
marcinusz
Użytkownik-
Liczba zawartości
2 954 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
6
Typ zawartości
Profile
Forum
Galeria
Blogi
Kalendarz
Collections
Zawartość dodana przez marcinusz
-
Wiem. Właśnie z perspektywy doświadczenia i wiedzy napisałem, co myślę. Peaki pękają, bo są kiepsko wykonane. Ja rozumiem, jak rowerzysta waży 120 kilo i więcej i ma długą sztycę. Pod 80 kg dobra rama nie ma prawa pęknąć, jeśli ma sztycę o dobrym wymiarze. Tak. Tylko z najlepszych ram pęknie jedna na 50, a peak jeden na 10. Według tego co piszesz, moja rama powinna dawno zdechnąć a zbliża się do 23 tysięcy. Mnóstwo peaków nie dożywa 10 tysi. Oczywiście można rzeźbić puszkami po piwie i brać pół rozmiaru większą ramę. Zawsze to trochę przedłuży żywot ramy. Dobra rama - jak mój egzemplarz - obchodzi się bez takiego kombinowania. Między sztycę i ramę nie wepchniesz kartki papieru. To ile % rowerów ma sztyce 40cm nie ma żadnego znaczenia. W L/XLce to normalna długość sztycy. A skoro jest normalna, to rower powinien wytrzymywać. Jak masz krótkie nogi, to 40 cm sztyca będzie zbędna. Ja mam długie i jeździłem na 41cm. Twoje idiotyczne pytania o ilość rowerów brednie o wartościach projektowych sztycy mają tylko odwrócić uwagę od tego, że piszesz głupoty.
-
W dużych rozmiarch - prawie każdy. Kolejny raz swoje widzimisię podnosisz do rangi jakichś ukutych zasad. 81kg kolegi to normalna waga. Jeśli rama nie potrafi utrzymać takiej wagi na sztycy wystającej o 30 cm, to jest źle zaprojektowana lub źle wykonana. Nie ma co tu teorii snuć. Jedno, co użytkownik może skaszanić, to przesadnie wysunąć siodło do tyłu na prętach. Piszę o tym, bo niektórzy potrafią kosmicznie siodło ustawić. Ważne jest to, czy podsiodłówka obciążana jest wzdłuż osi czy ciężar ciała nie jest przesadnie przesunięty za oś. Przez kilka sezonów używałem sztycy Thomsona 41cm. To znaczy dalej używam, ale obecnie nie mam jej wyciągniętej na maxa. Wcześniej jakieś 18 tysięcy zrobiłem z wyciągniętą na maksa, ważąc wtedy 88-93kg. Nic się nie stało. Rama dalej jeździ z przebiegiem zbliżającym się do 23 tysięcy. Po prostu rama jest dobrze wykonana (XTC'09) i Thomson wchodzi w nią idealnie spasowany - przed dokręceniem nie ma luzu. Tak spasowane elementy mogą wiele, bo nie są bez sensu obciążone. W Peaku jest spory luz po wsunięciu sztycy i już samo dokręcenie zacisku powoduje duże naprężenia. Nie dziwne, że potem wystarczy średniej wagi osoba i kilka tysięcy kilometrów.
-
[650b] Pokaż swojego 650b i napisz o nim dwa zdania
marcinusz odpowiedział durnykot → na temat → 27,5" 650B
Pany, kończyć offtopa. To jest galeria. Ostatnio wszędzie przepychanki... Chyba zima za wcześnie przyszła (nawet jeśli daje teraz wytchnienie). c1ach, rower godny lepszej fotki - tak kadru, jak i sprzętu focącego. -
[wycieczka] Jura - Szlakiem Orlich Gniazd i innymi
marcinusz odpowiedział szy → na temat → Relacje z wypraw
Nie znałem tego wynalazku. Zgłębiłem temat. Szlak Kulinarny "Śląskie Smaki" to taki ciekawy wynalazek, który ani nie jest szlakiem (nie ma wyznaczonej trasy), ani nie zawsze znajduje się na Śląsku Nazwa podwójnie myląca. Jak sami twórcy w filmiku twierdzą ma promować kuchnię regionalną w województwie śląskim. Rzeczywiście większość restauracji znajduje się na Śląsku. Po kilka na Jurze i Podbeskidziu. Więc nie Twoja wina, że tak głupio nazwano program promocji gastronomii województwa śląskiego. Ale też nie dziw mi się, że się krzywię na szukanie śląskich smaków w Złotym Potoku czy Sygontce, bo tam ani Śląsk ani śląska kuchnia. Co do szlaków, (to w tej kwestii mnie boli) to rozumiem obecne trendy. Tylko uważam, że do takiej turystyki potrzebne są trasy przelotowe, które łączą jakieś dwa ważne punkty. Mogłoby coś takiego lecieć przez Jurę. Już jest Szlak Orlich Gniazd w wersji pieszej i rowerowej. Można by zrobić rowerową autostradę przez Jurę, nie poświęcając zbyt wiele z obecnej sieci szlaków. Wypada pomyśleć, co chce się osiągnąć i jak to zrobić, aby było z sensem. Tymczasem kilka gmin zaczyna asfaltować trochę na oślep. Zrobili pętle, którą nigdzie nie da się dojechać, ale trudno ominąć, gdy nie chce się asfaltu. Wygodny łącznik, gdy jeżdżę tam szosą, ale utrata szlaków mtb jest nieproporcjonalnie duża. Od uroczystego ogłaszania pomysłów do ich realizacji jest jednak pewna droga... -
[wycieczka] Jura - Szlakiem Orlich Gniazd i innymi
marcinusz odpowiedział szy → na temat → Relacje z wypraw
Zawsze mnie cieszy promowanie Jury, bo to moje rodzinne strony. Kilka spraw muszę jednak skomentować. Nie ma czegoś takiego jak "śląska część Jury". Wyżyna Krakowsko-Częstochowska graniczy z Wyżyną Śląską. Jest co najwyżej część Jury leżąca w województwie śląskim i część położona w woj. małopolskim lub po prostu północna część Jury. Wobec tego coś wewnętrznie we mnie zgrzyta, gdy czytam, że na Jurze poszukiwałeś śląskich smaków... Ani geograficznie, ani historycznie to się nie spina. Mam też trochę inne zdanie na temat nowych szlaków rowerowych. Ty wpadasz w zachwyt a ja mam mieszane uczucia. Fakt, że ułatwiają przemieszczanie się po Jurze i dla wielu osób są świetnym i oczekiwanym udogodnieniem. Ja jednak czuje się mtbowcem i boli mnie, gdy jadę czerwonym szlakiem pieszym między Ostrężnikiem i Trzebniowem po idealnie gładkim asfalcie. Jest to fragment czerwonego pieszego Szlaku Orlich Gniazd. Wylanie go asfaltem jest nieporozumieniem i pewnie tak samo uważają turyści piesi. Takie szlaki powinny powstawać, ale według jakiejś koncepcji a teraz wygląda to tak, jakby chcieli wylać tam asfalt na wszystkie okoliczne szlaki. Pojawił się obszar, na którym trudno ominąć asfalt. Powinny być alternatywy. Pocieszeniem jest to, że fajnie się tam jeździ szosą, z czego korzystam. Mam nadzieję, że asfalt nie zestarzeje się za szybko i nie skończy się tak, że ani szosą, ani mtb nie będzie tam można przyjemnie przejechać. Dobrze natomiast oceniam Gościniec Mirowski. Tam wylano asfaltem szlak i tak był trudno przejezdny, więc nie ma czego żałować. Jest autostrada rowerowa Żarki - Mirów, czyli można sprawnie przejechać z punktu A do punktu B i nie zostały wyssane wszystkie okoliczne szlaki terenowe jak w przypadku pętli Ostrężnik-Trzebniów-Przewodziszowice. Po trzecie, pstrąg. Ależ mi zrobiłeś ochotę na pstrąga!!! -
[Zdjęcia] Codziennie Jedno Zdjęcie
marcinusz odpowiedział klon → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Na Jurze było sucho i przyjemnie. -
Zatem ubogać nas swoim doświadczeniem. Napisz coś od siebie jako praktyk. Szczególnie w kwestiach tu poruszanych. Napisz gdzie fatem jeździ Ci się dobrze, a gdzie się nie sprawdza. Czy uważasz, że semifaty zepchną faty do głębokiej niszy?
-
Nie rozumiesz? Trudno. Powodzenia na wyścigu.
-
Moja sugestia jest aż nader klarowna a Twój brak zaprzeczenia pozwala przyjąć, że jest też trafna.
-
Ale byłbyś w niej klasyfikowany, gdyby ją utworzono?
-
Jakiego jadu? Przecież dobrze Ci życzę. Pomyliłem się co do klasyfikacji, którą można by Cię objąć?
-
Życzę wygranej w klasyfikacji marketingowców szepczących.
-
Nie porównuję roweru do dopalaczy, tylko zwalczam Twój pogląd, że jak czegoś nie używałem, to nie mogę krytykować a krytyka jest hipokryzją. Myślałem, że zrozumiesz po moim dość dosadnym przykładzie. Ja jestem bardzo wyluzowany. To Ty zarzucasz mi hipokryzję, że piszę w złym dziale oraz że się zawziąłem na tłuściochy. Każdy Twój argument jest w istocie atakiem personalnym na mnie. To zagęszcza atmosferę. Załóż temat "tylko ochy i achy o tłuściochach" a obiecuję, że nie odezwę się tam ani słowem. Jednak umiesz w miarę po polsku. Jeszcze trochę więcej kropek zamiast przecinków i będziesz mógł pracować w korekcie przeciętnego polskiego portalu internetowego.
-
Krytykuję też narkotyki, dopalacze i (uwaga, z grubej rury, +18) pedofilię, których również nigdy nie próbowałem. Czy to też Twoim zdaniem jest hipokryzja? Znasz w ogóle znaczenie słowa hipokryzja? Może czas zajrzeć do słownika i sobie odświeżyć? Nikomu takiego prawa nie odmawiam. PS. Wielkie litery, przecinki i krokpki masz też na angielskiej klawiaturze. Wystarczy się bardziej postarać. Bez przesady normalny rower zawsze będzie lżejszy od fata, niezależnie czy to będzie rower pełnosztywny, HT czy full. Mój full 140mm waży 13,2kg. Myślę że ma lepsze właściwości jezdne (ogólnie - w różnych warunkach) niż dowolny fat w tej kategorii wagowej. Tak jak pisze fawlty, fat to rower mocno wyspecjalizowany. PS. Wszyscy fani fatów są na bakier z interpunkcją?
-
Ale ja nie dyskutuję "po co to komu?" Próbuję merytorycznie dyskutować o tłuściochach, ale Tobie to ewidentnie nie w smak. Wolisz wypowiedzi "grube rządzi", które nie są w ogóle merytoryczne, ale robią pozytywną otoczkę wokół fatów, co ma sprzyjać sprzedaży a nie informacji potencjalnego klienta. Sugerowanie mi, że jestem nie na poziomie, tylko dlatego, że nie chcę włączyć się do chóru piejących z zachwytu jest nie na miejscu. To forum powstało dla wymiany poglądów "zwykłych" rowerzystów, a nie do prowadzenia kampanii marketingowych producentów. PS. Jesteś bardzo światowy, wspominasz o zagranicy. A ja proszę Cię o pisanie z wykorzystaniem polskich znaków i z prawidłową interpunkcją. mmadziulka, przypomniałaś istotną kwestię z wyścigu. Faty reklamowało się jako poskramiacze śniegu, a potem ratrakowano trasę wyścigu, żeby dało się jechać. W mojej ocenie to poważny zgrzyt.
-
Ale ja nie dyskutuję o gustach tylko o obiektywnie stwierdzalnych właściwościach jezdnych różnych rodzajów rowerów. Pisząc, że nic nie zastąpi komfortu fata, chcesz przez to powiedzieć, że full daje mniej komfortu niż fat?
-
Nie wiem czemu nie zgadzasz się ze mną, skoro ja nie mam swojego zdania na właściwości jezdne, bo sam nie jeździłem. Zrelacjonowałem tylko czyjąś opinię a była ona taka, że po śniegu i tak się nie podjedzie więcej niż na zwykłym rowerze. Trasa fatbike race, mimo że w górach, była względnie płaska, a i tak na wielu zdjęciach było widać jak ludzie pchają te tłuściochy. Wyścig miał pokazać super możliwości tych rowerów a w moich oczach pokazał właśnie, że super możliwości brak. Co do jazdy po błocie, to nie do końca Ci wierzę, że jest różowo. Błoto ma różne oblicza, ale typowa opona na błoto jest raczej węższa i ma głęboki, mocno penetrujący bieżnik czyli jest przeciwnością opony do fata. Oczywiście nie twierdzę, że to rowery, które są do niczego i nie można czerpać radości z ich posiadania i jazdy nimi. Sam chętnie przejechałbym się takim. Nie podejrzewam jednak, żeby zaskarbił sobie moje uznanie. Nie ma szans, aby tłuścioch przebił właściwościami jezdnymi ścieżkowca z pełnym zawieszeniem. Nadmiar gumy tłuściocha na pewno nie ułatwia jazdy i skręcania przy dużej prędkości. Natomiast zawieszenie pozwala uzyskać pożądaną trakcję i nie lokować przesadnie dużej masy na kołach. Zawieszenie można przy tym kontrolować - tłumienie czego-dusza-zapragnie. Zawieszenie pozwala bezpieczniej jechać z dużą prędkością. Obecnie można też przebierać w rozmiarach opon - 2.2-2.3-2.4-2.5-2.6-2.8. Każdy znajdzie złoty środek między różnymi cechami opon większych i mniejszych. Do czego dochodzą różne wielkości kół. W mojej ocenie miejsce na faty po wejściu semi-fatów i dużej ilości fulli na oponach średnio-tłustych mocno się skurczyło. Jest to jednak dość specjalistyczny sprzęt a więc sprzęt nadający się dla niewielu, niszowy. Myślałem, że szeroko rozumiana branża da sobie spokój z promocją fatów po wejściu semi-fatów.
-
Czytałem relacje z poprzedniego fatbike race. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że większość uczestników to przedstawiciele producentów, sprzedawcy, redaktorzy i blogerzy usiłujący promować ten typ roweru. Pewnym zawodem co do możliwości fabike'ów była informacja, że po śniegu nie podjeżdża jakoś wyraźnie więcej niż zwykłe mtb. W ogóle w dobie semi-fatów, jest jeszcze jakieś istotne zainteresowanie fatami? Zwłaszcza w Polsce?
-
[650b] Pokaż swojego 650b i napisz o nim dwa zdania
marcinusz odpowiedział durnykot → na temat → 27,5" 650B
Oczywiście chodzi o Aurona Do myk-myka zaczynam się powoli przekonywać. Wstawiłem stara sztycę i czasem opuszczam na zjazd. Muszę się jeszcze przekonać, że na rynku jest coś innego niż tylko awaryjny i drogi złom. Póki co budżet na ulepszenia ogoliłem a jak opchnę stare graty, to jeszcze edge 520 czeka w kolejce do zakupu. Za myk-mykiem będę się rozglądał najwcześniej w połowie przyszłego roku. -
[650b] Pokaż swojego 650b i napisz o nim dwa zdania
marcinusz odpowiedział durnykot → na temat → 27,5" 650B
Wiosną twierdziłem, że mój trance doszedł do konfiguracji z grubsza finalnej. Pomyliłem się... -
Jak się na mnie obraziłeś, to po co mnie wywołujesz do odpowiedzi? Jak się nie obraziłeś, to wróć się do mojej poprzedniej wypowiedzi. Pisałem już, że nie traktuję nawigacji po śladzie jako pełnoprawnego narzędzia i nie oczekuję, ze sprawdzi się poza wycieczkami szosowymi, więc po co mi zadajesz takie pytania? Czego nie zrozumiałeś? Jedyną funkcją na którą ostrzę zęby a jest związana z jazdą po śladzie, to prezentacja profilu wysokości oraz mojego miejsca na nim (ma to garmin, nie wiem czy rox). Funkcja idealna na maratony. Zawsze staram się zapamiętać, gdzie zaczynają się i ile w pionie mają 2-3 najważniejsze podjazdy na trasie. Pomaga mi to dobrze rozkładać siły. GPS pozwoli mieć pod ręką pełną informację.
-
Uważam poziom merytoryczny Twoich wypowiedzi w tym wątku za przedszkolny. Poza tym wykorzystałeś pierwszą lepszą okazję, by strzelić focha a nie dyskutować merytorycznie (w sumie wygodnie, nie musisz się bronić najgłupszego argumentu, jakiego użyłeś w tej rozmowie). Aż się zastanawiam się czy jest opcja ignorowania użytkownika, bo kusi żeby ją na Tobie wypróbować. Rozmawianie z Tobą jest kontrproduktywne. Dla odmiany Cona78 rzucił kilka krótkich wypowiedzi, z których idzie się czegoś dowiedzieć.
-
Ciesze się. Nie będziesz mnie ostrzeliwał irracjonalnymi "argumentami", które potem wypada zbijać.
-
Chore - z tym się nikt nie sprzecza. Masz jakiś mocniejszy argument, niż to, że Cię nie stać? Z perspektywy Europy Zachodniej ten argument jest słaby, a nie dla Polaków projektuje się te zabawki. Mimo wszystko wiele osób jest w stanie sobie na to pozwolić i nie każdego taka cena bardzo boli. Do jazdy turystycznej wystarczy rower trekingowy lub XC HT na alivio a jednak ludzie wolą porządnego fulla na XT. Ty oczywiście wiesz najlepiej co komu jest potrzebne. Ręce opadają. Nie czaruj. Jak jest skręt w lewo na zbiegu pięciu ścieżek w lesie, to żadna nawigacja nie pomoże. Jedziesz w ciemno a potem okazuje się czy dobrze wybrałeś. Dlatego nie oczekuję cudów od żadnej nawigacji. Nawigacja po śladzie w moim przypadku ma tylko pomóc się nie zgubić i pozwolić rzadziej sięgać do kieszeni po telefon z dokładną mapą i większym ekranem. Na pewno nie ma co liczyć na cuda w terenie. Liczę, że ma trasach szosowych może się to sprawdzić. Oczywiście najmądrzejszy Arni nie wpadł na to, że Locus nie jest tajnym narzędziem znanym tylko jemu. Mam, korzystam od dwóch lat. Wcześniej kilka lat miałem Trekbuddy. Wiem ile może dobra nawigacja. Wiem, że na małym ekraniku żadna nawigacja rowerowa nie będzie tak funkcjonalna. Wiem też, że jazda z dużym ekranem na kierownicy nie jest dla mnie. Nawigację ogarniam Locusem w telefonie w kieszeni i mapą papierową i rowerowy gps tego nie zmieni. Komputerek rowerowy może co najwyżej uzupełnić mój sposób nawigowania - jazdą po śladzie bez mapy (w celu rzadszego sięgania do kieszeni po telefon). Odkąd sobie to uświadomiłem, nie czuję się oszukany kiepską nawigacją w komputerkach rowerowych, bo wiem, że one z zasady nie mogą być dobre. Nawet na 3" ekranie fullHD bez ramki nic nie odczytam jadąc w terenie. Aaaa, jeszcze Cię oświecę, że altimetru też używam w nawigacji - jest przydatny w turystyce. Sorry, ale jesteś głupi czy udajesz??? Po to mam licznik, żeby sobie patrzeć na różne cyferki w trakcie jazdy. A Ty porównujesz urządzenie z włączonym ekranem ergonomicznie przystosowane do wożenia i obsługiwania na kierownicy z telefonem logującym w kieszeni z wyłączonym ekranem. No to pozostaje spytać: jesteś głupi czy udajesz? Przecież takie porównanie jest kompletnie bez sensu. Kolega robił test na kierownicy z włączonym ekranem? Ale licznik nie ma być wszechstronny. Ma być wyspecjalizowany do roweru. Ma mieć odpowiednie rozmiary. Ma działać na mrozie i w deszczu. Ma działać cały dzień z włączonym ekranem bez potrzeby używania powerbanku. Ma mieć altimetr baryczny. Ma być obsługiwany w rękawiczkach. Czujniki ANT+ to nie jest rocket science, ale ma je niewiele telefonów, a ja nie będę wybierał telefonu pod tym kątem. Jest więc wiele rzeczy, których smartfony nie potrafią. Też mnie boli, że te komputerki rowerowe zdają się być 10 lat do tyłu. Ale jak dłużej o tym myślę, to nie jest to bez przyczyny. Rynek telefonów jest ogromny - potencjalnym klientem jest każdy. Wiele osób ma dwa telefony. Rynek gpsów rowerowych jest przy tym mikroskopijny. Nie ma efektu skali. Producenci żeby zarobili, oszczędzają na ekranach czy przedpotopowej, powolnej elektronice. No i telefon to narzędzie a gps rowerowy to produkt zasadniczo dla hobbystów, więc da się pompować cenę i tak się dzieje. Myślę też, że Garmin celowo nie robi od razu urządzenia bardzo dobrego, bo nie miałby czego ulepszać. Wystarczy spojrzeć na zegarki dla biegaczy/triatlonistów. One są projektowane na znacznie wyższym poziomie. A ceny? Tam to jest dopiero szaleństwo, bo biegacza można oskubać tylko na butach koszulce i zegarku, więc nie ma litości
-
Bzdurne jest takie pisanie. Jak chcesz czujniki, to bierzesz 11.0. Siódemka jest do zastosowań turystycznych, w których kadencja, puls czy moc są zbędne, za to fajną zabawką jest altimetr i możliwość nagrywania i prowadzenia po śladzie. Dobrze wyceniony oznacza, że na tle konkurencji dużo oferuje za swoją cenę. To że ceny tych zabawek są napompowane to fakt, ale to dotyczy całego sprzętu hobbystycznego. Jasne, że można nagrać telefonem, ale nie każdemu to odpowiada, żeby dane oglądać po jeździe na komputerze. Nie każdemu też odpowiada przeżeranie baterii telefonu na nagrywanie.