Skocz do zawartości

Xzc

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    328
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Xzc

  1. Zastanowiłbym się czy nie ma błędu w opisie YT, ZEB na chargerze 3 z tego co się orientuje nie występował ze skokiem 150 mm, a taki jest podany w opisie. Widelce z chargerem 2.1, które zresztą działają świetnie w obrębie 150 miałby 3 modele, natomiast nowa generacja wprowadziła rozróżnienia miedzy nimi aby nie powielać tej samej wielkości skoku. Zresztą dziwne było by wsadzenie 150 mm mega sztywnego ZEB. Sam używam liryka 150 mm i działa świetnie jest sztywniejszy niż fox 36, tym bardziej Zeb, który przy tak krótkim skoku raczej nie miałby sensu, choć mogę się mylić. Hamulce to raczej porównywalny poziom Dominiony podobniej jak magury działają świetnie i tak naprawdę to już kwestia bardziej, kto jaką prace hamulca woli, ponieważ oba spełnią swoje zadanie. Dampery też raczej podobnej klasy, może i foxy w kashimie bardziej rzucają się w oczy, ale z punktu użytkowego vivid również jest doskonałym damperem. Geometrycznie te rowery również są mocno zbliżone do siebie. Minusem wg mnie YT jest zastosowanie Zeb-a jeśli nie ma tam błędu w opisie, na chargerze 3, który nie do końca udał się RS, natomiast prawdopodobnie zawieszenie RS będzie tańsze w serwisie i generalnie możliwe do zrobienia samemu, w przeciwieństwie do foxa. Dodatkowo zależnie od tego ile masz wzrostu ale sztyca 150 mm w rozmiarze XL to zdecydowanie za mało, sam fabrycznie miałem 170mm i przeszedłem na 240mm, co jest przepaścią jeśli idzie o jazdę na technicznych ściankach i bardzo możliwe, że dość szybko będziesz chciał ją zmienić na dłuższa, dlatego mimo zastosowania wysokiej klasy sztycy w radionie to długość w YT zdecydowane przemawia za nią.
  2. Może taka mała podpowiedź odnośnie napędu, jeśli musi być SRAM to rzeczywiście poziom GX jest już przyzwoity, natomiast jeśli nie masz parcia wyłącznie w kierunku SRAMA a chciałbyś trochę ekonomiczniej podejść do kwestii eksploatacyjnej to dobra alternatywą jest shimano już takie deore m6100 działa naprawdę ok, a koszty związane z zużyciem są o wiele niższe niż w SRAMIE. Zmieniłem cały napęd SX, który rzeczywiście nie nadawał się do niczego na przerzutkę i manetkę XT w połaczeniu z kasetą deore 10-51. Kasetę jak dobrze się poszuka, da się dostać poniżej 300 zł gdzie odpowiednik GX kosztuje z 2x więcej, w przypadku rozwalenia przerzutki wymiana deore to jakies 150 zł GX 400 zł. Jeśli się nastawiasz typowo na zjazd geometria i dobre zawieszenie to podstawa. Ale wiadome nikt nikomu w portfel nie zagląda i jeśli masz świadomość kosztów eksploatacji SRAMA można brać jak najbardziej. Oczywiście, trzeba też pamiętać o rożnych bębenkach montowanych pod kasetę SRAMA i shimano, gdzie późniejsze przejście na inny system może okazać się kosztowne w przypadku konieczności przelatania koła pod nową piastę z odpowiednim bębenkiem.
  3. Standardowe testy IGG, akurat w dość krótkim czasie ugryzło mnie 6 kleszczy, dostałem od lekarza zalecenie, żeby zaczekać do końca sezonu aby nie powtarzać tych testów bo dość często łapałem kleszcze, z tym, że na początku sierpnia doszło już takiego stanu, że ciężko było zdiagnozować co się dzieje i właśnie podczas testów wyszło, że borelioza zaatakował układ nerwowy, choć nie dawała klasycznych objawów tj, bólu stawów.
  4. W fullu 29, ściągam koło ale tak jak pisałem zostaje na tyle miejsca, że jeszcze jedna osoba jest w stanie tam normalnie usiąść(oczywiście zakładając, że koła również mam w środku), przewożąc szosę bez zdejmowania kół zostaje jeszcze masa miejsca, byłem w tym roku na takim wyjeździe, w środku szosa, pełno bagaży i zero problemów z transportem. Odnośnie zabezpieczania tłoczków hamulca, robiłem to kilka razy (co też nie jest wielki problemem, starczy ze sklepu rowerowego dostać zaślepki do zacisków) potem zrezygnowałem z tego i nigdy nie zdarzyło się aby przypadkiem się wysunęły. A odnośnie małego samochodu do golfa hatchbacka po przekątnej mieści się full na kołach 27,5 w rozmiarze S w całości bez ściągania kół, teoretycznie mój full też był w stanie wejść bez ściągania kół do focusa natomiast podczas jazdy koło niebezpiecznie zahaczało o przedni fotel.
  5. Nawet nie trzeba dostawczaka, wystarczy MPV sam używam c4, do której wejdą 3 rowery do tego, jest miejsce dla 2 osób z przodu i jednej z tyłu (fotele są regulowane i składane niezależnie od siebie) wydaje mi się to najlepsze rozwiązanie, po jeździe można na spokojnie zostawić auto na parkingu z rowerami w środku nie przejmując się o nie i jeśli są jeszcze chęci przejść się pieszo w jakieś ciekawe miejsce w okolicy (sam często tak robię). Minus to zabrudzenia, bo jednak mocno zabłocony rower w środku może pozostawić ślady natomiast zabezpieczam je starym prześcieradłem i jest ok.
  6. Mogę dorzucić z perspektywy osoby jeżdżącej analogiem z napędem 1x12 używającym roweru w górach o naprawdę sporych nachyleniach, tych najlżejszych zębatek i tak nie wykorzystuje, wole już wypchać rower niż pedałować na tym młynku, jak dla mnie jest to mega niewygodne a efekt jest taki, że ten napęd strasznie szybko się zajeżdża, wiem, że robię też bardzo dużo km i nie ma on łatwo przy mnie, natomiast 6 msc eksploatacji kasety i napęd jest w takim stanie, że łańcuch co chwile przeskakuje, do tego najmniejsze zębatki wytrzymują 2x krócej co prawda są zestawy regeneracyjne ale dokładanie 150 zł do kasety deore 10-51 żeby przedłużyć jej żywotność o kilka tygodni jest troche bezsensowne, skup się na zawieszeniu i hamulcach bo to ma realny wpływ na jazdę a napęd nie ma wcale aż tak dużego wpływu na odczucia z jazdy jak się wydaje, w sensie jeśli kupisz coś przyzwoitego na poziomie deore to praktycznie nie ma żadnych różnić względem wyższych grup. Jeździłem na XT, który sie rozsypał obecnie jeżdżę na deore, gdzie jedynie brakuje mi podwójnego zrzucania biegów, które było w manetce XT, ale kultura pracy jest jak dla mnie identyczna.
  7. Dopiero teraz zauważyłem ten temat i z opisu wygląda na problem neurologiczny, sam swojego czasu przechodziłem przez coś podobnego (jeszcze przed czasem kiedy zacząłem jeździć na rowerze) powodem była ciężka do zdiagnozowania neuroborelioza, generalnie nie dawała objawów klasycznej boreliozy (bóle stawów) a właśnie podobne odczucia mianowicie stany odrealnienia, problemy z przełykaniem uczucie utraty czucia w kończynach, bóle głowy, problemy ze wzrokiem. Dodam ,że na chwile obecną w 100% funkcjonuje w normalny sposób, jednak byłem 2x na 2 tygodniowej antybiotykoterapii, potem doraźne leczenie w domu, plus co 6 miesięcy badania krwi. Nie wiem czy sytuacja autora jest rzeczywiście spowodowana takim przypadkiem, ale może warto sprawdzić, koszty badań nie są jakieś wielkie a pomagają ewentualnie ustalić kierunek leczenia. Nadmienię, że często w okresie kiedy sam byłem chory (2016rok) diagnozy boreliozy zwłaszcza tej odmiany atakującej układ nerwowy były stawiane w gabinetach psychiatrycznych, gdzie fizycznie nie dawały klasycznych objawów, lekarz stwierdzał, że wszystko jest ok, a człowiek czuł, że jednak jest coś nie tak.
  8. Parę kwestii: Określanie treningu przy pomocy średniej prędkości nie jest najlepszym narzędziem porównawczym, zbyt duże znaczenie ma kierunek i siła wiatru, bardziej efektywnym i stosunkowo niedrogim narzędziem byłby pomiar pulsu, oczywiście można iść profesjonalnie w pomiar mocy, ale w tym wypadku chyba trochę mija się to z celem. Tak naprawdę na początku organizm musi przystosować się do zwiększonej intensywności (sam przed tym jak zacząłem jeździć bawiłem się sporo w siłownie i to jest zupełnie inny wysiłek) swoją drogą mocno rozbudowane ciało, w tym wypadku nogi wcale nie przekładają się bezpośrednio na efektywność jazdy, tak naprawdę przy jeździe na szosie wcale nie potrzeba szczególnie jakoś dużo siły (w przeciwieństwie do kolarstwa torowego) a zwiększona masa mięsniowa po pierwszę zwiększa ilość wagi, która musimy wywieźć w określone miejsce, o ile w płaskim terenie nie ma to znaczenia, to w górach jest to odczuwalne, dodatkowo większą masę mięśniową jest trudniej dotlenić i zużywa więcej energii, tak więc na odcinkach spinterskich jest to zaleta, podczas długotrwałego wysiłku zwłaszcza w górach minus. Sam uczyłem się jak reaguje mój organizm na określone metody treningowe i w moim przypadku najlepsze rezultaty przynosiła bardzo mocna jazda w granicach podprogowych, gdzie organizm zmuszony do bardzo mocnego wysiłku szybko adaptował się i pozwalał przechodzić na kolejne poziomy, minusem takiego rozwiązania był na pewno komfort takiej jazdy, gdzie jechało się bardzo często z uczuciem pieczenia płuc i totalnego odcinania mięśni, powodowało to czasem, że wręcz się nie chciało wychodzić kolejnego dnia na rower, natomiast tak jak wspomniało jeśli mówimy typowo o efektywności była to dla mnie zdecydowanie najlepsza metoda. Swojego czasu dokładałem treningi siłowe dolnych partii mając nadzieje, że mocniej rozwinięte mięsnie będą przekładać się na efektywniejsza jazdę, jednak obciążenie było zbyt wysokie i efekt był odwrotny, w trakcie jazdy odczuwałem ból, który nie pozwalał na tak wiele jak dobrze zregenerowane nogi, do tego doszła kontuzja zapalenia ścięgna spowodowana zbyt duża eksploatacją, gdzie w kolejnym roku całkowicie odpuściłem trening siłowy nóg w okresach intensywnej jazdy, cały czas regularnie pracują nad górnymi partiami. Dodatkowym elementem było rozciąganie nóg po każdej jeździe, również zaznaczę, że było to z perspektywy osoby mającej 26 lat, więc proces regeneracji i tolerancja na wysiłek była z pewnością wyższa niż u osoby 40 letniej. Na chwile obecną więcej jeżdżę enduro niż szosą i nie przykładam aż tak dużej uwagi do wyników na szosie, natomiast jeśli już jadę staram się dostosowywać jazdę do pulsu, na początku lepiej jest zacząć spokojnie i dopiero po pierwszym mocniejszym podjeździe dostaję informację od organizmu na ile danego dnia mogę sobie pozwolić, czasem dużym problemem dla mnie było nastawienie się, że cały czas musi być mocno i w efekcie zdarzało się, ze w trakcie jazdy dochodziło do odcięcia, także z czasem nauczyłem się bardziej słuchać organizmu niż ambicjonalnie podchodzić do każdej jazdy. Oczywiście jest to moje osobiste spostrzeżenie, każda osoba może reagować inaczej, natomiast tak jak wspomniałem na mnie jazda w postaci silnego bodźca dla organizmu działała najlepiej i dawała oczekiwanego rezultaty.
  9. Mały przykład z doświadczenia, w zeszłym roku z kolegą zrobiliśmy dwu dniowy wypad, gdzie wyszło nam ok 450 km, ja na karbonowej szosie on na starym crossie, wiadomo łatwiej się jechało szosą (geometria +waga) natomiast on na spokojnie był w stanie zrobić taką trasę i to jeszcze w naprawdę przyzwoitym tempie jak na crossa bo wiadome, że szosą można zdecydowanie szybiej, ale pierwszy dzień to 250 km i śr 28km/h, drugi dzień 200km i średnia 30,5 km/h, dodatkowo kolega miał ze sobą sporych rozmiarów plecak, luźne ciuchy, kask mtb i ani przez chwile nie skarżył się, że coś zamula. Wiadome jest, że sprzęt dużo daje ale podstawa to wytrenowanie, pograczar crossem najprawdopodobniej objechałby 95% amatorów startujących w wyścigach na szosie. Jeśli budżet to nie problem to nie widzę przeciwskazań żeby kupić szosę, na pewno będzie szybciej niż crossem, natomiast sam kiedyś popełniłem błąd i kupiłem ht zaczynając jazdę na mtb, po czym po 3 miesiącach kupiłem fulla i tego HT po prostu praktycznie nie używałem, tak więc jeśli są chęci i determinacja że będzie się wykorzystywać sprzęt to warto kupić szosę, jeśli są wątpliwości to może po prostu zacząć trenować i zobaczyć czy Cię to kręci na tyle, żeby przejść na wyższy poziom sprzętowy.
  10. Z tym, że pewnie nie używasz do dojazdu assegaia - dhr2 w max gripie Chodziło mi bardziej o fakt, że osoby, które zamiast najpierw gdzieś się nauczyć jeździć po terenie, dzięki wspomaganiu mają dużo łatwiejszy dostęp aby dostać się na jakiś szlak a potem zaczynają się problemy gdy nagle trzeba zjechać a pod kołami robi się luźno. Przykład sprzed 2 tygodni, dwie Panie na elektrykach okolice hali łabowskiej, lekki zjazd z luźnymi kamieniami, walczą o przeżycie absolutnie żadna z nich nie jest w stanie się zatrzymać mimo, że jadą ok 5km/h, efekt ? Stwarzają zagrożenie dla siebie oraz osób, które znajdują się na szlaku. Gdyby to był zwykły elektryk a nie full endurówka zakładam, że wycieczka skończyła by się przy schronisku po wyjeździe szutrem a nie pchanie się dalej co prawda może w niezbyt wymagający teren ale jednak przerastający umiejętności. Kiedyś też spotkałem Pana na Radziejowej, elektryczny focus, fox 38 dhx2 factory, Pan szykuje się do zjazdu w kierunku żłobek, full ochaniaczy, full face, kamera na klacie, zjeźdżałem w tym samym kierunku i widziałem, że ambitny zamiar zjazdu skończył się po ok 50 m i może dobrze, bo z dołu akurat szło sporo ludzi. Chodzi mi o sam fakt, który potem odbija się również na osobach, które mają świadomość co robią i niechęć turystów w kierunku rowerzystów dla których spotkanie z taką osoba może skończyć się traumą. Zanim zjechałem z Radziejowej musiałem sporo pojeździć po łatwiejszych szlakach, a tutaj ten element w dużej mierze jest pomijany. A nie da się kupić choćby nie wiadomo jak ekstermalnie roweru przystosowanego do zjazdu i pierwszego dnia zjechać jeden z bardziej wymagających zjazdów.
  11. Może przytoczę tylko jeszcze jedna sytuację, 6 tygodni temu spotkałem Pana na oko 30 kilka lat, zjeżdżał z cyrli nad Rytrem po płytach (jeśli ktoś kojarzy gdzie to) na elektryku z przodu dwupółka olhinsa z tyłu sprężyna olhinsa, czyli już zawieszenie typowo dh, opony assegai + dhr2 i gdy pod sam koniec był lekki uskok widziałem, że pojechał na około, żeby go ominąć. Rozumiem, że postęp technologiczny i elektryki weszły już do codziennego obiegu, ale powoduje to pewne zagrożenie w postaci, że osoby, które nigdy nie powinny dostać się na górę, teraz mają taką możliwość z tym, że elektryk pomoże w podjeździe ale na zjeździe taka osoba może sobie naprawdę krzywdę zrobić. Często też widywałem na asfalcie na przehybę ludzi na wielkich elektrycznych endurówkach, którymi potem zjeżdżali tym asfaltem, także wiadome kogoś stać kupuje co chce, natomiast dobrze, żeby miało to jeszcze sens, zamiast kupić lekkiego e-ht to pakują się w wielkie e-enduro/dh i chyba jedyny plus z takiego zakupu to, że można sobie zrobić zdjęcie i pokazać znajomym, że mamy kawał sprzętu.
  12. Znaczy pisałem to tylko ze swojej perspektywy, co mnie interesuj czy ktoś się dziwnie patrzy, że pcham rower do góry te wypych zazwyczaj są mocno intensywne i puls w ciągu godzinnego wypychu a takie mi się zdarzały nie spadał poniżej 170, oczywiście mówię o naprawdę intensywnym pchaniu, nie uważam, żeby był to jakiś powód do wstydu, że nie wszystko da się wyjechać, głownie zależało mi na poprawie techniki na zjazdach, a niestety elektryk w tym kontekście nie jest najlepszym narzędziem i oczywiście, ktoś może mieć inne podejście w tym temacie, chcą sobie ułatwić to wszystko, ale warto mieć po prostu świadomość pewnych ograniczeń związanych z użytkowaniem elektryka na zjazdach.
  13. Akurat łatwość zjazdów na elektryków może być dla kogoś plusem, więc wolałem wspomnieć o tej kwestii, natomiast dla osoby, która chciała by sobie ułatwić podjazd poprzez wspomaganie a liczyła by właśnie na zabawę na zjazdach może poczuć lekkie rozczarowanie (oczywiście może to też w druga stronę pójść, rower za nas zrobi więcej niż klasyczny full) największym problemem takiej sytuacji według mnie była by przesiadka potem z elektryka na analoga, gdzie zjazdy, które do tej pory wydawały nam się dosyć proste mogą okazać się, że przerastają nasze umiejętności, przełamywanie swoich lęków i jeżdżenie coraz bardziej agresywnie daje największa satysfakcję w enduro, tutaj poniękąd ten element możemy mieć lekko zaburzony poprzez duża ingerencję sprzętu ułatwiającą zjazdy.
  14. Wszyscy skupili się na wjeżdżaniu pod górę elektrykiem, ale potem z tej góry trzeba zjechać oczywiście jeśli mówimy o zastosowaniu full jak to było na początku napisane ze skokiem 170/160 zakładam, że zjazd w terenie a nie jakimś asfaltem, to może warto wspomnieć, że taki rower również inaczej zjeżdża w porównaniu ze zwykłym analogiem, większa masa, niższy środek ciężkości powoduje, że taki rower jest ciężej wyprowadzić z równowagi, po prostu zjazd jest stabilniejszy, ale czy o to w tym chodzi to już każdy musi sobie indywidualnie odpowiedzieć, czy sprzęt ma za nas zjeźdżać czy mamy mieć satysfakcję z podnoszenia umiejętności na zjazdach. Piszę to z perspektywy osoby, która bawi się w enduro i dla mnie ważniejsze niż dostanie się na górę jest właśnie sposób zjazdu z niej, jeśli góra jest zbyt ciężka zawsze można sobie wypchnąć a cała zabawa zaczyna się na szczycie
  15. Do końca nie wiem jak to się stało, nadal mam wersje 18.16 podłączyłem do GC pobranego na komputer, coś się zaktualizowało i nagle okazuje się, że nie ma problemów z przesłaniem kursu z telefonu na zegarek, tak więc nie wiem do końca co było problemem ale w każdym bądź razie już został naprawiony.
  16. Ale to nie rozwiązanie problemu, w trasie kiedy chciałbym zmienić sobie kurs i wgrać do zegarka co do tej pory było możliwe rodzi się problem, że nie będę na jazdę z rowerem brał laptopa ze sobą, żeby obejść problem xD Napisałem do suportu garmina na razie nie ma odpowiedzi, natomiast kiedyś też chwilę czekałem i odpowiedzieli, więc liczę, ze w tym wypadku będzie podobnie i będą w stanie zaproponować jakieś rozwiązanie, które będzie w stanie przywrócić stan pierwotny.
  17. Ale to nawet nie chodzi mi o ten konkretny kurs, nie mogę przesłać, żadnego nawet takiego, którego wcześniej miałem już na zegarku i go skasowałem, napisze do suportu garmina może będą wiedzieli co robić.
  18. Normalnie w connect garmina rysowany, tak jak zawsze do tej pory to robiłem, tak jak wspomniałem na edge 530 przesłał normalnie a na epixa wyskakuje jakiś błąd, mimo, że wcześniej to normalnie działało. Wygląda to w taki sposób, to jest ten sam kurs.
  19. Akurat ja jeżdżę na thunderach z dartmoora, więc pewnie czegoś lżejszego szukasz, ale w sumie obręcz wydaje się być niezniszczalna, szprychy już kilkukrotnie połamałem, obręcz ma jedynie parę zarysowań, wszystko proste nie wymagające centrowania, a naprawdę jej nie oszczędzam.
  20. Nie wiem jak sprawdzić jaka wersja softu, a problem chyba dotyczy tej samej, na której się wgrywały kursy wcześniej, bo dosłownie pare dni temu przesyłałem i nie było problemów, a w międzyczasie nie kojarzę, żeby mi się jakaś aktualizacja robiła.
  21. usunąłem specjalnie wszystkie i nic to nie pomogło, a do edge jak próbuje przesłać to normalnie się wysyła.
  22. Witam, Miał może ktoś problem z przesłaniem własnego kursu do urządzenia ? Wyświetla mi się komunikat "Niestety!, Wygląda na to, że wystąpił błąd podczas wysyłania kursu do urządzenia,. Spróbuj ponownie." Próbowałem wielokrotnie już to przesłać, resetowałem urządzenie, usunąłem zegarek z conecta i ponownie go połączyłem, efekt jest dalej ten sam. Do tej pory wszystko działało, kursy normalnie się wgrywały, dopiero wczoraj coś takiego się pojawiło. Ma ktoś jakiś pomysł co może być tego przyczyną i jak to rozwiązać, dodam, że chodzi o garmina epixa 2 pro.
  23. Xzc

    [E-bike] do 17 000

    Widelec rzeczywiście średnio nadaje się do czegokolwiek, jeździłem na takim jakiś czas, poza słaba pracą ten widelec po prostu sie rozsypał, ślizg się wyrobił po jakimś czasie i złapał luż na lagach bardzo odczuwalny podczas jazdy do pod górę, lepiej dołożyć do czegoś lepszego, lub jak kolega wyżej wspomniał w podobnej cenie kupić wyższy model. Potem wymiana na dobrej jakości widelec to koszt przynajmniej jakieś 2.5-3k.
  24. Może warto wspomnieć, ze część tras jest wyłączonych z użytkowania elektrykiem, tak jak np Rychlebskie ścieżki, no i rzeczywiście warto wspomnieć o rozkładzie masy i środku ciężkości, który jest przeniesiony niżej poprzez dodatkową masę spowodowaną baterią, generalnie zjazd takim elektrykiem będzie wymagał mniej umiejętności niż zwykłym analogiem, ciężej jest go wybić z rytmu, natomiast może to być potem problem, jeśli chciało by się przerzucić potem na analoga. Miałem okazję w zeszłym roku zjeżdżać z gościem na elektryku i na luźnych kamieniach leciało to samo w dół bez większego problemu, gdzie analogiem jednak trzeba zdecydowanie mocniej było się skupić, żeby nie stracić całkowicie kontroli.
  25. Nie jeździłem na elektrykach, wiec odniesienie typowo co do jazdy dużą endurówką w łatwym terenie może być mocno odmienne, bo jednak tutaj masz wspomaganie elektryczne, które ułatwia jazdę, nawet jeśli rower nie jest do końca dostosowany do tego typu trasy, natomiast duża analogowa endurówka była by w płaskim terenie męcząca (duża waga, szerokie ciężkie opony, zresztą opony nastawione na zjazd są raczej miękkie i szybko się zużywają jadą po asfalcie) po prostu ich szkoda do takiej jazdy bo też swoje kosztują. Ja zaczynając jazdę na MTB, byłem głownie nastawiony na podjazdy a zjazdy to taki dodatek (brakowało mi techniki i nie sprawiało mi to przyjemności) po dwóch latach i obyciem się ze zjazdami zdecydowanie szedłbym w kierunku roweru z więszym skokiem i geometrią dającą więcej na zjeździe tj. płaski kąt główki ramy. Prawda jest taka, że czy to focusem czy canondalem jesteś w stanie zjechać wszystko jedynie ograniczeniem mogą być umiejętności. Geometrycznie canondale jest bardziej w kierunku enduro, focus to jeszcze takie pograniczne AM/enduro, osobiście brałbym canondale raz, że lepszy osprzęt, dwa nastawienie na zjazd, ale to już zależy od Ciebie czego tak naprawdę bardziej potrzebujesz, to też nie tak, że rower sam za Ciebie pojedzie ok można mieć dużo skoku zawieszenia, ale to też trzeba potrafić wykorzystać, bo może sie okazać, że będziesz jeździł i wykorzystywał 50% skoku a w takim wypadku lepiej poszukać, czegoś zdecydowanie mniejszego.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...