Skocz do zawartości

[wypadek] kolizja z autem + video


think69

Rekomendowane odpowiedzi

A ścieżka nie była przypadkiem jednokierunkowa?We Wrocławiu jest taka na Armii Krajowej pomiędzy Krakowską a Bardzką i już nie jednemu rowerzyście uratowałem życie.

 

Jeżdżę tamtędy często i pierwsze słyszę, że tam jest jednokierunkowa ścieżka. Czyli kierując się w stronę ul.krakowskiej jedziemy ścieżką po prawej stronie ulicy? W drugą stronę nie można? Nie zauważyłem tam żadnych oznaczeń oraz mało kto tego przestrzega ( o ile jest coś takiego jak jednokierunkowa ścieżka).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżę tamtędy często i pierwsze słyszę, że tam jest jednokierunkowa ścieżka. Czyli kierując się w stronę ul.krakowskiej jedziemy ścieżką po prawej stronie ulicy? W drugą stronę nie można? Nie zauważyłem tam żadnych oznaczeń oraz mało kto tego przestrzega ( o ile jest coś takiego jak jednokierunkowa ścieżka).

Wystarczy popatrzeć na oznakowanie.Ale po co?przecież jestem na ścieżce(możesz się kiedyś zdziwić):thumbsup:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy popatrzeć na oznakowanie.Ale po co?przecież jestem na ścieżce(możesz się kiedyś zdziwić):thumbsup:

 

Z moich obserwacji wynika że niestety co najmniej 90% rowerzystów zupełnie nie kojarzy, że drogi rowerowe mogą być jednokierunkowe.

U nas w Rzeszowie zdecydowana większość dróg rowerowych jest jednokierunkowa, często ich szerokość nie przekracza 1 metra, a ludzie jeżdżą w obu kierunkach.

Oprócz pędzących pod prąd rowerzystów, zupełnie nieświadomych że jadą nieprawidłowo, na DDR można też spotkać pieszych, mamę z wózkiem dziecięcym, smycz łączącą pieska z właściecielem (piesek na trawniku, a właściciel po drugiej stronie DDR), i wiele innych ciekawych przeszkód.

 

Ja traktuję drogi rowerowe jedynie jako trasy do spokojnego przejazdu z punktu A do punktu B, na treningi wyjeżdżam poza miasto, na mniej uczęszczane drogi.

Często natomiast spotykam się z sytuacjami, gdy młodzi ludzie widząc kogoś drodze rowerowej w kolarskim stroju konieczne chcą sie z tym kimś pościgać i pokazać, że potrafią szybciej jeździć. Wielu bikerów traktuje wyprzedzenie siebie jak wyzwanie na pojedynek ;-D Już dawno przestałem reagować na takie zdarzenia na drodze rowerowej, i puszczam delikwenta daleko do przodu, aby nie prowokować groźnych sytuacji. Czasami na DDR jest niebezpieczniej niż na jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałeś pierszeństwo! Ten zapis o tym mówi.

Nieustąpienie, przez kierującego pojazdem, pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe dla rowerzystów 350 zł mandatu i 6 pkt. karnych

+ brak sygnalizacji skrętu, spowodowanie wypadku, uszkodzenie ciała i kac moralny :].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak. Spowodowanie wypadku z uszkodzeniem ciała jest ścigane z urzędu.

Wróciłem właśnie z przesłuchania. Funkcjonariusze zobaczyli nagranie i stwierdzili to co oczywiste - bezapelacyjna wina kierowcy.

Czekam na przesłuchanie kierowcy i mam nadzieję, że przyzna się do winy, przynajmniej sprawa zostanie warunkowo umorzona.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy popatrzeć na oznakowanie.Ale po co?przecież jestem na ścieżce(możesz się kiedyś zdziwić):thumbsup:

 

Masz racje. Wiele osób tego nie przestrzega i nawet nie wie że coś takiego jest (przyznaje się sam).

 

Więc wracając do wypadku, co by było gdyby w podobnej sytuacji rowerzysta jechał ścieżką rowerową pod prąd, bo ta była by jednokierunkowa?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdanie obupólna wina. Pieszego która nie porusza się na przejściu, tylko idzie środkiem ulicy potrącić przecież nie możesz.

Mozesz. Nie ma prawa tam przebywac, nie mozesz sie go spodziewac, mozesz go nie zauwazyc bo akurat patrzyles w lusterko wsteczne.

 

Z tymi jednokierunkowymi DDR oznakowanymi namalowanymi rowerami w odpowiednim kierunku to ja bym uwazal. Namalowany rower to znak "P-23: rower". Znak ten oznacza drogę lub jej część (pas ruchu) przeznaczoną dla ruchu rowerów jednośladowych. Mogliby go zapewne mymalowac bokiem i nadal nie wskazywaloby to kierunku jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozesz. Nie ma prawa tam przebywac, nie mozesz sie go spodziewac, mozesz go nie zauwazyc bo akurat patrzyles w lusterko wsteczne.

 

I tu można polemizować, bo równie dobrze dla kierowcy można wtedy zarzucić niezachowanie odpowiedniej ostrożności. Wszystko zależy od danej sytuacji. Co nie zmienia faktu, że jak się widzi pieszego, to się gazu nie dodaje. :teehee:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Co więcej, jeśli udowodni się kierowcy że widział pieszego, (nawet jeśli ten przebywał na drodze, nie na przejściu), i nie zwolnił by go przepuścić, czyli de facto z premedytacją w niego wjechał, można oskarżyć go (kierowcę) o próbę zabójstwa.

W sumie to żeby coś takiego zrobić (wjechać w kogoś z premedytacją) trzeba być nieźle zrytym psycholem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam, patrzę... Przecież ten wypadek to ściema. Widać, że samochód hamuje i się zatrzymuje - raz. Kadr ucieka idealnie na KILKA SEKUND przed uderzeniem, nie w trakcie - dwa. Nie słychać żadnego uderzenia, poza prowizorką. Kolizją nie zajmuje się patrol, tylko komenda drogowa - trzy. Dlatego też na radiowóz czekamy zawsze nawet 3 godziny. Szpital zatrzymuje rowerzystę przeważnie na 3 dni z diagnozą wstrząśnienia mózgu. Rower nie wymaga żadnego holowania, jedynie technicy policyjni robią zdjęcia.

 

Poza tym na zdrowy rozsądek - gość jedzie na rowerze i nagle pojawia się samochód, który w niego wpada, akurat rowerzysta dziwnym zbiegiem okoliczności ma włączoną kamerę.

 

Gdyby to było prawdziwe zdarzenie, prokurator z pewnością obciążyłby rowerzystę za niezachowanie ostrożności - podczas jazdy nie wolno używać urządzeń.. bla, bla, wiemy o co chodzi.

 

Gdybym sugerował się przepisami już bym nie żył - dziennie po samym mieście robię ok 70km, mam za sobą jedną groźniejszą stłuczkę, walnął mnie samochód z naprzeciwka. Kierowca twierdzi, że pojawiłem się znienacka. Na prostej drodze, akurat gdy on postanowił przeciąć przeciwległy pas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby to było prawdziwe zdarzenie, prokurator z pewnością obciążyłby rowerzystę za niezachowanie ostrożności - podczas jazdy nie wolno używać urządzeń.. bla, bla, wiemy o co chodzi.

 

 

Co?! Nie możesz mieć włączonej kamery na kierownicy? Liczniki czy pulsometru też nie? Myślenie nie boli, przecież on nie jechał z kamerą w ręku.. A jeżeli kadr ucieka przed uderzeniem to co w tym dziwnego? Pewnie odbił przed uderzeniem (taki zdrowy odruch)

 

Rower nie wymaga żadnego holowania, jedynie technicy policyjni robią zdjęcia.

 

A co jeżeli poszkodowanego zabierze karetka? Policjanci zrobią zdjęcia i zostawią go na ulicy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie czytam, patrzę... Przecież ten wypadek to ściema. Widać, że samochód hamuje i się zatrzymuje - raz. Kadr ucieka idealnie na KILKA SEKUND przed uderzeniem, nie w trakcie - dwa. Nie słychać żadnego uderzenia, poza prowizorką. Kolizją nie zajmuje się patrol, tylko komenda drogowa - trzy. Dlatego też na radiowóz czekamy zawsze nawet 3 godziny. Szpital zatrzymuje rowerzystę przeważnie na 3 dni z diagnozą wstrząśnienia mózgu. Rower nie wymaga żadnego holowania, jedynie technicy policyjni robią zdjęcia.

 

Poza tym na zdrowy rozsądek - gość jedzie na rowerze i nagle pojawia się samochód, który w niego wpada, akurat rowerzysta dziwnym zbiegiem okoliczności ma włączoną kamerę.

 

Gdyby to było prawdziwe zdarzenie, prokurator z pewnością obciążyłby rowerzystę za niezachowanie ostrożności - podczas jazdy nie wolno używać urządzeń.. bla, bla, wiemy o co chodzi.

 

Gdybym sugerował się przepisami już bym nie żył - dziennie po samym mieście robię ok 70km, mam za sobą jedną groźniejszą stłuczkę, walnął mnie samochód z naprzeciwka. Kierowca twierdzi, że pojawiłem się znienacka. Na prostej drodze, akurat gdy on postanowił przeciąć przeciwległy pas.

Kolega bredzi jak pijany zając w kapuście.Resztę pozostawiam zdrowemu rozsądkowi,tak samo jak to że można wkogoś wjechać bo nie powinien tam być.:thumbsup:
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

compte dziękuję, że wprawiłem mnie w świetny humor :D. Widzę, że nie pokusiłeś się o przeczytanie tematu, a na pewno nie ze zrozumieniem :)

 

Zaczynamy:

 

Tak sobie czytam, patrzę... Przecież ten wypadek to ściema. Widać, że samochód hamuje i się zatrzymuje - raz. Kadr ucieka idealnie na KILKA SEKUND przed uderzeniem, nie w trakcie - dwa. Nie słychać żadnego uderzenia, poza prowizorką. Kolizją nie zajmuje się patrol, tylko komenda drogowa - trzy. Dlatego też na radiowóz czekamy zawsze nawet 3 godziny. Szpital zatrzymuje rowerzystę przeważnie na 3 dni z diagnozą wstrząśnienia mózgu. Rower nie wymaga żadnego holowania, jedynie technicy policyjni robią zdjęcia.

 

Samochód hamował i dlatego mnie zmylił - raz. Kadr ucieka bo myślał, że go ktoś goni, a ja chciałem puścić bąka w momencie uderzenia dla lepszego efektu, ale jakoś nie mogłem się skupić - dwa. Niestety cała komenda drogowa nie mogła się zjawić, więc musiałem się zadowolić patrolem policji, który chciał sobie zrobić zdjęcie z trupem na facebooka i dlatego tak szybko przyjechali - trzy. Chcieli mnie zatrzymać w szpitalu z diagnozą czerniaka złośliwego i ostrej biegunki, ale z racji tego, że nie miałem objawów wróciłem do domu. Rower wrócił do domu sam, przecież zna drogę.

 

Poza tym na zdrowy rozsądek - gość jedzie na rowerze i nagle pojawia się samochód, który w niego wpada, akurat rowerzysta dziwnym zbiegiem okoliczności ma włączoną kamerę.

 

Myślę, że na podstawie tej historii może powstać niezły film.

 

Gdyby to było prawdziwe zdarzenie, prokurator z pewnością obciążyłby rowerzystę za niezachowanie ostrożności - podczas jazdy nie wolno używać urządzeń.. bla, bla, wiemy o co chodzi.

Kamery używał mój rower, a nie ja, "myśle, że dobrze wiesz o czym ja mówię".

 

Gdybym sugerował się przepisami już bym nie żył - dziennie po samym mieście robię ok 70km, mam za sobą jedną groźniejszą stłuczkę, walnął mnie samochód z naprzeciwka. Kierowca twierdzi, że pojawiłem się znienacka. Na prostej drodze, akurat gdy on postanowił przeciąć przeciwległy pas.

Nie wierzę Ci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do oświetlenia to mamy w naszych kochanych przepisach takie mądrości:

Art. 53.

 

ust. 1. Rower powinien być wyposażony:

z przodu - w jedno światło barwy białej lub żółtej selektywnej;

[...]

Art. 56.

 

ust. 1. Światła pojazdu o których mowa w par. 53-55, powinny odpowiadać następującym warunkom:

światła pozycyjne oraz światła odblaskowe oświetlone światłem drogowym innego pojazdu powinny być widoczne w nocy przy dobrej przejrzystości powietrza z odległości co najmniej 150 m;

powinny być umieszczone nie wyżej niż 900 mm i nie niżej, niż 350 mm od powierzchni jezdni;

[...]

 

Ciekawe jak to zinterpretowałby sąd, gdyby kierowca powołując się na w/w przepis próbował się bronić, że rowerzysta był nieprawidłowo oświetlony i nie byl widoczny.

 

 

Sam mam lampkę zawsze ustawiona na miganie, zamontowaną na kierownicy, w związku z tym znajduje się wyżej niż 900mm od powierzchni jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obejrzałem rower dokładniej... Ramie prawej korby zgięte tak, że blokuje łańcuch, przerzutka zablokowana, ogromne luzy w suporcie i wydaje mi się, że rama też dostała właśnie w mufe... Myślałem, że sobie w tym roku jeszcze wyjadę do chociaż do parku kostkę rozruszać, a tu takie coś :/

A jeszcze lepsze jest to, że te szkody były prawdopodobnie spowodowane za pośrednictwem mojej nogi zmiażdżonej pomiędzy ramą, a zderzakiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...