Skocz do zawartości

[Uwaga!] Polują na rowerzystów


Rekomendowane odpowiedzi

Od 3 latki ciężko wymagać ogarnięcia co się dzieje na drodze, to problem osoby pilnującej.

 

Co fakt to fakt. Jest to dość poważny problem. Rodzice często "wytaczają" się na ścieżki z małymi dziećmi, które nie bardzo ogarniają rower jako taki w ogóle, nie mówiąc już o rozproszeniu uwagi. Dziecko potrafi jechać w jedną stronę i interesować zupełnie czymś innym patrząc w inną stronę. Jestem coraz częstszym świadkiem takich przypadków. Nie dalej jak 4 dni temu Ścieżka toczyło się dwoje dzieci, pod opieką taty na rolkach. Nauka jazdy na rowerze na ścieżce też jest normą. Ludzie nie myślą i nie znają przepisów. Myślą że sztuka roweru to sztuka roweru i powinien poruszać się po ścieżce, bez względu na to kto i jak go prowadzi. Zrzucanie odpowiedzialności na innych na zasadzie "moje dziecko jest twoim problemem".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to właśnie jest typowa bezmyślność z którą zaciekle będę walczył bo piesi mają w d....e że to jest droga dla rowerów i jeżeli już wyłażą z dzieckiem to i niech się liczą z konsekwencjami iż popełniają czyn zabroniony czyli brak opieki nad małoletnim,ale nie to jest najgorsze bo przez ich głupotę może się skończyć tragicznie dla obydwu stron :verymad:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co fakt to fakt. Jest to dość poważny problem. Rodzice często "wytaczają" się na ścieżki z małymi dziećmi, które nie bardzo ogarniają rower jako taki w ogóle,

 

Z drugiej strony często to są jedyne miejsca gdzie z tymi dziećmi można się wytoczyć.

Bo gdzie w miescie nauczyć dziecko jeździć na rowerze?

 

Na osiedlu strach bo auta (zaparkowane i jadące)  a i ludzi się kręci sporo.

W parkach cala masa ludu i też wcale nie jest bezpiecznie a poza tym wiele osób "nie mieszka w zasięgu parku" a nie wszyscy mają auto żeby podjechać z rowerkiem i dzieckiem. 

Więc zostają szerokie chodniki koło osiedli które często łączone są z ddr.

Ba często ddr idzie przez "odwieczne miejsce nauki rowerowania dzieci z okolicy" 

 

Np. Młynówka królewska w Krakowie...  Niby zrobili ddr ale to zawsze był park.  A niektórzy widząc rower na znaku nie myślą gdzie są i jada jak po autostradzie .

Tak samo błonia.  Niby jest ddr ale dzieciaki gonią. Co z nimi zrobić? Trzymać na smyczy?

 

Pomijam że większość "babć"  nie ma szans dogonić trzylatki na rowerze.

To był zwykły wypadek. Dziadek został trafiony stracił równowagę  i tyle.  Nie ma co szukać winnych bo trudno wymagać od 3latki żeby była na smyczy i w kagańcu.  szkoda że opiekun się zmył. Ale też wcale nie jest pewne że wiedział co się stało. A 3 latka może wcale się nie pochwalić że kogoś potrąciła.

Należy mieć nadzieje że nogi tego pana nie zostały połamane bo to najczęściej jest koniec sprawnego samodzielnego życia a często wyrok niedługiej śmierci dla ludzi w tym wieku.

Fart też że nie uderzył głową ze skutkiem śmiertelnym.

 

 

Z całej historii trzeba wysnuć odpowiednie wnioski.

Rowerzysta jest niebezpieczny dla każdego pieszego  ale szczególnie starszego i nie powinien jeździć chodnikami.

(Co innego spacer z prędkością pieszych a co innego jazda komunikacyjna)

Należy skończyć z opowiadaniem bzdur że rowerem krzywdy się nie zrobi i zacząć promować jazdę ulicami bo tam nasze miejsce.

Należy skończyć z podejściem UWAGA POLUJĄ  ubierzcie szaty maskujące albo zawracajcie jak widzicie mundurowych.  to jest zachowanie.... poniżej jakiejkolwiek krytyki.

Trzeba podejść do sprawy normalnie i nie pchać się w miejsca gdzie na nas być nie powinno (chodniki) zaznaczając tym samym teren na ulicach. Ale nie na chama środkiem pasa a tak żeby wszyscy się zmieścili (proponuję przyjrzeć się akcjom środowisk użytkowników motorów).

 

Musimy też spokojniej podejść do miejsc gdzie ruch pieszy miesza się z rowerowym. Tam naprawdę nieraz to jedyne miejsce gdzie można iść z dziećmi.  Dzieci nie da się trzymać na smyczy i trzeba to zrozumieć.

 

I to właśnie jest typowa bezmyślność z którą zaciekle będę walczył bo piesi mają w d....e że to jest droga dla rowerów i jeżeli już wyłażą z dzieckiem to i niech się liczą z konsekwencjami iż popełniają czyn zabroniony czyli brak opieki nad małoletnim,ale nie to jest najgorsze bo przez ich głupotę może się skończyć tragicznie dla obydwu stron :verymad:

 

Z tym brakiem opieki to też się uspokójmy.  Łatwo jest mówić jaki to brak opieki i ostro krytykować kogoś komu dziecko odejdzie od nogi.

 

Ale ja my jeździmy na rowerze po chodniku to juz nie czyn zabroniony a głupie prawo nasze bezpieczeństwo itd.... ?

Jak to się zmienia punkt widzenia zależnie od punktu siedzenia.

 

I jeszcze kwestia rodziców z dziećmi na ddr...

Często widzę rodziców  z 3-5 latkami zasuwających ddr. Rodzic na rowerku maluch za nim/przed nim.  Owszem czasem jardzie maluch samopas ale bardzo często jedzie taki maluch i jest instruowany że ma zjechać na prawo rodzic tego pilnuje i go uczy. A to ze maluch robi mi przed kołami 3 zygzaki zanim znajdzie odpowiednie miejsce? No robi bo maluch.  Trzeba to zrozumieć bo myśmy się też kiedyś uczyli.

 

Dawniej nam było łatwiej znaleźć miejsce. Teraz jest coraz trudniej.

Nie puszczę dzieciaków samych z rowerami przed blok bo się boje. Raz że aut a dwa że rozpędzonych rowerzystów którzy mają wszystko w D.

Oczywistsze tez boję się że wpadną na kogoś ale pierwsze czynniki s decydujące jak już mają opanowaną jazdę w stopniu wystarczającym.

Jak ostatnio uczyłem córkę jazdy to mi taki jeden mało w nią nie wjechał i jeszcze miał pretensje że dziecko po ulicy jeździ i zygzakuje i że powinienem dziecka pilnować....

Miał dużo szczęścia że zapanowałem nad sobą bo miałem ochotę zafundować mu bliski kontakt z betonem.

Bałwan jedzie i ma wszystkich w D.  

 

Więc zanim zaczniecie piać że "brak opieki nad małoletnim" to zastanówcie się czy nie należy sobie uzmysłowić ze miasto jest dla ludzi a nie dla rowerów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem rodziców którzy uczą swoje pociechy jazdy na rowerach i to widać i da się wyczuć i takich osób w życiu nie zganię ale jak widzę mamusie idące sobie bokiem a dzieci w samopasie to krew zaczyna się gotować,po DDR-ach nie jadę więcej niż max 25 km/h a jeżeli chcę szybciej to walę na szosę,a wypadek opisany w artykule to ewidentne pozbawienie opieki nad dzieckiem !!

Chcesz pooglądać takie obrazki jak sobie łażą i mają wszystko i wszystkich gdzieś to zapraszam na Wolską i Kasprzaka w stronę Alei Prymasa tam aż roi się od tego typu towarzystwa i innych rodzajów ludzkiej głupoty łącznie z celowym tłuczeniem butelek na DDR-ce,przykład z niedzieli kiedy jechałem przez park obok Cmentarza Prawosławnego na Woli,piękne drogi porobione dla każdego,rowerzyści,rolkarze,piesi,mnóstwo zieleni i stada dzieciaków biegających bez opieki a rodzice siedzieli na ławeczkach i podciągali sobie piwko z butelek ukrytych w plecaczkach,jeden z takich debili wtoczył mi się nagle na drogę nawet nie oglądając się za siebie i wielce zdziwiony i z ryjem że mało go nie rozjechałem więc pytam O CO KAMAN?? :woot: :woot:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie rowerek jest ciężki tylko ty jesteś słaby, to że nie możesz czegoś podnieść nie znaczy że jest ciężkie  :wallbash: Mimo wszystko rowerek 3 latki nie waży więcej niż 10 kg... 

Ja sobie cały czas żartuję a niektórzy się spinają :)

 

,jeden z takich debili wtoczył mi się nagle na drogę nawet nie oglądając się za siebie i wielce zdziwiony i z ryjem że mało go nie rozjechałem więc pytam O CO KAMAN?? :woot: :woot:

Z takimi nie ma problemu jeśli wtaczają się na jezdnię, pod koła samochodu. Od razu przyznają sobie nagrodę Darwina :) 

Natomiast my rowerzyści w analogicznej sytuacji musimy im pomóc pałką teleskopową wożoną na tę okazję  :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

,a wypadek opisany w artykule to ewidentne pozbawienie opieki nad dzieckiem !!

 

Ok ja się wycofuję...  wyrok już zapadł.

 

Obyś ty zawsze trzymał na wystarczająco krótkiej smyczy i żeby ci się nie zerwało...

Biedne dzieci :(

 

I nie nie jestem za puszczaniem dzieci samopas ale powoli brakuje miejsc dla nich....

Niedługo będziemy robić ogrodzone wybiegi jak dla psów coby można spuścić ze smyczy....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Opisane przez Was sytuacje to tak naprawdę problem tego, że DDRy w ogóle istnieją, i to najczęściej w sąsiedztwie chodników tworząc DDRiP co jest najgorszym, moim zdaniem rozwiązaniem.

 

Gdyby DDRów nie było w tej formie co teraz (równoległych do ulic) to by ludzie na jezdnie nie wyłazili a do tego mieliby dużo więcej miejsca dla siebie.

 

W ogóle obecna infrastruktura to ślepy zaułek, bo:

- DDR często ma konstrukcję zbliżoną do chodnika

- DDR najczęściej znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie chodnika

- infrastruktura nie jest sensownie połączona, co często powoduje konieczność zejścia z roweru i przeprowadzenia go na ulicę w celu kontynuowania jazdy w obranym kierunku (oczywiście jeśli mówimy o zachowaniu zgodnym z PORD)

- infrastruktura DDR to infrastruktura dodatkowa, która wymaga dodatkowych środków na utrzymanie (serwisowanie, odśnieżanie)

- piesi skracają drogę po DDRach, albo wybierają DDR bo np. chodnik jest zbyt wąski żeby iść obok siebie

 

To wszystko łącznie powoduje, że:

1) rowerzyści są przyzwyczajeni do jazdy poza jezdnią, więc często wolą wybrać chodnik jako coś co jest podobne do DDR i im znane

2) miasto/gminy muszą wydawać dodatkowe pieniądze na budowę tej infrastruktury i jej utrzymanie, więc są niechętni tego typu przedsięwzięciom co skutkuje często robotą na odwal się.

 

Rozwiązanie jest bardzo proste - ruch na zasadach ogólnych na jezdni, a w miejscach w których prawo dzisiaj dopuszcza jazdę po chodniku - pasy rowerowe.

 

Budowa DDRów to po prostu ślepy zaułek - to to samo co budowa wielopasmowych ulic kiedyś. Zabieramy przestrzeń miejską.

 

PS: oczywiście mówię o DDRach w miastach i wsiach, a nie o DDRach międzymiastowych których w Polsce właściwie nie ma, a które bardzo by się przydały.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem sądem i nie wydaję wyroków,osądzam jedynie w swoim przekonaniu iż osoba odpowiedzialna za opiekę nad dzieckiem dopuściła się zaniedbania ze swojej strony pozostawiając je samo sobie ja kiedy zabieram swego 4 letniego bratanka nie spuszczam z niego oka bo to mój skarb największy i nie mogę dopuścić do tego aby stała się jemu krzywda kiedy jest ze mną i tego samego wymagam od każdego kto się nim zajmuje,bo albo opieka nad dzieckiem albo inne czynności nauczcie się wreszcie jednego że życie i zdrowie jest tylko jedno i nikt nam go nie zwróci,to że urbaniści mają w poważaniu plany zagospodarowania i nie uwzględniają w nich placów zabaw,bezpiecznych parków w których dopuszcza się jedynie ruch pieszy to właśnie ta kwestia jest najważniejsza,udają że nie ma problemu nawalić bezmyślnie chodników połączonych z DDR-ami to każdy głupi potrafi a to zachęca obydwie strony to nadużywania ich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Babina specjalnie zamach na dziadka zorganizowała jak wykaże dalsze dochodzenie :) Pewnie ją rzucił 60 lat temu więc przyszedł wreszcie czas na zemstę :) Wnusia na "makrokeszu" w rękach babci zmieniła się w straszliwą broń. Niczym rakieta od Kim Dzong Una :laugh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całej historii trzeba wysnuć odpowiednie wnioski.

Rowerzysta jest niebezpieczny dla każdego pieszego ale szczególnie starszego i nie powinien jeździć chodnikami.

(Co innego spacer z prędkością pieszych a co innego jazda komunikacyjna)

Należy skończyć z opowiadaniem bzdur że rowerem krzywdy się nie zrobi i zacząć promować jazdę ulicami bo tam nasze miejsce.

Należy skończyć z podejściem UWAGA POLUJĄ ubierzcie szaty maskujące albo zawracajcie jak widzicie mundurowych. to jest zachowanie.... poniżej jakiejkolwiek krytyki.

Trzeba podejść do sprawy normalnie i nie pchać się w miejsca gdzie na nas być nie powinno (chodniki) zaznaczając tym samym teren na ulicach. Ale nie na chama środkiem pasa a tak żeby wszyscy się zmieścili (proponuję przyjrzeć się akcjom środowisk użytkowników motorów).

Każdy jest w stanie uszkodzić kogoś innego, niezależnie od intencji i sposobu poruszania się.

 

Z jezdnią jest ten sam problem co z chodnikiem. Na chodniku my jesteśmy tymi zbyt szybkimi, na jezdni samochody. Łatwo jest powiedzieć, żeby zjechać na jezdnię, ale w praktyce dużo ciężej. Jeżeli ulica będzie przyjazna rowerzystom, to dużo łatwiej będzie przekonać ludzi do zmiany przyzwyczajeń i zjechania z chodników. Samo promowanie nic nie da, bo większość najzwyczajniej w świecie się boi i nie przekona się do zmiany mimo miliona tekstów, plakatów i imprez.

 

Motocykle mają tą wspólną cechę z samochodami, że nie mają problemu z rozpędzeniem się. Nie ważne ile masz siły możesz jechać równo z nimi. Rower ma ten mankament, że wymaga sporo wysiłku przy szybszej jeździe.

Dzielić się przestrzenią nie mam problemów, ale niech kierowcy zachowują się poprawnie i nie wciskają się na żyletkę bez zwalniania. Jeżeli różnica prędkości nie jest duża, to można ciaśniej i jakoś się pomieścić w zakorkowanym mieście. Ale osoby nie potrafiące poczekać kilku sekund aż będzie miejsce trzeba eliminować z ruchu.

I jeszcze kwestia rodziców z dziećmi na ddr...

 

Często widzę rodziców z 3-5 latkami zasuwających ddr. Rodzic na rowerku maluch za nim/przed nim. Owszem czasem jardzie maluch samopas ale bardzo często jedzie taki maluch i jest instruowany że ma zjechać na prawo rodzic tego pilnuje i go uczy. A to ze maluch robi mi przed kołami 3 zygzaki zanim znajdzie odpowiednie miejsce? No robi bo maluch. Trzeba to zrozumieć bo myśmy się też kiedyś uczyli.

I takie zachowanie się chwali, to jest nauka i chyba tylko debile tego ie rozumieją.

Problemem są sytuacje kiedy droga komunikacyjna jest wykorzystywana jako spacerniak. Rodzić na chodniku, a dzieciak wężykiem po ścieżce bo ma ładniejszy kolor i namalowane rowerki. Do takich sytuacji piję i takie zachowania trzeba piętnować. Droga to nie plac zabaw.

A w temacie placów zabaw i braku miejsca do nauki, to raczej szerszy problem niż kultura komunikacyjna. Tak patrzę na zdjęcia z mojego miasta i jakby nie psioczyć na osiedla z wielkiej płyty, to większość ma przestrzeń. Nowe osiedla to w większości dom, parking, ulica, dom, parking, ulica...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

ja kiedy zabieram swego 4 letniego bratanka nie spuszczam z niego oka bo to mój skarb największy i nie mogę dopuścić do tego aby stała się jemu krzywda kiedy jest ze mną i tego samego wymagam od każdego kto się nim zajmuje,bo albo opieka nad dzieckiem albo inne czynności

 

Sorry ale lekko pieprzysz...

Wiesz jak zabierasz bratanka na spacer to jest lajtowo...

Bo możesz się nim zająć w 100%. Jak ja zabieram dzieciaki na spacer to mogę im poświecić tylko 33% uwagi. I co?

 

Mam sobie kupić 3 smycze i ich trzymać?

Powiedz mi jak mam poświęcić trójce 100% uwagi?  

Nie da się. Takie farmazony to tylko jak się nie ma dzieci.

jedno da się w miarę opanować choć robiąc z niego najczęściej "niemotę społecznego" (zbytnia kontrola mści się jak dziecko się wyrwie spod skrzydeł)  Jak masz więcej to zaczyna się pod górkę.

 

Umówmy się że zabranie bratanka na spacer to trochę co innego niż opieka 24h/dobę. Taka matka czasem jest skrajnie zmęczona i najnormalniej nie jest w stanie gonić za nim krok w krok.

Ludzie postrzegają dziecko przez pryzmat "kochanego berbecia" ale to nie jest tak do końca.

 

Tak samo wielu wydaje się ze dziecko da się całkowicie okiełznać... Nie. Trzylatek jest nastawiony na poznanie świata i wyrywa się próbując przełamać wszystkie bariery.  Czasem jest szybszy od dorosłego.  Czasem nawet jak się go trzyma potrafi się wyrwać.

 

I sorry ale jak widzę baranów jadących (lecą na zbity pysk) "w prawie"  ddr przy chodniku na którym są matki z dziećmi które się bawią to zawsze się zastanawiam gdzie się zgubili jak "Bozia rozumy rozdawała"

 

 

Jeszcze raz pytam gdzie mają się bawić te dzieci? Place zabaw opanowane przez młodzież boiska też. Porozwalane butelki i pety to norma...

Po chodnikach zasuwają rowerzyści i spychają pieszych..  Przez parki też coraz częściej zasuwają "pro" i "miejscy władcy chodników" na skróty.

Po drogach osiedlowych też... Przerażające jest jak taki cichy bałwan który robi średnią na osiedlu gdzie między autami biegają dzieciaki... I jeszcze ma czelność mieć pretensje że ktoś mu przeszkadza.

 

 

Wracając do trzylatki to to najnormalniejszy wypadek. Dziadek miał pecha  a dziecku coś nie wyszło. Nie do uniknięcia w normalnym życiu.

Kwestia zniknięcia "sprawczyni" to zupełnie inna bajka i nie należy ich mieszać.

 

 


Problemem są sytuacje kiedy droga komunikacyjna jest wykorzystywana jako spacerniak. Rodzić na chodniku, a dzieciak wężykiem po ścieżce bo ma ładniejszy kolor i namalowane rowerki. Do takich sytuacji piję i takie zachowania trzeba piętnować. Droga to nie plac zabaw.
 

 

 

Widzisz ja ten problem widzę inaczej...

Problemem jest gdy spacerniaki są wykorzystywane jako drogi komunikacyjne.

W wielu miejscach Nowej Huty  aleje po których zawsze spacerowali ludzie z dziećmi i siedzieli na ławkach zostały uraczone ddr-ami  komunikacyjnymi i wykorzystywanymi do szybkiej jazdy....

 

To tak jak napisał @blat23 zamykanie miasta przed ludźmi.  Widziałem w takich miejscach oburzenie rowerzystów na dzieci... ale prawda jest taka że dzieci były tam pierwsze. 

Zresztą przebiegi ddr to jakiś absurd.  Proponuję Meissnera w Krakowie.  Co kawałek przecina się to coś z chodnikiem pod dziwnymi katami...

(wiem że sa gorsze)

 

 

Każdy jest w stanie uszkodzić kogoś innego, niezależnie od intencji i sposobu poruszania się.

Z jezdnią jest ten sam problem co z chodnikiem. Na chodniku my jesteśmy tymi zbyt szybkimi, na jezdni samochody. Łatwo jest powiedzieć, żeby zjechać na jezdnię, ale w praktyce dużo ciężej. Jeżeli ulica będzie przyjazna rowerzystom, to dużo łatwiej będzie przekonać ludzi do zmiany przyzwyczajeń i zjechania z chodników. Samo promowanie nic nie da, bo większość najzwyczajniej w świecie się boi i nie przekona się do zmiany mimo miliona tekstów, plakatów i imprez.

Motocykle mają tą wspólną cechę z samochodami, że nie mają problemu z rozpędzeniem się. Nie ważne ile masz siły możesz jechać równo z nimi. Rower ma ten mankament, że wymaga sporo wysiłku przy szybszej jeździe.
Dzielić się przestrzenią nie mam problemów, ale niech kierowcy zachowują się poprawnie i nie wciskają się na żyletkę bez zwalniania. Jeżeli różnica prędkości nie jest duża, to można ciaśniej i jakoś się pomieścić w zakorkowanym mieście. Ale osoby nie potrafiące poczekać kilku sekund aż będzie miejsce trzeba eliminować z ruchu.I takie zachowanie się chwali, to jest nauka i chyba tylko debile tego ie rozumieją.
Problemem są sytuacje kiedy droga komunikacyjna jest wykorzystywana jako spacerniak. Rodzić na chodniku, a dzieciak wężykiem po ścieżce bo ma ładniejszy kolor i namalowane rowerki. Do takich sytuacji piję i takie zachowania trzeba piętnować. Droga to nie plac zabaw.
A w temacie placów zabaw i braku miejsca do nauki, to raczej szerszy problem niż kultura komunikacyjna. Tak patrzę na zdjęcia z mojego miasta i jakby nie psioczyć na osiedla z wielkiej płyty, to większość ma przestrzeń. Nowe osiedla to w większości dom, parking, ulica, dom, parking, ulica...

 

Ulica nie będzie bardziej przyjazna rowerzystom nigdy...

 

To siedzi w głowie. Krzyk środowisk rowerowych że jest strasznie jest tak słyszalny że ludzie żyją w paraliżu.

Prawda jest taka że wcale nie jest tak źle.

Jest całkiem ok jak na małą ilość rowerów na drogach i nie przyzwyczajenie kierowców do nas.

 

Co do strachu to masy krytyczne powinny promować jazdę w ruchu zamiast blokowania i jazdy całą szerokością...

Może by uczestnicy "w kupie" zobaczyli jak to się robi normalnie i przekonali ze nie ma się czego bać.

 

 

Kwestia siły to inna bajka choć ja zazwyczaj zbieram się przed autami i jak jestem za skrzyżowaniem oni dopiero na nim...

Jednak chodzi o sposób podejścia. Mniej żądań więcej dobrej atmosfery.

motocykliści są postrzegani jako słabsi uczestnicy (czasem wprost "dawcy") a my jako terroryści :)  Pomimo to że to motorom bliżej do terrorystów choć ostatnio się i tak ucywilizowali.

 

Dzielenie się przestrzenią...

 

to problem dosc poważny. Rzeczywiście mijanie na żyletki na dużych prędkościach jest problemem. (pozdrawiam kierowców z rejestracjami warszawskimi ;) ) Jednak nie zauważyłem żeby to było aż tak nagminne jak by można wyczytać. 

 

Jak się trafi kilka na kilkaset miniętych aut to wszystko....

Inna sprawą jest że wczoraj jadąc za rowerzystą ulica miałem problem żeby go wyprzedzić bo jechał  "środkiem i falował"....     Żeby go bezpiecznie wyprzedzić musiałbym pojechać środkiem jezdni a ruch był z przeciwka spory no i musiał bym wjechać przed jadące za mną samochody próbujące bałwana przeskoczyć. 

Jak w dogodnym momencie go wyprzedzałem to powiedziałem że jeździ się prawą strona i że inni tez chcą korzystać z drogi na co usłyszałem żebym sp.....

 

 

Jego wyprzedzali na żyletki ja jak już go minąłem jechałem skrajnie prawą i jakoś mnie wyprzedzali może nie z zachowaniem 1m ale spokojnie te 60-70cm było i robili to powoli...   Zapewne on miał złe zdanie (jego mina i ręce na to wskazywały bo co chwila machał do aut) o tych samych kierowcach do których ja nie mogę się przyczepić..  Zapewne kierowcy też go bardzo miło określali...

Pytanie czy kierowcy źli czy rowerzysta sam się prosił?  

 

Dzielenie przestrzeni polega na dwustronnej pracy a ja widzę żądania i agresję w kierunku aut.

Jakim problemem jest np przejeżdżając  przez duże skrzyżowanie odbić do prawej robiąc miejsce żeby nas minęli? Zawsze tak robie i zawsze mnie wpuszczają na czas  w kolumnę.  A większość jeździ środkiem...

 

Wczoraj wylądowałem między autobusem a samochodem na alejach... spokojnie się zmieściliśmy dzieląc się drogą. Może nie wymarzona sytuacja ale się da na spokojnie.  Nie blokowałem nikogo ani nikt mnie.

 

Problem jest poważny bo trzeba edukować kierowców ale koniecznie trzeba i rowerzystów bo niestety sami siebie blokujemy na drogach.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pochodzę ze Szczecina i jak niektórzy może wiedzą DDR w tym mieście jest bardzo mało albo kończą się niespodziewanie, albo nie ma ich w ogóle i trzeba jechać ulicą. Od zawsze jeździłem i zawsze będę jeździł chodnikiem gdyż uważam że moje bezpieczeństwo i życie jest najważniejsze. Kultura polskich kierowców jest jaka jest, widać zresztą po komentarzach. Najgłośniejsi są delikwenci którzy przez kilka lat odkładali kasę oszczędzając na jedzeniu na kilkunastoletnie auto a teraz się szaro gęszą :) Potencjalny kierowca jest rowerzystą ale rowerzysta niekoniecznie jest kierowcą, dlatego zamiast rządu i przepisów zmieńmy po prostu siebie i swoje podejście do drugiej osoby, w tym przypadku uczestnika ruchu jakim jest rowerzysta :thumbsup: 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sorry ale lekko pieprzysz...

  trzymaj język na wodzy to pierwsze

Takie farmazony to tylko jak się nie ma dzieci

  po drugie z dziećmi mam więcej do czynienia niż ci się wydaje

 

Taka matka czasem jest skrajnie zmęczona i najnormalniej nie jest w stanie gonić za nim krok w krok.

po trzecie czytaj ze zrozumieniem kiedy napisałem że albo opieka nad dzieckiem albo inne czynności a przez inne czynności rozumiem że kiedy ja zajmuję się czymś innym inna osoba zajmuje się dzieckiem,i rozumiem doskonale czym jest opieka nad dzieckiem i wiem jak potrafi dać w kość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pełni popieram przedmówcę.Przepis jest, ale zawsze znajdzie się kilku mądrych co muszą polemizować.A może ...a gdyby...ale dlaczego,bo ja ..itd.Zrobiło się kilkanaście stron,na kierowców i pieszych polują codziennie.A zresztą polecam artykuł w piątkowej Wyborczej na temat rowerów w Amsterdamie i u nas.Toż to dopiero można się rozpisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@KrisK, Ja rozumiem, że czasami są problemy ze znalezieniem odpowiedniego miejsca do nauki jazdy rowerem. Jednak uczęszczana ścieżka rowerowa jest najmniej odpowiednim miejscem. Dziecko jest przecież nieprzewidywalne + mało miejsca = zagrożenie.  Poza tym my "przeciwnicy" nie pijemy do wszystkich, a głównie i przede wszystkim do rodziców, którzy zamiast pilnować co robi ich dziecko (by móc odpowiednio wcześnie zareagować), zajmują się wszystkim innym - chociażby bujaniem w obłokach, a opiekę nad dzieckiem scedowują na pozostałych użytkowników ścieżki. Gdzie jest wyobraźnia rodziców, którzy idą gdzieś z boku? Niby jak widzą nadjeżdżających rowerzystów, to dziecko próbują ostrzegać, ale zwykle ono nie reaguje wcale lub w taki sposób jakby się spodziewali (szczególnie te najmłodsze). Nie wiem co tacy rodzice sobie myślą. Pewnie że zrobili już wszystko co mogli a reszta jest problemem nadjeżdżającego rowerzysty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a przez inne czynności rozumiem że kiedy ja zajmuję się czymś innym inna osoba zajmuje się dzieckiem,

 

Zazdroszczę że zawsze masz ten komfort że ktoś inny może się zająć twoim dzieckiem. 

Wielu nie ma.

Ale nie zamierzam już wracać wiem że ty zawsze będziesz miał dziecko na krótkiej smyczy... moje są zbyt żywiołowe i mimo że nie trzymam krótko czasem nie zdążę zareagować....

Daj mi jeszcze rozwiązanie mojego problemu trójki na spacerze. Mam wynająć dwie niańki?  Czy dwójkę zamknąć w klatce na czas wyprowadzania trzeciego?  ;)  

 

 

Ja rozumiem, że czasami są problemy ze znalezieniem odpowiedniego miejsca do nauki jazdy rowerem. Jednak uczęszczana ścieżka rowerowa jest najmniej odpowiednim miejscem

 

Ja to rozumiem i jak najbardziej się zgadzam.

Jest to jedno ale że nieraz to jedyne miejsce.

 

 Młynówka królewska w Krakowie.  DDR dla wielu komunikacyjny a jednak odwieczne miejsce zabawy dzieciaków z pobliskich bloków bez sensownej alternaty

 

Al Solidarności  na wysokości parku. ddr komunikacyjny leci przez park.

 

Oczywiście bulwary wiślane...

DDR wkoło błoń  i wiele innych

 

Dzisiaj na Meissnera musiałem omijać dwójkę berbeci na rolkach na ddr.  Tatuś stał bezradnie pomiędzy dziewczynkami które leżały na ziemi i nie wiedział którą pierwszą podnosić.

I teraz pytanie gdzie on ma uczyć te dzieci jeździć na rolkach?  Mam się złościć i go pouczać że powinien na chodniku? Ja go rozumiem. Zwalniam omijam jadę dalej.

 

 

Nie rozumiem za to dlaczego na Meissnera nie wpuścili  ruchu rowerowego na ulicę :(

 

Tu musimy się rozumieć i uważać na pieszych tam gdzie zostaliśmy wciśnięci na chodniki. W wielu miejscach nasz ddr dostał wydarty z przestrzeni życiowej. 

Tak naprawdę problemem nie są rodzice a ludzie którzy walczą o odseparowanie ruchu rowerowego od samochodowego.

To oni powodują powstawanie punktów kolizyjnych i odbieranie przestrzeni życiowej na infrastrukturę drogową. I to oni są w wielu wypadkach odpowiedzialni za pieszych na ddr.  Co gorsza ruchy rowerowe często mówią o odseparowaniu....

 

Mam nadzieję że zrozumiecie o czym piszę :)  Dzieciaki samopas najczęściej znajdziecie na konkretnych odcinkach.

 

 

A tak na marginesie to w Niemczech notorycznie widziałem pieszych na ddr. Dzwonek schodzili rower jechał oni włazili znowu.... 

Jakoś tak wolniej jeździli....

 

 

Od zawsze jeździłem i zawsze będę jeździł chodnikiem gdyż uważam że moje bezpieczeństwo i życie jest najważniejsze.

 

 

zmieńmy po prostu siebie i swoje podejście do drugiej osoby, w tym przypadku uczestnika ruchu jakim jest rowerzysta

 

Jak jeździsz chodnikiem to jak dla mnie jesteś.... pieszym.

Czego się boisz w ulicy co nie może cię trafić na chodniku?

 

Wystarczy jechać pewnie zdecydowanie i klarownie i naprawdę nie ma tragedii.

Tak naprawdę jeżdżąc chodnikami i ddr-ami mam więcej sytuacji kolizyjnych  (piesi psy auta rowery ) niż jak jadę ulicami. 

 

Moja żona  która nie mając prawa jazdy i nie ogarniając ruchu ulicznego  została trochę  na siłę na  ulice wrzucona jeżdżąc ze mną  twierdzi że

 

Na ulicy wszystko jest bardziej jasne i przewidywalne.

Jazda ulicą jest o wiele mniej męcząca.

Czuje się pewniej i bezpieczniej....

Mniej się denerwuje.

 

A nie mówimy o mało ruchliwych drogach!

 

Ona absolutnie nie jest kierowcą.  :)    Może warto przestać demonizować?  Im nas więcej na drogach tym bezpieczniej. 

 

 

 

PS

 

 

KrisK, dnia 28 Maj 2013 - 15:24, napisał: Sorry ale lekko pieprzysz... trzymaj język na wodzy to pierwsze KrisK, dnia 28 Maj 2013 - 15:24, napisał: Takie farmazony to tylko jak się nie ma dzieci po drugie z dziećmi mam więcej do czynienia niż ci się wydaje

 

Sorry poniosło mnie. To stąd że twoje wypowiedzi trochę pachną że nie znasz n do końca realiów "mania berbecia". Ale nie cudzego a takiego na własność ;)

Z cudzymi zawsze łatwiej ;D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@KrisK, Zgoda, ale to powinno odbywać się na zasadzie "Chcę uczyć na rowerze/rolkach - szukam bezpiecznego miejsca", a nie na zasadzie "Chcę uczyć, więc wychodzę na najbliższą ścieżkę". Brak miejsca pod domem nie jest żadnym usprawiedliwieniem, bo przecież chodzi o bezpieczeństwo dziecka. I przypominam, że mówimy o rodzicach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem naprzeciwnym biegunie niż większość rowerzystów, zwykle nie jeżdżę po ścieżce nawet gdy ona jest, chyba że faktycznie jest to osobna ścieżka rowerowa a nie ddrip, i nie ma zbyt wielu krzyżówek, na których często kierowcy wymuszają. Przy jeździe po ulicy tego nie ma. 

Codzienna jazda do szkoły to 10km, w tym jakieś 3 po mocno uczęszczanej, często zakorkowanej drodze. Mimo to rzadko się spotykam z zajeżdżaniem, częściej jest to z nieuwagi, wtedy przejeżdżając delikatnie pukam wierzchem dłoni w karoserię, zwykle ludzie się odsuwają. 1 na 100 przypadków jednak zajeżdża, wtedy no niestety, zmuszony jestem zahaczyć o lustereczko  :whistling: . Na szczęście jestem, dość spory i raczej nikt się nie rzuca do mnie. Kiedy pada i na poboczu jest mokro jadę środkiem, aby mnie nie spychano.  Żeby się nie naprzykrzać staram się jednak wtedy przyspieszyć, jeśli jadę 35-40 km/h, a ograniczenie do 40 no to sorry, mogą się przemęczyć, zwłaszcza że i tak co 300m światła :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zazdroszczę że zawsze masz ten komfort że ktoś inny może się zająć twoim dzieckiem.

  Kolego serdeczny od naszego sporu Ja nie posiadam dzieci a opiekuję się często moimi ukochanymi urwisami bratankami ale zwykle jeżeli mam nad nimi opiekę to tak to organizuję aby nigdy nie mieć ich dwóch trzech jednocześnie ONLY łan :laugh:

wiem że ty zawsze będziesz miał dziecko na krótkiej smyczy

Dziecko to nie zwierzak,moi bratankowie mają w sobie tyle energii że mogą obdarować nią całe forum i jeszcze zostanie im w zapasie

rozwiązanie mojego problemu trójki na spacerze. Mam wynająć dwie niańki? Czy dwójkę zamknąć w klatce na czas wyprowadzania trzeciego?

Jeżeli już wychodzisz ze wszystkimi to skupiasz się wyłącznie na otoczeniu i starasz się lekko wybiegać do przodu,przewidywać a szczególnie już unikać takich miejsc gdzie jest silne natężenie ruchu

imperatorus, dnia 28 Maj 2013 - 16:03, napisał: Od zawsze jeździłem i zawsze będę jeździł chodnikiem gdyż uważam że moje bezpieczeństwo i życie jest najważniejsze.

Ale to ty jesteś największym zagrożeniem kiedy znajdujesz się na chodniku,a na nim możesz przebywać jeżeli warunki pogodowe są bardzo złe i ma ponad 2m szerokości pamiętaj że to ty jesteś tam gościem i nie masz prawa przeciskać się na chama

THE END kończmy mości panowie te przepychanki bo i tak nie dojdziemy do żadnego consensusu :whistling: :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

"Chcę uczyć na rowerze/rolkach - szukam bezpiecznego miejsca",

 

Problem w tym że tych miejsc ubywa. Puszczają nimi ddr  albo po prostu rowerzyści sobie je zawłaszczają :D

Ja uczyłem córkę w strefie zamieszkania a jakiś  bałwan mnie jeszcze chciał uczyć że powinienem z dziećmi być na chodniku :(

 

Od jakiegoś czasu idąc z rodziną na spacer w mieście czuje się lekko mówią zestresowany...

Gdzie się nie pójdzie to rowerzyści :) Nawet jak do lasku wolskiego wywiozę to strach puścić żeby pobiegały bo zasuwają cykliści...

 

Ponieważ jak słusznie zauważyłeś chodzi o dzieciaki i ich bezpieczeństwo ja najnormalniej  zwalniam jak widzę dzieciaki w zasięgu.

Już przerabiałem karnie idące za rączkę dziecko które w ostatniej chwili się mamusi wyrwało i daje w długą pod koła...

 

 

Ja nie posiadam dzieci a opiekuję się często moimi ukochanymi urwisami bratankami ale zwykle jeżeli mam nad nimi opiekę to tak to organizuję aby nigdy nie mieć ich dwóch trzech jednocześnie ONLY łan :laugh:

 

Zauważyłem  ;)     

Jak będziesz zmuszony opiekować własnymi kilkoma  na pełny etat  i jeszcze prowadzić firmę łatwiej  się dogadamy ;)

 

 

Dziecko to nie zwierzak

 

yhy pewnie :D

 

 

 

A w temacie nagonki...

Dzisiaj dwie dziewoje przejechały mi rowerami przez przejście przed nosem... nawet nie zerknęły czy coś nie jedzie i zmusiły do hamowania...

Ja jechałem rowerem ulicą

 

Ul Prandoty. Ruch mierny,  szeroko, rowerów na  ulicy troszkę a młoda kobieta zasuwa  wąskim chodnikiem zmuszając ludzi do zatrzymywania się.

 

Uważam że polowanie od czasu do czasu się przyda...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest gdy spacerniaki są wykorzystywane jako drogi komunikacyjne.

Czyli problem w obie strony.

Jakim problemem jest np przejeżdżając przez duże skrzyżowanie odbić do prawej robiąc miejsce żeby nas minęli? Zawsze tak robie i zawsze mnie wpuszczają na czas w kolumnę. A większość jeździ środkiem...

Ciężko do tego podejść ogólnie, bo każde skrzyżowanie jest inne. Bywa tak, że nawet jadąc prawie po krawężniku nie ma miejsca dla innych.

 

Odnośnie zabierania przestrzeni pieszym. Nowy wymysł Sopotu:

http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Rowerzysci-jada-pod-prad-Nieuwaga-zle-oznakowanie-czy-lekcewazenie-n69324.html

 

Robią idiotyczne rozwiązania i się dziwią, że jest niebezpiecznie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Robią idiotyczne rozwiązania i się dziwią, że jest niebezpiecznie...

 

Dwukierunkowa ścieżka po lewej stronie ulicy przypadła mi szczególnie do gustu :D 

Naprawdę trzeba długo myśleć żeby coś takiego wymyślić....

Czasem mam wrażenie ze urzędnicy to robią tylko po to żeby za chwil mieć robotę przy poprawianiu :( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...