Skocz do zawartości

[Kask]Dlaczego szosowcy jeżdżą bez kasków?


Gucio112

Rekomendowane odpowiedzi

# obrażenia głowy stanowią znikomy procent urazów w kolarstwie szosowym? Tłumaczy to dlaczego tak niewielu szosowców używa sztywnych kasków. Jeśli jednak kask znacząco poprawia twoje samopoczucie nie wstydź się używać go. Ważniejszy jest bowiem efekt sportowy od źle rozumianego wstydu.

 

za http://www.kolarstwo-szosowe.gda.pl/czy_wiecie.html

 

Z tejże strony również ciekawy fragment:

 

Kask, czyli znowu aerodynamika kolarza.

Mając wreszcie areodynamiczny rower można już tylko popracować nad aerodynamiczną sylwetką samego kolarza. UCI z jednej strony zabrania stosować aerodynamiczne osłony, z drugiej jednak jednocześnie zaleca (albo nakazuje wręcz) używania kasków. Najprościej więc skonstruować kask, który będzie jednocześnie osłoną aerodynamiczną.

Historia ich powstania jest ciekawa. Pierwsze kostrukcje miały kształt przeciętej na pół skorupki jajka. Bardzo dobrze spełnały swoje zadanie, gdy kolarze używali "baranków" czy "byczych rogów". Po wprowadzeniu jednakże lemondek okazały się one mało przydatne - ich kształt był niedostosowany do niższej pozycji na rowerze, z głową skierowaną bardziej ku górze.

Oczywiście należy pamiętać, że kaski do jazdy na czas, są kaskami tylko z nazwy. Zapewniają one co najwyżej ochronę przed owadami, które mogą zaplątać się we włosy. Jedynym wyjątkiem jest kask firmy Louis Garneau, który zapewnia taką samą ochronę, co "zwykły" kask rowerowy.

 

 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zachować szczególną ostrożność w czasie prowadzenia samochodu i w przypadku gdy Pan spowoduje wypadek to proszę nie winić za to kolarza bez kasku, ja wiem że pokusa naciśnięcia na pedał gazu jest duża, jednak proponuje aby na drodze używać mózgu a nie tylko prawej nogi. Gdyż my też jeździmy dość szybko często powyżej 50 km/h a średnie oscylują w granicach 35-37 km/h. To nie czołg górski tylko szosowy bolid.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm nie wiem czy się powinienem wypowiadać, bo nie mam szosówki, jednak trenuję zwykle na asfalcie...

 

Z moich obserwacji wynika jednak raczej, że Ci "prawdziwi" szosowcy z reguły używają kasków, przynajmniej z takimi miałem styczność.

Co do mojej osoby.. kasku używam od 3 lat, na zakup zdecydowałem się przed pierwszą wyprawą rowerową.. a gdyby nie ona, to możliwe, że nie miał bym kasku nadal.. Czemu?

Może dlatego, że nie miałem nigdy prawdziwego wypadku, conajwyżej wywrotkę. Nie widzimy chyba realnej obawy przed wypadkiem, przecież każdy z nas jeździ dobrze. Co z tego, że ktoś krzywo na mnie patrzy, jak powiem, że jechałem na rowerze ponad 80km/h... Gdy wiem, że to było bezpiecznie..

Może z obawy przed dyskomfortem.. mam kolegę, który kupił kask, ale nigdy w nim nie jeździł, gdy go raz namówiłem, by ubrał, w połowie trasy, na podjeździe, zdjął go i wiózł do końca przypięty do kierownicy (bo mu było za gorąco).

Może ze względu na koszt kasku? (to się może wiązać trochę z poprzednią przyczyną). Przed zakupem oglądałem i mierzyłem dziesiątki różnych kasków, nim dokonałem wyboru. Kupiłem Bell'a Delirium bo dobrze leżał, podobał mi się i wydawało mi się, że będzie miał dobrą wentylację (i faktycznie ma) :) No ale dałem za niego chyba 359zł.. zawsze można inaczej spożytkować taką kasę.

 

Jednak od kiedy kupiłem kask, jeżdżę w nim zawsze i wszędzie. Chyba jedyne miejsca, gdzie ściągałem kask, to podjazdy w Alpach.

 

A kwestia gdzie jest bardziej niebezpiecznie.. na szosie, czy w terenie? DLa mnie chyba na szosie, bo w terenie jeżdżę zachowawczo, nie mijam drzew na milimetry.. natomiast w ruchu zawsze ktoś może nam zrobić niespodziankę... Ale tak naprawdę to nie ma chyba wielkiego znaczenia, bo czy tu, czy tam, zadecydować może jakaś nieoczekiwana głupota, o której nawet byśmy nie pomyśleli, że się może zdarzyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zachować szczególną ostrożność w czasie prowadzenia samochodu i w przypadku gdy Pan spowoduje wypadek to proszę nie winić za to kolarza bez kasku, ja wiem że pokusa naciśnięcia na pedał gazu jest duża, jednak proponuje aby na drodze używać mózgu a nie tylko prawej nogi. Gdyż my też jeździmy dość szybko często powyżej 50 km/h a średnie oscylują w granicach 35-37 km/h. To nie czołg górski tylko szosowy bolid.

 

A dlaczego sugerujesz, że wypadki są tylko z winy kierowców? Gdybym jechał zgodnie z przepisami, a jakiś szosowiec po własnym błędzie uderzyłby z dużą prędkością w mój samochód, to niezależnie od tego czyja była wina, moje sumienie trochę zostanie nadszarpnięte. Stąd wniosek, że jazda bez kasku może też zniszczyć życie komuś innemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podobnie, jak jazda na rowerze po pijaku, ze słuchawkami w uszach, czy też z głową w chmurach..

 

niestety prawda jest taka, że większość kierowców nie uważa nas, rowerzystów, za prawowitych uczestników ruchu i tu zwykle pojawia się problem..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Narzekacie i narzekacie, że kierowcy są be. Ilu szosowców porysowało karoserię samochodu manetką, albo butem? Ilu szosowców przejeżdża sobie na czerwonym świetle, bo im się bardzo spieszy? Ilu próbuje podbudować sobie ego i wyprzedza prawą stroną samochody w mieście czasami powyżej 50 na godzinę? Nie zawsze jest wina kierowców i najpierw sami zachowajcie kulturę, a potem dopiero jej wymagajcie. Normalnie nie mogę czytać tych waszych płaczów i narzekań.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagrożeniem dla cyklistów jest przede wszystkim brawura i łamanie prawa przez wielu kierowców oraz źle zaprojektowana infrastruktura drogowa. Do dyskryminowania rowerzystów w ruchu drogowym przyczyniają się także obowiązujące w Polsce przepisy

Koniecznie przeczytaj

W kasku czy bez – byle z głową...

Radek Lesisz / 7 maja 2009

http://rowery.onet.pl/2607,1556111,0,2,artykuly.html

i przestańcie bić pianę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilu próbuje podbudować sobie ego i wyprzedza prawą stroną samochody w mieście

Dlaczego uważasz to za podbudowanie ego? Tak jest łatwiej i wbrew pozorom bezpieczniej, ostatnio się o tym przekonałem. Trochę z mojej winy, ale przed skrzyżowaniem na zakorkowanej drodze jechałem po lewej stronie aut. Z podporządkowanej po mojej prawej stronie skręcał w lewo samochód, nie widział ani mnie, ani ja jego i wylądowałem na masce na środku skrzyżowania. Gdybym po prawej stronie aut to bym widział jego a on mnie i do sytuacji by nie doszło. Kask miałem, zakupiony po wcześniejszym niefortunnym wypadzie tydzień wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zanim kupiłem kask (ok. 100zł) jeździłem już szosówką na długie trasy, zdarzało mi się rozpędzać do ponad 80 km/h. Z perspektywy czasu wydaje mi się to zupełnie nierozsądne. Od kiedy mam kask, czuję się pewniej, bezpieczniej. Zauważyłem, że kierowcy poważniej traktują szosowca w kasku niż tego bez. Wiem, że wyglądam trochę nietwarzowo, ale górę bierze to, że wyglądam profesjonalnie. A nawet w gorące dni nie odczuwam dyskomfortu, bo więcej zyskuję na tym, że plastikowe pokrycie kasku odbija słońce, niż gdybym miał wiatr w przegrzanych włosach i jeszcze miałbym się martwić o jakiś udar słoneczny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i nie wiem jak niektórzy mogą stosować takie głupie porównania.

Po pierwsze nie ma przykładu bez wyjątków, więc nie ma idealnych.

O ile zgodzić się mogę z tym, że jak ktoś jedzie bez kasku, to jest jego sprawa i nikomu zaszkodzić tym nie może(fizycznie), o tyle tutaj też są wyjątki jak właśnie podane przykłady wpadnięcia na samochód. Ja rozumiem, że na jakiejś szosie prawdopodobieństwo zrobienia sobie czegoś jest nikłe(albo zjedziemy z asfaltu, albo w nas coś uderzy), o tyle juz jeżeli mowa jest o jazdach przez miejscowości to tutaj prawdopodobieństwo jest dosyć duże na to, żeby się wywalić. Więc suma sumarum dobrze jest go mieć, ale ja rozumiem, że to kwestia wyboru, jednak NIE-wybieranie go generalnie jest głupotą, bo on raczej nie zaszkodzi.

i 2 stereotypy:

- Jazda bez pasów - co to w ogóle za przykład? Jesteś pewny, że ciało nie wypadnie z samochodu na 100%? Jeżeli nie, to stanowi zagrożenie. A jak jedzie się z kimś, a nie samemu to walające się ciało podczas wypadku, to nic zdrowego, taki rozpędzony 70-100kg+ worek. Samo zdrowie, aaaahaaaa. Ja nawet nie rusze, jak wszyscy nie zapną pasów(chyba, że jadę samochodem których ich nie ma). Powtarzane historyjki jak u mnie na wsi, że ktoś zginą, bo miał zapięte pasy mnie nie wzruszają, bo są to wyjątkowe sytuacje.

- Strój rowerowy - jak jestem na rowerze, to ma być praktycznie. Jak ktoś uwaza, że wygląda się źle, to jeszcze nie dorósł, czy to jezeli chodzi o kask, czy o obcisłe, czy o buty na rower. Krzywo patrzą CI co nie rozumieją. Tutaj nie ma dyskusji. Wyglądać super, to można po za swoją pracą/sportem. To, że korki sa brzydkie, czepek na głowie dziwnie wygląda, albo pomarańczowy kask na budowie oznacza tylko tyle, że dane zajęcie tego wymaga i w tym danym momencie jest to najodpowiedniejsze co możemy na sobie mieć, toteż jak ktoś patrzy, że ma "grzyba" na głowie i go to mocno rusza, to jest śmieszny dla mnie ;p

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście nie jeżdżę w kasku chociaż żona nalega bym zadbał o swoje bezpieczeństwo. Przez ponad 10 lat byłem zawodowym kierowcą. Zaczynałem od osobówek w firmie ochroniarskiej. Potem jeździłem Tir-em i jak czytam bzdurne porównania o bezsensownej jeździe w pasach to poraża mnie inteligencja nie których osób.

 

Jazda czy samochodem, czy innym środkiem transportu to wyobraźnia i ciągłe przewidywanie co się może zdarzyć. Pozwala nam to uniknąć niemiłych niespodzianek i wyjść cało z różnych opresji. Oczywiście że jazda w pasach czy kasku nie uchroni nas od śmierci w przypadku poważnych wypadków ale zwiększy szanse przeżycia i zmniejszy skutki nieszczęśliwych zdarzeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem jeśli ktoś jeździ bez kasku (czy pasów) to powinien sam pokrywać koszty leczenia w razie wypadku, bo dlaczego inni mają płacić za czyjąś głupotę? Inne kwestie pomijam bo były poruszone, sam jeżdze w kasku w 80%, czasami zdarza mi sie bez np. dzisiaj bo jezdziłem bardzo spokojnie po płaskim terenie gdzie nie ma ruchu, ale jeśli jeżdzę po mieście lub w górach to zawsze z kaskiem.

 

Pozdrower,

Lukasz

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mess, do czasu.. <img src="http://www.forumrowerowe.org/public/style_emoticons/<#EMO_DIR#>/tongue.gif" style="vertical-align:middle" emoid=" :P " border="0" alt="tongue.gif" /> Każdy kto się mocniej nie obił przy upadku czuje się bez kasku bezpiecznie - z czasem to się zmienia.. <img src="style_emoticons/<#EMO_DIR#>/smile.gif" style="vertical-align:middle" emoid=" :) " border="0" alt="smile.gif" />

 

hehe ten czas chyba nadszedl bo akurat ostatnio pojechalem do lasu, i byl odcinek brzegiem jeziora :) sciezka 30cm szerokosci, dosc zarosnieta, duzo korzeni i zakretow miedzy drzewami, po prawej spad do jeziora srednio 3-6m w dol :D zrobilem ten odcinek znacznie szybciej niz zazwyczaj ale... dwa razy sie zatrzymalem na drzewie (uratowalo mnie przed spadnieciem, na szczescie nie uderzylem glowa), i wielokrotnie dostalem z liscia/galezi :P od teraz jezdze w kasku czy to mtb czy szosa :P wczesniej wychodzilem z zalozenia ze jak jade sam w lesie to tylko i wylacznie ode mnie zalezy czy spowoduje zagrozenie, czego o jezdzie po szosie nie moge powiedziec (nie raz wyprzedzajacy z naprzeciwka samochod udajac ze mnie nie ma spychal na pobocze/do rowu), teraz jednak widze ze zaczynam jezdzic agresywniej i ten kask jedna musi byc :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

rozpedzony samochod - i tak nie pozostawia zadnych szans

 

Z tym się nie mogę zgodzić. W najgorszym wypadku, jaki mi się przydarzył, kask uratował mi życie i nawet nie zauważyłem, że głową też przywaliłem. Dopiero potem stwierdziłem, że kask został zniszczony, kupiłem więc następny i... niedługo potem przestałem w kasku jeździć i tak jest do dziś. Tak lubię i mam nadzieję, że mój limit na ratowanie życia przez kask został wyczerpany. Do tego kalkuluję sobie, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Mianowicie powoli wiek zaczyna upominać się o swoje prawa, a słyszałem, że po 50-ce jak nic nie boli, to znaczy, że nie żyje :) Więc jakby co, to lepiej byłoby (zaznaczam, że w moim przypadku) skończyć szast-prast gdzieś na pięknych serpentynkach, niż latami cierpiąc w łóżku, tęsknie wspominając rowerowe trasy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Witam

Być może temat wyda się komuś głupi, jednak mnie to bardzo intryguje. Zastanawiam się, czy może o czymś nie wiem, ale nie wydaję mi się. Otóż jeżdżąc po mieście (poza miastem zresztą też) widzę mnóstwo szosowców, którzy zamiast kasku, na głowie mają czapki, tego typu. I bynajmniej nie mówię tylko o osobach, które jeżdżą w cywilnych ciuchach na 30 letnich kolarkach, lecz także o tych, którzy posiadają sprzęty za grube pieniądze, ubrani w normalne, rowerowe ciuchy. Przecież każdy, kto jeździ na rowerze jest narażony na niebezpieczeństwo, niezależnie od roweru, prędkości, okolicach w jakich jeździ. Nie wiem, być może tylko w Łodzi panuje taki zwyczaj, ale w całym tym sezonie, kolarzy jeżdżących w kaskach na głowie mogę policzyć na palcach jednej ręki.

Oświećcie mnie, może o czymś nie wiem. Nie wydaje się Wam to dziwne?

Pozdrawiam

 

przepraszam za porownanie, ale to jest jak z seksem - jedni sie zabezpieczają, inni nie. pomijając wątek religijno-cośtam, świadome narażanie się na różne konsekwecje na pierwszy rzut oka budzi niezrozumienie, wątpliwości i nowe wątki na forum

 

oczywiście to nie jest tak jak piszesz, że ogólnie w kasku sie nie jeździ - jeździ się, a dobry kask jest narzędziem lansu pierwszego kalibru. ponadto chyba każdy z nas doświadczył sytuacji podbramkowej lub zna kogoś po kim przejechał zmotoryzowany, a to zawsze mobilizuje.

 

oczywiście z kaskiem jest jak ze wszystkim innym, jedni to lubią inni cierpliwie znoszą, jeszcze inni nienawidzą. jestzus chytrus z nimi wszystkimi

 

Moim zdaniem jeśli ktoś jeździ bez kasku (czy pasów) to powinien sam pokrywać koszty leczenia w razie wypadku, bo dlaczego inni mają płacić za czyjąś głupotę?

 

+1

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...