Ujście Jangcy podczas majowego weekendu
w zasadzie właściwe ujście jest kilkanaście kilometrów dalej. Już tutaj nie widać drugiego brzegu, a nawet wyspy która jest po środku rzeki.
Podczas wycieczki przećwiczyłem przejazd przez tory które nie były prostopadłe do kierunku jazdy (ok. 40 stopni). Rower pojechał wzdłuż toru, a ja przeszedłem w fazę lotu, a potem przyziemienia, a raczej przyasfaltowania ;). Na szczęście/nieszczęście wylądowałem w kałuży błotnej, wiec trochę zamortyzowało, ale wyszedłem cały ubłocony. Nawiasem mówiąc błoto dobrze hamuje krwawienie ;). Dopiero po 5km kupiłem butelkę wody i trochę się obmyłem. Nauczka że w bidonie trzeba mieć czystą wodę, ja miałem wodę z cytryną .
To mój pierwszy upadek na nowym rowerze.