Skocz do zawartości

[napad agresji] macie czasem coś takiego?


zido

Rekomendowane odpowiedzi

ja nigdy tak nie robiłem miałem crossa kiedys to piesciłem go jak mogłem raz na tydzien czusciłem dokupywałem bajerów moze był za mały dla mnie ale w miescie robiłem za bossa z powodu wypasu nigdy nie zdazyło mnie sie tak zrobic ale po czasie rower z powodu eksploatacji sie rozwalał i na koniec jego żywotu potracił mnie samochód rower był zmasakrowany bajer tez a mnie nic sie nie stało

dziwne mam nowy rower i na nowo go wyposażam

 

popieram c1ach ja sie z tym spotkałem ale to nie uczciwe jest bo ktos ma najlepsze rowery ale je rozwala a tacy co lubia a nie maja kasy to nie maja i to mnie boli

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie strasznie agresywnie nastrajają katamaraniarze. Jak wyprzedza przy mnie na 3-go, albo z naprzeciwka, ignorując rowerzyste. Markuję wtedy wyjechanie mu pod maske i wystawiam środkowy palec. A raz kolesiowi zostawiłem ślad po kolcach na drzwiach, jak wyjechał 20 metrów przede mną, jak miałem ~50km/h. Podjechałem z boku i z buta...

 

Dlatego staram się ograniczać jazdę po szosie do koniecznego minimum, jeśli już to jakieś puste drogi. W terenie nic mnie nie irytuje, czasem nie działający pulsometr. Ale generalnie offroad uspokaja. Nawet sytuacje typu: noga podaje, 3/4 maratonu za mną, jadę w czołówce a tu nagle się przerzutka w błocie zmieli; nie wywołują napadów agresji, czasem się ku*wa wymknie, ale nic więcej.

 

A z buta to nawet zimówki bym nie potraktował :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A raz kolesiowi zostawiłem ślad po kolcach na drzwiach, jak wyjechał 20 metrów przede mną, jak miałem ~50km/h. Podjechałem z boku i z buta...

Oj chłopie, jakbyś mi tak kiedyś potraktował moją furę to zapewniam, że dorwałbym Cię bardzo szybko a obie rafki z Twojego roweru miałbyś zaplecione na swojej szyi :) Takich rzeczy się nie robi, można to załatwić w inny sposób - kiedyś trafisz na gościa, który Ci gnaty połamie albo na takiego samego furiata jak Ty - depnie na gaz i rozjedzie Cię jak żabę ;)

Owszem ignorancja i głupota ludzi mnie denerwuje - ale staram się nie wpadać w furię, tylko przedstawić słowną polemikę aby ów ignorant poczuł się jak kompletny idi..a :P Własnego roweru bym nigdy nie sponiewierał - jest zbyt cenny dla mnie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie przestraszone odwróciły się i widząc moje opętane spojrzenie po cichu zeszły z drogi.
Ja co jestem na rowerowej w Gliwicach na Sikorniku, zganiam stare babcie w moherowych beretach i to tak z 45 km/h na liczniku. Panoszą się, nawet nie schodzą jak wolno jedziesz. Niektóre są głuche i czasem w ostatnim momencie trzeba odbijać na pas dla pieszych. Kiedyś miałem klaksonik elektroniczny z allegro, ale zginął w listopadowym wypadku, ten to potrafił się drzeć - wszyscy schodzili mi z drogi.

 

Zaczalem kopac w stopke, a ona calkowicie odpadla od roweru, potem zaczalem kopac w caly rower i rzucac nim... Rozwalilem sobie dwa palce, a w rowerze skrzywiłem przednią tarczę, urwałem stopkę, obluzowalem kierownice i narobilem rys...
Wstyd... brat kopie brata...

 

Czasami mam wrażenie, że sprzętu najbardziej nie szanują ci co - nie zarobili na niego w pocie czoła, nie dołożyli do tego własnego starania i ci co mają tyle kasy, że za chwilę mogą pójść do sklepu po drugi rower. Poprawcie mnie jeśli nie mam racji.
I tak jest z pozostałymi rzeczami, pamiętam jak kupiłem swoje pierwsze buty za 2 stówy, w sumie już powinny być rozwalone, a wyglądają jak nowe, bo je pastowałem i nie kopałem w śmietniki. :) Ja to byłem załamany w listopadzie. Ostatnia wypłata, wreszcie swój własny rower, a nie od siostry czy szwagra, a 14 dni od kupna crash... No ale na szczęście dało się go poskładać, a wczoraj zainwestowałem w kask z MET-a (miałem go kupić w 15 dniu od kupna roweru - bo wybierałem się na przegląd zerowy, tak to nie było by tyle grozy z tą głową) i w lampki Cateye ;] Ogólnie z odszkodowania się uzbierało na rower pokroju Cube, ale co zrobić, sprzedać tego się nie opłaca, może się rozwali całkiem za drugim razem. ;) No chyba że wygram w totka, to wtedy inna gadka.

 

Wracając do agresji... kiedyś facet zajechał mi drogę zmuszając mnie do wbicia się na wysoki chodnik. Ledwo się tam wpakowałem, bo jechałem dość szybko. Dorwałem gościa na najbliższym skrzyżowaniu na światłach i wybiłem z shute mu lusterko. Urwać nie urwałem (chyba), bo widziałem że wypadło mu z takich haków, takie zabezpieczenie, że lusterko się nie urywa tylko wypada z wałka. A szkoda. Zaraz po tym ciąłem już chodnikiem ile sił w nogach żeby tylko nie zrobił tego z moją głową :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, nowego wozu bym butem nie potraktował, tym bardziej z dresami w środku :) Wyjechał na oko 20 letnią omegą, więc nie żałowałem, tym bardziej, że musiałem go "wyprzedzać" bo najzwyczajniej zahamować bym nie zdołał...

 

A raz miałem akcję, że facet maluchem wrył się przede mnie 5 metrów przed skrzyżowaniem. Pokazałem mu faka, a on właśnie wpadł w furię, otworzył drzwi i chciał do mnie wysiadać. Też dostał kopa w drzwi, a potem nawiałem ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taa, bidny maluch z dziadkiem w środku z buta tak, błyszcząca fura za kupę kasy nie.. Każdy ma swoje własne zasady, no albo i nie ma :)

 

Do szału mnie doprowadzają nagminnie parkujący na ścieżkach rowerowych, bo bliżej, niż na parking, po co dupę męczyć, kiedyś Jaca się wdał w dyskusję z takimi, jakie to "głupie ludzie" potrafią być. A czują się panami dróg.. Jak to sobie przypominam, to muszę nalepki na takie auta załatwić...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypraszam sobie, w maluchu bynajmniej nie było dziadka, tylko wiejski furiat ok 30stki. Dla dziadków mam trochę wyrozumiałości, ale z drugiej strony jak się niedowidzi, to się albo zakłada okulary albo nie wyjeżdża na jezdnię.

 

Może to kwestia dowartościowania, ale nie zdarzyło mi się, żeby ktoś drogim i nowym wozem zrobił mi jakąś świnię na drodze. A jak się ma rzęcha, to się trzeba dowartościować wyprzedzając rowerzystę, albo wyjeżdżając mu pod koła. Pokazać dwukołowemu kolesiowi, kto jest królem szosy. I to takich się traktuje z buta, nie przez cenzus majątkowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Nie no, nowego wozu bym butem nie potraktował, tym bardziej z dresami w środku :) Wyjechał na oko 20 letnią omegą, więc nie żałowałem, tym bardziej, że musiałem go "wyprzedzać" bo najzwyczajniej zahamować bym nie zdołał...

 

 

A czy to ma jakieś znaczenie Mercedes SL500 czy stary maluch. Dla kierowcy pierwszego pojazdu jak i drugiego będzie to strata materialna. Owszem oni również zawinili zajeżdżając Ci drogę, ale takie niszczenie sprawy nie załatwia, a tylko coraz bardziej komplikuje. Przez takie zachowania i takich jak ty, jesteśmy wytykani na ulicy i traktowani tak jak to jest w tej chwili. Ponieważ poszkodowany kolega koledze powie ten przekaże kolejnemu i tak to się ciągnie rowerzysta = wandal.

 

Napad agresji B) Ludzie chodźcie do szkoły/uczelni na dodatek jeszcze pracujcie. Odkładajcie sobie przez pół roku na swój wymarzony sprzęt wasze ciężko zarobione pieniądze, a ręczę wtedy, że ten temat straci swoją rację bytu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale się taki następnym razem zastanowi, zanim znowu wymusi pierwszeństwo. Poza tym, zawsze mogę powiedzieć, że wymusił, nie zdołałem zahamować i wpadłem na niego, tym bardziej jeśli "wpadam w jego bok". Nie wiem co by powiedziała policja, ale prawo jest w tym wypadku po mojej stronie. Niemniej - ok, przyznaję, jest to głupie. Raz mi się zdarzyło, byłem agresywnie nastawiony, bo było to już któreś z kolei wymuszenie na jednym treningu. I to nie zwzg na przeświadczenie kierowców, że każdy rowerzysta jest wandalem, tylko przez ich arogancję na drodze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zdarza mi się, pomimo iż kilkukrotnie była okazja to mam pokojowe usposobienie i rzadko wpadam w złość. Raz udało mi się wjechać w tył półciężarówki która mnie wpierw wyprzedziła aby nagle zahamować i skręcić czego się nie spodziewałem i przydzwoniłem w tylny zderzak, OTB, lądowanie na plecy a zanim wstałem kierowca już był 50m dalej. Na szczęście tylko się poobdzierałem i wykrzywiłem wózek przerzutki. Nie chciało mi się nawet krzyczeć... jazda na rowerze mnie dodatkowo uspokaja, pozwala się zrelaksować. Z pewnością nie będę kopał swojego sprzętu, na który ciężko zapracowałem i osobiście serwisuję. Pewnym wyjątkiem jest jazda po szosie, gdzie kierowcy samochodów nie są rozsądni, wyprzedzają na trzeciego albo w takiej odległości, że o mało co mogą zahaczyć mnie lusterkiem, głupki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym wymuszaniem pierwszeństwa to mam pomysł :P każdy montuje sobie na kierownicy kopie rycerską, albo coś mocniejszego. Będzie lepsza aerodynamika tnąca powietrze jak w odrzutowcu, a jak komuś się to wbije do kabiny przy 50 km/h to na pewno zastanowi się nad sobą. ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie wyprzedzanie po to, żeby po chwili skręcić, zmuszając rowerzyste do awaryjnego hamowania jest niestety dosyć powszechne - nie raz mi się zdarzyło. Fajnie by było, gdyby był jakikolwiek sposób na bezpieczne odegranie się na takim delikwencie. Jakaś wyrzutnia zgniłych jaj, albo cuś :) Bo tak serio - co taki wkurzony rowerzysta może na drodze zrobić? Nie dogoni kolesia, jeśli sytuacja nie sprzyja, nie zatrąbi, nic...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie jestem kierowcą - nie mam prawka , rowerem jeżdżę jak mi wygodnie, czasem wepchnę się w korek, wyprzedzam wszystkich prawą itp :thumbsup:

kiedys zrobiłam slalom w korku i wkurzyłam robotników w busie, chyba byli zmeczeni po jakims remoncie, przy najblizszym zwężeniu zblokowali mnie bokiem i zmusili do oddychania spalinami, dostałam takiej adrenaliny, że wyprzedziłam nad rowem prawą i pojechałam trawnikiem, szybciej niż czasem szosą...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Opisanych przez Was napadów chamstwa lub agresji ze strony "nierowerzystów" nie spotkałem i sam staram odnosić się z szacunkiem do rowerzystów jako kierowca. Jedna niemiła sytuacja, która mnie spotkała, to była wtedy gdy mnie(rowerzyste) wyprzedzał bus, a koleżka za nim chciał wyprzedzić tego busa(pewnie nie widział, że bus wyprzedza mnie), ale busiarz natrąbił i koleś się cofnął w odpowiednim momencie. Zakładając, że nie cofnął by sie tylko dalej go wyprzedzał, to musiałbym zjechać na trawe(bardzo wąska droga). Zrobiłbym to, bo obserwowałem całą sytuacje, bo usłyszałem klakson. Kiedyś jeździłem z mp3 i to była głupota.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napady agresji z powodu nie takiej pogody jakiej bym sobie życzył się zdarzają, wypowiadam wtedy kilka magicznych słówek i jadę dalej. Z powodu uszkodzenia sprzętu nigdy ;/. Kiedy coś mi się dzieje złego z rowerem to bardziej się o niego martwię niż wkurzam. Roweru nigdy nie uderzyłem B) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety muszę się przyznać, że pomimo tego, że sam muszę zarabiać na sprzęt - to zdarzyło mi się już nim rzucić. Nie wytrzymałem jak podczas kolejnego już podjazdu tego dnia przeskakiwał mi non stop łańcuch (przez zajechaną zębatkę)- przez co nie mogłem podjechać. Cała radość z jazdy mi uciekła do końca dnia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ja po ostatnim wypadku ,gdy m odpadło koło (długa historia) podniosłem je z ulicy (bo zrobił się korek przez to koło i mój na pewno "śmieszny" wypadek) i rzuciłem w leżący rower. Gdy już je później zamontowałem i podszedłem z rowerkiem do domu ,to pchnałem go z całej siły na kostkę - tak mnie wkurzył przez ten wypadek . Proszę się do mnie od razu nei zrażać ,gdyż jest to (tak ,nadal go uzywam - jeszcze działa :)) makrokesz . Kosztował z 400-500 zł. ,ale w serwisie śmieli się ,że chyba 200 ;p nawet full amortyzację ma ;p teraz poluje na nowy . Ogółem to się na nim nie wyżywałem , ale czasem wystarczą słowa i ucieka złość jak powietrze z balona:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie wyprzedzanie po to, żeby po chwili skręcić, zmuszając rowerzyste do awaryjnego hamowania jest niestety dosyć powszechne - nie raz mi się zdarzyło. Fajnie by było, gdyby był jakikolwiek sposób na bezpieczne odegranie się na takim delikwencie. Jakaś wyrzutnia zgniłych jaj, albo cuś :thumbsup: Bo tak serio - co taki wkurzony rowerzysta może na drodze zrobić? Nie dogoni kolesia, jeśli sytuacja nie sprzyja, nie zatrąbi, nic...

 

Zgadzam się z Tobą DORNIF

Mi też dzisiaj koleś zajechał drogę w identyczny sposób i miałem ochotę mu porysować tego jego grata....

U mnie nie trudno o napad agresji....

wystarczy pojeździć ulicą i nie trzeba długo czekać...

raz mi się zdarzyło wkurzyć na rower i go okopać :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś mi się zdarzało - wiele rzeczy mnie denerwowało w trakcie jazdy - a to ludzie, a to samochody, a to inni rowerzyści - w pewnym momencie stwierdziłem, że co mi to daje - tylko sam sobie szkodzę - wiadomo, że człowiek nie głaz i czasem nie wytrzyma, ale już na większość sytuacji reaguję spokojnie, czasem ze śmiechem, czasem w ogóle nie zwracam uwagi. I to nie tylko na rowerze, ale i na co dzień. Niszczenie swojej własności, to już kompletny bezsens - a też mi się zdarzało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O wyprzedzaniu mówicie?

Tydzień temu jakaś kobitka wyprzedziła mnie vanem, po czym zahamowała i bez kierunkowskazu zaczęła zjeżdżać na chodnik. Przycisnęła mnie z rowerem do wysokiego krawężnika. Uszkodzenia to jedynie porysowana klamka i rozerwana rękawiczka, wszak wbiłem się jej kierownicą w tylną lampę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...