Skocz do zawartości

[Kolizaja]Rowerzysty z autem, czyja wina i ocena postępowania kierowcy auta.


tfp

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Jak dla mnie to ignorancja obu stron. W tak opisanej sytuacji nie ma możliwości, żeby rowerzysta jak i kierowca nie widzieli się nawzajem. Tylko pewnie było coś na zasadzie, no to ja mu pokażę kto tu jest panem drogi. Żaden nie chciał pójść na ustępstwo i przepuścić drugiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie też miałem pierwsze skojarzenia. Brak czytelnych znaków poziomych, a na zdjęciu nie widziałem znaków pionowych. Ale czerwona kostka jakby nie było jest wyznacznikiem waśnie ścieżki/pasa dla rowerów i gdybym miał tam jechać pierwszy raz to bym się zastanawiał którędy. Oczywiście jak jest ścieżka to gdzieś musi być chodnik. Jeżeli po drugiej stronie kostka jest szara to wszystko jasne, bo znak nieczytelny jest dalej obowiązujący, tyle, że nie trzeba się do niego stosować (takie rozporządzenie było parę lat temu w związku z tym, że śnieg zalegał na pionowych znakach drogowych).

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale czerwona kostka jakby nie było jest wyznacznikiem waśnie ścieżki/pasa dla rowerów

Nie jest wyznacznikiem niczego. Prawo nie definiuje koloru nawierzchni.

Czerwony to jedynie zwyczajowy kolor i nie wszędzie jest używany. Bywa że część dla roweró jest szara, a dla pieszych czerwona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hipotetycznie jedziesz DDR, przejeżdżasz przez ulicę i dalej nie ma oznakowania ale masz czerwoną nawierzchnię. Najpewniejszym rozwiązaniem jest starte oznakowanie poziome, jeżeli są wjazdy do posesji jak na zdjęciu to nawetnie ma przed nimi żadneo oznakowania. Oczywiście nie mówię, ze to w tym przypadku, bo trzeba by było cofnąć się do początku tego chodnika. Prawo oczywiście nie definiuje koloru nawierzchni, ale wyraźnie określa że pas dla rowerów/DDR mają być wydzielone i nie jest powieziane jak, zwyczajowo przez kolor kostki brukowej bez malowania linii oddzielającej.

 

Wysłane z mojego ASUS Transformer Pad TF700T za pomocą Tapatalk 4

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akurat pas ruchu dla rowerów to musi być oddzielony linią ciągłą , a często dodatkowo montuje się jeszcze urządzenia separujące.

Zresztą tutaj pas ruchu nie wchodzi w ogóle w grę, więc nie ma sensu o nim się rozpisywać.

Nic również nie wskazuje na to, by był to DDR czy DDRiP , po prostu jest to chodnik z czerwonej kostki ( w wielu miejscach i miastach są z takiego koloru, jak i innych - nie tylko szare).

To czy jest to DDR musi określać oznakowanie  i to zarówno pionowe, jak i poziome, bez tego to jest chodnik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mieście gddzie było to zdarzenie, akurat drogi rowerowe są na ogół szare, czasem czarne asfaltowe,  a chodniki czerwone. Takie wybyki natury :)

Cała ta droga, na której zdarzyło się to nieszczęście ma długość około 500-600 metrów. Po drugiej stronie ulicy nie ma chodnika na całej jej długości, za wyjątkiem poczatkowego odcinka, ale on od miejsca zdarzenia jest oddalony o około 150 metrów.

Cały ten chodnik poprzecinany jest tymi uliczkami dojazdowymi co około od 10 do 100 metrów, na całej jego długości naliczyłem ich chyba 9, bo nie dojechałem do końca, bo tam jakiś plac już chyba tylko był.

 

Panowie z pilnujący porządku na drogach przychylają sie do winy kierowcy samochodu raczej. Ale dla pewności odsyłają do sądu :)

 

Tak odskakując od tematu.

W ogóle, w tym mieście jest więcej anomalii. Drogi rowerowe kończą się na chodnku, na ulicy, ale to pewnie nie nowość.

Są tez drogi rowerowe, oznakowane a jakże, tylko przy skrzyżowaniu z ulicami ulice mają jedynie na nich oznaczenia poziome o drodze rowerowej, za to brak oznaczeń pionowych :icon_confused:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już to pisałem wina jest kierowcy. Skrętcając w ta uliczkę ma ustąpić wszystkim i wszystkiemu niezależnie czy znajdują się tam legalnie czy nie. Rowerzysta może dostać mandat i ewentualnie zostać uznany wspolwinnym ale to ostatnie naciagane.

 

A odwrocmy sytuację - ulica z ograniczeniem np. 70, ddr po prawej stronie równy jak stół idący idealnie w odpowiednim kierunku a mimo to rowerzysta jedzie po ulicy co rzadkie nie jest. Wolno go rozjechac? W przypadku wjechania w niego samochodu z ulicy bocznej to rowerzysta będzie winny?

Bez jaj.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zamiast rysowac i cudowac wystarczylo dac link do google street view. Kazdy tutaj moglby sam zobaczyc i ocenic.

Ale za to jakie ładne, poglądowe rysunki :icon_lol:

No i nie od razu trzeba identyfikować i lokalizować miejsce, bo to nie ma nic do rzeczy.

 

Przychylam się do powyższej wypowiedzi, i jej podobnych.

Może rowerzysta nie powinien być gdzie był, ale wina kierującego samochodem. Jak sam twierdził na początku, zagapił się. A może się nie zagapił, a chciał byc ważniejszy? Nieistotne, nie powinien zrobić tak jak zrobił, powinien postapić w ten sposób, aby do tego nie doszło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominam tylko jedna rzecz:

Art. 13. 1. Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.

 

2. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu.

 

3. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni.

Tak, wiem jest o pieszych ale...o ile rowerem po chodniku nie mozna (poza wiadomymi przypadkami) to juz w tym miejsu przejechac wolno...

Art. 26. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu.

 

2. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża.

Rowerzysta nie jest pieszym

Art. 25. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo - także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

 

2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do pojazdu szynowego, który ma pierwszeństwo w stosunku do innych pojazdów, bez względu na to, z której strony nadjeżdża.

 

3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem.

Rowerzysta nie uczestniczyl w ruchu bo raczej wlaczal sie do ruchu

Art. 17. 1. Włączanie się do ruchu następuje przy rozpoczynaniu jazdy po postoju lub zatrzymaniu się niewynikającym z warunków lub przepisów ruchu drogowego oraz przy wjeżdżaniu:

 

1) na drogę z nieruchomości, z obiektu przydrożnego lub dojazdu do takiego obiektu, z drogi niebędącej drogą publiczną oraz ze strefy zamieszkania;

 

2) na drogę z pola lub na drogę twardą z drogi gruntowej;

 

3) na jezdnię z pobocza, z chodnika lub z pasa ruchu dla pojazdów powolnych;

 

3a) na jezdnię lub pobocze z drogi dla rowerów, z wyjątkiem wjazdu na przejazd dla rowerzystów lub pas ruchu dla rowerów;

 

4) pojazdem szynowym - na drogę z zajezdni lub na jezdnię z pętli.

 

2. Kierujący pojazdem, włączając się do ruchu, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz ustąpić pierwszeństwa innemu pojazdowi lub uczestnikowi ruchu.

Przejezdzanie przez jezdnie w tym miejscu to raczej wlaczanie sie do ruchu...

 

Jakby na to nie patrzec bez winy rowerzysty trzeba naciagac przepisy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sprawa jest jasna i jednoznaczna. Brak przejścia dla pieszych, brak DDR. Nad czym tu dywagować. Naginanie czasoprzestrzeni - jak zwykle.

W mieście gddzie było to zdarzenie, akurat drogi rowerowe są na ogół szare, czasem czarne asfaltowe,  a chodniki czerwone.

Kolor jest nieważny. Przede wszystkim znak pionowy C-13 (lub C-13/C-16) oraz znak P-23.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Powrócę do tematu, a właściwie do dalszych historii z nim związanych.

Otóż kierowca auta, jak donoszą osoby trzecie, obecnie opowiada, że to rowerzysta uciekł z miejsca wypadku (!). I jeszcze takie inne historie.

Czym to może być spowodowane? Obawą przed konsekwencjami, jednak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A dzie to opowiada? Na miescie czy policji. Czyli sprawa poszla dalej?

Nie, sprawa nie poszła dalej.

Policjanci, w nieoficjalnych rozmowach, twierdzili, że to raczej wina kierowcy, rowerzysta co najwyżej dostałby mandat za jazdę po chodniku. Ale na wszelki wypadek sugerowali sąd. Niby prosta sprawa, a nie do końca.

Natomiast kierowca opowiada na mieście. Raczej nie poszedł z tym dalej. Pewnie zabezpiecza sobie tyły takimi opowieściami, jednakże w połączeniu z innymi związanymi z wydarzeniem historiami, które przytacza, to może być też sprawa dla niego wytoczona, ale już z innych przepisów, tak sądzę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda, i sama prawda. Jak już wspomniałem, nie jestem stroną w tym zdarzeniu. Znam rowerzystę. Sam się zastanawiałem, czy nie porozmawiać z kierowcą, ale jakoś odlekła się sprawa. I pewnie by to przycichło i rozeszło się po kościach, ale rowerzysta spotkał osobę, która chyba zna rowerzystę, a przynajmniej jego rodzeństwo. I rowerzysta pożalił się, że ten kierowca, co tak się interesował poobijanym rowerzystą, i obiecał rekompensować koszty naprawy roweru, zmieniał zdanie. Więc ta osoba zadzwoniła do rodzeństwa kierowcy. I okazało się, że nagle kierowca ma świadków, że rowerzysta uciekł z miejsca wypadku (wcześniej, po pewnym czasie od zdarzenia znalzł świadka, co twierdził, że rowerzysta zajechał mu drogę), ale są świadkowie ze sklepu rowerowego, co potwierdzą, że był rowerzysta z kierowcą celem wyceny szód. Do tego kierowca twierdzi, że rowerzysta wysyła mu SMS-y z żadaniem zwrotu gotówki za naprawę, i takie tam. Ogólnie, że jest nękany. A wiem, że tak nie jest. A właściwie dowiedziałem się, że kierowca jest dość młody, bo dwudziestokilku letni, a nie jak myślałem wcześniej, pan wśrednim, czy podeszłym wieku. Co prawda niewiele to zmienia, ale może też trochę rozświetlić sprawę. Rowerzysta jest natomiast starszy od kierowcy. I to tak sprawa wygląda obecnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...