Skocz do zawartości

KrisK

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    3 807
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    34

Zawartość dodana przez KrisK

  1. No nie wiem... Ja tam słyszałem wiele opowieści o tym, że drzewa wskakują kierowcom na drogę znienacka... Z tym zarządzaniem to też nie byłbym takim optymistą. Jedziesz na rowerze stoi Ci bydle na drodze i nie che się ruszyć a rower chce tamtędy przejechać i już. I co mu zrobisz? Dobra żarty żartami, ale prawda jest taka, że na drogach nie jest tak strasznie a w lesie tak cudownie bezpiecznie. Wszędzie błąd może się skończyć tragicznie i wszędzie może nas coś zaskoczyć na co wpływu nie będziemy mieli. A taki strach jak w tym filmiku niestety jest czynnikiem przyciągającym problemy. I tu zdania nie zmienię. Zazwyczaj ludzie bojący się superzachowawczy i niepewni mają o wiele więcej groźnych sytuacji na drodze. A te nieprzyjemne, które dają spory margines urastają u nich do rangi "dramatu na drogach" Statystycznie to o wiele bezpieczniej jest ma szosie na rowerze niż na butach na przejściu. Ale jakoś ludzie z tego powodu nie przestają chodzić po drogach.
  2. @Danuel to jest akurat Puszcza Niepołomicka. Wczoraj koło 5km takimi niemal idealnymi szutrami jechaliśmy, ale tez miejscami się pojawiają "zabójcy dętek" Ale ogólnie tam jest sporo takich dróżek i tylko raz do tej pory się tam wpakowałem w piaskownicę.
  3. https://youtu.be/2u1Ga5vTtrQ Dziewczyna co się boi nawet autem jeździć. Swoją drogą nie wiem czy gorzej wpaść pod auto czy na drzewo.... To pierwsze jest projektowane do zderzeń z pieszymi.... To drugie wygrywa z autami...
  4. Piszesz rozumiem o sobie bo nie przekroczyłeś jeszcze krawęznika i nie zjechałeś na szosę? Rozumiem, że trasy gdzie nie ma chodnika nie zrobisz bo nie jeździsz szosami więc jesteś zwykłym miejskim szczurem któremu sie wydaje ze coś przejechał. Pojedź sobie DK z turami pogadamy jaki jesteś w barach wielki. A jeśli myślisz ze bluzganie policji to +100 do sławy to sie mylisz. Goście co do zasady wykonują wstrętną i niewdzięczną robotę żebyś sie nie bał na ulicę wyjść. Trochę szacunku, bo jak ich zabraknie to takie kozaki jako pierwsze będą trząść gaciami ze strachu. Bluzgnie jeden z drógim a potem zdziwko ze policja ma w nosie rowerzystów i że się czepia.... A co mnie dzisiaj wkurzyło? Cóż jadę wałem do Niepołomic i nagle za rodzinki na pełnym pędzie wylatuje mi pod koła ich szczur. Minąłem cholerę na mm. Dobrą chwilę nie mogliśmy złapać rytmu potem. W sumie nie wiem czy bardziej mnie to wkurzyło czy wystraszyło. W każdym razie nie lubię sznycli. Szczególnie tych ze skłonnościami samobójczymi.
  5. takieTakie tam popołudniowe kręcenie po płaskim trochę asfaltu trochę szutrów. 220m w górę. Tylko wiatr przeszkadzał dzisiaj. Nie mógł się zdecydować czy z lewej, czy z prawej wiać.
  6. KrisK

    22 minuty temu, wkg napisał:

    Nie potrzeba udowadniać. Wystarczy potwierdzić - i masz spokój

     

    Z tym nie mam większego problemu. Ale wysłuchiwanie lamentów bywa nudne.
    I dochodzi problem drugi. Jak jechaliśmy na Kasprowy to Wika chciała oczywiście z nami  i  usłyszałem "przekona pan mamę że mogę jechać" 
    Ciężki temat, bo "pani mama" nie miała na nogach nigdy nart a koleżanki mąż od 10 lat (czy nawet 20 nie pamiętam) się zabiera, żeby pojechać, ale nigdy nie było dość dobrej pogody...
    A tam jak wiemy jeździ sie tylko jak świeci słońce i nie wieje wiatr... :)
    Cała rodzinka młodej zrobiła wielkie oczy, że jak to na Kasprowy.  Z pilskim łatwiej, bo nie mieli pojęcia co to za bydle. Ale Kasprowy?  Przy tym nikt z nich nie widział jej na nartach...
    Oczywiście  najłatwiej było by mi powiedzieć sorry nie jedziesz ale jak widzę ze ktoś ma pasję i nie ma jej jak realizować to jakoś nie mogę tak olać tematu.
    Godzinna rozmów i tłumaczenie, że tak to jest strome i że tak można się połamać i że jak najbardziej musi być tego świadoma, że jej córka może wylądować w szpitalu jak coś pójdzie nie tak...  I że jak się zgadza musi to na klatę wziąć...  
    Wiele usłyszałem opowieści o tym jak to x ich znajomych nie jeździ na tą straszną górę bo jest taka straszna... I Kotelnica przecież jest fajniejsza :D    Ja tam o wiele bardziej się boję Kotelnicy. Raz tam się zapuściliśmy, bo lało i skusiły te osłony...  Nigdy więcej. W tym tłumie  niekoniecznie umiejących jeździć za to mocno woniejących alkoholem to sport co najmniej ekstremalny a na pewno bardziej ekstremalny niż zjazd z Kasprowego. 
    Pominę, że się na mnie siostra obraziła :D Bo chciała jechać, ale się bała.  Oficjalnie uważała ze dziewczyny są niegotowe i że absolutnie trzeba poczekać jeszcze  blablabla.   A prawda taka, że nie lubi prędkości na nartach i stromizny też nie...   No więc usłyszałem, że jestem głupi nieodpowiedzialny i takie tam. 

     

    Z rowerem to samo jest.  To, że jestem po.... słyszę od siostrzyczki regularnie. :D
    A kiedy ojciec Wiki zacznie mnie gonić po osiedlu z siekierą to tylko czekam ;)  Wprawdzie dołożył jej do gravela ostatnio ale chyba był święcie przekonany że to "kolejna fanaberia". Te 150km na nim chyba zburzyły im świat.  Bo to, że ja z Karoliną mamy zaburzenie i robimy  dziwactwa to ok, ale że ich córka się tą chorobą zaraziła.
    Pokażesz takie zdjęcia ja przypadkiem pokażę dziewczynom... One zaczną wiercić dziurę w brzuchu a obie pokochały  puch na Pilsku...  I znowu wyjdę na wariata, który na stracenie dzieci chce wieść. ;)   A tak to by sobie siedziały na osiedlu i nudziły się jak ich rówieśniczki z dobrych domów i by był spokój.



     

  7. @wkg Na butach to ja akurat Turbacz troszkę znam więc wiem i stąd się skłaniam w kierunku małego ułatwienia, Choć moja siostra była tam i kilka razy w miesiącu przez kilka lat. W zimie też z nartami na plecach zasuwała tam regularnie... Nieraz podchodziła to w nocy... A z takimi zdjęciami to ja Cię proszę ostrożnie, bo podsuwasz głupie pomysły i potem się będę musiał tłumaczyć i udowadniać ze nie jestem nienormalny. A to wcale nie jest takie proste...
  8. Jeszcze nie....bo dawno to nieprawda. Ale jak się powiedziało a to trzeba będzie i b powiedzieć i jak będzie ziman to będzie trzeba iść. Pierwotny plan był z buta wyjść na górę i zjechać na naszych nartach, ale coraz mocniej przemawia do mnie wyjście na nartach. A z tym położeniem to jest tak, że jak chcesz sobie na luzie po płaskim pojechać to się okazuje że w sumie to dwie trasy są... To już tak jest, że wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. A miejsce takie, żeby było wszytko i blisko to trochę św Graal.
  9. @KrissDeValnor czy dorosłe? Prawie 17 i ledwo 17 wiec prawie dorosłe. Córka to dziecko lasu. Harcerka i ogólnie lubi się zmęczyć czy sobie w lesie przez miesiąc posiedzieć. Dla mnie to "krzewienie" to taka rodzinna tradycja. Ojciec mi pokazywał i góry i właśnie rower wraz z okolicami Krakowa a jemu jego rodzice zaszczepili gen górsko sportowy. Wiec przekazuję pałeczkę dalej... Syn ostatnio zaczął więcej kręcić i coś wspominał o 200 w tym roku A koleżanka się "adoptowała" bo też lubi sport a jej rodzina absolutnie niesportowa wiec jak tylko może to sie zabiera z nami. Ale też jest ambitna, bo jak wspomnieliśmy o wyjściu na nartach na Turbacz to na następnym wyjeździe porzuciła deskę i już sie uczyła jeździć na nartach. Ostatnie wyjazdy na narty to już Pilsko i Kasprowy i wielkie wow jak to jednak jest inna jazda. A nagrody Wiesz najlepszą jest jak na podjeździe słyszysz łacinę i co o tobie myślą a na górze, że dla takiego widoku to warto było... Jak na drugi dzień po takiej trasie słyszysz pytnie gdzie jedziemy dzisiaj... i co w weekend planujemy. Teraz jeszcze muszę znaleźć jakieś mało techniczne i w miarę do podjechania góry na początek, bo jeszcze na liście ToDo dziewczyn jest Turbacz rowerem coś wspominały o Pilsku A i bym zapomniał Turbacz z KRK szlakami górskimi... Więc dzisiaj w ramach zajęć rowerowych rozkmniam gdzie by jechać, żeby ich nie zajechać i żeby się mogły spokojnie podszkolić i nie zabić i żeby to nie był Lasek Wolski... Coś w tym jest... Jak jedziemy sami z młodą to nam sie włącza gonienie króliczka. Jej na razie pary starcza na mocniejsze około 35-45km. Ale nie lubi jeździć spokojniej i nie cisnąć. Dopiero jak zaczyna mocno czuć zmęczenie to zwalnia. Więc z robieniem bazy jest ciężko... Jak nie czuje że boli to czuje niedosyt. Coś tak czuję przez skarpetki, że chętnie by pojechała to 150 jeszcze raz w celach "pucharkowych" i tak, żeby czas był bliższy 6h... Widziałem, że miała niedosyt już pomijając że za dużo za długich postojów dla niej.
  10. @wkg z takimi prędkościami ? Zwiedzamy sobie Jurę. Bo jest co, a nie znają... Poza tym chcemy się wybrać do Częstochowy bez noclegu wiec ćwiczymy co by za dnia objechać. Plan był na spokojną jazdę, bo jechała z nami dziewczyna, która leczy kolana i ogólnie w zasadzie jest to jej pierwszy sezon takiej sensowniejszej jazdy. Ot taka wycieczka, żeby widoki podziwiać. W sumie ze sporym zapasem sił u dziewczyn wróciliśmy więc spoko, bo seryjne górki po drodze potrafią mocno de motywować. A poza tym młoda zainstalowała sobie strave znalazła jekieś wyzwanie... To trza kilometry tłuc... Właśnie się zastanawiamy czy dzisiaj sie pchać na rower i robić jakieś nudne wieczorne 40 km czy może jutro jakąś 80.... Zostało jej 81km do 1250 W tej jeździe po okolicy najgorsze jest to, że trudno o trasy z rozsądnym ruchem gdzie w tygodniu nowobogaccy wracający do domów nie świrują. Mamy kilka takich, ale też się zaczynają nudzić. Więc stąd takie większe dystanse. Jakaś motywacja, żeby coś na końcu (a dokładniej w połowie) było. Coś, co odciąga uwagę od kręcenia. Ot np pizza w race w najbliższym czasie jest w planach. Jeszcze pustynia Błędowska do zobaczenia pozostaje.... Więc nie olimpiada, ale wycieczki krajoznawczo/historyczne. Zupełnie przypadkiem zatrzymujemy sie koło pomników i innych miejsc pamięci. A przy okazji podziwiamy jakie perełki jak dolina Prądnika. Jak by człowiek nie był styrany to tam sie dobrze wraca i dostaje się drugi oddech. (warunek, że jedzie się jak już nie ma dzikiego tłumu chcącego autem dojechać) i inne o wiele mniej znane. Do momentu kiedy jak stajemy pod domem i pytam gdzie jedziemy za tydzień nie słyszę, żebym spadał na drzewo jest ok
  11. Bo jak komot wyznaczy drogę dla szosy to dobrze zabrać ze sobą gravela Takie sobie jurajskie asfalty z wyżerką na poboczu.
  12. Wprawdzie wczoraj, ale... zwiedzaliśmy troszkę Jurę. Trochę ciepło było oczywiście burza i deszcz nie ominęła nas. Tępo jak na ameby przystało. 1393 przewyższenia zrobiliśmy, widoki piękne były. No i koleżanka córki zrobiła życiówkę.
  13. Dla tego różne challenge z stravy są fajne. Zawsze jest motywacja czasem, nawet żeby w pełnym deszczu te 4h pokręcić. Jazda z innymi tez czasem pomaga, bo mają jeszcze do dokręcenia np 100 czy 200km w miesiącu No to trzeba jechać. No i tak małymi zmuszeniami się da się kręcić. Jak są trzy osoby do jazdy to szanse, że wszystkich zaatakują misie sa niewielkie. Wtedy zawsze ktoś skomle, że chce jechać i sie jakoś człowiek zbierze. Tak że trzeba sobie koła ratunkowe przed misiami znaleźć. Najlepsze jest to, że zamuła po kompie zazwyczaj mija na rowerze. Zresztą i po fizycznej czasem jak się przemogłem to dobrze robiło. Tylko jak śpię poniżej 5h to się robi ciężko bo zmęczenie zmiata strasznie szybko. Większość ludzi wstęp do kodeksu pominęła W końcu kto czyta wstępy. A poważniej to lata przyuczania ludzi, że wszędzie są światła a jak nieświatła to setki znaków spowodowały że jak ni ma to głupieją.
  14. Nie to nadaje się do wątku. [okulary ]Po co tokomu ? Jakie wybrać? Za ile? swoją drogą jak kasku nie używam to okulary niezmiernie rzadko mi się zdarzy zostawić w domu. Kamienie spod kół muchy i inne piaski nie mówiąc o atakujących gałęziach to dla mnie zdecydowane potwierdzenie, że lepiej je mieć niż nie mieć.
  15. ^^Cała masa. Nie pchaj się tam po zmroku. Całujące się parki zdziwione lisy i od czasu do czasu sylwetka sarny przed nosem też się zdarza. Więc zdecydowanie odradzam.
  16. Bo wieczorne nabijanie km @siemalysy widzę, że się na Turbacz pchałeś... Mnie dziewczyny ciągną tylko boję sie ze technicznie są jeszcze mocno za słabe.
  17. Co ludźmi kieruje, że jadą z xfonem w ręku? Jedzie taka sierota. Patrzy na telefon patrzy na nas.... No niby ok. Patrzy na telefon, ale przecież nas już widziała więc chyba... No właśnie jak by zapomniała, że jedziemy, bo się chybnęła. Jadą takie sieroty w innym wymiarze i se zygzakują.... Zresztą chodzący są podobnie pochłonięci. Trochę to przerażające.
  18. No i kolejne 50 "misie" km... Chociaż po powrocie nawet zamuła mi minęła, bo przed wyjazdem to się zastanawiałem czemu się tak katuję.
  19. Szczerze to na moich marnych 27,5 mam ciągle problem ze zwrotnością. Strach się bać co by na 29 było. Po prostu mam pietra. Strasznie mnie to irytuje, bo wiem, że jeździłem to samo i czułem się pewniej.
  20. @wkg zauważ co napisał To nie to ze nic, tylko że dopiero niedawno przejechał 40km szybciej. Ja po zmianie na gravela też nie zacząłem jeździć nagle wiele szybciej jakoś automagicznie. Teraz koleżanka córki zmieniała na lekki rower z cienką oponą i co? No i się okazało, że miałem rację, że nie jest wcale tak, że rower sam pojedzie a zrywaliśmy ja tylko z powodu tego że mamy inne rowery. Pomijając formę i nogę musi sie jeszcze nauczyć. Wszystkiego się trzeba nauczyć i do wszystkiego przyzwyczaić, żeby wykorzystać potencjał.
  21. @kosmonauta80 trasa do Tyńca? TRASA?????? Zastanów się chwilę, to jest spacerostrada. Weź ustaw rower w stronę Bolechowic. Albo pojedź w tygodniu do puszczy niepołomickiej. Masz całą Jurę, która w tygodniu jest pusta. Jak tam kogoś spotkasz to szanse, że będzie to rodzinka z dziećmi są niewielkie raszej ktoś z nogą byka. Oczywiście pomijam takie ameby jak ja, ale jestem raczej wyjątkiem od reguły. Pomijam, że północna strona Wału jest raczej przejezdna nawet w weekend (często od Tenczynka jadąc tamtędy wracam żeby dobić km i ominąć światła w mieście). A pagórek od wałów do obserwatorium to całkiem zacny pagórek. Dla kogoś, kto nie jeździ dużo to nie dziwne, że jest trudny. Ja rozumiem, że ty to śmigasz w 5min na pełnej kadencji i ze średnią 30/h, ale nie każdy jest tak wytrenowany. Dodatkowo trzeba tam sie pchać ulicami więc wiele osób się boi. Ale powinieneś się cieszyć, bo masz swoje miejsce na ziemi gdzie nie ma ameb... Nawet mnie tam rzadko spotkasz, bo akurat wyjątkowo nie lubię tego podjazdu a bliżej od domu mam kilka ciekawszych i nie mniej miłych dla nóg. A swoją drogą to wyśmiewanie słabiaków jak jeszcze przed chwilą miałeś kolosalny problem z zjechaniem z kładki na Kolnej, bo błoto albo z podjechaniem pewnych podjazdów... Słabe. Uważaj, żeby Ci korona z głowy nie spadła jak musisz przeprosić kogoś, żeby Ci miejsce zrobił albo chwilę za słabiakem pojechać. Wiesz takie misie co, zamiast krzyknąć uwaga brzdęknąć dzwonkiem albo powiedzieć sorry czy sakramentalne lewa wolna jadą i się ciskają, bo im sie nie zjechało to co do zasady są za buraki uważane. Pewnie, że jak zauważę za sobą kogoś zawsze zjadę, ale czasem można czegoś nie zauważyć. Jedź za miasto a w mieście troszkę zluzuj. Szczególnie że takie słabiaki mogą mieć np w nogach 100.. 150.. albo i więcej i właśnie kończyć bez napinki, bo co na wałach mają niby ugrać? Pomijam już tak prozaiczne sprawy jak zabawianie kogoś, żeby nie usnął na rowerze, bo ma akurat drobny kryzys. Wyjdziesz na barana i tyle. Jak jedziemy WTR w stronę Niepołomic i dalej to nieraz się wyprzedza kolarzy jadących parami. nieraz trzeba ich przepraszać bo jak wieje to nie usłyszą. Słabiaki? No cóż wyprzedza sie ich mając na liczniku 27-30. Za chwilę jak przestaną się lenić to trzeba uważać, żeby cie z wału nie zwiało jak wyprzedzają. I co mamy wszyscy płakać, że i my i oni jedziemy sobie obok siebie i rozmawiamy, zamiast w ciszy jechać tym koszmarnym wałem przez kilkadziesiąt km? "Trasa" do Tyńca to trasa spacerowa. Zabiera sie tam ludzi, żeby sprawdzili, czy lubią jeździć jak również dzieci. Jeżdżą tam zakochane parki, żeby zrobić coś ambitniejszego niż iść na piwo. Tak samo jest to trasa komunikacyjna gdzie nie robi się średnich a jedze tak żeby sie jajka nie potłukły sakwie. Wiec przestań robić siarę. No a poza tym to jest wątek o tym co zrobiłeś, a nie o tym co cię wkurzyło. JA np nasmarowałem młodemu łańcuch I jeszcze musze pojechać na rower a misie atakują bo i popgoda jakaś taka mocno dołująca.
  22. 55km po |Krakowie ? Chłopie ktoś Ci powiedział, że to nie est forum dla fanów BDSM? Ja wiem ze rower to forma masochizmu, ale po co do tego dokładać coś tak koszmarnego. W mieście chcesz te średnie walić? Pomijam, że jak już musi być KRK to pojedz na wały po 19-20 Robią się przejezdne. Ale już chyba Ci pisałem że ddrki to nie miejsce do treningu rowerowego. To ciągi komunikacyjno spacerowe... Robie po 50km po KRK praktycznie nie dotykając asfaltu. Ok ostatnie 10km to wał i ddr ale jak bym chciał to jeszcze z 5 z tego da się poechac "trenowo" Zapewniam Cię że jest się na czym sterać szczególnie po deszczu. Jak jest sucho można cisnąć. Po KRK możesz zrobić te 40-50 km bez ruchu niemal. Po co się frustrować na ddrkach ze światłami? Dzisiaj zrobiliśmy 50km. Owszem zahaczyliśmy o Zabierzów ale nadal bardzo miła trasa.
  23. @MaxCava bo musi się przekonać sam do tego, że jego zakup jest najfajniejszy na świecie. Być może wie, że wtopił, że coś jest nie tak jak by chciał ale... Mam fajny rower bo tak powiedział pan w sklepie. I on się tak przekonuje, że dobrze wybrał. Wiesz jak przykrym widokiem są oczy osoby która kupiła nawet fajny rowr ale nie spełniający jej oczekiwań? Albo inaczej osoby, która sobie uświadomiła, że na tym rowerze można dużo, ale nie wszystko a miał być uniwersalny? To jak z tym androidem. Masz apple i nie działa CI coś co działa na androidzie. Musisz się przekonać ze jednak dobrze wybrałeś. Większość ludzi robi to przez udowodnienie innym, że wybrali źle.
  24. No i wczoraj dolało. Prognozy jak zwykle można wsadzić do kosza. Miało być albo ładnie z niewielkimi opadami kondensacyjnymi... Albo lać, ale ledwie 1mm.3h.... Albo miało nie lać a być co najwyżej mgliście.... Jak się zbieraliśmy była taka mokra mgła... 10km dalej zaczęło kropić.... kolejne kilka i już równiutko lało prysznicem. Wszytsko okraszone ukropem i zaduchem Szybki rzut oka na mapy sat. potwierdzające, że ma lać i już i odwróciliśmy rowery w kierunku domu. Marne 80 km i jakieś 600m przewyższenia więc w zasadzie ledwie połowa z planu. Dzisiaj mając wizję załamania pogody szybki wypad na płaskie 100km. Wyszło jak zwykle słabo, bo wczorajsza jazda nas wyjątkowo parszywie wymęczyła. Kuriozalnie pogoda wytrzymała nawet słońce wychodziło. Wiatr nie taki jak miał wiać.. Głównie z boku a od 50km już w pysk. Spotkanych rowerzystów można było liczyć na palcach 98km 4h brutto 4:30 przewyższenia zawrotne 200m Jak na to jak nam się nie chciało dzisiaj jechać... i jak nam się źle jechało to w sumie nieźle.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...