Skocz do zawartości

[bezpieczeństwo] Rowerzysta na warszawskich ulicach


biela

Rekomendowane odpowiedzi

Ja muszę przyznać, że bardziej się boję jeździć po naszych ulicach, niż lecieć po korzeniach na jakiejś downhilowej trasie ;)

 

Właśnie to mijanie na milimetry mnie strasznie stresuje. Jakoś z miesiąc temu kierowca autobusu mnie praktycznie zepchnął z drogi, gdybym nie uciekł sam na krawężnik normalnie by mnie wciągnął pod koła.

 

Ogólnie zdecydowana większość kierowców widzi rowerzystów i jest ok, ale takie przypadki jak ten powyżej mocno stresują.

 

Ja się płynnie przełączam między chodnikami, ścieżkami i ulicami jak jeżdżę po mieście i właśnie jeszcze jeden duży problem to ludzie, którzy często sami wchodzą pod koła, bo albo nie widzą że ktoś jedzie, albo nie mogą się zdecydować ma którą stronę zejść... I notorycznie wszędzie wszyscy chodzą po ścieżkach rowerowych...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Praktycznie codziennie doświadczam chamstwa warszawskich kierowców. Zawsze ktoś ma jakiś problem, zawsze ktoś truknie, coś mi krzyknie itp. Dziś postanowiłam wykorzystać swoje prawa i jechałam środkiem pasa przez całą moją drogę do centrum( zwykle jeździłam trzymając się prawej strony, kulturalnie) i muszę przyznać, że wyszło mi to na dobre. Jeśli my sami nie przyzwyczaimy do tego kierowców to oni sobie nie uświadomią nigdy, że rowerzysta na drodze to też pojazd a nie zbędny przedmiot, który trzeba zepchnąć chamsko z drogi, albo zajeżdżać mu drogę.

 

A jeśli chodzi o chamstwo na drogach to największymi chamami są taksówkarze, bez obrazy dla osób z taxi powiązanych, ale to są takie gnidy jakich nigdzie się nie spotka. Miałam wiele takich sytuacji, że wszyscy mi zjechali a taxówka jedna jedyna podjechała tak do prawej, żebym nie przejechała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kurczowe trzymanie się krawężnika jest niebezpieczne, daje możliwość kierowcom mijania roweru w obrębie pasa ruchu. Optymalnie jest jechać jakiś metr półtora od krawężnika, wtedy pojazd musi zmienić tor jazdy, czyli jadąc szeroko, poprawiasz swoje bezpieczeństwo, i dajesz kierowcy możliwość wykonania prawidłowo manewru wyprzedzania. W kodeksie jest zapis o jechaniu możliwie blisko prawej krawędzi pasa, ale nie jest określone ile to dokładnie jest. Jednoślad musi mieć trochę manewru w obie strony. Jak jedziesz szeroko, nawet jak ktoś cię stuknie lusterkiem, jest trochę miejsca żeby skorygować tor jazdy, przy krawężniku jest gleba murowana. A jak trąbią staram się nie reagować, pokrzyczy, potrąbi, wyprzedzi z piskiem opon, a ja i tak go wyprzedzę na najbliższych światłach. Nie można dać się zastraszyć, i starać się być kulturalnym. A jak taki "cham" postoi w korkach, poobserwuje ile się jedzie autem a ile rowerem po W-wie, może ochłonie, może zostawi samochód, kupi rower, zostanie jednym z nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja teraz nie wiem jak to jezdzić. Czy można wyprzedzać lewą stroną samochody oczywiście jak będzie wolne z naprzeciwka. Czy można również jezdzić ulicą jak są ścieżki rowerowe nie wiem czy tutaj mogę to zadać pytanie,ale jak np chciałbym jechać Puławską a jest tam ścieżka rowerowa to muszę z niej korzystać czy nie ma obowiązku ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to wygląda w literze prawa, a w praktyce, jeżdżenie po ścieżkach często bywa bardzo kłopotliwe. Ja jeżdżę raczej po ulicy, staram się, o ile to możliwe nie utrudniać innym poruszania się, a na ścieżki wjeżdżam jak się nigdzie nie śpieszę. Ścieżki w Warszawie jeśli już są tam gdzie akurat ja mam ochotę jechać są z reguły kiepskiej jakości i ich sieć jest na tyle chaotyczna że nie da się jechać po nich płynnie. Kierowcy którzy trąbią i wyganiają na ścieżki też przepisowo nie jadą raczej, więc nie ma co się nimi przejmować. Staram się nie wdawać w pyskówki bo to strata czasu i nic raczej nie da, a kierowca będzie bardziej nie lubił rowerzystów, a nie o to chodzi. Uczulam na przejeżdżanie rowerem przez pasy, za to można dostać mandat, lepiej pokonać skrzyżowanie jak samochody, jezdnią. No i oczywiście oczy do okoła głowy zawsze i przewidywalne ruchy! Jak staramy się być przewidywalni, dużo łatwiej współgrać z innymi na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie jesteś jednym z tych co jadą Wisłostradą mimo, że obok (prawie) po obu stronach ulicy jest sensowny ciąg drogi rowerowej? Bo ostatnio widzę coraz większą ilość rowerzystów jadących Wisłostradą mających w poważaniu ścieżkę. Ależ Ci kierowcy muszą się denerwować :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielopasmowe drogi o "wysokim indeksie prędkości" staram się omijać szerokim łukiem i jechać alternatywną trasą (np. Zamiast Trasy łazienkowskiej wybieram al. Waszyngtona i most Poniatowskiego. Przez długi czas jeździłem do Warszawy z Pruszkowa i po kilku niebezpiecznych zdarzeniach na al. Jerozolimskich opracowałem trasę alternatywną przez Reguły. 1,5 kilometra więcej a drogi mało uczęszczane i bez tranzytu. Staram się zawsze wybierać taka drogę żeby było bezpiecznie i zachować zdrowy rozsądek. Jestem nie tylko zapalonym rowerzystą ale także kierowcą samochodu, motocykla, a przede wszystkim jak każdy pieszym.

 

A co do ścieżki na Wisłostradzie to przyczyną może być to że jet ona przerwana w kilku miejscach. Najpierw budował się Kopernik, a teraz zdaje się budowa metra wchodzi w kolizję ze ścieżką. Muszę się tam przejechać kiedyś i zobaczyć jak to wygląda.

 

No i debili na żadnego typu pojazdach nie brakuje z rowerzystami włącznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale nie jesteś jednym z tych co jadą Wisłostradą mimo, że obok (prawie) po obu stronach ulicy jest sensowny ciąg drogi rowerowej? Bo ostatnio widzę coraz większą ilość rowerzystów jadących Wisłostradą mających w poważaniu ścieżkę. Ależ Ci kierowcy muszą się denerwować :)

 

Ścieżka wzdłuż Wisłozdrady, po stronie Wisły, jest jedną z najbardziej niebezpiecznych. Ścieżka jest bardzo niskiej jakości, wąska, kompletnie nieprzystosowana do natężenia ruchu, który tam panuje. W niektórych miejscach zarastają ją krzaki, których nikt nie pielęgnuje i nie przycina, przez co nie widać, czy jakiś easy rider nie wyskoczy zza zakrętu pocinając 30 km/h. Oprócz tego, że jest dużych ruch, jest także pełen przekrój umiejętności i pełen przegląd kultury jazdy jaką można prezentować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, co do stanu ścieżki i przeglądu umiejętności pojawiających się niej ludzi trudno się nie zgodzić ale nie mniej jednak jest to ścieżka. I tak tragicznie nie jest. Nigdy nic mi się nie stało a jeżdżę tamtędy codziennie. Poza tym po drugiej stronie Wisłostrady jest kawał szerokiego chodnika a za Gdańskim ścieżka lepszej jakości jeśli komuś bardzo przeszkadza ta po stronie Wisły (sam korzystam z tamtej strony w lato bo po 17 nad Wisłą robi się dom rozpusty a nie ścieżka). Ale nie zmienia to faktu, że nie rozumiem tych rowerzystów jadących ulicą po Wisłostradzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżenie po Wisłostradzie to i dla mnie głupota. Ale kultura jazdy jest w porównaniu np z rokiem 2000 kiedy kupiłem pierwszy rower, dużo większa. Wtedy to dopiero był intruz, rowerzysta. A nad kierowcami w Warszawie nie było żadnej kontroli. Według mnie da się w miarę sprawnie jeździć rowerem po mieście, ale wiadomo że uważać trzeba. Ja zawsze stosuję zasadę "bardzo ograniczonego zaufania".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dla mnie największą plagą są kierowcy wyprzedzający „o milimetry”. Jeżeli na jezdni jest dość miejsca, by przy wyprzedzaniu zachować wymagany odstęp zazwyczaj wszystko jest OK. Kłopoty zaczynają się, gdy tego miejsca nie ma. Wtedy wyprzedzają mino to. Szczególnie niebezpiecznie jest, gdy na jezdni z prawej strony pojawia się dodatkowy pas ruchu lub przystanek autobusowy w taki sposób, że pojazdy jadące na wprost muszą zjechać w lewo. Kierowcy albo ignorują znaki poziome i jadą prosto, albo zjeżdżają tylko trochę, zajeżdżając drogę rowerzyście, który przepisowo omija to miejsce wzdłuż linii przerywanej. Często zresztą przy prędkości jaką kierowcy rozwijają trudno im w bezpieczny sposób prawidłowo wykonać taki manewr, ale to ich wina. Coraz częściej już daleko przed takimi miejscami, zjeżdżam na środek pasa, żeby nie zostać staranowanym przez głupka, który jeździ nieprzepisowo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, mnie też najbardziej stresuje, jak samochód omija mnie o milimetry, wtedy się denerwuję, i mogę nieopatrznie wykonać jakiś ruch kierownicą. Szkoda, że kierowcy aut tego nie zrozumieją (przynajmniej dopóki nie jadą sami rowerem jezdnią).

Ja staram się jeździć ścieżkami i lasem. I nie narzekam, na ścieżkach na Ursynowie bardzo się zmieniło i rzadko doprawdy ktoś nią lezie, przeważnie dlatego że się zagapi ale jak widzi rower to schodzi. Może to dlatego że po Urysnowie jeździ naprawdę duzo rowerów, mieszkańcy się po prostu nauczyli. Na przejazdach rowerowych kierowcy samochodów też już myślą o rowerzystach i przestrzegają przeważnie ich pierwszeństwa przejazdu. Moim zdaniem - jak wszędzie - ciężko UOGÓLNIAĆ i GENERALIZOWAĆ. Zależy którędy się jedzie i skąd-dokąd. Panu, który rozpoczął wątek z pytaniem jak się jeździ po Wawie - sugerowałabym najpierw przejazd techniczny w wolną sobotę i obczajenie najlepszej trasy. Czasem nie zdajemy sobie sprawy JAK możemy dojechać rowerem, bo jeśli dotychczas jeździliśmy samochodem to MYŚLIMY jak kierowca samochodu, głównymi ulicami. A tymczasem jest szereg skrótów, mniejszych uliczek, możliwości przejazdów przez parki - które nie przychodzą nam do głowy!

Życzę wytrwałości i asertywności.

Bisette

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bo jeśli dotychczas jeździliśmy samochodem to MYŚLIMY jak kierowca samochodu, głównymi ulicami. A tymczasem jest szereg skrótów, mniejszych uliczek, możliwości przejazdów przez parki - które nie przychodzą nam do głowy!

Fajnie, że ktoś o tym wspomniał, ale nie zdziw się, że po niektórych takie rady spływają jak po kaczce - dalej jeżdżą głównymi i dalej narzekają na ruch i kierowców :icon_confused:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mniejszych uliczek używam często do... omijania ścieżek rowerowych. Poważnie. Są ściezki rowerowe, które nadają się do wszystkiego, tylko nie do jazdy rowerem i tu równoległa mniejsza uliczka bardzo się przydaje. Np. wracając z centrum na dalekie Bielany omijam tragiczną ścieżkę rowerową na bielanskim odcinku Broniewskiego (fazowana kostka) i jadę równoległą ul.Magiera, gdzie jest niewiele samochodów i gładki asfalcik zamiast gównianej kostki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam: Bielany, tragiczna ścieżka. Myślę, że za chwilę pojawi się nazwa ulicy Kasprowicza, na którą to wczoraj trafiłem kręcąc po mieście i niestety wybrałem ścieżkę, którą to natychmiast powinno się zmienić w chodnik :icon_wink: bo i tak nim jest :whistling: Ścieżka na Kasprowicza mogłaby zaczynać się dopiero przy Oczapowskiego gdzie Kasprowicza zwęża się do jednej jezdni.

Tutaj natomiast widzę narzekania na ścieżkę wzdłuż Broniewskiego. W tyłkach się niektórym poprzewracało, zasadniczo jedynym mankamentem ścieżki przy Broniewskiego jest odcinek Jarzębskiego - Reymonta gdzie styka się ona z chodnikiem, ale mam wrażenie, że ruch pieszy nie jest tam bardzo intensywny. No ale ścieżka jest z kostki, co z tego, że jest dość dobra, jaśnie panu się nie podoba. I jak tu się dziwić, że ludzie przestają poważnie traktować rowerzystów jak widzą, że nic im nie odpowiada. Oczywiście nie krytykuję samej jazdy Magiera bo jest to dobry pomysł tzn znacznie lepszy niż jazda jakąś główną ulicą asfaltem, ale nie chciałoby mi się specjalnie na nią zjeżdżać z tej ścieżki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej stanowisk nie uwspólnimy, gdyż Tobie ewidentnie nie przeszkadza nawierzchnia z tandetnej kostki, a mi przeszkadza bardzo, więc dyskusja na ten temat nie ma sensu, wygenerujemy tylko ileś tam postów a zbieżności stanowisk nie będzie.

 

Więc kończąc temat, napisze tylko, że ścieżka na Broniewskiego między Trasą AK a Jarzębskiego) ma gigantyczny potencjał ze względu na naprawdę dużą szerokość i oddzielenie od chodnika. Wystarczy tylko zalać ją asfaltem i będzie po prostu znakomita. Może kiedyś nastąpi ten piękny moment, gdy zaleją ją asfaltem?

 

PS. Zdanie o "poważnym traktowaniu rowerzystów", kórym "nic nie odpowiada", raczej nic nie wnosi do dyskusji. Równie dobrze można byłoby pisać, że pieszym "nic nie odpowiada" (mają wąski i krzywy chodnik, a chcą szerokiego i równego), kierowcom "nic nie odpowiada" (mają po dwa pasy w jedną stronę, a chcą trzech), pasażerom zborkomu "nic nie odpowiada" (mają tramwaje bez klimy, a chcą klimatyzowane) itp.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

witam

codziennie jeżdzę do pracy rowerem z Kabat na Okecie (30km w obie strony) i parę razy już zmieniałem trasę. Na początku jeździłem ścieżkami, bo prawie na całej trasie były dostępne (raz lepsze raz gorsze, ale były), później zacząłem jeździć ulicami, ale szybko wróciłem na ścieżkę,,,, wg mnie jest to po prostu zbyt niebezpieczne,,, oczywiście wszystko zależy jaką ulicą jedziemy itp,,,, ja jednak postanowiłem trzymać się scieżek, a na ulicę wjeżdzam już tylko tam gdzie nie ma drogi rowerowej...

 

kierowców mamy różnych,,,tych na rowerach też,,,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

(..)jest szereg skrótów, mniejszych uliczek, możliwości przejazdów przez parki - które nie przychodzą nam do głowy!

Od jakiegoś czasu uczyniłem z tego pewnego rodzaju zabawę, żeby się nie znudzić jazdą z i do fabryki "zwiedzam" poboczne uliczki, podwórka itp, daje sporo radości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...
  • 3 tygodnie później...

Ja prawie codziennie przemieszczam się do pracy z Sadyby pod Piaseczno - łącznie około 13 km.

 

Połowę drogi muszę przebyć ulicą Puławską, ponieważ przy niej na odcinku od Poleczki w stronę Piaseczna ścieżek już nie ma.

Niestety sporo jest niebezpiecznych sytuacji, kierowcy jadą zdenerwowani i zazwyczaj spóźnieni, więc nie dbają od to czy zostawią odpowiednią ilośc miejsca rowerzyście podczas gdy go wyprzedzają.

 

Co do wymuszających z bocznych dróg, to trzeba się zaopatrzyć w naprawdę mocną lampkę i jest bezpieczniej, odkąd mam światełko o mocy około 900 lm liczba wymuszających kierowników 4 kółek zmniejszyła się drastycznie, przez co czuję się bezpieczniej. To samo gdy jadę w korku, kierowcy widząc mocne swiatło w lusterku często odsuwają się od krawędzi jezdni i umożliwiają wyprzedzenie ich prawą stroną.

 

Ps. Coś z aktualnych infromacji - czy zauwazyliście że od pierwszych odpadów sniegu nikt nie odśnieża ściezek rowerowych ? Na mojej trasie nie odśnieżono nawet 1 metra ścieżki, a jadę nimi około 5 kilometrów. Przecież ktoś odpowiada za odśnieżanie chodników, ulic i ścieżek. Czy może osobom odpowiedzialnym za tą pracę wydaje się że skoro zima jest to rowerzystów należy w dróg wypędzić, po co mają marznąć ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używając lampki o mocy 900lm zamocowanej na kierownicy o ile to nie jest specjalna lampka rowerowa tylko jakieś chińskie uniwersalne badziewie oślepiasz innych.

 

Co do nieodśnieżonych ścieżek to po prostu nieopłacalne żeby dla kilku rowerzystów odśnieżać solić i piaskować ścieżki. Chodniki generalnie tam gdzie jest większy ruch są odśnieżone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat nie odśnieżanie ścieżek mi odpowiada, bo sól niszczy wszystkie części w rowerze + lubię jeździć po śniegu/lodzie :D ale jestem w stanie zrozumieć, że przeciętnemu rowerzyście może to mocno przeszkadzać.

 

A po ulicach staram się jeździć jak najmniej, właśnie na Puławskiej mnie staranował kiedyś prawie autobus, gdybym szybko nie uskoczył na chodnik pewnie bym wylądował pod kołami. Raz też prawie wylądowałem na masce samochodu, bo jakimiś ziomkom w Lancerze nie chciało się rozglądać na boki... Generalnie za dużo ludzi nie widzi/nie chce widzieć rowerzystów i moim zdaniem nie warto ryzykować zasuwanie ulicami, szczególnie w zimę.

 

Najlepsze moim zdaniem jest płynne przeskakiwanie między chodnikami, ścieżkami i małymi uliczkami. Może to i nielegalne, ale lepiej dostać mandat niż żeby jakiś matoł Cię uszkodził na całe życie samochodem czy autobusem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...