Skocz do zawartości

[500zł] za rower na wyprawę 5000km - wszystko jest możliwe


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

luk666 Nie "oj tam", nie "oj tam". Podanie o pracę też tak napiszesz, wniosek o pozwolenie na budowę, CV?
Są programy do wyłapywania błędów, są podstawy zasad pisowni (i nijak ma się do tego dyslekcja, dysgrafia czy dyskoteka ;) Niechlujności mówimy kategoryczne "niet".
Z regulaminu: 
"b ) Dla zachowania przejrzystości wypowiedzi prosimy (żeby nie pisać: nalegamy) używać słowników ortograficznych lub sprawdzać napisany tekst np w Wordzie! Poważne błędy ortograficzne i składniowe w postach - zwłaszcza dotyczące słów i zwrotów związanych z tematyką rowerową - nie będą tolerowane."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem, jestem :) jo_jacek dzięki za polecenie książki :)

Minelo 10 dni odkad rozpoczales watek, wiec moze pochwal sie jak ida przygotowania. Jakie dzienne przebiegi robisz i co juz masz gotowe.

Osobiscie choc jestem sceptyczny do tego projektu to mocno trzymam kciuki zebys dojechal jak najdalej.

 

 

Wysyłane z mojego GT-I5510 za pomocą Tapatalk 2

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam cichą nadzieję, że ten wątek to nie czysta prowokacja   ;)

 

@ iLoveTraverl

 

Bardzo dobra pozycja. Najpierw ją tak przerób, żebyś miał ją w jednym paluszku a potem przez okres 10 miesięcy zacznij solidne przygotowanie i ruszaj do Fatimy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojtam na to nie patrz dyslekcja zdiagnozowana wiekintemu

 

Wiesz co?

Jak dla mnie, jesteś 100 razy gorszy niż osoba, która by przeprosiła i powiedziała, że będzie na to zwracać większą uwagę.

 

 

Ja mam zdiagnozowaną dysgrafię, a w szkole średniej pisałem najładniej w klasie. Wiesz dlaczego? Ćwiczyłem. Wracałem do domu, to nie powalić się przed telewizorem i leżeć cały dzień, tylko brałem kartkę, długopis i przepisywałem gazety, książki, czasopisma. Czasami godzinę, czasami piętnaście minut, ale codziennie.

 

Wiary w siebie, ruszyć tyłek i też się uda, a nie wiecznie zastawiać się dys-funkcjami, bo to jest zachowanie na poziomie ucznia 4-klasy szkoły podstawowej...

 

Polecam kupić słownik i sprawdzać jak się pisze poszczególne słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może też ciut się uniosłem, bo to nie mój interes jak ktoś "po drugiej stronie" składa zdania, ale od razu lepiej się czyta! :)

 

Tak jak trzymam kciuki za kolegę, który założył temat, tak też trzymam za Ciebie, bo na pewno się uda. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem na myśli każdego kto postawił na nim grubą krechę

 

Grubą nie, ale bardzo wyraźną, ponieważ:

1) Da się kupić rower za 500 PLN (tylko używka), który pokona 5000 km. Ba! Da się też go mniej więcej poznać przez 500 km z czym ma się do czynienia i co trzeba poprawić przed wyjazdem. Trudno jest jednak kupić taki rower "na szybko", a wiadomo, pośpiech złym doradcą jest. Bycie zmuszonym do brania tego co jest, jest chyba jednym z najgorszych rozwiązań.

2) Dużo ważniejsza sprawa, to kondycja, na co także zwracałem uwagę. Kręcenie dzień w dzień 100-150 km przez ponad miesiąc bez żadnego przygotowania, prawdopodobnie skończy się bardzo szybko. W moim przypadku wystarczyło nagle zwiększyć dwukrotnie dzienne dystanse, żeby po kilkunastu dniach stawy zaczęły się pytać "Gościu, co ty robisz?". Zignorowałem, na szczęście nic się nie stało (chyba). A w tym przypadku generalnie Kolega wchodzi w temat z przygotowaniem 500 km, czyli de facto żadnym.

3) Znikoma wiedza na temat serwisowania roweru - ale to teoretycznie da się zdobyć w tak krótkim czasie - więc ten temat można pominąć.

 

Zatem proponuję, abyś spojrzał (i nie tylko ty) na temat przez pryzmat własnych doświadczeń, ale nie jako Ty (aktualne doświadczenie, kondycja etc), tylko jako osoba wchodząca w temat z zerowym kontem. Może wtedy dostrzeżesz, na jak głębokie wody próbuje wypłynąć kolega. 

Bez względu na to, czy patrzeć na to z perspektywy "hejtera" czy "lajkera" przygoda będzie. Dużo przyjemniej jest gdy wyprawa kończy się sukcesem niż nieoczekiwanym powrotem do domu. Wiadomo, że finalna decyzja należy do Kolegi Wątkotwórcy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no, spoko, porwał się i tyle ;) Według mnie to pewnie jakaś pielgrzymka ministrancka i tyle. Pełno tego mają dzieciaki/młodzież (taa kto się odzywa :D ) na okres wakacji. I po prostu chce jechać bo tak wypada/faza naszła. Chociaż o ile ze sprzętem sobie może poradzi, bo nawet ten stary komunijny sobie porozbiera i  poćwiczy, to organizm mimo chęci może stawiać opór ;) Kojarzy mi się wypowiedź pana Ryszarda Szurkowskiego, który mówi że pierwsze 4 tygodnie to 30km dziennie około 3 razy w tygodniu, potem dołożenie 20% dystansu, kolejny krok to zmniejszanie czasu przejazdu. No i ciuch, ten pampers to dobra rzecz i chociaż dwie pary na zmianę to takie minimum, to też koszt, ja sobie nie wyobrażam takich dystansów bez niego. Oczywiście trzymam kciuki, pomysł fajny, ale jednak bym spróbował coś krótszego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale jeszcze gorszym czynnikiem niż warunki fizyczne może być psychika.

Ja jeszcze czasami jak gdzieś dalej wyjeżdżam to mam głupie pomysły - zwalnianie, postoje, chęci powrotu, a co dopiero tak jechać dzień w dzień. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

No dobra MiłośnikuWyprawWszelakich, na szybko przy kawce z allegro:
http://allegro.pl/niemiecki-trekking-wheeler-cross-line-alivo-bdb-i4260439366.html  prosty do bólu, napęd wytrzyma, pytanie jak tam piasty no i za ile skończy się aukcja, ale masz już bagażnik, błotniki, koło 28" i rama, należało by zapytać o geometrię (choć ten nie wygląda jak na wielkoluda)
http://allegro.pl/firmowy-winora-kola-28-21-biegow-idealny-j-nowy-i4235864254.html nic dodać nic ująć (choć ja bym ujął stąd amortyzator)
Takich aukcji jest trochę, ale trzeba samemu przysiąść i pilnować a nie czekac jak podamy na tacy, bo ten wątek zaczyna przypominać targowisko - baby się kłócą a gospodarz siedzi cicho z boku na wozie z kapustą i się patrzy.
http://allegro.pl/mbk-saint-tropez-zadbana-szosowka-maly-przebieg-i4255943152.html ten jest naprawdę fajny, dobre koła (piasty!), osprzęt wystarczający, niestety rower jest ciut wysoki (trzeba by się przystawić do podobnej ramy) ale za to krótki w sam raz pod Ciebie. Ewentualnie wziąć ten rower, sprzedać ramę, kupić inną mniejszą (masz przy okazji świetny powód by "nauczyć się" trochę swojego roweru). Na pewno warto było by zainwestować w dobre klocki hamulcowe
Zawsze można pójść w drogę tak jak kiedyś tam pisałem - kupić starą szosę, ewentualnie zmienić kierownicę (koszt znikomy) i jazda.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja proponuje żeby spróbował. Dlaczego?

Po pierwsze ma (np. nade mną) taką przewagę, że startuje na płaskim (na nizinach).

Po drugie dzięki dzisiejszej technice może tak wyznaczyć trasę, że suma przewyższeń będzie minimalna (ja tak na szybko wyznaczyłem trasę i na długości 2000 km było 2500 metrów przewyższeń - średnio 125 metrów na każde 100 km) - czyli będzie jechał po płaskim. Skoro może tak zaplanować trasę, to jest szansa, że rower nie będzie narażony na ostre deptanie na podjazdach  i  niebezpieczne szybkie zjazdy czyli będzie mógł więcej wytrzymać.

Po trzecie do granicy z Niemcami ma 400-500 km czyli wg planu około 4, 5 dni kręcenia w kraju. To wystarczająco dużo żeby stwierdzić czy warto jechać dalej czy może lepiej wracać do domu i wyruszyć za rok.

O samej logistyce wyjazdu się nie wypowiadam, bo się nie znam, myślę jednak, że zamiast spania na dziko warto zapytać u gospodarza jakiegoś czy można u niego na podwórku się przekimać. Wtedy odpada nam ryzyko zebrania na garba od Cyganów, Arabów, Turków i innych przyjezdnych nacji. Ludzie (normalni, cywilizowani) do takich inicjatyw odnoszą się bardzo życzliwie. 

Co do treningu to niech kolega sobie pożyczy rower i jeździ - a w zasadzie przyzwyczaja d*pę do siodełka, bo to faktycznie może być problem. Na płaskim aż tak te kilometry nie dają w nogi jak w górach. 

Jeżeli chodzi o nauczenie się techniki naprawy roweru to też nie da się inaczej jak mieć rower i kręcić. Jak za bardzo rozkręcisz to jakiś kolega co się zna albo serwisant pomoże Ci to poskładać. I nie bój się - mój dziadek ruski rower kupił w 1990 roku i jeździ na nim do dziś - codziennie 10 km, a ma 93 lata. W tym czasie jedyne co wymienił to 2 razy opony bo sparciały i smarował łańcuch, żeby rower cicho jeździł. I dało radę. Także głowa do góry i się nie poddajemy. Ja bym też z chęcią tak pojechał ale wcześniej musiałbym od razu sobie rozwód załatwić :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja także jestem zdania, że wyprawa jest obarczona wielkim ryzykiem ale jak najbardziej do wykonania. Ale po kolei

1. Budżet 500 pln. To bardzo mało ale także jestem za tym, że wiekowa kolarka czy kolarka turystyczna swobodnie da się przejechać tę trasę. Problem w tym jednak aby zakupić ją w dobrym stanie technicznym bo przekładanie elementów na nowe będzie bardzo kosztowne.

2. Serwis. Ja kiedyś także byłem laikiem i moje umiejętności ograniczały się tylko do wymiany dętki. Teraz składam całe rowery. Jeśli gość potrafi centrować to znaczy, że ma smykałkę do mechaniki więc sobie poradzi.

3. Ból tyłka.Na to jest tylko jedna recepta... dobre siodełko, siodełko, które zawsze będę polecać czyli BROOKS.

4. Kondycja. Jeśli gość przejeżdża tylko 50 km wycieczkowo to śmiało może jechać. Nie musi na początku robić 200 km w 12 h, nieprawdaż? Po kilku dniach otrzaska się o zwiększy dystanse.

5. Osprzęt turystyczny. Tu mogą pojawić się schody gdyż dobry sprzęt turystyczny od namiotu przez śpiwór, sakwy po zwykłe outdoorową odzież będzie kosztować 2-5 tys pln.

6. Noclegi na gospodarza. To jest jedna z form organizacji noclegu ale z mojego kilkunasto letniego doświadczenia, forma bardzo zawodna i męcząca chociaż czasami bardzo tania. O wiele sensowniejsze jest nastawianie się na dzikie noclegi gdyż wystarczy tylko odjechać od głównej drogi, znależć kępę krzaków i po15 minutach odpoczywasz.

 

Mimo to ..powodzenia!.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

O Robertorobertoroberto! :)
Zgodzę się prawie ze wszystkim tylko że nie zapominajmy : niski budżet, niski! jaki brooks? To jest sprzęt dla konesera wypraw a nie początkującego. Nie mówiąc o tym (o czym Ty wiesz i ja wiem ale On nie wie) że brooks zrobi się (lub nie) wygodny po iluś tam set kilometrach. Bo na tym polega jego cudowność
Druga rzecz to osprzęt - oczywiście, że za 5tys da się świetnie wyposażyc (za 20 tys jeszcze lepiej) ale skoro chłopak szuka roweru do 500 to pewnie nie wyda nawet 1000 na resztę. Tu trzeba mu podpowiedzieć takie rzeczy jak mata samopompująca z Jyska (o dziwo - warta swojej ceny), jakis namiot z lidla lub decathlona, zwykły dobrze zaimpregnowany ortalion (decathlon za 50zł?) a nie jakiś texapore, XCR od Gore czy inne eVenty :)
No i trzecia - dziś też wolę liczyć na siebie, swój namiot, miejsce, odcięcie od ludzi ale pamiętam z lat młodzieńczych - w Niemczech ludzie byli bardzo życzliwi i pomocni, Francuzi czasem ostrożni (pamietać trzeba o ich godzinach jedzenia - to jest świętość i nie należy przeszkadzać!), Szwajcarzy uczynni, tak samo Austriacy, Włosi różnie, Hiszpanie świetni, czasem zabawni. Jak rodzina potraktują Was w Czarnogórze. Za to największe problemy mieliśmy ze znalezienie noclegu w.. .. Polsce i Czechach (o tych drugich jak myślę do dziś mnie skręca)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anarchy,

Brooksa może nabyć używanego więc sporo tańszego niż nówka a w dodatku już wstępnie ułożonego.

Tani sprzęt turystyczny? Owszem jest to możliwe bo przecież można śmiało w taką trasę jechać w koszulce bawełnianej za 20 pln a nie rowerowej za 80 czy 120 pln...W tanie sakwy także można się spakować. Jedynie to na namiocie bym nie oszczędzał bo dla mnie namiot to głównie ochrona przed deszczem więc bardzo dobra wodoodporność to podstawa.

Ja także mam wspomnienia z różnymi nacjami i w zasadzie podstawą jest, że im biedniejsza chałupa tym ludzie bardziej przyjażni. A o Czechach mamy takie same zdanie ale może dlatego, że tam prawie w każdym miasteczku jest kamping więc nie trzeba szukać innej formy noclegu.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem Wam koledzy (?? nie wiem czy wypada do wszystkich tak się zwracać)  że temat umarł wraz z autorem, i bardziej to my się angażujemy niźli on, chyba że porwał go wir przygotowań, chociaż ja patrzę sceptycznie na to. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie mnie intryguje ten temat gdyż zaczynam wierzyć, że to nie prowokacja :) Gdzie jesteś autorze topicu? Jak przygotowania? Czy aby nie chcesz powtórzyć wyczyny z 2008r? Link do krótkiego opisu wyprawy rowerowej do Lourdes: http://www.niedziela.pl/wydruk/53643/nd

Jak widać jednak był jakiś niedoświadczony uczestnik, ale byli też weterani oraz był samochód wiozący bagaże (odchodzą sakwy). coraz bardziej mi się wydaje, że to może być możliwe do zrealizowania, ale pomoc MATKI BOSKIEJ oraz speców od rowerów tak wtedy jak i teraz będzie niezbędna :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...