Skocz do zawartości

[Postępy] roczne podsumowanie przygody z rowerem, Wasze opinie?


Rekomendowane odpowiedzi

Ja rozpocząłem przygodę z MTB trochę krócej niż rok temu - od zakupu roweru.

 

Wcześniej miałem trochę doświadczenia "sportowego" - startowałem w maratonach górskich (biegowych)  i motogymkhanie (jazda motocyklem miedzy pachołkami na czas)

 

Po roku widze bardzo duże postępy, głównie w technice jazdy. Kręci mnie ostre zjeżdżanie i podjeżdżanie po sudeckiej rąbance. W następnym sezonie chce wystartować w całym cyklu maratonów Golonki i zakwalifikować się do II sektoru na starcie - to mój cel :)

 

Chciałbym również wystartować i ukończyć bez większych kryzysów triathlon karkonoszman.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

z naszych opinii zrobił się wątek podsumowujący rok każdego z osobna :)

 

no to jedziemy:

rower - 20 letnie mtb

1.01 - 11.11

dystans: 5374km

max dystans "bez zsiadania" :) 83km, max dystans dzienny 115km, rok wcześniej 40km to było umieranie i urlop na żądanie dnia następnego 

waga: z 90kg spadła do 73kg

max średnia 10km: z 25km/h do 33km/h

standardowa średnia na dojazdach do pracy (12km): z 19km/h do 25km/h

max średnia jadąc "w trupa" 27km/h - dystans 36km

 

 

temperatury :) od -24st ( 19km) do 43st ( 46km)

 

straty: 2 porządne gleby ale bez złamań, raz opaska odciążająca staw przez 3mc, raz wizualnie piękna pocierka od uda po kostkę

kapcie: 2 razy, raz dętka marki dętka ( 1000), drugi raz continental (4500)

komplet opon: (1000)

wymiana linek i pancerzy (1000)

łańcuch: raz zerwany (2000)

koło tylne: 2 razy centrowane (1000), wymieniona oś (1300), wymienione łożyska, wymiana koła (4000), 2 razy wymieniona oś, drugi raz wymiana koła (4500)

wymiana suportu i korby (4500)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rok się jeszcze nie skończył, co wy tu podsumowujecie? Lato? ;) Ja napiszę koło pierwszego stycznia ;)

Kolego wracam z pracy najwcześniej około 15, o 16.30 jest już ciemno a z latarką po lesie 15km/h żeby się w coś nie wp..ć to tak wiesz...... średnio.

Jak mogę pojezdzić tak jak lubię w co drugi wolny weekend to dla mnie to g.... a nie sezon. Roweru nie chowam i będę jezdził ale prawda jest taka że dla mnie sezon się praktycznie skończył.

 

Jeszcze barany na samą zimę lodowisko mi rozp....... w drobny mak :verymad:  Nie wiem co będę robił :verymad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje przysłowiowe "trzy grosze".

 

Posiadam rower trekingowy, jeżdżę typowo rekreacyjnie, w "sakwiarskim stylu". W poprzednich latach nie miałem zbytnio czasu i brakowało mi zdrowia na jazdę, roczny przebieg (jeździłem tylko przez 2 miesiące w roku) wychodził w granicach 1100 km.

 

W tym roku "przygodę z rowerem" zacząłem intensywniej od połowy czerwca, wybrałem się na kilkadziesiąt dłuższych tras z dystansem powyżej 120 km, odbyłem liczne przejażdżki z dystansami około 60 km, a także pobiłem swój rekord przejechanych km w ciągu dnia, który wyniósł 146,87km.

 

Średnie prędkości jazdy z poprzednich lat, utrzymujące się na poziomie 16-19 km/h wzrosły w tym roku do około 20-21 km/h. Mój rekord średniej prędkości po przejechaniu odcinka 30 km wyniósł 23,13 km/h (dodam jeszcze, że rower był wtedy obciążony sakwami). Średnia kadencja z jaką jeżdżę to 60-80 obrotów, zależna od samopoczucia w danym dniu (na krótkim odcinku nie jest też problemem utrzymywać taką na poziomie 90-95 obr/min).

 

W ciągu tego roku, pomimo intensywnej jazdy moja waga na szczęście wzrosła o 3 kg i przy wzroście 178 cm ważę teraz 58kg, trochę mało, ale jeszcze to nadrobię :)

 

Od września zacząłem też "uwieczniać" część swoich tras w serwisie Navime.

 

Ze względu na aurę, a przez to kolejne kłopoty ze zdrowiem ostatecznie kończę tegoroczny sezon z wynikiem 5128,5 km.

W kolejnym , już na nowym sprzęcie mam zamiar utrzymać obecny wynik :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

 Witam, miałem zamiar jeździć do końca Października, do tego czasu zrobiłem (od połowy Maja) 3500km i niestety w ciemnościach zgubiłem licznik...  :(

 Zaopatrzyłem sie w odpowiednie ciuchy i śmigam dalej. Przejeżdziłem cały Listopad, codzień do pracy 3,5km w jedna stronę plus jakieś wypady 30-40 kilometrowe. Teraz zaliczam Grudzień, trasy co prawda krótsze bo i dzień krótki, ale trudniejsze bo głównie lasy.

 Dziś "strzeliłem" ok 20km w temperaturze 2*C, słoneczko, zmarznięte błoto w lesie więc jeździ sie jeszcze lepiej niż jesienią. Myślę że łącznie z kilometrami które zrobiłem bez licznika wczesną wiosną i teraz, przebiłem 5000km z czego jestem bardzo zadowolony, to mój pierwszy taki sezon rowerowy w życiu, który póki co nadal trwa! pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Ja za to, zrobiłem w 2 tygodnie w lipcu ponad 600km. Tak to codziennie minimum 7-10km robię na rowerze, w zależności od czasu.
Z mniejszych postępów, przedwczoraj zaliczyłem mocną glebę, wygiąłem tylną obręcz, urwałem wózek przerzutki i wygiąłem korbe - także dla mnie sezon raczej zakończony średniawo :< bo o ile części nie za drogie (obręcz fortress, przerzutka altus, korba fsa alphadrive) to tak czy tak nie stac mnie na chwilę obecną, na ich wymiane :<

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może i ja. Dla mnie sezon skończył wraz z końcem października kiedy zauważyłem pęknięcie w mojej ramie. Rower na reklamacji miał być na koniec listopada, ale niestety austriakom skończyły się ramy i będzie dopiero w połowie marca 2014.

 

Jednak podsumowując przejechałem prawie 4500km, średnia prędkość w sezonie wyniosła w okolicy 25km/h, najciekawsza trasa miała 80km po czerwony szlaku od Kielc na Święty Krzyż.

 

Nie było źle choć teraz bardzo by mi sie przydał rower ze względu na pewne cele, które sobie postanowiłem na przyszły rok. jednak nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło polubiłem bieganie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ten sezon był ciekawy nie ma co. Może kilometrowo nie dużo bo jakieś 1500km ale w zasadzie sam teren na fullu. Nie obyło się bez dramatów - ja również z końcem października zabiłem ramę (Author A-Ray) dzida pękła i h...! Stało się to tydzień przed wypadem w Sudety. Zakup na wariata, składanie maszyny po nocach w kuchni i stałem się szczęśliwym posiadaczem rzadkiego w Polsce Rotwilda :) W górach zostawiłem zdrowie, zaliczyłem również kultowe Rychleby! (superflow a jak!), a tydzień później, w listopadzie dałem rade w Harpaganie 46 :) teraz już tylko wypady do KPN tak długo jak się da...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja się pochwalę. Rower kupiony rok temu, lecz dopiero w tym roku zacząłem więcej jeździć. Od marca do września przejechane ponad 4500 km na rowerze mtb szosami i lasami. Zaliczone polskie wybrzeże (482km w 5 dni). We wrześniu 100km asfaltem poniżej 4h. Teraz sezon zacznę od stycznia. Cel na nowy rok - chcę przejechać w 1 dzień 200 km.

 

Napisane prawym kciukiem na smartfonie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Końca roku jeszcze nie ma, ale podsumować można, bo nic się nie zmieni raczej.

 

Km mniej, niż rok wcześniej, ale zima nie rozpieszczała, przeciągała się. Jakieś 200km wyjdzie ogólnie mniej. Plan przejechania 10000 poszedł się właśnie przez zimę paść :( A motywacja była. Za to zmieniłem dwa razy rower ; Scott Apache '98, został zastąpiony Merida Magnesium Elite. Na niej wiele nie pojeździłem, bo poskładałem "prawie" od nowa Matts Race Pro, który spisuje się znakomicie i waży tyle samo, co Magnesium na v'kach ( Race Pro = tarcze ). Bez sukcesów pojechałem też parę imprez XC, ale doświadczenie zdobyte. Kolejny rok ? Nie wiem, zobaczy się ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...