Urlop mi się skończył niestety.
Dziś dwie trasy, najpierw rezerwat Sine Wiry, fajne podjazdy, jeszcze fajniejsze zjazdy po kamieniach 55+, a później z Wołkowyi do Stężnicy, jeszcze lepiej, na zjazdach 69,8 km/h, jak dla mnie niebotyczna prędkość mając na uwadze że to rower górski a nie szosowy :-)