Skocz do zawartości

zekker

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    7 999
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    86

Zawartość dodana przez zekker

  1. http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=wdu19911010444 http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU19911010444/U/D19910444Lj.pdf Art 30. 1. Ten punkt jest w najnowszym ujednoliconym tekście, jak i w pierwotnej wersji z 1991. Dla mnie to jest jednoznaczne, że pies musi być na smyczy trzymanej przez opiekuna.
  2. Jest zakaz spuszczania ze smyczy, ewentualnie miejscowe zakazy wstępu do rezerwatów ścisłych.
  3. Bo będę was męczył Kotliną Kłodzką do kolejnych wakacji Tym razem widok na zachodnią część Kotliny. Opis skromny, bo mimo tylu wyjazdów w tamte okolice jeszcze nie znam dobrze gdzie i co zwłaszcza, że w tą stronę praktycznie pierwszy raz miałem okazję popatrzeć. Zdjęcie zrobione z budowanych tras Glacensis, na odcinku Przełęcz Łaszczowa - Przełęcz Kłodzka. Na samej prawej krawędzi załapała się Mała Sowa, gdzieś w lewo od niej Wzgórza Włodzickie i góry Włbrzyskie i Kamienne. Od lewej Stołowe z charakterystyczną sylwetką Szczelińca. Na środku majaczą Karkonosze (ponad 70km w linii prostej), a przed nimi mogły się załapać czeskie Teplickie Skały. Na zdjęciu nie załapały się: -z prawej Góry Sowie z Wielką Sową i Srebrną Górą (widoczna twierdza) -z lewej Kłodzko i za nim Góry Bystrzyckie i Orlickie Póki krzaki nie odrosną widoki na Kotlinę są Więcej o trasach postaram się skrobnąć tutaj: https://www.forumrowerowe.org/topic/224702-singieltrak-singletrack-glacensis/
  4. Z totalną bym nie przesadzał, bo to by mi się bardziej kojarzyło wręcz ze strachem. Mnie wchodzenie na ślepo w zakręty nie podnieca, wyrosłem z manii prędkości za wszelką cenę. Wolę się napompować stromym trudnym zjazdem, rozpędzić się mogę jak widzę co mam przed sobą. W okolicy mam do wyboru tyle ścieżek, że nie ma problemu z odpuszczeniem na 50m, bo zaraz będę mógł dać w palnik na kolejnych kilkuset. A po mieście, to chcę sprawnie przejechać z A do B i przede wszystkim w jednym kawałku. Jest to ostatnie miejsce do szukania adrenaliny. Ja w mieście, więc dużo więcej mam takich przypadków ale nawet pomijając smycz, to pies może pobiec do właściciela (przywołany lub nie) prosto pod koła. Dla mnie te kilkadziesiąt metrów wolnej jazdy nie robi różnicy. Nie zakładam że da się przewidzieć wszystko ale można minimalizować ryzyko poważnych skutków zderzenia. Dzieci i zwierzęta traktuję z dużym zapasem niepewności, jadę tak, żebym zdążył wyhamować, bywa że jest to 5km/h. Sytuację kolizyjną miałem nie jedną ale nie pamiętam już kiedy ostatni raz jakoś szczególnie podniosłoby mi się ciśnienie i jeszcze mieć pretensje do całego świata. Powiedziałbym, że ta akcja z jeleniem wręcz modelowa i w zasadzie sedno tego o czym piszę (w kontekście interakcji z innymi na drogach). Prawidłowo założyłeś, że nie jesteś pewny reakcji zwierzęcia, prawidłowo zwolniłeś. Jak poleciał to pewnie nawet już stałeś lub na tyle wolno jechałeś, że stanąłbyś w moment. Nawet jakby zaatakował, to pewnie skończyłoby się na naprawie karoserii, może wymianie szyby, a nie totalną masakrą.
  5. Gdzie to? Przypomina Zatokę Gdańską ale nie kojarzę tego miejsca. Bo jak wspominki, to wspominki Widok na Karkonosze z Gór Orlickich.
  6. Czyja większa głupota, twojej bardzo szybkiej jazdy, czy innej osoby na drodze? Nie traktuj tego jako ataku czy ganienia ale temat do przemyślenia. Dla mnie oczywiste jest, że im większa prędkość tym większe ryzyko. Wiem też jak łatwo włącza się tryb nieśmiertelności: "na pewno za zakrętem jest pusto", "w razie co hamulce dadzą radę", "zmieszczę się" i wiele innych "będzie ok", tyle że to wszystko można wrzucić do wora "... prawda", co wiele opisów wypadków potwierdza. Będę nudny: nie masz pewności na drodze - zwolnij, będziesz miał więcej czasu na przemyślenie i reakcję, a ewentualne skutki będą mniejsze. To jest naprawdę proste i skuteczne, jedyny problem to przełamać się, żeby nie było problemu z odpuszczeniem. Te kilka chwil przyjemnej szybkiej jazdy chyba nie są warte operacji i miesięcy rehabilitacji? Z drugiej strony, zwłaszcza w górach, spod koła może polecieć kamień, po co narażać innych? W kwestii psów, to znowu podstawą wypadków jest założenie, że pies nie wbiegnie pod koło, że lata bez smyczy. Lepiej założyć na początku odwrotnie. Jak widzę psa i człowieka, to zakładam, że między nimi jest linka, zwalniam i obserwuję, żeby upewnić się, że jest inaczej (co ma w ręce, jak ma tą rękę ułożoną, czy widać zaczep smyczy itp.). Psa też trzeba obserwować i zrozumieć co robi. Jak węszy zawzięcie, to prawdopodobnie nawet nas nie dostrzega, pójdzie tam gdzie go nos poprowadzi. Jak doganiamy psa od tyłu, to często nie zdaje sobie sprawy, że za nim jesteśmy, warto chociażby strzelić klamkami. Nie raz bywało, że mijany pies był zaskoczony moją obecnością. Nawet jeżeli pies wie o naszej obecności, nie jest zajęty czymś innym, to potrafi wejść w drogę. Zaskoczony, wystraszony, może zrobić cokolwiek, od ucieczki, przez wbiegniecie pod koło, po atak. Właścicielowi też trzeba dać szansę zauważenia i czas na reakcję. To wcale nie jest takie oczywiste, że nas słychać doskonale i od razu wiadomo z jakiego kierunku. Przede wszystkim z jakiej odległości będzie nas słychać 20, 30, 50 metrów? Nawet zakładając 50m, to przy 60km/h daje to tylko 3s na zauważenie i reakcję - cholernie mało zwłaszcza w kontekście z psem. Na słuch musisz najpierw wyłowić dźwięk z tła, potem się zorientować co w zasadzie słyszysz, zorientować się skąd rower jedzie i w jakim kierunku, a potem jeszcze właściwie zareagować. Jak jeszcze jest zajęty czymś (rozmową, gapieniem się w telefon), to reakcja jest jeszcze wolniejsza. Jeżeli mam się nie rozbić, to liczę na siebie.
  7. Skup się, bo opisujesz sytuację na drodze, a nie co siedzi w głowie i powoduje stres, a to jest istotą problemu. Tak trzeba wytłumaczyć, bo ja tutaj problemu nie widzę. Warunki na drodze są jakie są, trzeba się do nich dostosować. Nie mam problemu z poczekaniem na wolne miejsce, innych można ostrzec dzwonkiem, powiedzieć przepraszam, czy w ostateczności krzyknąć. Tu wychodzi właśnie to co krytykowałeś u tego kierowcy z zyskiem 20s. To jest ta sama postawa i zachowanie "won z drogi, bo mi zawadza". Miasto ma to do siebie, że są w nim inni uczestnicy ruchu, mniej lub bardziej ogarnięci ale zawsze są. Nie można zamykać się na własne potrzeby, bo to właśnie prowadzi do potęgowania negatywnych odczuć. Oczywiście, że wybicie z rytmu irytuje ale dlaczego mam sobie robić wygodnie kosztem innych? Na innych mogę nie mieć wpływu ale swoje zachowania mogę bardzo mocno kontrolować i dzięki nim kompensować te niedogodności.
  8. Mam 3 raz napisać to samo? Spróbuję. Dlaczego ten pieszy/biegacz na ddr denerwuje? Co jest istotą tego zdenerwowania?
  9. Ta konfrontacja Twoich słów pokazuje podejście, czy wręcz hipokryzję. Wkurzasz się, że ktoś na jezdni się przeciskał i zyskał marne 20s, a za chwilę to pieszy jest zawadą, bo nie można swobodnie cisnąć ddr 40. Dla mnie to typowa postawa "bo mi się należy", "bo to moja droga", "bo inni mi przeszkadzają", raz w wykonaniu kierowcy, drugi raz w wykonaniu rowerzysty. To trzeba było we wstępie to napisać (zamiast tego tekstu o świadomej jeździe), choć lepiej pociągnąć temat w stronę pozytywną, czyli co zrobić, żeby się na rowerze nie wkurzać, przekierować energię złości w zrozumienie jej przyczyn i eliminację ich.
  10. W Nadarzycach jest poligon lotniczy, tam raczej z samolotów strzelają. W czasie ćwiczeń radzę omijać jeziorka przylegające do poligonu, miałem okazję obserwować na radarze gdzie i jak daleko szły odłamki. Według osmapy to w Miechówek na pewno poszło, w Rozlewiska Nadarzyckie też coś mogło się trafić, choć głowy nie dam. A co tu nie wierzyć, połowa września, to już jesień w pełni. Dzisiaj rano jadąc do roboty widziałem grupę drzew na łące, która 1/3 do 1/2 liści już zrzuciła.
  11. A mnie wkurza celebrowanie i pielęgnacja wkurzania się, chwalenie się tym, popularyzowanie, czy wręcz zarabianie na tym (YT i s-ka). Rozumiem wyżalić się, wyrzucić ten nagromadzony stres z dnia ale na dłuższą metę taki temat nie ma sensu, z tego marudzenia nie ma niczego konstruktywnego, to tylko takie kółko poklepywania się po plecach jak to nam źle. Jęki na jakimś tam forum nie docierają tam gdzie powinny dotrzeć, nie czyta ich głupek za kierownicą, nie przejmie się takim tekstem głupek na rowerze, nie czyta tego zarządca drogi (ale można do niego napisać np. https://www.bialystok.pl/pl/wiadomosci/aktualnosci/stojaki-na-rowery-1.html) i nie postawi stojaków, nie zmieni synchronizacji świateł, nie wybuduje kolejnego odcinka ddr. Wkurzającym się proponuję zastanowić się głębiej gdzie leży przyczyna wkurzenia i stresu, czy to faktycznie wszystko na barkach zachowania otoczenia, czy jednak nasze podejście do niego ma tutaj istotne znaczenie. Doczytaj Art. 11. punkty 4. i 5. Skonfrontuj to z: Pomyśl co by się stało, jakbyś założył, że piesi/biegacze/rolkarze mogą być na ddr. W końcu co najgorszego może ci się przytrafić, to konieczność zwolnienia, to chyba nie koniec świata i zbrodnia na twoim jestestwie? Mi z takim podejściem jeździ się o wiele spokojniej, eliminuję w ten sposób przyczyny wkurzenia. Owszem nadal to irytuje jak nie można jechać swoim tempem, no ale nie jestem sam na drodze, żyję w mieście i zawszę kogoś spotkam. Nie wiem jak inni, więc mówię za siebie (góral, trekking, na szosach gościnnie). Przede wszystkim nie mam w zwyczaju inicjowania takich pozdrowień, choć zdarza mi się. Jeżeli ktoś podniesie rękę odpowiednio wcześnie, to odpowiem ale jeżeli robi to w ostatniej chwili, to po prostu nie zdążę. Zanim do mnie dotrze, co zrobił, to mija chwila, żeby podnieść rękę do niecodziennego gestu potrzeba jeszcze więcej czasu, więc bywa że tylko skinę głową i pewności nie mam, czy zostało to zauważone (ja wiem, ale ruch mógł być na tyle znikomy, że druga strona nie zauważyła). Mam też tak, że nie jestem pewny, czy dana osoba pozdrowiła (podniesienie palców bez odrywania ręko od kierownicy). Jak nie mam pewności, to nie odpowiadam.
  12. Szczeliniec od szczeliny, a nie strzelania. Bo wypada coś wrzucić, a nie tylko komentować Wzgórza Włodzickie, widok na wschód. Za pierwszą górką z lewej jest Nowa Ruda. Za ciemną górką bardziej na środku trzeba sobie wyobrazić masyw Śnieżnika. Z prawej Stołowe, a za nimi w tle Bystrzyckie i Orlickie.
  13. Bo czas spać Gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej, to małe płaskie to Szczeliniec
  14. Bo naprawa zajęła im 5 lat ale przynajmniej wygląda solidnie Marszewska Góra, dla ciekawskich tak było te 5 lat temu (tak dałem radę przejść z rowerem ale buta zdaje się, że zamoczyłem): https://lh3.googleusercontent.com/_oAwTYFMM4M0LOcPbXRUBIUgSoyoRJd662axkB7L-UccOw-QIz5-Gk0agi9MARHyejN3z2orBp8uLzu6vg=w1280-h960-no
  15. Bo kontynuując wątek Włodzicki Krajobraz Wzgórz Włodzickich jest nietypowy dla Kotliny Kłodzkiej, gdzie góry są porośnięte lasami. Tutaj dominują łąki, dla mnie bardzo nietypowe widoki dla tej okolicy.
  16. Bo przerwa na batona Zbocza Włodzickiej Góry, krzyż i ławeczka na szlaku niebieskim ( -> Ludwikowice Kłodzkie) i zielonym ( -> Nowa Ruda). W tle Góry Sowie, przed nimi prawdopodobnie Wzgórza Wyrębińskie, w dole na wprost Ludwikowice Kłodzkie.
  17. Nie usunął, tylko został raportowany za niezgodność z zasadami tematu. Ogarnijcie się chłopaki i wrzucajcie takie słabsze fotki do tematu obok https://www.forumrowerowe.org/topic/182057-zdjęcia-codziennie-jedno-zdjęcie Tutaj mają być te najlepsze i jedno z jednej wyprawy/wycieczki, a nie cała seria.
  18. To widzę, pytanie jest czy to jest na tyle duże odstępstwo, że lepiej wymienić klocki, czy jednak można tak jeździć i nie zrobić sobie kuku. Dodatkowo czy tarcza po zużyciu tych przyjmie jeszcze prawidłowe klocki.
  19. Trochę odkopię w tytułowej sprawie. Byłem na wyjeździe i przedni (m675) mi coś kiepsko zaczął chodzić. Po wyjęciu klocków (F03C) wydawały mi się zużyte, więc kupiłem nowe (E01S). Przy wkładaniu jakoś tak trzeba było je nie do końca wepchnąć. Hamują ok, nie ma problemu z postawieniem roweru na przednim kole. Teraz po powrocie zrobiłem mały przegląd i tarcza wygląda na wytartą głębiej niż powinna. Na oko ślady wytarcia przesunęły się o jakieś 2-3mm w stronę osi. Pytanie czy można tak zostawić, czy jednak lepiej zmienić na właściwe i uznać zakup za nietrafiony?
  20. Tak nie ma. A rowerki namalowane, no cóż jak zwykle nikomu już się nie chciało tego zdrapać. Jak masz wątpliwości, to kontaktuj się z zarządcą drogi i pytaj co miał na myśli. W Gdańsku już od ładnych kilku lat stosują takie lub podobne oznakowanie. Bo peryskop: Ktoś miał nawet ciekawy pomysł ale w praktyce okazał się totalnym niewypałem. Obecnie nie ma już barierek, jest trochę szerzej, więc lustra niepotrzebne.
  21. Bo widoki okupione krwią (komary):
  22. To nie jaszczurka, tylko Salamandra Plamista - płaz.
  23. Bo buszujący w truskawkach:
  24. Palcem po mapie i jeszcze makietę wstawia, że niby był w terenie Bo mnie zamroczyło na mecie (RJnO, czerwiec 2012, okolice Wielkiej Gwiazdy w Sopocie):
×
×
  • Dodaj nową pozycję...