Skocz do zawartości

[wycieczki] samemu czy w grupie ?


paweł żurek

Rekomendowane odpowiedzi

Hehe, dobre z tymi browarami, ale z kumplami jak sie jedzie to tak czesto bywa. Mam tylko jednego znajomego z ktorym warto gdzies sie wybrac, no ale czasami to ja nie nadazam, wymiata. A z reszta to tragedia, lubie swoje tepo, przyspieszyc kiedy chce, skrecic gdzie mi sie podoba.

 

Raz sie wybralismy w 5 do Czech, po sprzet na imprezke :030: Pierwszy sklep, no to browarek, dobra. Skonczylo sie na 4 dla nich, i smiesznym powrocie. Teraz nawet po ''sprzet'' jade sam, pol godzinki i jestem :P

 

Zato kiedy jezdze z dziewczyna, to juz inna sprawa, wtedy sam gdzies najpierw jade, a pozniej razem ;) Tyle z emi nie przeszkadza ze ona jedzie powoli, ciesze sie ze ma checi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

po okolicach to w 90% jezdze sam

na dalsze wycieczki najczesciej wybieram sie w 2 osoby, rzadko sie zdarza zeby to byla jakas wieksza grupa

dawniej jezdzilem troche w ekipach nawet 15-20 osobowych ale minusem tego bylo to ze zamin sie wszyscy zebrali i ustalilo sie dokad jedziemy to mijala dobra godzina albo i wiecej.. a potem czesc stwierdzala ze oni to wlasciwie juz nie maja czasu jezdzic i wracali do domu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jednego zaufanego kumpla który wiem że zawsze da rade :D Wolę jeździć z kimś, ale tylko w ogólnie pojętym sezonie. Wtedy więszkość znajomych ma jakąś formę, i dają rade. Co innego w zimie - raz wyciągnąłem znajomego, to po każdym podjeździe musiałem na niego czekać :) masaktystycznie :D

 

Procentowo to się rozkłada mniej wiecej 60/40 na korzyść jazdy z kimś

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezdze roznie - czasem sama, czasem w grupie. Na dluzsze wyprawy wole jechac z grupka znajomych, ale na treningach lepiej czuje sie sama. Poza tym czasami jak nie mam humoru, to lubie pojechac gdzies dalej np. z Bydgoszczy do Torunia i z powrotem (okolo 120 km) tylko w towarzystwie discmana... :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Lepiej jest z kimś śmigać,jeszcze z kimś lepszym od siebie :D ,bo to zdecydowanie mobilizuje do szybszej jazdy!

Dwa dni temu przejechałam z fajnym kolesiem ok 45km,ale takim tempem,że w mięśniach samo mleko :D

na pewno gdybym jechała sama nie doprowadziła bym się do takiego stanu,ale czułam się wtedy super-poczułam dogłębnie te km :lol:

Na drugi dzień wybrałam się na Kocierz,ale już w swoim żywiole,czyli sama!I też dałam sobie mega wycisk,ledwo się ruszam po tych 115km!

Zgodze się jednak z niektórymi,że trening to tylko samemu(żeby nikogo nie zwalniać,albo,żeby nasz nikt nie zwalniał :P ),a w grupie przyjemna,relaksująca jazda(towarzyska raczej).

 

Pozdrowionkla dla wszystkich samotnych!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja odkąd zmontowałem sobie jako taki rower jezdże zwykle sam. Całą zimę też sam przjeździłem (raz udało mi się spodkać kumpla na trasie, ale długo nie pojeździlismy, bo juz wlasciwie obaj do domu wracalismy) i generalnie wiekszosc moich wycieczek to single. A co do wiekszych grup - raz jechałem w trójce, czasem w dwóch z kumplem - ale już dalem sobie spokoj z wyciaganiem go. Jakis czas temu mialem nocną wyprawę z innym znajomym. Wyjechalismy o 1 w nocy i ok wpoldo 3, niedaleko od jego domu a dosc daleko od miejsca do ktorego musielismy wrocic odpadl mu pedał (jechal na makrokeszu) godzina kombinowania i nic sie nie dało zrobic - gwint byl juz wyjechany. Musiałem go holować przez 10 km po lesie:/

No i dzisiaj jade z koleżanką na wycieczke:) bedzie duda;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubie jezdzic sam i wiekszosc km pokonuje samotnie :P Jesli juz z kims jezdze , jest to 2-4 osob , ktore dobrze znam . Nie lubie jezdzic z wiele "lepszymi " od siebie . JAzda na rowerku to ma byc przede wszystkim przyjemnosc ( co nie zmienia faktu , ze lubie sie porzadnie zmeczyc ) . A zapierniczanie za kims , z jezykiem na brodzie , jest pozbawione sensu ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Raczej samemu pomykam a to z powodu braku towarzysza jak jade gdzieś dalej to staram się znależć kogoś z mojego miasta ale rzadko to wychodzi więc jade sam najgorzej jest przy końcu trasy wtedy zaczyna mi psychika szwankować najlepiej jeździć we 2 .moze jest tu ktoś z okolic kędzierzyna kto ma ochote na wyjazd do wisły ,żywca . :P:rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdze zarówno sam jak i w grupie. Najlepiej 2-3 osobowej. Osoby z którymi jeżdzę reprezentuja podobny mi poziom więc nikt na nikogo nie czeka. Generalnie zarówno jazda w grupie jaki i samotnie ma swoje plusy. Na dłuższe wyprawy lubie się jednak wybrać z kimś. Zawsze większa motywacja jest jak brakuje już siły i w razie czego można liczyć na pomoc.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja ostatnio jeżdżę sama. Ma to zalety, jak i wady, ale nie narzekam. O wiele bardziej lubię samotny, wyczerpujący trening niż czekanie na kogoś, kto jeździ na rowerze tak szybko, jak ja chodzę. :P Ciężko jest mi namówić kogokolwiek na rower - każdy jest zmęczony, nie ma czasu, nagle rozwalił jednoślada albo po prostu robi wielkie oczy, gdy chwalę się przejechanymi kilometrami. :)

Niedługo wybieram się na wycieczkę rowerową ze znajomymi ( 5 osób ), ale mam nadzieję, że będzie po prostu miło i nikt nie zacznie marudzić bądź jechać 2 km przed grupą...

Ogółem, lubię jeździć z kimś, ale pod warunkiem, że albo jest lepszy ode mnie, albo na tym samym poziomie. Głupio mi, gdy koleżanka skarży się, że na drugi dzień ma przeze mnie zakwasy. :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...