Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

No, taki zielony sprzęt z karabinem to bym też z chęcią przetestował :icon_cool:

Weekend rowerowy -  > 9 dych i > 4g. głównie po lasach.
Dzisiaj natomiast spotkanie prawie oko w oko ze sporym dzikiem - zdaje się, że przerwałem mu dżemkę, a on najpierw się nieco wycofał zaskoczony, a potem zawrócił w moim kierunku, ale jak rzuciłem coś w stylu "uciekaj", to zawrócił, mimo że to ja byłem w nieśpiesznym odwrocie - umówmy się, że gdyby natarł, to szanse miałbym zerowe, tym bardziej, że nawet chyba nie było drzewa na które można by wskoczyć, a dzik ważył prawie stówę, a w każdym razie byłby w stanie załatwić każdego bez broni i sfory psów, no może pomijając Rambo :icon_wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wczoraj jak zwykle ( z drobnymi wyjątkami ) po lasach - 54 km.
Niestety z przygodami, bo złapałem kapcia i byłoby wszystko OK, gdybym wykonał pierwszą czynność jaka mi przyszła do głowy, czyli wymianę dętki.
Jednak pomyślałem, że może dętka się jeszcze przyda kiedy indziej, więc użyję łatek samoprzylepnych - jak się później okazało to był błąd, bo niestety łatanie nie pomogło ( być może dziur było więcej, bo w oponie tkwiły dwa kolce, ale na dętce znalazłem tylko jedną ) i po założeniu podklejonej opony, podpompowaniu i montażu koła niestety dętka nie trzymała ciśnienia, więc to samo od nowa, ale tym razem zmiana dętki.
Dodatkowo dobiły mnie meszki - wystarczyło kilka cieplejszych dni, żeby się wylęgło to wkur...zające tałatajstwo i niemiłosiernie cięło po nogach przeszkadzając w wymianie dętki.
Było to pod lasem, który miejscami jest podmokły, więc domyślam się, że tam mają wylęgarnię te małe wstrętne gryzeldy.
To jest właśnie to czego nienawidzę w cieplejszej porze - chmary wszelkiej owadziej maści.
Nie cierpię na entomofobię i arachnofobię, ale nie lubię jak mnie coś gryzie i mam pajęczynę na twarzy ( do tego mam "szczęście" nawet jako pieszy w mieście - np. schodząc w środku dnia do metra i zastanawiając się jak to jest możliwe, że akurat ja zgarniam te pajęczyny...), a te małe mszyce, czy inne owocówki też są wkurzające.
Pamiętam, że kilka lat temu właśnie z tego powodu ( akurat była plaga komarów ) przestałem sobie robić postoje i od tamtej pory właściwie jeśli nie muszę, to się nie zatrzymuję, ale czasem trzeba i wtedy ci mali krwiopijcy chętnie korzystają z okazji.
Do muszek zgarnianych podczas jazdy prawie się przyzwyczaiłem - tzn. godzę się z tym, że w plenerze się tego nie da nie zgarnąć ( tu współczuję szosowcom wpadającym w całe roje nad Wisłą, no chyba że pozycja aero ich ratuje ;) ).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś polatane, krótkie dystanse, ale na szybko, bo załatwianie wielu spraw, właściwie to już wczoraj. Przy okazji mały test, mieści się ;)

IMG_20180413_173707.jpg

Aha i aż mi trudno było uwierzyć ale autentycznie, w drodze do pracy, w piątek, 13... i jeszcze czarny kot przeszedł mi drogę... ale był tylko mały 13-tkowy incydent w pracy, w sumie śmieszny ;) Niestety nie zdarzyłem zrobić foto futrzakowi.... 

Edytowane przez Sansei6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokręcone bez endo i tego typu aplikacji , w temperaturze około 20 stopni i słonecznych okularach po lasach i nie tylko :P

Zbierało się na deszcze . ale jakoś przeszło ;) Widoki nie były złe jak chodzi o dzisiaj , ale bywało lepiej.

 

Fajnie wiedzieć , że jakieś się zachowały , chociaż u nas w robocie też jeden stoi ;)

PcJfOtj.jpg

 

Tu mi mocno zajechało Czarnobylem i okolicą :P

cjyGXzm.jpg

 

8KWWd13.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś pokręcone niestety głównie po mieście załatwiając spawy, a tu upał się zrobił...Było też troche na wieczór z chłopakami...

A od dziś mozna też będzie wyjechać gdzieś dalej, by pojeździć w ciekawszych okolicach ;)

 

 

 

IMG_20180414_161618.jpg

Edytowane przez Sansei6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ychu
Zaje...fajny Fiat w super kolorze - jeździłbym :icon_cool:

Dzisiaj 67 km po lasach, ale niestety znowu z przygodami - ostatnio co nie wyjadę, to mam jakieś niespodzianki ( jak nie urok, to sraczka :icon_lol: ).
Zachciało mi się jechać w stronę łąk po których jeszcze nie jeździłem, ale niestety nie dojechałem, bo las miejscami był podmokły ( woderów nie wziąłem :icon_wink: ), więc odpuściłem.
Poza tymi podmokłymi miejscami ( zawracałem chyba 5 x ), to las był zryty końskimi kopytami, więc jechało się średnio, a żeby było jeszcze ciekawiej, to przydzwoniłem kolanem w szlaban - możecie się śmiać i mi pogratulować, ale do śmiechu mi nie było ( na szczęście nie jechałem szybko, ale i tak zabolało - w czarnym scenariuszu jak z horroru, oczami wyobraźni widzę jakąś ostrą krawędź i skalpowanie rzepki...brrrr :sick: ).
Niby noga nie wygląda źle, ale boli tak, że nie mogę zrobić przysiadu - w wannie nie mogłem ukucnąć.
Oczywiście bardziej zaczęła boleć już w domu, a od dzwona do domu jakoś dojechałem 27 km bez problemu.
Także prawdopodobnie będzie przymusowa kilkudniowa przerwa od roweru ( mam nadzieję, że nie dłuższa ), chyba że w ramach "rehabilitacji" lepiej jednak próbować ją rozruszać jak najszybciej na rowerze :unsure:
PS
O gałęziach w twarz ( wcześniej ), czy obiciu piszczeli ( później ) nie wspominam, bo to standard u mnie niestety...

Edytowane przez KrissDeValnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj 40tka w dwie godziny z pitstopami bo wszędzie pełno sympatycznych (rozmownych) bajkerów w różnym wieku i na wszelakim sprzęcie. Apogeum motywacji osiągniete w drodze powrotnej kiedy dostałam info ze kot złamał palca w łapie. Więc leciałam 40k/h na wszelkich prostych. Rekord odcinka pobity. Ale powód przyćmił radość -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

Zaje...fajny Fiat w super kolorze - jeździłbym :icon_cool:

To masz jeszcze wersję w yellow bahama ;) Podobno będzie do sprzedania , chociaż ten nie wygląda tak klasycznie - inny kolor kanapy i foteli , kierownica fso jak z poloneza i to futro na fotelach :P  Ogólnie nie chce robić reklamy , bo to nie to miejsce , a i nie mój fiat , ale tym też bym jeździł :)

GmNMI1F.jpg

fCBNW0k.jpg

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znów mnie chwilę nie było przez brak Tapatalka. Jeżdżę codziennie, w weekendy się ścigam. Tydzień temu byłem w Chęcinach (bardzo ciężko), w ostatnią niedzielę na PB w Nowym Dworze (też ciężko, tempo mocne od początku). W międzyczasie rower był w serwisie a ja się męczyłem na Veturilo, w NDM zabrakło świeżości. Pogoda dopisuje, szkoda tracić czas na regenerację.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Zabrakło świeżości :icon_question:  Po czym :icon_question:  Po Veturilo :icon_question:
Sorry, nie obraź się, ale żeby jeździć, trzeba jeździć :icon_wink:
Po prostu za mało trenujesz, bo dojazdy do pracy przez miasto dają tylko trochę ruchu i nic więcej niestety...
Prawdopodobnie byłoby Ci łatwiej, gdybyś regularnie jeździł dłuższe dystanse - powiedzmy średnio po 5 dych w dobrym tempie i raczej nie po mieście - wtedy na dystansach mini szedłbyś pełnym ogniem, a w każdym razie miałbyś szanse na poprawę wyników, na czym Ci chyba zależy, mimo że pewnie jak większość jeździsz dla fun'u ;)
Wiem, że jest problem z czasem wolnym - rodzina itd., więc rozumiem, że może być z tym ciężko, ale taka jest niestety kolej rzeczy i tego się nie przeskoczy.
Paradoksalnie trenażer z odpowiednim planem treningowym przyniósłby więcej korzyści niż te dojazdy do pracy.
Nie od razu Kraków zbudowano i skoro się poprawiłeś względem poprzedniego roku, a wiem że tak, to już z tego powinieneś się cieszyć, co oczywiście nie oznacza, że masz osiąść na laurach, ale to dopiero Twój drugi sezon, więc nie wymagaj od siebie zbyt wiele, tym bardziej jeśli wcześniej nie miałeś za bardzo do czynienia z tego typu jazdą - w sensie nie po bułki :icon_wink:
No i na razie jednak skup się na mini, bo na tych mega to się zajeżdżałeś z tego co widziałem - chyba, że tak lubisz, ale na wynik wtedy nie licz.
Jako ciekawostka/bodziec motywacyjny - popatrz na naszego forumowego kolegę, który zrzucił przez pół roku 18 kg i był 12 open na dystansie Max : https://www.forumrowerowe.org/topic/111321-odchudzanie-jazda-na-rowerze-a-spadek-masy-ciała/?do=findComment&comment=2069200
Widziałem Twoje zdjęcie na którym przenosisz rower - on tam przejechał ( za pierwszym razem nie - 43:50, ale za drugim już tak - 1:42:08 ), a narzeka na to, że musi popracować nad techniką ( to miejsce nie wygląda na trudne, ale powiedzmy, że może być problematyczne, bo można się nie zmieścić przy odrobinie pecha i zahaczyć, a potem glebnąć ).
PS
Czy mi się wydaje, czy zmieniłeś amor z RS'a na Axona ze sztywną osią, a i hamulce, albo tarcze ( zgaduję, bo nie dodałeś sprzętu ) :icon_question:

Dzisiaj naprawiłem pompkę - po ostatnich przygodach chyba byłem dla niej zbyt mało delikatny i zaniemogła bidula, ale już ją odratowałem ( mam nadzieję, że jej się nagle nie odwidzi i nie sprawi mi znowu psikusa ), a wymagała po prostu nieco więcej cierpliwości, a mianowicie :
1. popychacz tłoka zaklinował się w nim prawdopodobnie ze względu na dość brutalne traktowanie
2. wyciągnąłem go, co wymagało sporej siły, ale co to dla mnie ;)
3. następnie niewiele myśląc wcisnąłem go z powrotem, używając przy tym siły - jak nietrudno zgadnąć nic to kompletnie nie dało
4. po ponownym wyciągnięciu popychacza tym razem byłem bardziej delikatny i wcisnąłem paznokciem małą uszczelkę do tłoka, dzięki czemu nie musiałem znowu wciskać popychacza na chama i zaczął on znowu pracować w tłoku
Sorry za niefachowe nazewnictwo, ale moja pompka składa się z trzech elementów głównych, które mogę umownie nazwać : korpusem, tłokiem i popychaczem :)
Próbowałem coś wyguglować, ale z miernym skutkiem, więc poszedłem na łatwiznę i nazwałem po swojemu :icon_cool:

 

Edytowane przez KrissDeValnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrissDeValnor - no ciekawa rozprawka ale pewne fakty nalezy uscislic ;)

1. Prawda ze to moj drugi sezon, prawda ze tempo poprawilem jak dla mnie niebotycznie (15 minut w stosunku do zeszlego roku w NDM), ale prawda tez jest taka ze staram sie nie zarzynac i jezdzic w miare odpowiedzialnie, bo jak sie zaczyna jezdzic sportowo w wieku 40+, nawet mimo ze wczesniej jezdzilo sie sporo ale zupelnie rekreacyjnie, to nie nalezy sie spodziewac nie wiadomo czego. Plan na zeszly sezon zrealizowalem, z koncowki peletonu wpadlem do 5-go sektora w dwoch cyklach. Ktos moze powiedziec ze lipa, dla mnie jak na poczatek bylo to wystarczajace. W zimie poprawilem sektor tez w obu cyklach na 4-ty, ale jak sie okazalo bylo to jeszcze troche na wyrost, a moze zadecydowala dyspozycja dnia, a moze inne czynniki, trudno mi oceniac - NDM zle mi sie jechalo, czulem sie zmeczony i bez formy, wiec moze w sumie nie powinienem byc az tak zly ze zostawilem za soba 350 osob w Open, poprawilem swoj wlasny czas i nie bylem na samym koncu sektora ;)

2. Krotko o zdjeciu gdzie niose rower - niose bo nie bylo sensu sie szarpac skoro i tak wszyscy przede mna tez niesli. Kawalek nie jest trudny, spokojnie do przejechania, tyle ze na pierwszym kolku byl duzy tlok, wiec wyszlo jak wyszlo. Ja nie mam z tym problemu, nie musze wszystkiego jechac z siodla, czasem warto troche asekuracyjnie sie zachowac niz pozniej cierpiec. Ja to ogolnie jestem dosc asekuracyjnym kolarzem, z tylu glowy rozsadek mi podpowiada ze dziecko musze wychowac, a slabo sie to robi z poziomu szpitalnego lozka czy wozka inwalidzkiego, wiec generalnie tam gdzie nie czuje sie pewnie to odpuszczam i nie mam z tym problemow mentalnych. Technicznie uwazam ze jezdze calkiem fajnie jak na drugi sezon, wiecej na razie nie potrzebuje :)

3. Trening - moze i prawda co piszesz, ale nie chce mi sie spedzac czasu na trenazerze w domu, wole wyjsc na dwor i pojechac nawet krotko ale tresciwie. Nie chodze tez na silownie, nie biegam, nie spininguje, troche plywam, ale aktywnosci fizyczne nie zajmuja mojego calego czasu dnia. Pisze o tym dlatego ze widze jak to robia inni startujacy: rower w terenie na MTB, na szosie, trenazer, silownia, bieganie, basen - duzo tego to i wyniki sa. Ja nie mam na to czasu, zycie z samego sportu sie nie sklada, a wrecz przeciwnie. Dlatego uwazam sie za totalnego amatora i tak naprawdę patrze sobie ile taki totalny amator jest w stanie ujechac na takich wyscigach :) Pewnie malo to profesjonalne ale nie mam z tym problemu, jedyne co to mam w planach przetestowanie i-Sport i sprawdzenie co to tak naprawdę daje.

4. No i ostatnia rzecz - Kolega z watku o odchudzaniu :) Mysle ze porownanie jest troche z bani - z tego co tam czytalem i zrozumialem, to zanim Kolega obrosl w mase jezdzil w 1 sektorze, wiec juz z tego punktu widzenia mial latwiej, bo jednak wczesniej byl juz porzadnym kolarzem. Jak zaczynalem starty rok temu wazylem 86 kg przy 182 cm wzrostu. Przez sezon na samych startach i zrzucilem te 6kg i dzis waze ponizej 80 kg, nie stosowalem przy tym zadnych wymyslnych diet, po prostu jezdzilem, troche mocniej niz standardowy rowerzysta miejski. Oczywiscie kazdy chcialby pewnie jezdzic w 1 sektorze, ale do tego zapewne sa wymagane poswiecenia, na ktore nie wszyscy maja czas. Wiec sobie jezdze w miare sil i mozliwosci, nie napinajac sie zbytnio, dbajac aby dziecko mialo ojca jak najdluzej a co z tego wyniknie zobaczymy :) Plan jest w tym roku na 3 sektor - niby juz bylem blisko, ale wciaz to jest jakies 4-5 minut straty, jednakze mysle ze nie ma co sie bez sensu napinac, to ma byc frajda a nie meczarnia ;)

Pozdrawiam i zachecam do startow, just for fun ;)

PS. Co do sprzetu to pol roweru wymienilem, bynajmniej nie ze wzgledu na to zeby lepiej jezdzic bo akurat sprzet za kolarza wyniku nie zrobi :) Naped sie zuzyl, amor zardzewial bo byl stalowy, za amorem poszla koniecznosc wymiany kola na sztywna os. Rower nabral lekkosci co mnie bardzo cieszy, ale jak widac wyniku za mnie nie zrobil :)

Edytowane przez michalr75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

To nie było stricte porównanie, a bardziej uwaga na zasadzie, że obaj startujecie, chyba obaj mieszkacie po prawej stronie rzeki i może byłaby szansa na jakąś ustawkę kiedyś, wymianę wiadomości, wskazówki od bardziej doświadczonego itp., no ale to nie moja sprawa...
Ja już raczej nie będę startował - z kilku powodów.
Myślę, że jednak bym się za bardzo spinał, a i tak wyżej niż 4 - 3 sektor bym się raczej nie znalazł, chociaż zmieniając sprzęt i mając odpowiedni plan treningowy, kto wie...
W tej chwili staram się sobie wmówić, że będę jeździł w większym stopniu dla przyjemności, tzn. cały czas niby tak jeździłem, ale czasem za bardzo się napinałem na szybkie przeloty, a gdybym zaczął startować, to napinałbym się jeszcze bardziej - chyba nie jest mi to do szczęścia potrzebne.
Dopóki będę mógł, to będę chciał nadal w miarę żwawo "podróżować", ale nie planuję już raczej jakiegoś progresu - jak w najbliższym czasie nie będzie gorzej jak jest ( że kiedyś będzie gorzej to pewne jak 2 x 2 = 4 ), to mi w zupełności wystarczy.
Ty masz widzę dwie sprzeczności w sobie - z jednej strony rodzina i próba bycia bardziej zachowawczym, a z drugiej jednak chciałbyś się jeszcze poprawić i przesunąć w kierunku początku stawki, co jednak bez zmiany umownie przyjętego "trenowania" może być trudne, aczkolwiek do pewnego stopnia możliwe ( kwestia gdzie jest granica progresu, ale nie będzie ona zbyt odległa bez wprowadzenia zmian ).

Wczoraj test kolana, które miało bliskie spotkanie ze szlabanem ostatnio ;)
Na rowerze jest OK, ale jak bardziej zginam nogę, a potem prostuję, to mam dziwne uczucie mrowienia/napinania - mam nadzieję, że przejdzie ( kiedyś po stłuczeniu uda miałem nocne prądy przez miesiąc... ).
Postanowiłem pojechać w nieodwiedzane od kilkunastu lat miejsce i znowu się wpakowałem - dość powiedzieć, że pokonanie 1,1km zajęło mi 13 minut ( według Stravy, a w praktyce pewnie jeszcze dłużej ), bo musiałem co najmniej kilkanaście razy zsiadać z roweru, przenosić go lub prowadzić miejscami, a wszystko przez powalone drzewa ( niektóre 200 - 300 letnie jak sądzę ) i ścieżkę kluczącą między nimi i jakimiś cienkimi badylowatymi drzewkami ( teren "pół dziki" bym to nazwał ).
Na finiszu przeszedłem po kiedyś zapewne ponad 30 metrowej wysokości dębie, który pełnił funkcję pomostu - tzn. nie był bezpośrednio nad wodą, chociaż od niej niedaleko, ale po prostu wydawał mi się mostem do wydostania się z miejsca, gdzie nie bardzo widziałem możliwość przedostania się dalej ( jak się okazało był to dobry wybór drogi ucieczki człowieka osaczonego przez las :icon_wink: ).
Potem nielegalnie przejechałem terenem budowy obwodnicy - po prostu nie chciało mi się zawracać i zaryzykowałem.
PS
W sumie > 41 km - z czego pierwsze 10 baaardzo wolno ze względu na napotkane trudności i fotki po drodze, a 30 dość ekspresowo ( na mapie wychodzi około 1:15 na > 31 km z czego asfalt to raptem kilka kilometrów ) :icon_cool:

Edytowane przez KrissDeValnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrissDeValnor To nie sprzecznosci, to zycie :) Sam jestem ciekaw na ile jeszcze starczy tego progresu zanim trzeba bedzie albo wprowadzic zmiany albo dac sobie spokoj :) Na razie jeszcze traktuje to wszystko lajtowo, wiec napinki nie ma, choc jest chec odkucia sie na kolejnej edycji :)

Tak swoja droga to zrobilem sobie analize co bylo nie tak na tym ostatnim wyscigu i wyszlo mi ze popelnilem szkolny blad ktory spowodowal ze rower nie jechal jak trzeba, nastepnym razem sie poprawie :) 

Zeby jednak nie bylo tak zupelnie off, to robie caly czas szybsze badz wolniejsze prezejazdzki po Warszawie ;)

 

 

Edytowane przez michalr75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to ja dziś postanowiłem dać z wieczora w palnik i pojechałem pod ten dujący z północy wiatr od mostu Świętokrzyskiego do Północnego, po drodze wpakowałem się nad Wisłą w jakąś piaszczystą sekcję XC, powrót z wiatrem ale już na zmęczeniu, mimo to tempo bardzo fajne w obie strony, średnia z 23km 26km/h na oponach Wild'n Grip które na asfalt się nie nadają, opornie się toczą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

no1
Jeżeli to Twój pierwszy kontakt z rowerem w tym roku, to ewidentnie za dużo, ale pewnie Cię poniosło, bo pogoda zachęca do oddalania się - przecież tak fajnie się jedzie, tyle że potem jest mały ból jak mięśnie nie przyzwyczajone do pracy :icon_redface:
Może to być też kwestia tempa, bo początkowo jak człowiek sprawny i ma energię, to może jechać trochę za szybko, co potem też przyczynia się do tzw. odcięcia ( rozumiem, że Ty go nie miałeś, ale mięśnie się trochę przepaliły ).
michalr75
Nie myślisz o jakimś fitnessie na miasto :icon_question:
Będzie szybciej, przyjemniej i nie szkoda opon :icon_cool:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...