Ot Puławska. Nie ma alternatywy w postaci ścieżki rowerowej, a rzekome monstrualne korki, to mit powtarzany pocztą pantoflową. Duży korek jest, ale tylko o określonych godzinach i jednej nitce (rano w kierunku Centrum i po południu w kierunku przeciwnym). Nitką w przeciwnym kierunku można jechać prawie tyle na ile silnik pozwala... Od kilku miesięcy jeżdżę nią codziennie. Zdarzają się jednostki, które zgodnie z prawem korzystają z ulicy, jednak większość wybiera chodnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś spotkałem się z nieco inna sytuacją otóż razem z grupką przechodniów staliśmy na pasach, zapaliło się dla nas zielone więc każdy rusza i w tym momencie jakaś pani(a właściwie baba z kółkiem!) chyba chciała zdążyć na czerwonym i omal by nas wszystkich nie rozjechała! Była na tyle bezczelna, że zaczęła na nas trąbić wystawiła swój łeb(nie głowę) z pyskiem na nas i najlepsze, chciała ruszyć do przodu! To już był szczyt bezczelności i miara goryczy się przelała...

 

Reakcja ludzi i moja była natychmiastowa, każdy jej pokazywał że mamy zielone światło no i standardowo "Kto Ci królewno(tu padło inne słowo na k) dał prawo jazdy!" no i wszyscy pukali się w głowę. Jakiś gość tak się zeźlił, że poszedł i zaczął na nią wrzeszczeć przez okno. Był tak wściekły, że myślałem że wyciągnie ją z samochodu i jej przyfasoli :laugh: No ale gość był z żoną i z dzieckiem w wózku więc musiał dać popis przed żoną :)

 

Ja korzystając z okazji wypiąłem się z pedała i przykopałem ile sił w zderzak robiąc sporego wgniota po czym oddaliłem się (a raczej pedałowałem co sił w nogach :voodoo: ) No niby głupio zrobiłem, bo konsekwencje mogły by być dla mnie niefajne, ale że to był jakiś stary rzęch i ten gość na pewno nie dał tej babie wysiąść to działając impulsywnie zrobiłem to co zrobiłem.

 

No ale należało jej się jak psu buda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do łatwych alternatyw... Ot Puławska. Nie ma alternatywy w postaci ścieżki rowerowej, a rzekome monstrualne korki, to mit powtarzany pocztą pantoflową. Duży korek jest, ale tylko o określonych godzinach i jednej nitce (rano w kierunku Centrum i po południu w kierunku przeciwnym). Nitką w przeciwnym kierunku można jechać prawie tyle na ile silnik pozwala... Od kilku miesięcy jeżdżę nią codziennie. Zdarzają się jednostki, które zgodnie z prawem korzystają z ulicy, jednak większość wybiera chodnik.

Będzie ciężko, ale po kolei, jedziemy Puławską na południe zaczynając od skrzyżowania z Goworka (odcinek Pl. Unii Lubelskiej - Goworka jest na tyle krótki między światłami i w jedną stronę po parkingu, że wręcz pomijalny w takich dysputach)

1. Goworka - Dolna. Jeśli na tym odcinku jeżdżą chodnikiem to muszą być niezłymi masochistami - wąski jest, zatłoczony i zastawiony samochodami :whistling: Ulica również nie za szeroka, ale ma 3 pasy więc rower zazwyczaj wyprzedzany jest innym pasem. Faktycznie nie za ciekawy odcinek, ale da radę jechać, alternatywa też jest - ale o tym na koniec.

2. Dolna - Domaniewska. Jest ścieżka, dobra, asfaltowa, może z pewnymi wadami, ale w gęstej tkance miejskiej ciężko było wykroić coś lepszego. Malkontenci powiedzą, że tylko po jednej stronie i jadąc na południe trzeba zmieniać stronę ulicy - trudno, niech zginą (malkontenci) niektórym nigdy się nie dogodzi, a po drugiej stronie ulicy krucho z miejscem na ścieżkę.

3. Domaniewska - Rzymowskiego. Fakt, trzeba kombinować, ale po to jest rower żeby wybrać sobie najdogodniejszą trasę, a więc zależnie od tego gdzie chcemy jechać:

a. Bukowińska, kawałeczek chodniczkiem do P&R, koło pętli autobusowej, Wołodyjowskiego, koło bloków przy Wałbrzyskiej, Bacha i na ścieżkę wzdłuż Doliny Służewieckiej

b. Domaniewska, Modzelewskiego, ścieżka wzdłuż Rzymowskiego, po schodkach (dacie radę, rowery nie są takie ciężkie, a schody nie są długie) i kładką nad Rzymowskiego, druga strona ulicy jest wyżej i schodów już nie ma, lądujecie tuż przy Puławskiej.

4. Rzymowskiego - granica miasta. Przy wyścigach konnych niby jest to chodnik tylko co z tego skoro jest szeroki, asfaltowy i nikt nim nie chodzi - można jechać. Od Poleczki na południe prawy pas jest bardzo szeroki i samochód mieści się spokojnie wraz z rowerem i bezpiecznym odstępem. Jednak jak ktoś bardzo chce to może częściowo pojechać równolegle - Taneczna, Farbiarska

5. Za granicą Warszawy jest ścieżka po lewej stronie.

 

Co do alternatywy z pkt 1. - Kazimierzowska, Krasickiego, Wielicka / ścieżka wzdłuż Sobieskiego zależnie od tego gdzie chcesz trafić.

 

Czego to student nie będzie robił żeby się oderwać od nauki :icon_mrgreen:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4. Rzymowskiego - granica miasta. Przy wyścigach konnych niby jest to chodnik tylko co z tego skoro jest szeroki, asfaltowy i nikt nim nie chodzi - można jechać. Od Poleczki na południe prawy pas jest bardzo szeroki i samochód mieści się spokojnie wraz z rowerem i bezpiecznym odstępem. Jednak jak ktoś bardzo chce to może częściowo pojechać równolegle - Taneczna, Farbiarska

 

Bezpieczny odstęp pomiędzy rowerzystą a samochodem to rzecz względna i zależna od prędkości pojazdu. Poza tym Puławską nie poruszają się tylko samochody osobowe, ale i komunikacja miejska (średnio co 5 minut w godzinach porannych), samochody średniego kalibru, a także i ciężki sprzęt. Gdyby ktoś chciał tak jak ja codziennie rowerem do pracy jeździć... średnio bezpieczne miejsce.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tej zasadzie to się nigdy nikomu nie dogodzi, bo i pas ruchu szerokości 5m będzie zbyt wąski w opinii niektórych :whistling:

Ale przecież sam napisałeś, że:

Duży korek jest, ale tylko o określonych godzinach i jednej nitce (rano w kierunku Centrum i po południu w kierunku przeciwnym).

Czyli skoro korków nie ma to można wyprzedzić rower drugim pasem, więc problemów być nie powinno :whistling:

Zmień może rower na jakiś mniej stresujący sport :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj nie ma się co przejmować frustratem. Wczoraj wracałem z pracy, chodnikiem, stali ludzie na przystanku, oczywiście na całej szerokości. Grzecznie zwolniłem do z 5 km/h i paniusi, która stała tyłem do mnie (i do kierunku z którego nadjeżdża autobus) powiedziałem grzecznie "przepraszam". Panienka odsunęła się o 20cm i zaczęła jęczeć, żebym spadał na jezdnię. Puściłem jej buziaka ;) I jak myślicie, kto wygrał starcie ? :icon_mrgreen:

 

Zdaję sobie sprawę, że to rozwiązanie na linii facet / facet może być niebezpieczne :devil:

 

P.

 

Ps. Wiem doskonale, jak człowieka telepie, jak taki Cię objedzie. Ale zawsze trzeba sobie powiedzieć, że bardzo smutne życie ma ten człowiek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli skoro korków nie ma to można wyprzedzić rower drugim pasem, więc problemów być nie powinno :whistling:

Zmień może rower na jakiś mniej stresujący sport :icon_wink:

 

Na prawym pasie rowerzysta + osobówka tak, rowerzysta + ciężarówka/ZTM już nie koniecznie.

 

A kto tu się stresuje? Prawda jest jaka jest. Pamiętaj, że na rowerach poruszają się nie tylko ludzie wprawieni w "bojach", ale także "weekendowi" cykliści i zaryzykowałbym stwierdzenie, ze ci są w wyraźnej większości. Musisz to zauważyć, zamiast postrzegać wszystko przez pryzmat własnej osoby i własnych umiejętności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli już jestem w mieście i mam do wyboru chodnik czy ulica to z reguły jadę chodnikiem;) Może dlatego, że jest stosunkowo szeroki, ale i w mieście nigdzie się nie spiesze;) Ludzie często wyzywają, wyzywali i będą wyzywać, ja się akurat nie przejmuję bo wszyscy Ci tacy mądrzy jak tylko wejdą na rower to wybiorą w mieście częściej chodnik niż ulice, więc o czym tu mowa;)

 

Nie mówiąc o tym, że w wielu miejscowościach o około 40 tys mieszkańcach, ścieżka rowerowa to jest raczej znana tylko z wyobrażenia;(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodniki są dla pieszych, nie dla rowerów! Jak się ktoś boi jechać ulicą, to zawsze może zejść z roweru i grzecznie go prowadzić chodnikiem. Oczywiście w wyjątkowych przypadkach, o czym mówi prawo o ruchu drogowym, jak najbardziej jestem za dopuszczeniem jazdy po chodniku, jednakże ma być to wyjątek od reguły! Skoro spora część rowerzystów nie widzi niczego złego w jeździe po chodniku, to jak się później dziwić ludziom, którzy spacerują sobie po ścieżkach rowerowych? :wallbash:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kwestia podejścia, po chodniku się raczej sunie, a nie jedzie. W Krakowie jest sporo ścieżek, a to inna kwestia, ale jeżeli ich brak to wolna jazda po chodniku na pewno jest bezpieczniejsza niż ulicami;) Podkreślam wolna jazda!

 

Nie uważam też by zbytnio na nasze bezpieczeństwo na drogach miało wpływ nasze doświadczenie (oczywiście do pewnego stopnia, jest troche zasad na drogach, które jeżeli nam życie miłe to należy przestrzegać, ale mogą tego dokonywać zarówno Ci mniej doświadczeni jak i Ci bardziej). Jak człowiek będzie miał pecha to i jak będzie jechał dobrze to zginie, bo nie mamy oczu wokół głowy!

 

Zresztą jazda jezdzie nie równa, każdy tutaj ma racje. Ja akurat wypowiadam się o chodnikach, które mają lekko 2m szerokości, a przynajmniej w mojej mieścinie jest takich. Na węższe nawet nie ma co się pchać, ale osobiście do miast nie mam zaufania, tymbardziej że sam jestem kierowcą i widze czasami jak ludzie traktują rowerzystów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako pieszy, rowerzysta i kierowca jestem zwolennikiem jazdy po chodniku. Są drogi gdzie rower ewidentnie przeszkadza na drodze, a nie ma nic gorszego niż rowerzysta jadący 20 km/h którego nie ma jak wyprzedzić. Oczywiście tam gdzie jest szeroko jeździjmy drogą i dajmy żyć pieszym. Szanujmy się wzajemnie na drodze i będzie ok. Przekrzykiwanie się prawami i przepisami jest bez sensu. Autem nie da się jeździć zgodnie z przepisami, pieszo nie da się przechodzić tylko po pasach i tak samo rowerem ciężko jest jeździć tylko po drogach i ścieżkach rowerowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są drogi gdzie rower ewidentnie przeszkadza na drodze, a nie ma nic gorszego niż rowerzysta jadący 20 km/h którego nie ma jak wyprzedzić.

Niestety, takie życie - rowerzysta jest równoprawnym użytkownikiem drogi i taką argumentacją nie można się rowerzystów pozbywać z dróg. Jako rowerzysta mógłbym powiedzieć - nie ma nic gorszego, niż stojący przed światłami sznur samochodów, blokujących mi drogę. Też jestem i rowerzystą i kierowcą.

 

Szanujmy się wzajemnie na drodze i będzie ok. Przekrzykiwanie się prawami i przepisami jest bez sensu. Autem nie da się jeździć zgodnie z przepisami, pieszo nie da się przechodzić tylko po pasach i tak samo rowerem ciężko jest jeździć tylko po drogach i ścieżkach rowerowych.

A to popieram w pełnej rozciągłości :)

 

Oprócz tego polecam artykuł: http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,10245093,Wszystkiemu_winni_sa_rowerzysci__Czy_aby_na_pewno_.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie dla tych weekendowych powstają drogi rowerowe. Ulica niech pozostanie dla tych jak określiłeś wprawionych w bojach. Tak będzie bezpieczniej dla wszystkich.

 

A ja sądzę i nie tylko ja,że nie mamy zerowe szanse w boju z idiotami nieraz na dodatkowym wspomaganiu -schowanych w kilkaset jak nie tony ważących rozpędzonych blachosmrodach. Nie ma sensu prowokować losu jeśli nie trzeba, jeśli można jechać inaczej. Odwaga często ociera się o głupotę i bywa z nią mylona.

Zaprawiona w bojach chodnikowo- ulicznych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...