Takiego populistycznego pie..., śmierdzącego do tego frustracją, to już dawno nie czytałem.
Ostatnie 20 lat, to blisko 250 miliardów wydane na samą infrastrukturę drogową, sieć dróg szybkiego ruchu rozwinięto z 720, do ponad 5100 km. Drogi krajowe to kolejne, nowe ponad 1500 kilometrów. Praktycznie każde większe miasto ma już obwodnicę, remonty przestarzałych dróg prowadzone są regularnie, a przetargi na nowe inwestycje - rozpisywane.
Równolegle kolej - może poza częścią floty - nie zyskała praktycznie niczego, polikwidowano od cholery połączeń, a nawet takie podstawowe elementy jak punktualność, dalej szorują po dnie. Maszyniści zarabiający 3600 zł netto, pociągi jeżdżące 3x za rzadko, albo i gorzej. Samo Intercity powinno co roku kupować 70 nowych wagonów, aby uniknąć postarzania się floty, od 9 lat nie spełniono tego minimum.
O pozostałym zbiorkomie, czyli PKS czy lokalnych busach nie ma co pisać, bo tam już jest zupełny dramat i pożoga.
Mimo tego, nadal co roku przeznacza się więcej na infrastrukturę drogową, niż na całą resztę.
Okazuje się, że to jest jednak za mało, bo na 100 rowerzystów, aż 2 jedzie jezdnią zamiast DDR. To stawia sprawę jasno, całkowicie niepotrzebnie wyrzucone pieniądze i niesprawiedliwość społeczna. Kij z pozostałymi 98 rowerzystami, kij z tym, że samo budowanie 1 km DDR bywa kilkusetkrotnie tańsze od 1 km autostrady, a wydatki związane z utrzymaniem wynoszą jakieś 4 Kustosze.
Do kompletu porównanie z Holandią, śmiech na sali i najlepszy z klasyków. Nic, że w miejsce Niderlandów można podstawić Danię, Szwecję, czy nawet Słowację.
Polecam książkę "Wszyscy tak jeżdżą" Bartosza Józefiaka, może pomoże. Aczkolwiek wątpię.