Skocz do zawartości

leon7877

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    516
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez leon7877

  1. Poczytałem o tym Di2 i w sumie nie wiem po co to komu, a cena astronomiczna.
  2. Konkretnie chodzi mi o rejestrowanie, które przełożenie jest aktualnie włączone podczas jazdy. Coś mi się kojarzy, że (chyba) istnieją takie czujniki, które rejestrują numer przełożenia i można to potem widzieć np po importowaniu treningu do Stravy lub innej aplikacji ale nie pamiętam jak się to dokładnie nazywa. No chyba, że źle kojarzę, to wyprowadźcie mnie z błędu - czy są takie czujniki, jak się nazywają i jak działają? Google nie dało mi konkretnych informacji na ten temat, tylko wyniki dotyczące jakichś sensorów do rowerów elektrycznych.
  3. No przynajmniej jedna osoba zrozumiała o co chodzi. Na temat „przesiadania się do samochodów” - tak, podtrzymuję to. Właśnie ci, którzy się tak zachowują jak opisałem, w całości przesiadają się do samochodów „po sezonie”, więc od września juz ich nie ma i jest spokój aż do maja. Dla mnie osobiście sezon rowerowy trwa 12 miesięcy w roku. Z przerwami na dni, gdy droga jest nieprzejezdna, czyli leży śnieg albo drogi są oblodzone. Ale nawet zimą nie zawsze jest śnieg. Temperatura powietrza nie ma żadnego znaczenia, znaczenie ma przejezdność dróg - to jest jedyne kryterium.
  4. Zależy, co rozumiesz przez „po prostu”. Bo jeżeli ignorowanie i lekceważenie elementarnych zasad kultury i przepisów, które obowiązują także i na DDR to tak. Nic mi o tym np nie wiadomo, żeby na DDR był ruch lewostronny, albo żeby można było traktować DDR tak, jakby były tam 2 pasy w jednym kierunku. Ciekawe, czy gdybyś jadąc samochodem nagminnie spotykał kierowców, którzy jadą obok siebie, zajmując całą szerokość ulicy w 2 kierunkach, jadących z prędkością powiedzmy 20 km/h i uciekających w ostatniej chwili na swój pas gdy nadjeżdżasz z naprzeciwka, albo nie pozwalających się wyminąć gdy podjeżdżasz od tyłu to nie nazywałbyś ich hołotą. Nie wiem w ogóle skąd takie powszechne przeświadczenie, że jechanie DDR obok siebie i zajmowanie całej szerokości to taki fajny pomysł. Gdyby przenieść te zachowania na ulice, to byłby armagedon. Także tak, jeżeli ktoś tak sobie jedzie DDR „po prostu”, tak jak u siebie na wiosce wokół obory, olewając wszystko i wszystkich to nie boję sie nazywać ich hołotą. Najciekawsze, że wspomniani emeryci właśnie zwykle jeżdżą prawidłowo, np wiedzą że trzeba jechać prawym pasem DDR a nie środkiem albo lewym P.S. od 21 września wchodzi nowelizacja kodeksu drogowego i odtąd za chodzenie po pasie rowerowym będzie należał się mandat, ale nie łudzę się nawet że Policja będzie to egzekwować w tym kraju. Reumatolodzy i chirurdzy nie potwierdzają, chyba że jako super rzadkie wyjątki od reguły. Ale dużo do powiedzenia mają kardiolodzy, diabetolodzy i właśnie ortopedzi na temat nadciśnienia, cholesterolu, cukrzycy czy zwyrodnień stawów od nadwagi i otyłości. Praktycznie nie mają klientów podobnych do mnie, ciekawe czemu. Ustalmy sobie - reumatyzm nie bierze się z ruchu na zewnątrz w niskich temperaturach, a trudne warunki pogodowe (nie, +8 to nie są jeszcze trudne warunki) wzmacniają organizm, kondycję i układ odpornościowy. Reumatyzm to choroba autoimmunologiczna i nie ma w ogóle z tym związku, a gdy ktoś choruje na reumatyzm, to ruch zawsze pomaga spowolnić rozwój choroby.
  5. Ale luksusowo sobie dziś jechałem przez miasto o 6 rano do pracy po pasie dla rowerów. Temperatura +8, lekka mżawka i „niedzielni rowerzyści” przesiedli się do wygodnych samochodów. Cudownie. Luźno, nikt nie zajeżdża drogi znienacka, nie ma bydła co jeździ obok siebie. Jadąc 15 km, w tym co najmniej połowa przez ścisłe centrum, spotkałem tylko 3 emerytów na rowerach. Zawsze to powtarzam: najlepszy sezon rowerowy jest od połowy września do połowy maja. Wtedy cała hołota jeździ samochodami - bo tam mają ciepło, wygodnie i nie trzeba się męczyć. Na rowerach widuje się jedynie emerytów - pojedyncze sztuki i czasem prawdziwych kolarzy, ale to nie o takiej porze i nie w mieście. Zauważyłem, że jak temperatura spadnie tak poniżej +15 to już zaczyna się robić fajnie.
  6. Nie, nie jestem autorem filmiku. Ale o ile mi wiadomo, DDR jest czynna o każdej godzinie każdego dnia. Nie wiem co to znaczy „celowo jechać o tej godzinie”. Oczywiście, zachowanie rowerzysty na filmiku to teoretycznie mandat, bo rowerzysta może (a nawet powinien) posiadać sygnał o nieprzenikliwym dźwięku. Czyli nie możesz podjeżdżać po cichu do ludzi i ich straszyć sygnałem, nawet jeśli chodzą po pasie dla rowerów.
  7. A tak na marginesie, wkrótce wchodzi w życie nowelizacja kodeksu drogowego i odtąd chodzenie po DDR będzie traktowane tak samo, jak chodzenie po jezdni. Ciekawe czy policja będzie to egzekwować. Mandaty by sie posypały.
  8. PO jakich ścieżkach rowerowych ty jeździsz? Chyba w centrum miasta. Co innego przy obwodówce za miastem, gdzie ruch jest mały i praktycznie brak pieszych. W mieście sie nie da, zwłaszcza w sezonie. Jeżeli nie piesi wchodzący na ścieżkę, to masa rowerzystów jadących obok siebie.
  9. Wuwuzela to się przyda bardziej na pieszych, wygląda że działa: Wuwuzela byłaby lepsza bo głośniejsza
  10. Ten wątek dotyczy sytuacji, gdy ktoś zjeżdża na środek DDR uniemożliwiając wyprzedzanie. Po co? Bo tak chce? Każdy jedzie jak chce. Ale wiesz, że takie teksty są słabe? „Ostro dyszy” - dobrze, wysiłek poprawia kondycję. O „trzepotaniu dresu” już nie będę pisał - równie dobrze mogę napisać, że komuś „obcisłe getry wrzynają się w jaja” - nie schodźmy do tego poziomu. Mnie naprawdę nie interesuje, jak jeżdżą inni. Jak mam ochotę, to mogę docisnąć tak że będę dyszeć, jak planuję trasę 100 km (np 4 razy wokół miasta lub za miasto), to maksymalnie się oszczędzam, żeby rozłożyć siły. Nic innym do tego. Mi tylko chodzi o to, żeby sobie nie przeszkadzać wzajemnie i denerwuje mnie, gdy ja np chcę docisnąć, a ktoś gdy usłyszy że się zbliżam, to zamiast umożliwić mi wyprzedzenie go (bo może on akurat nie zamierza cisnąć bardziej, albo jest w trakcje rozgrzewki, albo wraca z trasy i przejechał 200 km), jeszcze specjalnie zjeżdża na środek. I tak BTW, naprawdę nie mówcie mi że przekroczenie 40 km/h na rowerze szosowym czy crossowym z wiatrem na równej drodze lub z górki to jakiś wyczyn godny czempiona kolarstwa. Nie, nie i jeszcze raz nie.
  11. Średnia to jedna rzecz, szybkie odcniki to inna rzecz. Dobry przykład to np zjazd z wiaduktu - równiutka droga dla rowerów, a obok chodnik. Spory spad, około 300 metrów w dół, potem płasko. Spokojnie można tam rozwinąć 50 km/h jeżeli wiatr będzie w plecy. Jadąc po mieście i tak średnia nie wychodzi zwykle więcej niż 23-24, bo na jednym odcinku mogę na długości 1 km jechać okolo 40 km/h, a za chwilę podjazd pod wiatr i 18 km/h. A średnią dodatkowa zaniżają jeszcze skrzyżowania, gdzie trzeba zwolnić lub zatrzymywać sie i ruszać. Najwięcej miałem około 26.5 na odcinku 15 km, większość trasy po DDR na obwodówkach miasta, ale to były naprawdę sprzyjające warunki - mocny wiatr cały czas w plecy.
  12. Spokojnie, nie jestem żadnym supermanem. Nigdzie nie pisałem, że to pod wiatr albo pod górkę. Z reguły na prostej z wiatrem, albo z górki. Albo z górki + wiatr w plecy, a wtedy wygrywa ten, kto ma szybsze przełożenia i więcej siły w nogach. Można wycisnąć i ponad 50, a 45 km/h na prostej lub lekko z górki i wiatrem w plecy to nie jest żaden wyczyn. P.S. nie mierzę takich rzeczy jak moce, a sprzęt wcale nie z mega wysokiej półki - Merida Crossway, o ile pamiętam chyba Crossway 300, opony nie seryjne tylko wymienione na Vredestein Perfect 4 Seasons (moim zdanie lepsze od seryjnych). Tam są takie przełożenia, że w sprzyjających warunkach można wycisnąć do 60 km/h (z dobrej górki i z wiatrem).
  13. Nie, to nie jest niczym uzasadnione. Mowa o wąskiej DDR, powiedzmy 2 pasy, obok chodnik. Nie ma przeszkód na drodze, to jest ewidetne złośliwe zjeżdżanie na środek. Zwykle wtedy muszę wyjechać na chodnik obok i wyprzedzić, bo na ścieżce się nie da. Swoją drogą, te drogi dla rowerów bywają naprawdę wąskie Z mojej perspektywy - rowerzysty, a jazda po drodze dla rowerów. Asfaltowej, równej ale dość wąskiej - wyminąć się można tylko wtedy, gdy wyprzedany jedzie swoim pasem. Być może jeśli ktoś jedzie w schylonej pozycji i ma ograniczoną widoczność, woli zjechać trochę na środek dla bezpieczeństwa - ale mi to wygląda na celowe uniemożliwianie wyprzedzania.
  14. To jest nagminne zjawisko, a im bardziej kolorowy (tzn im bardziej profesjonalny i markowy strój posiada), tym jest to częstsze. Sprowadza się to do tego, że delikwent, którego chcę wyprzedzić specjalnie zjeżdża na środek wąskiej ścieżki i jedzie tak, żeby nie dało się go wyminąć. Nie dotyczy to raczej tzw niedzielnych rowerzystów, bo ci nie robią niczego celowo - są raczej niczym krowy, które ktoś wpuścił na pas rowerowy, nie wiedza sami co robią i chwieją się na boki w te i we wte, jadąc z prędkością 15 km/h. Ale praktycznie każdy „kolarz” jeżeli zobaczy, że zbliża się do niego z tyłu ktoś, kto ma więcej pary niż on, specjalnie tarasuje drogę i zjeżdża na środek, żeby uniemożliwić wyminięcie i nie dać sie wyprzedzić, a jako że dzieje się to zwykle przy prędkościach przekraczających 40 km/h, może to być w pewnych sytuacjach nawet niebezpieczne - wyobraźmy sobie co się stanie, gdy kogoś takiego zahaczę podczas wyprzedzania i nastąpi wywrotka. Im burak ma lepszy sprzęt i im bardziej markowe ciuchy, tym częsciej występuje takie działanie. Ja natomiast z reguły jeżdzę w wygodnym, sportowym ale cywilnym stroju. O co chodzi? Czy świadomość, że nie dał się wyprzedzić go jakoś dowartościowuje, bo to znaczy że jest lepszy? Chyba nie, bo zajechał drogę i ciągle w swej głowie wie, że nie był wcale lepszy. Czy też stosujecie taki trick i co o tym myślicie?
  15. Czy taką tarczę w ogóle da się wyprostować? W sumie to sam mogłem ją wygiąć, gdy parkowałem rower na stojaku przed sklepem. Gdy wjeżdża się ciasno przednim kołem pomiędzy pręty, to koło opiera się właśnie na tarczy, chyba trzeba na to uważać.
  16. Może tak być. Miałem nawet wczoraj jechać do serwisu, ale po przejechaniu 25 km tarcza już znów pracuje cicho. Albo jest krzywa lekko, albo jednak trochę piasku dostało się pod klocki, a podczas hamowania to się potem wyczyściło.
  17. Zasadniczo to nie piszcza podczas hamowania, tylko metaliczny dźwięk bez wciskania hamulca, coś jakby tarcza lekko obcierała. Ale raz ten efekt jest, a raz nie no i trochę drażni mnie to. @Charvelmoże tak jest jak piszesz, idzie coś z tym zrobić? Z tyłu takiego efektu nie mam w ogóle. Hamulce Shimano MT-200 a tarcze Shimano RT10, jakie klamki tam są to nie wiem.
  18. Witajcie, Od niedawna mam nowy sprzęt z hydraulicznymi hamulcami tarczowymi. Mam pewien problem z przednią tarczą - czasami gdy pojeżdżę po deszczu lub generalnie w mokrych warunkach słychać metaliczny dźwięk, jakby tarcza tarła delikatnie o klocki - nie na tyle, żeby hamować, ale słychać tarczę. Czy to jest jakaś kwestia ustawienia hamulca? Wydaje mi się, że przy jeździe w deszczu występuje to częściej, ale czasami słyszę to i jak jadę po suchym, chociaż dużo rzadziej. Raczej nigdzie żadnych luzów nie ma, więc nie wiem o co chodzi, a jak pojadę do serwisu to akurat ten efekt nie występuje i twierdzą że z hamulcem jest wszystko ok. Nie widać żadnego brudu na tarczy, możliwe że klocki nie zawsze tak samo się ustawiają bo coś się przybrudziło, tylko tego nie widać? W aż tak złych warunkach nie jeździłem żeby zachlapać hamulce błotem, co najwyżej po mokrej szosie.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...