Skocz do zawartości

[kultura jazdy] pozdrowienia na drodze


Rekomendowane odpowiedzi

Mnie też bardzo podobają się takie pozdrowienia. Z tym zwyczajem spotykam się przede wszystkim w trakcie wypraw rowerowych. Chociaż ostatnio nie wyszło mi to na dobre- uśmiechnęłam się podczas zjazdu w górach do rowerzysty z naprzeciwka, nie popatrzyłam się pod koła i .. musiałam zmienić dętkę, bo wpadłam w dziurę:)

 

A jeśli chodzi o szosowców, to byłam bardzo zaskoczona postawą francuskich kolarzy.: witali się z nami na trasie, rozmawiali, krzyczeli : "Pologne", dopingowali. Pewnego dnia czekał nas długi i stromy podjazd. Jechaliśmy przez pustynne obszary z sakwami. Było bardzo gorąco. Akurat przejeżdżała tamtędy francuska ekipa. Jeden z kolarzy złapał mnie za plecy i podciągnął na samą górę wyprzedzając jeszcze resztę swoich kolegów. Jeszcze nigdy tak szybko pod górę nie wjeżdżałam:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozdrowienia spotykam często, sam często pozdrawiam i często jest to odwzajemniane, acz oceniając po stroju i rowerze - częściej "odpozdrawiają" bardziej świadomi bikerzy. W tym roku, we wrześniu, było mi dane z wypchanym, 120 litrowym plecakiem, skrobać się po górkach między Międzyborzem, Rybinem a Kobylą Górą. Niby nic, niby szosa, ale rowerek mtb, do tego była sakramencka ulewa, w pachwinach chlupało od deszczu, plecak przemókł, ciuchy nasiąkły, więc cały szpej ważył spokojnie 30-40 kg. Na szczycie górki, przed deszczem krył się pod jakimś dębem peleton szosowców, może 15 osób, młodziki, obok auto techniczne, najwyraźniej jakiś klub z Kalisza ostro ćwiczył. Patrzyli na mnie dobre parę minut, jak ich mijałem i się już wspiąłem na szczyt górki, dostałem brawa i zostałem pozytywnie ogwizdany. Uczucie super i naprawdę niezapomniane :D To taka anegdotka o milszych pozdrowieniach :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Njalepszym pozdrowieniem jakie miałem, była parka jadąca na poziomym rowerze z flagą niemiecka, było to w czerwcu 2011 na małej drodze asfaltowej. Mieszkam od granicy jakieś 200km także nie trudno im chyba podjeżdżać do mojego miasta :).

Natomiast, będąc w górach w Szkocji, na szlakach to po prostu człowiek miał wrażenie, że zaraz Cię jakaś szkotka wyściska tak wszyscy tam reagując na mijających się ludzi :) w Polskich górach tego nie zauważyłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja też pozdrawiam , jak ktoś odwzajemni to fajnie , a jak nie to się nie przejmuję ,korona mi , z głowy nie spadnie :icon_wink: .

Dzisiaj pozdrowiłem parę na rowerach i usłyszałem jak dziewczyna ucieszona powiedziała do chłopaka " Widziałeś? pomachał nam , ale fajnie " .

Teraz pewnie sami będą pozdrawiać jako pierwsi :002:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja też staram się machać do ludzi na rowerach. Często przez podniesienie ręki, czasem przed podniesienie palców z nad klamki. Niektórzy zauważają, niektórzy nie.. Moim zdaniem bardzo miły gest i też mi jest miło jak ktoś pierwszy do mnie machnie..

Ale też miałem kilka 'wpadek'. W górach, stromy podjazd, 8 km, zmęczony gorąco widzę że z daleka jadą dwaj kolarze więc machnąłem im. Nieśmiało odmachnęli mi ale jak się zbliżyli to zobaczyłem, że to żadni kolarze tylko dwaj starsi dziadkowie na składakach jadą z kościoła.. Morał? Jednak czasami trzeba zabierać okularki... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również pozdrawiam jak mijam innych rowerzystów czasem machnę ręką to bardziej do ludzi mniej zaawansowanych wiekiem do osób starszych wyraźne skinienie głową (albo część lub witam płynie z ust moich do innych cyklistów). Ogólnie pozdrawiam wszystkich :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pozdrawiam zawsze , ale raczej gdy widze, że osoba jedzie w celach treningowych, a nie wycieczkowych. Gdy ktoś ma jakiś defekt nie zdarzyło się jeszcze żebym się nie zatrzymał i nie spytał czy może pomóc. Najlepsza sytuacja przytrafiła mi się w Świeradowie. Przez 7 dni jeździłem sobie po tamtejszych pięknych szlakach. W ostatni dzień odbywał się maraton z serii Eska-Powerade . Akurat gdy jechaliśmy autem w stronę centrum, zablokowali drogę na jakieś 20 min. No to sobie czekamy, patrzymy na zawodników i nagle biegnie facet z rowerem i łańcuchem ciągnącym się po ziemi. Pech chciał, że było to krótko po starcie. Ja w aucie kilka metrów dalej , miałem pełną rowerowych narzędzi skrzynkę :) Więc poleciałem szybko po skuwacz i młotek. Udało się spiąć łańcuch i sklepać zniszczone ogniwo w 5 min. Gość bardzo dziękował i nie wierzył, że jeszcze będzie w stanie pojechać dalej maraton.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Ck i okolicach w ostatnich czasach coraz czesciej mozna spotkac pozdrawiajacych sie rowerzystow, tyle ze tez jak Ktos wyzej napisal tych bardziej w temacie rowerowym siedzacych. Fajne generalnie to jest bardzo ze zaczynaja sie tacy ludzie jakos bardziej integrowac ze tak powiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja też z Ck jestem (nierodowitym kielczaninem), ale że jeżdżę od bardzo niedawna i po ścieżkach ewentualnie lesie (Pakosz) nie spotkałem się jeszcze z pozdrowieniami, aczkolwiek myślę, że jest to bardzo miłe i motywujące zarazem i na pewno spróbuję już jutro:). Jeżdżę kompletnie nie pro (bluza z kapturem, jakiś daszek plus dresy), nie zwracam uwagi na kadencję, aczkolwiek wolę pedałować szybciej, nie zdziwię się więc, że nikt nie zwraca na mnie uwagi :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pewnie dlatego, że grupy motocyklowe czy inne są bardziej "zgrane" w sensie prznależności do określonego hobby czy też grupy społecznej (fora, blogi itp). Póki co to jest mało widoczne jeśli chodzi o rowerki, ale myslę, że to się z czasem poprawi, bo ludzi na dwóch kółkach bez silnika przybywa;]

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zauważyłem pewną prawidłowość. Rowerzyści z wyboru - w kaskach, strojach kolarskich i na kolorowych maszynach bardziej są skorzy do pozdrowień, niż rowerzyści z konieczności, np. babcia na damce z zakupami, czy dziadek z kosą jadący w pole. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, wynika to z faktu, że taka babcia nawet o tym nie myśli, że teoretycznie miałaby należeć do środowiska - szalonych, wściekłych, szybko pędzących rowerzystów, którzy atakują z każdej strony :P ale osobiście jestem daleka od ignorowania rowerzystów na słabszym sprzęcie - gdybym już pozdrawiała to wszystkich, których napotkałabym w terenie (w mieście już niekoniecznie)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:) z moich obserwacji ...

 

Często smigam z kumplem ... ja w swoim ekwipunku mam kask i rowerowe ciuszki ... kumpel powiedzmy smiga na cywila ... siłą rzeczy jedziemy w tym samym tempie ...

 

Napotkany "zadeklarowany" rowerzysa (kask, rowerowe ciuszki) jak już pozdrawia zazwyczaj ignoruje kumpla a mi kiwnie łapka ...

 

Jak smigałem swego czasy na motocyklu to powiedzmy sprawa sie miała podobnie ... motocyklista motocykliście pozdrowionko zazwyczaj jak sie patrzy ... skutery i inne tego typu piździki zazwyczaj były ignorowane ...

Wiec przynależność do pewnej okreslonej grupy jak najbardziedj ma znaczenie :)

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyszło mi żyć w kraju gdzie taka przynależność nie ma znaczenia, bo uprzejmości są na porządku dziennym, co ciekawe pozdrowiła mnie nawet starsza babcia jadąca przeciwległą stroną, kiedy to utykając na jedną nogę, z rozdartymi spodniami, z ręką w pseudo temblaku, pchałem swój rower chodnikiem w kierunku pogotowia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Przypomniało mi się jak pierwszy raz wyjechałem rowerem za miasto i zostałem tam 2 razy pozdrowiony. Przyznam, była to miła niespodzianka. Wcześniej jeździłem tylko po mieście i nigdy tego nie doświadczyłem. Od tamtego czasu też staram się pozdrawiać, ale, jako że moje trasy często prowadzą przez różnego rodzaju zabite dechami wiochy, to przed podniesieniem ręki oceniam drugą osobę :whistling:

Co do wpływu kasku, to ciężko mi się wypowiedzieć, bo jeżdżę w nim zawsze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rower stał się środkiem transportu stąd też mało pozdrowień.

Ludzie na spacerach w miastach czy okolicach się nie pozdrawiają. Kierowcy samochodów na drogach też nie więc i rowerzyści nie robią tego. Co innego na szlakach turystycznych szczególnie tych w górach.

To mniej chodzi o grupę a o miejsce.

Kiedyś jadąc za granicą autem polak polaka zawsze pozdrowił teraz? Nie bo jest nas tam za dużo :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...