Skocz do zawartości

[PRL] Produkty, które wspominacie


adammat

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie,

mała prośba do użytkowników, którzy pamiętają czasy PRL-u :). Czy pamiętacie jakieś produkty (niekoniecznie rowerowe), które wspominacie ze szczególną nostalgią? Pytam, bo muszę wraz z kilkoma osobami zrobić projekt na studia, w którym "reaktywuję" produkt pochodzący z tamtych lat. Będę wdzięczny za pomoc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorobiłem się wtedy pierwszego poważnego roweru po Wigry. To był piękny ciemnoniebieski  turystyk o nazwie Olpran  z błotnikami i bagażnikiem na cienkich kołach i kierownicą jak w kolarce. To były lata 80, na drogach królowały składaki, a z większych Ukrainy (zwłaszcza na wsi) i pamiętam, że wtedy taki rower to było coś. Jak mercedes wśród Syrenek i Żuków.

Wtedy zapłaciłem za niego (jak mnie pamięć nie myli) jakieś 39 milionów dawnych złotych. Pamiętam też, że śliniłem się wtedy do najprawdziwszej kolarki stojącej w Huraganie na wystawie. Kosztowała 65 mln i niestety to już było poza moim zasięgiem. Olpran musiał wystarczyć, ale i tak był super.

 

Z ciekawostek, sklep Huragan to najstarszy sklep rowerowy w Radomiu. O dziwo przetrwał i istnieje do dziś w tym samym miejscu pod tą samą nazwą. Mało tego, nad drzwiami wisi ten sam co przed laty PRL-owski szyld !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że pamiętam. To okres mojego dzieciństwa, a takie zazwyczaj wspomina się z sentymentem.

 

Z sentymentem wspominam zatem:

 

- rower Pelikan;

- rower Wigry 3;

- motorynkę;

- telewizor Rubin;

- Zastawę 1100 dziadka;

- syfon i naboje CO2;

- szpulowiec Grundig;

- Wideotekę Krzysztofa Szewczyka;

 

i gry na automatach - na żetony ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

 

 

Przemysławka? Wypić wypijesz, ale to jedyny alko po którym nie da się wytrzymać swojego własnego oddechu...


Spoko smak/zapach w założeniu był zmieniony, a prezentacja została dobrze oceniona, więc git :D 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Poza przedmiotami wspomnianymi wyżej, jest jeszcze kilka "gadżetów", które warto wspomnieć.

- walkman KAJTEK

540x405_walkman-kajtek-unitra-zrk-468686

- rzutnik ANIA

105711245_1_644x461_rzutnik-ania-12-baje


- ruskie gierki typu: Jajeczka, Kucharzyk, Ośmiornica

248173_369402293126339_1429678376_n.jpg

 

- a na opiekaczu PREDOM do dzisiaj trzaskam zayebiste zapiekanki i kuraka z rożna :D

125762093_2_644x461_opiekacz-grill-predo


 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oranżada w proszku, soki w torebkach foliowych.

Może ktoś pamięta takie plastikowe deskorolki? Były krótkie chyba ze znaczkiem Mercedesa i dłuższe, ale się łamały. Jeszcze wymysł dzieciaków, czyli kapsle z flagami do tego rysowanie tras na jakimś asfalcie i jazda niczym na maratonie pstrykając kto dojedzie pierwszy do mety.

Z rowerów pamiętam Wigry 3, albo 4, mój pierwszy rower Pelikan i nie wiem, co to było, ale zwało się to półkolarka.

 

Ps. Jeszcze sobie przypominam szał na "małe żołnierzyki" i wszyscy chłopcy je zbierali.

Kostka Rubika i jeszcze tak płaska układanka z połączonych trójkątów, albo kwadratów żyłką.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

"małe żołnierzyki"


Hehe, zbierało się... :)

Ja jeszcze zbierałem modele matchbox'a. Pierwsze z kolekcji były kupowane za bony dolarowe w Pewexie i Baltonie. Przez lata uzbierałem ponad 300 różnych modeli. :o  Zbierałem też puszki po napojach i piwie. Normalnie szał!!! :D

Fajną zabawką był też korkowiec, same korki i ich obieranie. Później były już mniej bezpieczne zabawy z saletrą spożywczą i karbidem (if you know what i mean) :devil: :devil: :devil:   Oj...dzielnicowy to nie miał z nami łatwego życia...hehehe :laugh:

1354278178_by_krzys_500.jpg?1369310322

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj...dzielnicowy to nie miał z nami łatwego życia...hehehe

 

 

Takiego korkowca nie miałem osobiście, ale kilka razy zdarzyło mi się postrzelać. Chłopcy obierali te korki i rzucali o ziemię, co skutkowało wybuchem. Jeszcze były takie małe pistoleciki na taką taśmę kapiszony.

1386587040_by_krzys_500.jpg?1386587040

 

Do strzelających sprzętów warto dorzucić bączki, czyli zakrętki (wyłącznie od wódki) z których wyciągało się papierowy spód, robiło dziurkę w aluminiowym korku i wsypywało do niego saletrę potasową zmieszaną z cukrem, a potem zakrywało wyciągnięty wcześniej spód zaginając starannie wokół kapsel, by mocno się trzymał. Ładunek ostrożnie odpalony leciał bardzo spektakularnie dosłownie jak rakieta. 

Jeszcze pamiętam modelarstwo, Składnicę Harcerską i szał na kolejki PIKO.

 

 

 

 

Kubańskie pomarańcze.
 

 

Były smaczne, tak samo jak banany, których nie było.

Dziś żeby takie zjeść to trzeba tam na "południówkę" pojechać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

warto dorzucić bączki, czyli zakrętki (wyłącznie od wódki) z których wyciągało się papierowy spód, robiło dziurkę w aluminiowym korku i wsypywało do niego saletrę potasową zmieszaną z cukrem, a potem zakrywało wyciągnięty wcześniej spód zaginając starannie wokół kapsel, by mocno się trzymał.


Dokładnie o tym pisałem. :thumbsup:

Pomimo, że kapsle od wódki były najlepsze, to te od "Ptysia", czy "Kaskady" też się sprawdzały. Większe wersje "rakiet" robiliśmy w puszkach po piwie. :laugh:

Z saletry można było jeszcze zrobić "wulkan" w piaskownicy. To dopiero była jazda! :devil: Piasek topił się na naszych oczach, a pół osiedla zadymione. :icon_mrgreen: 

Modele do slejania? No jaszka - Łoś, Wilga, RWD... Te styropianowe też przysparzały dużo radochy. :sorcerer:  Ale to już chyba późna komuna, albo tuż po przełomie było...

s35.jpg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektóre bączki lądowały na dachach dziesięciopiętrowych budynków.

 

 

 

Modele do slejania? No jaszka - Łoś, Wilga, RWD

 

No, ba! Nie było Super Glue, czy Loctite, więc sztuką było dobrze skleić. Pamiętam taki dwupłatowiec, którego nie dawałem rady poprawnie skleić. Jak już ktoś był bardziej wprawiony i interesował się elektroniką (chodziłem na dodatkowe zajęcia) to szczytem zdobyczy w tamtych czasach było wiertło 1 mm. 

 

Zapomniałem o karbidzie i wybuchach, choć to starsi koledzy się w tym specjalizowali. W puszce z przykrywką trzeba było zrobić małą dziurkę na spodzie. Do puszki wrzucało się karbid, trochę "cieczy", zakrywało przykrywką i zapałkę w tą dziurkę. Taka większa pucha 20-30 litrów była o wiele głośniejsza od petardy. Patrząc na to z dzisiejszego punktu widzenia zastanawiam się jak to okoliczni mieszkańcy znosili, bo koledzy robili to dość gęstym blokowisku?

 

Jak to dzieciaki, więc wynalazków sporo, a jednym z nich była haclówka, czyli proca nie na kamyki, tylko zagięty drucik hacel w kształcie litery U. Po mojej modyfikacji i założonym wentylu rowerowym na widełki z jakiejś twardej stali i haclami zrobionymi z grubego 2-3 mm drutu miedzianego strzelałem na bardzo duże odległości. Hacle były znajdywane na dachach dziesięciopiętrowych budynków, a zasięg wystrzelonego pocisku podejrzewam, że był na kilkaset metrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...