Skocz do zawartości

[Kolizja] Bliskie spotkanie z pieszym


Rekomendowane odpowiedzi

A ja przedstawię inny rodzaj wypadków... kolizje z pieszymi.

 

Słoneczne południe. Wyjeżdżam jak zwykle rano do pracy (na rowerze)... Ujechałem 40m i nagle bum. Po prawej na chodniku stało kilka zaparkowanych samochodów. Nagle z pomiędzy nich bez sprawdzenia czy coś jedzie czy nie wychodzi kobita (około 30lat) i buuum. Na szczęście jechałem niecałe 25km/h. Szczęście w nieszczęściu, że nic mi się nie stało. Rower -> otarte lekko siodełko i jeden róg.

Jednak to była najmniej ciekawa część przygody. Wracając. Nogi wplątane w ramę. Zdążyłem podnieść głowę... nagle leci koleś, krzyczy "K**** w kobietę w ciąży"... i bum... butem we mnie... i drugi raz (na szczęście jakoś nie trafił za bardzo)... podniosłem się szybko i obrona przed ciosami z pięści. Po kilku ciosach koleś nagle spokojnie odchodzi. W tym czasie kobieta krzyczy "Zostaw go!".

No i teraz problem iść za kolesiem czy zostać z kobietą. W międzyczasie telefon na policje. No i nic, patrze a ta laska idzie do samochodu po drugiej stronie ulicy i bierze dziecko i chce mi uciec do bloku obok. W tym czasie koleś (maczo) znika w oddali. No to ja jej zastawiłem drogę i mówię że już jedzie policja i żeby czekała - no, ale wiadomo jak to jest z tymi baranami (tak, takie mam zdanie o policji - zajmują się pierdołami) no i w rezultacie czekałem prawie 20 minut. W tym czasie kobieta krzyczy, że ją molestuje (nawet jej nie dotknąłem). No i idzie do klatki no to ja z rowerem za nią. Chce wejść do windy, ja za nią. Nagle z windy obok wychodzi jej matka, bierze dziecko i jedzie na górę. A ona wraca do samochodu. No to ja za nią, a ona dalej krzyczy że ją molestuje. No i w tym momencie zjawia się grupka meneli z "mordowni - baru" z przeciwka. Patrzę, a oni do mnie lecą z butelkami no to już się nie zastanawiałem i odjechałem na bezpieczną odległość zapamiętując uprzednio numery samochodu tej laski. Po kolejnych 10 minutach zjawia się policja.

Wzięli mnie i laskę. Alko test. Protokół. Mandat dla niej 150zł. Z racji że nie ma OC dla pieszych, nie ma też z czego ściągnąć za uszkodzone części. Również policjant zaprasza do wyjaśnienia jednego z meneli. Tłumaczy się on, że myślał, że ja coś robię tej pani i chciał jej pomóc - uchodzi mu płazem. Dodatkowo mówię policjantowi że koleś który mnie zaatakował musi być mężem lub konkubentem tej pani bo znał jej imię i to że była w ciąży (a brzuch miała znikomy) - no ale pani się zaparła i kupa. No i tyle. Policja odjeżdża i koniec.

 

Reasumując kolizja z pieszym to już chyba najgorsza możliwość bo jedyne co zostaje to sądzić się.

 

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tylko idąc drogą dedukcji rower nie uszkodzi się podczas kolizji z pieszym na tyle poważniej jak podczas kolizji z samochodem.

Tu niestety my jesteśmy górą i to my musimy uważać aby nie zrobić komuś krzywdy.

A rower. Sądze że ot, taka gleba w terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. Kolizja z samochodem jest na pewno bardziej szkodliwa dla roweru.

Jednak z doświadczenia wiem, że nawet przy wypadku bez pieszego i samochodu na prostej drodze można poważnie uszkodzić rower. A pieszy, który w ostatnim momencie wyjdzie przed koło to nic innego jak 70-cio kg worek ziemniaków i można nieźle się obić w zależności od prędkości.

 

Od tamtego wypadku baczniej obserwuje chodniki. Jednak w celu zapewnienia sobie trochę więcej czasu na reakcję trzeba jechać kawałek od chodnika tym samym narażając się na wyprzedzanie nas przez samochody w odległości mniejszej niż 0.5m od kierownicy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmn... jak widać menelom wystarczy byle pretekst żeby sobie odreagować... :)

Ja w zeszłym roku jadąc w środku sezonu wakacyjnego ścieżką rowerową Władek-Jastarnia-Hel również "uderzyłem" w pieszego... w okolicy Kuźnicy wbiegł mi pod koła mały chłopak(7-8lat)...

w ostatniej chwili zahamowałem przednim i zrobiłem OTB lądując "nad" dzieciakiem.. trochę się poobcierałem, lekka centra koła, zarysowana rama...

Jacyś ludzie obok głośno komentowali że nie powinienem tu jeździć etc... sprawdziłem czy chłopakowi nic się nie stało(był w szoku) i zwróciłem "kulturalnie" uwagę rodzicom(swoją drogą nie wyglądali oni na zbyt przejętych)...

Nic się nie poradzi na ludzką ciamajdowatość i nie wszyscy chodzą z dziećmi trzymając je za rękę... trzeba jednak cały czas zachowywać czujność i uwagę.

Nawet jeśli to my mamy pierwszeństwo to jednak warto zwolnić bo nigdy nie wiadomo jak się druga osoba zachowa -ten dzieciak szedł chodnikiem i nagle wskoczył na ścieżkę... nie do przewidzenia

 

:/ szkoda że wszędzie trzeba na wszystko uważać i nie można np delektować sie widokami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość R3surrection

wychodzę z założenia że to nie wina dzieciaka że jest "głupi" ;P jednak rodzica nic już nie usprawiedliwia, denerwują mnie święte krowy chodzące we dwoje chodnikiem szerokim na 2 metry, tak że nie można bezpiecznie wyminąć z żadnej strony, rzadko wówczas hamuję :P i jadę na "złamanie karku" najwyżej skończy się zahaczeniem barkiem i uświadomieniem nierozgarniętego pieszego. arg...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no i ja się wcale nie dziwię że do takiej sytuacji doszło. Miasta są zapchane samochodami, parkują gdzie chcą, ludzie robią co chcą (przechodzą gdzie popadnie), jak nie słychać samochodu to idą na ślepego. Polacy mają 0 wyobraźni!! Ostatnio wybrałam się na wyprawę do Czech, tam jest zupełnie inna mentalność. Mnóstwo rowerzystów na ulicach, o których dbają kierowcy (wyprzedzanie z włączeniem kierunkowskazu co praktykuje u nas 0,0001% kierowców, że o sygnalizowaniu manewru wyprzedzania rowerzysty jadącego na poboczu w Czechac nie wspomnę :P )

A wystarczyło tylko pojeździć kilka km w PL by o mało co nie przejechać jakiejś kobiety idącej w moim kierunku na ścieżce rowerowej zapatrzonej w... jezdnię (?), omijajć slalomem ludzi oczekujących na autobus na ścieżce rowerowej i martwić się czy ktoś (również dzieci) nie wleci pod koła.

Bo to Polska, nie elegancja Francja :/

 

Niezmiernie współczuję takiego wypadku, niedość że zostałeś pobity, to jeszcze dorobiłeś się kilku rys w rowerze i masz niemiłe wspomnienia :)   Ale dobre pocieszenie w tych 150pln mandatu dla blondyny hihihi :D  (ta kasa należy się TOBIE, a nie tym xxxxxx które przyjechały po takim czasie i zgarnęły kapuchę za nic :/)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja mam pytanie.

Jeżeli jadę sobie ulicą (ograniczenie do 50 km/h) powiedzmy ponad 30 km/h i nagle znikąd i bez rozglądania się wchodzi mi człowiek pod koła, oczywiście nie na pasach.

Załóżymy że pieszy bez strat bo ślizgiem na hamulcach go ominąłem, tylko że ja mam rozwalone kolano i łokieć, rower też jakieś obtarcia.

 

I teraz jeżeli zadzwonię po policję jak będzie wyglądać sprawa?

Powiedzmy że pieszy dostanie mandat, ale czy policja może się również do mnie przyczepić że za szybko jechałem bądź coś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Twoim przypadku to pół biedy, bo otarte siodełko i róg można przeboleć. Generalnie jednak, w przypadku poważnych strat sytuacja jest trudna - sprawa cywilna. Ciesz się mimo wszystko, że tak to się skończyło, bo pomyśl co mógłbyś poczuć gdyby tak np. kobieta poroniła dziecko? Wtedy hierarchia wartości jest chyba oczywista - nawet gdy wina ewidentnie po stronie bardziej poszkodowanego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony rowerzysty nie obowiązują ograniczenia prędkości(więc mogłeś i 70km/h jechać)... ale istnieje jeszcze takie coś jak "obowiązek zachowania odpowiedniej prędkości do warunków panujących na drodze" czy "bezpieczna jazda"(jeśli policjant stwierdzi że jechałeś "niebezpiecznie" i stanowiłeś zagrożenie na drodze to mógłby się przyczepić)

Dla ciebie korzystniej by było jak byś tego pieszego stuknął... on dostał by mandat(pewnie by nie uciekł z miejsca zdarzenia) a ty np w zamian za wycofanie "oskarżenia" mógłbyś się z nim dogadać... ale to jedynie gdybanie bo polskie prawo nie przewiduje odszkodowań za szlif na ulicy... a jak by ci wbiegł pod koła pies??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość R3surrection

oczywiście że przepisy obowiązują rowerzystę....

 

btw nie przesadzajcie z tym poczuwaniem się do winy... jeżeli ktos pakuje się pod koła to, może to beznamiętnie zabrzmi, jego problem i prywatna sprawa. Mówię o ewidentej głupocie dorosłego, bo jak mówiłem, do dzieci mam dystans, bo sam niedawno jeszcze byłem młody i wiem że robi się głupie rzeczy...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak... wiem, że gdyby ktoś tracił życie w wyniku wyjścia mi pod koła czy to samochodu czy roweru to na pewno gdzieś w psychice został by mi ślad że coś takiego się stało. Również to samo tyczy się gdybym potrącił jakieś zwierzę.

Jednak z drugiej strony nie jesteśmy nadistotami i mamy ograniczone możliwości percepcji otoczenia, więc nie możemy widzieć i wiedzieć wszystkiego. Samochód czy rower poruszający się z prędkością choćby 20km/h pokonuje wystarczającą odcinek aby nie zdążyć zareagować na nieoczekiwane wyjście kogoś na drogę (biorąc pod uwagę fakt iż czas ludzkiej reakcji to prawie 1 sekunda). Nie mówię tu o sytuacjach gdy ktoś wyjdzie nam 20m wcześniej... jednak w moim przypadku było to (mniej więcej) 1-2m bo nawet nie uderzyłem w nią centralnie, a że tak powiem "odbiłem się" od niej - dlatego też były małe szkody (moje i jej).

Jednak co najbardziej w tej sytuacji mnie wkur**** :o (przepraszam, ale to oddaje najlepiej moje odczucia) to to, że 90% widzów jak i sam sprawca kolizji pewnie twierdzi że to była moja wina - tak samo jest jak nagle na drogę wyleci pieszy (pomijając już dzieci) i kierowca chcąc nie chcąc nie ma szans zareagować (zakładając przepisową jazdę) i zabije go, oczywiście w świetle społeczeństwa wina jest po stronie kierowcy bo powinien patrzeć się na drogę, chodnik, przeciwny pas, przeciwny chodnik, za siebie, nad siebie i jeszcze może telepatycznie próbować przewidzieć milion sytuacji jakie może napotkać.

 

Wiem wiem... wszystko zależy od punktu widzenia, jednak trzeba być sprawiedliwym... ja swojej winy nie widziałem w tamtej sytuacji w ogóle :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pieszymi nie mialem na szczescie wiekszych kontaktow. Ciezko powiedziec jakbym sie zachowal. Zreszta ja jeszcze jade na MTB ktory ma w dodatku tarcze. Co moze zrobic koles na szosowce... nic. Mysle ze najlepiej taranowac goscia. Dozna sporych obrazen, wezwac policje i proces cywilny o odszkodowanie. Chyba ze mozna ominac, ale za wszelka cene omijac nie mozna. Tak samo samochodem jak sie jedzie - lepiej zabic pijanego rowerzyste/pieszego niz wjechac w drzewo.

 

Ja jak wyprzedzam rowerzyste zadko daje migacz bo i po co jak nic nie jedzie z naprzeciwka. Ale zawsze staram sie zachowac z metr do poltora odstepu, zalezy jak droga pozwala. A jak mniej to jade za nim chocby i 15km/h jechal. A co do tego co powinien przewidziec kierowca to wlasnie tym co nie prowadza sie wydaje ze on wszystko widzi i wszystko moze. A (pomijajac akcje jak pisze SMSy prowadzac :D ) przeciez mozna ogladac sie za fajna laska, przelaczac radio, zmieniac pozycje za kierownica i wiele innych rzeczy.

 

Tak podsumowujac chyba nie moglbym jezdzic obawiajac sie ze zza kazdego auta moze ktos wyjsc. Lepiej jechac szybko i w razie czego sie nie przejmowac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak wyprzedzam rowerzyste zadko daje migacz bo i po co jak nic nie jedzie z naprzeciwka. Ale zawsze staram sie zachowac z metr do poltora odstepu, zalezy jak droga pozwala. A jak mniej to jade za nim chocby i 15km/h jechal.

W obu przypadkach źle robisz

1. nie włączając kierunkowskazu, koleś za tobą nie widzi że jest coś do wyprzedzenia

2. jadąc za nim przez pół godziny powodujesz ze wkurzaja sie ci co jadą za tobą. potem ty wyprzedzisz jak bedzie okazja, a cała reszta... niezaleznie co sie bedzie działo na ulicy i tak wyprzedzi. Przesada w zadną stronę nie jest dobra.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jak wyprzedzam rowerzyste zadko daje migacz bo i po co jak nic nie jedzie z naprzeciwka. Ale zawsze staram sie zachowac z metr do poltora odstepu, zalezy jak droga pozwala.

 

i praktyczny przykład

droga prosta jak strzelił, z naprzeciwka czysto, jurasek pomyka do pracy

za mną wywrotka

odbił na środek jezdni by mnie wyprzedzić i nagle ...

zza wywroty pojawiła sie pedząca vectra wyprzedzająca, kierowca wywroty zaczyna napierać na juraska

jurasek na pobocze i po hamulcach

uff tym razem udało sie

do czasu aż spotkam Verula , który sądzi że :

Lepiej jechac szybko i w razie czego sie nie przejmowac.

 

wqrzają mnie gamonie używający kierunkowskazów w ostatniej chwili

 

acha puenta jest taka że tą vectrą pomykał koleś z roboty i równie nieźle sie wystraszył

tylko dla tego że nie chciało sie włączyc kierunkowskazu kierowcy wywrotki

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może niektórzy po prostu muszą zginąć (mają pisane) pod kołami na jezdni i z tym odsetkiem trzeba się pogodzić.

 

W takiej Holandii zwykłe ścieżki dają ogromną gwarancję szybkiej, niezakłóconej jazdy. Piesi są od dziecka edukowani i wiedzą czym jest ścieżka rowerowa (że o jezdni dla samochodów nie wspomnę) - tam za wyjątkiem tego nielicznego odsetka osób wzmiankowanych na początku nikt nie myśli o wtargnięciu na ścieżkę, czy jezdnię - każdy szanuje zastrzeżone dla innych użytkowników obszary.

 

U nas powszechnym widokiem są rodzinki, baby i inne egzemplarze dostojnie drepczące ścieżką rowerową, całą szerokością alejki lub drogi i jeszcze, w przypadku sytuacji potencjalnie niebezpiecznej, która dzięki przytomności umysłu rowerzysty lub zwykłemu szczęściu skończyła się na nerwach, takie indywiduum nie wyciągnie lekcji, że może jego błąd, że trzeba się rozejrzeć, przystanąć, bardziej uważać itd. nie powie innym ku przestrodze o swym doświadczeniu i niefrasobliwości; ono pójdzie natomiast w świat i zacznie głosić jacy to bezczelni, panoszący się i chamscy są dzisiaj rowerzyści "jakie to teraz mamy czasy"...

Szkoda gadać, trzeba edukować nowe pokolenia i tyle, może nadrobimy przepaść cywilizacyjną...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie racje z tym kierunkowskazem. Trzeba bedzie go zaczac czesciej uzywac :rolleyes:

A co do jechanai za rowerzysta to oczywiscie moge go wyprzedziec na centrymetry bo mam wyczucie samochodu ale tego nie zrobie.

 

Co do wywrotki to na trasie czesciej uzywam kierunkowskazu. Mi raczej chodzilo o korek lub sytuacje korku bliska gdzie predkosc jest niezbyt wielka. I pamietajcie ze kierunkowskaz w miescie gdzie pelno jest ulic moze zostac zrozumiany ze chce skrecac w lewo i koles wowczas bedzie mnie chcial wyprzedzic z prawej strony...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do jechanai za rowerzysta to oczywiscie moge go wyprzedziec na centrymetry bo mam wyczucie samochodu ale tego nie zrobie.

wiec zwolnij, a nastepnie wyprzedz jak najdalej, ale nie jedz za nim pol godziny bo efekt jest odwrotny od zamierzonego;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz rację parampam odnośnie chodzenia po ścieżkach rowerowych.

 

Czasami wracając z wojaży jadę przez park i pomimo ponad 6m alejki dla pieszych i biednych 2m dla rowerzystów wiecznie ktoś idzie alejką rowerową i nawet widząc że jadę nie ma zamiaru zejść. Jednak gdy ja się wkurzę i wjadę na alejkę dla pieszych to od razu są komentarze na mój temat. Nie chcę mówić co by było gdybym potrącił kogoś na alejce rowerowej (a nie raz by tak było gdybym był uparty i bez rozumu).

 

Po prostu trzeba to powiedzieć jesteśmy pod względem rozwoju "burakami" w polu daleko od miasta. Trzeba będzie jeszcze trochę poczekać aż osiągniemy mentalność wysoko rozwiniętego społeczeństwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co do jechanai za rowerzysta to oczywiscie moge go wyprzedziec na centrymetry bo mam wyczucie samochodu ale tego nie zrobie.

No mam nadzieje, że tego nie zrobisz, bo twoje "wyczucie samochodu" w tej sytuacji można sobie wsadzić w d***. Czemu? Bo nie każdy rowerzysta ma "wyczucie roweru"...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macie racje z tym kierunkowskazem. Trzeba bedzie go zaczac czesciej uzywac :)

Rzeczywiście wielki problem "wymigać" wyprzedzanego rowerzystę, bo łatwiej jest napisać 160 znaków na telefonie prowadząc :rolleyes: .

Jurasek pięknie opisał przykład Z ŻYCIA WZIĘTY. Smutny a zarazem szczęśliwy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Zeby tylko 160 :D Zdarzalo sie z 500 pisac :P

 

wiec zwolnij, a nastepnie wyprzedz jak najdalej, ale nie jedz za nim pol godziny bo efekt jest odwrotny od zamierzonego;)
Czepiacie sie. Nie jade za nikim pol godziny. Zwlaszcza jak jest mozliwosc wyprzedzic. Ale jak jada z naprzeciwka to co zrobic?
Czasami wracając z wojaży jadę przez park i pomimo ponad 6m alejki dla pieszych i biednych 2m dla rowerzystów wiecznie ktoś idzie alejką rowerową i nawet widząc że jadę nie ma zamiaru zejść.
Ja znajduje przyjemnosc w szybkim wyprzedzeniu takiego kogos i wjechaniu tuz przed nos zeby sie wystraszyl ;)

A jak to dziewczyna to klaps w tylek i tekst "chodnik obok" choc to mi dopiero teraz przyszlo do glowy, ale fajne by bylo :P Rekompensata za straty moralne spowodowane lazeniem po sciezce rowerowej :P

No mam nadzieje, że tego nie zrobisz, bo twoje "wyczucie samochodu" w tej sytuacji można sobie wsadzić w d***. Czemu? Bo nie każdy rowerzysta ma "wyczucie roweru"...
Nie robie. No raz ostatnio, ale nie jechalem za szybko bo dopiero przyspieszalem. Jechalem w Luboniu i wyjechaly na droge dwa buraki na rowerze. Oczywiscie obaj jechali na jednym rowerze dla jasnosci. Jeden siedzial na siodelku a 2gi pedalowal na stojaco. Jechalem za nimi z 200m slimacza predkoscia i czekalem az pomysla troche. Ale poniewaz oni sie swietnie bawili i ani mysleli zjezdzac to bez kozery przygazowalem i na centymetry burakow wyprzedzilem. Neistety mialem za wysoki bieg i nie przyspieszylem za mocno :P Niech sie tak na osiedlu bawia a nie na drodze publicznej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja spotkałem się natomiast z dość pocieszającymi reakcjami ludzi idących po ścieżce rowerowej.

Kiedy jadę po niej a ludzie są naprzeciwko, to szybką przechodzą na chodnik.

Niestety kiedy idą w tym samym kierunku co ja jadę, nie raczą się nawet odwrócić i zobaczyć czy ktoś jedzie, pomijając fakt że obok mają chodnik taki sam, bądź jeszcze szerszy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Jak ktoś wyskoczy na ulice, nagle, nie na przejściu, a Ty uciekając przed potrąceniem go zaliczysz dzwona, to też jest wypadek drogowy, a osobą odpowiedzialną jest ta która wybiegła i odpowie za Twoje straty. Kumple jeżdżą motocyklami i zdarzają im się takie przygody, to stąd wiem. Dlatego jak coś takiego się wydarzy i rower, albo łeb, noga itp.. zostaje rozwalony, to trzeba dzwonić na policje i ciągnąć sprawę. Jeżeli masz uszkodzenia ciała których leczenie trwa dłużej niż 7 dni, to jest sprawa karna gdzie skazany może otrzymać do 3 lat pozbawienia wolności, jeżeli mniej niż 7 dni to zakładasz sprawę cywilną, sprawę cywilną można założyć niezależnie od sprawy karnej i wtedy odszkodowania zasądzane są z obu procesów oddzielnie, co oczywiście mnoży kwotę odszkodowania. Jeżeli wygrasz sprawę cywilną (przy sprawie karnej przeciwko sprawcy jest to niemal pewne) to sprawca opłaca wszystkie koszta rozprawy. Poza tym pieniądze za stracone zdrowie możesz dostać z ubezpieczenia (w pracy, szkole itp), a za zniszczony sprzęt z oc kierującego pojazdem (jeżeli to był samochód i to on spowodował wypadek). Aby dostać pieniądze z oc wystarczy nr ubezpieczenia sprawcy wypadku i nr sprawy dotyczący wypadku.

 

Sprostowanie: przestępstwo wypadku drogowego jest jak okres leczenia jest powyżej 7 dni, poniżej jest to wykroczenie drogowe i nie ma sprawy karnej, zostaje jedynie proces cywilny, a sprawca zostaje ukarany mandatem, wtedy też można dostać kasę z ubezpieczenia i oc kierującego furą.

 

Co do potrąceń pieszych, to jeżeli pieszy idzie ścieżką rowerową, ale nie wbiegł Ci pod koła ani nic, a Ty go potrącisz, to Ty jesteś winny wypadku i policja Cię udupi. To tak dla tych co lubią udowadniać swoje racje niekiedy na ścieżkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...