Skocz do zawartości

[prawo] poszukiwanie pomocy dla kolegi rowerzysty


Rekomendowane odpowiedzi

czesc wszystkim rowerzystom z Warszawy i nie tylko,

jestem zapalonym rowerzysta. Bardzo czesto z moim kolega smigamy nawet na dalekie trasy. pewnego dnia w maju, kiedy przez Warszawe przetaczala sie fala kulminacyjna po powodzi na poludniu, umowilem sie z kolega jak zawsze pod syrenka. Okazalo sie, ze kolega jadac wzdluz walu miedzeszynskiego niby zawadzil o jakiegos goscia. Wygladalo to tak, ze jadac powoli chodnikiem (wtedy wszedzie byly dzikie tlumy bo kazdy chcial zobaczyc wysoka wode) zawdzil goscia, ktory wystawial sie celowo przed kazdym rowerzysta. Gdy byla juz policja zglosilo sie conajmniej jeszcze dwoch rowerzystow, ktorzy mowili, ze ten sam facet podkladal sie specjalnie im. Rzecz w tym, ze moj kolega nie wyhamowal i sam zreszta sie poobcieral. Policjanci na miejscu powiedzieli, ze kolega mial prawo jechac tym chodnikiem. Najistotniejsze jest to, ze w dniu dzisiejszym przyszlo zawiadomienie z sadu, ze kolega zaocznie zostal skazany za potracenie tego sympatycznego pana, ktory z premedytacja podstawial sie wszystkim po kolei rowerzystom.Skazany na kilkaset zlotych i bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Rzecz jest bardzo szokujaca bo kolega ani nie zostal poinformowany o sprawie a przez policjantow byl zapewniany, ze na sprawie sadowej bedzie mogl sie bronic. Byli swiadkowie potwierdzajacy, ze ten facet robil co robil. Zglosili sie, ze beda swiadczyc tymczasem nie bylo zadnych szans obrony. Rowerzyscie cos takiego moglo sie zdarzyc kazdemu z nas. Potrzebna jest wszelka pomoc w tej sprawie. Kolega nie wie co robic. Jedyne jak ja moge mu pomoc to piszac wlasnie tu na forum. Jest tylko 7 dni na odwolanie. Moze jest wsrod Was ktos, kto jakos moze cos w tej sprawie uczynic. Z gory dzieki za wszelka pomoc.

Pozdrawiam,

Maciej w imieniu kolegi Daniela

W razie co prosze o wiadomosci na adres:

mcich1@tlen.pl lub daniel.pajda@gmail.com

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypuszczam ze to bedzie podobna sprawa jak w przypadku auta, gdy wjedzie sie komus w kufer. Wina jest zawsze po stronie wjezdzajacego, niewazne ze sytuacja byla nie do wybronienia, bo poprzedzajacy samochod nawet specjalnie wcisnal hamulec do dechy gdy jadacy z tylu byl 2m za nim. Kodeks stwierdza, ze kierujacy musi zawsze zachowac odleglosc do poprzedzajacego auta taka, zeby w razie nieprzewidzianego zdarzenia moc zareagowac. I tyle.

Mysle ze na podobnej zasadzie zostal skazany kolega.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja. W/w chodnikiem zapewne mogłeś się poruszać, ale masz obowiązek ustępować pieszym. Ale kilkaset złotych?! Przecież to przesada... To za "wjechanie w tył auta" płaci się 300zł. A swoją drogą za co właściwie tak wysoki mandat? I jaki interes miał Pan, który wchodził rowerzystą pod koła? Występował o odszkodowanie, czy jak?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja. W/w chodnikiem zapewne mogłeś się poruszać, ale masz obowiązek ustępować pieszym. Ale kilkaset złotych?! Przecież to przesada... To za "wjechanie w tył auta" płaci się 300zł. A swoją drogą za co właściwie tak wysoki mandat? I jaki interes miał Pan, który wchodził rowerzystą pod koła? Występował o odszkodowanie, czy jak?

 

 

Koledzy,podkreslam, ze probuje pomoc jakos koledze. To nie mnie to dotknelo chociaz mogloby bo czasem tez musz przeleciec chodnikiem. Oczywiscie widze tu analogie do sytuacji z wjechaniem w kuper ale sprawa jest taka, ze facet conajmniej dwom innym rowerzystom probowal to zrobic. Wszyscy chcieli zobaczyc fale na wisle (chodnik wzdluz wisly). Koledzy Ci zglosili sie od razu jak pojawila sie Policja i zglosili na swiadkow, ze facet robil specjalnie podejscia pod rowery (moge sie tylko domyslac, ze moze chodzic o wyludzenie odszkodowania). Sad w ogole nie wezwal mojego kolegi tylko orzekl wine i wymierzyl 510 kary i 110 zl kosztow sadowych. Brak mi slow. Jesli ktokolwiek z Was znalby jakiegos prawnika, ktory cokolwiek moglby pomoc to i ja i kolega przede wszystkim bedzie strasznie wdzieczny. Kurcze to sa bardzo duze pieniadze i tak jak przedmowca pisal przy wjechaniu w kufer mozna dostac 200-300 zl a tu cos takiego. Najgorsze jest rowniez to, ze gosc moze teraz sobie w ten sposob otworzyc droge do roszczen odszkodowawczych. Ja dolecialem do miejsca zdarzenia 10 minut po fakcie i zapewniam, widzialem tego goscia, ze totalny symulant. Stal sobie z boku i z falszywym usmieszkiem cos tam sobie bakal. Jednym slowem potrzebna pilna pomoc. Swiadkowie na to, ze facet podstawial sie innym rowerzystom sa. Dziwi rowniez fakt takiego zaocznego potraktowania sprawy w sytuacji kiedy sprawa wydaje sie, nie jest jednoznaczna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie pisalem. Koles sobie mogl robic to specjalnie. To nie ma zadnego znaczenia. Obowiazkiem kierujacego jest zachowanie takiej odleglosci i szybkosci, zeby do zdarzenia nie dopuscic. Tak to widzi sad. I to bedzie raczej nie do obronienia. Wiadomo ze zdroworozsadkowo wyglada to inaczej, tak samo jak w 80% wjechan samochodem w tyl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EJEJ, skad do kuzwy znali dane tego kolegi? Hm? To najwazniejsze czego nie rozumiem !!!

 

Jesli zawiadomienie nie doszlo, moga kumpla cmoknac w tylek jesli dane w CBA* o jego miejscu zamieszkania sa znane. Niech posprawdza skrzynke i zglosi sie do dzielnicowego to po pierwsze.

 

Druga rzecz, to kolega musi sie zglosic do komorki sadu po odpis akt sprawy, orzeczenia sadu.

 

Trzecia rzecz, na podstawie ktorego artykulu kodeksu wykroczen zostal skazany? Nie sadze ze jest to kodeks ruchu drogowego.

 

Mysle ze moge zajac sie ta sprawa prawnie, wiecej na priv. Prosze o wyslanie najlepiej skanu wyroku i zgloszenie sie do sadu po orzeczenie z uzasadnieniem.

Jesli kolega ma swiadkow, ktorzy przy tamtej okazji zglaszali takie uwagi i policjanci przyjeli takie zgloszenie/zanotowali mysle ze spokojnie mozna to rozpracowac.

 

*CBA - CENTRALNE BIURO ADRESOWE :icon_arrow: Komorka MSWIA, przy woroniczej zaraz obok TVP gdzie wszystkie zawiadomienia (z)do sadu trafiaja w celu odnalezienia/wyslania zgloszenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobną sytuację. Wpadłem na pieszego jadąc chodnikiem, tzn. on pijany(!) wypadł mi z bramy pod kola. nawet za klamki nie zdążyłem złapać. Kolesiowi nic raczej nie było, ale wolałem wezwać na wszelki wypadek pogotowie, bo nieźle go trzasnąłem. Potrącony odmówił przyjęcia pomocy i nie udał się na badania do szpitala. Policja proponowała mi mandat w wysokości 200 zeta twierdząc, że i to tak najniższy. Skończyło się na tym, że nie otrzymałem mandatu, bo facet nie zgłosił zdarzenia, choć ja sam je zgłosiłem.

 

mac102 kolega za wiele zrobić nie może. Skoro sprawa trafiła do sądu, to pewnie odmówił przyjęcia mandatu. W takiej sytuacji sąd rozpatruje sprawę "zaocznie". Może się odwołać od wyroku i wówczas będzie wzywany na rozprawę i będzie miał możliwość się bronić, ale marne szanse - bo jak już wspomniał Klosiu poruszając się chodnikiem już jest łamane prawo i zawsze od zdarzenia jest winny rowerzysta.

Jedyne co może ewentualnie zrobić to powalczyć o rozłożenie kosztów. Sprawy o odszkodowanie raczej nie będzie, bo wnioskuje, że pogotowia nie było i pewnie ten pan się nie udał do szpitala na oględziny - więc nie ma podstawy aby ubiegać się o jakiekolwiek odszkodowanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poruszając się chodnikiem już jest łamane prawo i zawsze od zdarzenia jest winny rowerzysta.

Ale nie zawsze, gdyż:

 

czesc wszystkim rowerzystom z Warszawy i nie tylko,

(...)

jadac wzdluz walu miedzeszynskiego niby zawadzil o jakiegos goscia.

 

Na wale ustawione są znaki ograniczenia prędkości do 70km/h, a chodniki są szerokie co daje możliwość jazdy rowerem po nich. Tak poza tym to na wale są ścieżki na hmm 70% jego dlugości, może więcej. Na pewno jechał chodnikiem, a może był zmuszony jechać chodnikiem bo na ścieżce stali ludzie?

 

Miałem kiedyś sytuację, gdy człowiek stojący na chodniku, podstawił mi nogę pod rower(!) w ostatniej chwili, stojąc tyłem do ścieżki i wystawiając ją do tyłu, jednocześnie patrząc na mnie (na świetnej ścieżce przy przystanku pod Blue city). Jakoś odbiłem w bok, odwracam się żeby zobaczyć czy ominąłem go, czy w szoku nie poczułem łamania nogi kołem rowerowym :icon_lol: a on leży na plecach (dziwne, wydawałoby się, że powinien na brzuchu) wygląda jakby z łapami chciał lecieć, z racji braku odzewu publiki, po prostu odjechałem sprawdzając swoje możliwości sprinterskie :icon_lol: Jeśli go połamało (nie sądzę) to już nie będize się podstawiał pod rowery :icon_lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki wielkie szczegolnie koledze o nicku sorecer. Jutro kolega wraca do Warszawy takze, przekaze mu namiary. Tego dnia tlumy byly wszedzie (byl szczyt na Wisle i kazdy chcial to zobaczyc). Zatkane pieszymi byly wiec i sciezki rowerowe i chodniki. Policjanci nawet slowem nie wspomnieli o mandacie. Byli zazenowani cala sytuacjach i na boku sami mowili, ze wyglada to dziwnie (facet udawal rannego jak po karambolu tymczasem poza leciusienkim sladem bieznika na spodniach nie mial nawet najmniejszego drasniecia). Najmocniej, zionoca jadem, udzielala sie jego zona. Brak slow. To wszystko widzialem juz na wlasne oczy. Samego zdarzenia nie. Jedno jest pewne, ze na miejsce podjechali inni rowerzysci i zglosili policjantom, ze beda swiadkowac w sprawie. Moje kolega jest podlamany cala sytuacja bo niecodzien przychodzi z sadu zawiadomienie, ze jest sie winnym. Brak slow. Ale prawda jest taka, ze po czyms takim teraz kazdy bedzie sie podkladal pod rowerzyste - a nuz widelec uda sie cos wydebic. Dzieki wielkie za wszelkie posty. Maciej

 

 

Ale nie zawsze, gdyż:

 

 

 

Na wale ustawione są znaki ograniczenia prędkości do 70km/h, a chodniki są szerokie co daje możliwość jazdy rowerem po nich. Tak poza tym to na wale są ścieżki na hmm 70% jego dlugości, może więcej. Na pewno jechał chodnikiem, a może był zmuszony jechać chodnikiem bo na ścieżce stali ludzie?

 

Miałem kiedyś sytuację, gdy człowiek stojący na chodniku, podstawił mi nogę pod rower(!) w ostatniej chwili, stojąc tyłem do ścieżki i wystawiając ją do tyłu, jednocześnie patrząc na mnie (na świetnej ścieżce przy przystanku pod Blue city). Jakoś odbiłem w bok, odwracam się żeby zobaczyć czy ominąłem go, czy w szoku nie poczułem łamania nogi kołem rowerowym :rolleyes: a on leży na plecach (dziwne, wydawałoby się, że powinien na brzuchu) wygląda jakby z łapami chciał lecieć, z racji braku odzewu publiki, po prostu odjechałem sprawdzając swoje możliwości sprinterskie :) Jeśli go połamało (nie sądzę) to już nie będize się podstawiał pod rowery :bye2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale mozesz mi wyjasnic kwestie, jakim sposobem sad znal dane osobowe kolegi? Policjanci spisali go? Nie ma mowy o mandacie tak wiec nie rozumiem sprawy...

 

Ale inaczej, z tego co rozumiem bylo tak jesli chodzi o dalsza droge co sie dzialo 'po' - ale jest dla mnie troche niewiadomych i niezrozumialych rzeczy.

 

Facet zglosil sprawe na policje, sprawa trafila do sadu grodzkiego. Twoj kolega nie odebral awiza z wezwaniem na rozprawe. Sad wydal wyrok zaocznie na podstawie zeznan oskarzyciela.

 

Na podstawie tego jest prosta sprwa - sprzeciw od wyroku. Wazna kwestia, na swistku ktory kolega dostal z sadu o wyroku, jest pouczenie w JAKIM TERMINIE moze zglosic sprzeciw! Nie zlozenie wniosku w tym terminie, oznacza brak mozliwosci odwolania sie od wyroku. Ja niestety nie wiem jaki jest termin, wiec prosilbym wiec o nastepujace rzeczy jak i ten termin. Tutaj nie ma czasu do stracenia.

 

Skan/xero dokumentow, odpis sprawy z sadu oraz na szybko z jakiego paragrafu/kodeksu sprawa miala miejsce, a takze informacje na temat wyslania zawiadomienia z sadu - czy zostalo wyslane i kiedy. Ewentualnie potem sprawdzenie na poczcie czy takie cos mialo miejsce - lub inne okolicznosci. Wszystkie informacje udzieli sąd. To co macie z sadu podeslijcie mi na priv to bede mogl sie wiecej wypowiedziec.

 

Zawsze mozecie podjechac do mnie do centrum przy andersa zaraz obok salonu scotta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki ogromne za checi i gotowosc pomocy. Jutro kolega wraca spoza Warszawy od chorej matki. Obojga strasznie dobila ta sprawa. Wtedy gdy to sie stalo tamten "wyludzacz razem z zona" od razu zlapali za telefon po Policje. Kolega absolutnie nie uciekal bo ani predkosc nie byla ucieczkowa ani tlumy ludzi by na to nie pozwolily. Takze ja akurat dojechalem na miejsce zdarzenia jak byli juz inni koledzy rowerzysci, z boku Ci ludzie. Policja dojechala juz przy mnie. Na miejscu zdarzenia wtedy nie bylo mowy o jakimkolwiek mandacie - a przy tych rozmowach juz bylem. Policjanci mowili tylko, ze tu maja prawo jezdzic rowniez rowerzyscie oczywiscie przy zachowaniu ostroznosci wiec sam policjant nie wiedzial co ma robic. Jakies 2-3 tygodnie temu trafilo do kolegi pismo z sadu, ze sprawa sie zaczyna (absolutnie zadnych terminow). Jakies 1,5 miesiaca temu kolega byl wzywany na policje celem wyjasnien. Kurcze byli naprawdę inni rowerzysci i zglosili od razu policjantom swoje dane itp. celem przyszlego swiadkowania, ze ten czlowiek celowo podkladal sie rowniez pod innych. Jutro wraca kolega takze na 100% na pewno sie odezwie. Dzis odebral pismo i ma 7 dni na odwolanie. Kara go strasznie dobila. Ja niestety obawiam sie, ze Ci ludzie chcac byc moze wyludzic jakies odszkodowanie, po takim wyroku zaloza mu jeszcze sprawa. Prawda jest taka, ze w tym wszystkim fizycznie najbardziej ucierpial moj kolega. Mial obtarta do krwi noge bo zeby nie wpasc na tego czlowieka sam pociagnal soba po chodniku. Same aburdy. Niespelna rok temu na skrzyzowaniu walnal mnie totalnie nachlany gosc (ja autem i on autem). Prokurator pomimo kamery ktora stala 3 metry od zdarzenia umorzyl temat bo kobieta ktora jechala z pijakiem stwierdzila, ze ona prowadzila. Sprawa trwala rok i zakonczyla sie moim sukcesem wylacznie chyba dzieki klotni miedzy obojgiem. Daje to jako absurd do tego zdarzenia. Zeby przy czyms takim tak karac?????? i to jeszcze bez szans obrony??

 

 

No dobra, ale mozesz mi wyjasnic kwestie, jakim sposobem sad znal dane osobowe kolegi? Policjanci spisali go? Nie ma mowy o mandacie tak wiec nie rozumiem sprawy...

 

Ale inaczej, z tego co rozumiem bylo tak jesli chodzi o dalsza droge co sie dzialo 'po' - ale jest dla mnie troche niewiadomych i niezrozumialych rzeczy.

 

Facet zglosil sprawe na policje, sprawa trafila do sadu grodzkiego. Twoj kolega nie odebral awiza z wezwaniem na rozprawe. Sad wydal wyrok zaocznie na podstawie zeznan oskarzyciela.

 

Na podstawie tego jest prosta sprwa - sprzeciw od wyroku. Wazna kwestia, na swistku ktory kolega dostal z sadu o wyroku, jest pouczenie w JAKIM TERMINIE moze zglosic sprzeciw! Nie zlozenie wniosku w tym terminie, oznacza brak mozliwosci odwolania sie od wyroku. Ja niestety nie wiem jaki jest termin, wiec prosilbym wiec o nastepujace rzeczy jak i ten termin. Tutaj nie ma czasu do stracenia.

 

Skan/xero dokumentow, odpis sprawy z sadu oraz na szybko z jakiego paragrafu/kodeksu sprawa miala miejsce, a takze informacje na temat wyslania zawiadomienia z sadu - czy zostalo wyslane i kiedy. Ewentualnie potem sprawdzenie na poczcie czy takie cos mialo miejsce - lub inne okolicznosci. Wszystkie informacje udzieli sąd. To co macie z sadu podeslijcie mi na priv to bede mogl sie wiecej wypowiedziec.

 

Zawsze mozecie podjechac do mnie do centrum przy andersa zaraz obok salonu scotta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzieki ogromne za checi i gotowosc pomocy. Jutro kolega wraca spoza Warszawy od chorej matki. Obojga strasznie dobila ta sprawa. Wtedy gdy to sie stalo tamten "wyludzacz razem z zona" od razu zlapali za telefon po Policje. Kolega absolutnie nie uciekal bo ani predkosc nie byla ucieczkowa ani tlumy ludzi by na to nie pozwolily. Takze ja akurat dojechalem na miejsce zdarzenia jak byli juz inni koledzy rowerzysci, z boku Ci ludzie. Policja dojechala juz przy mnie. Na miejscu zdarzenia wtedy nie bylo mowy o jakimkolwiek mandacie - a przy tych rozmowach juz bylem. Policjanci mowili tylko, ze tu maja prawo jezdzic rowniez rowerzyscie oczywiscie przy zachowaniu ostroznosci wiec sam policjant nie wiedzial co ma robic. Jakies 2-3 tygodnie temu trafilo do kolegi pismo z sadu, ze sprawa sie zaczyna (absolutnie zadnych terminow). Jakies 1,5 miesiaca temu kolega byl wzywany na policje celem wyjasnien. Kurcze byli naprawdę inni rowerzysci i zglosili od razu policjantom swoje dane itp. celem przyszlego swiadkowania, ze ten czlowiek celowo podkladal sie rowniez pod innych. Jutro wraca kolega takze na 100% na pewno sie odezwie. Dzis odebral pismo i ma 7 dni na odwolanie. Kara go strasznie dobila. Ja niestety obawiam sie, ze Ci ludzie chcac byc moze wyludzic jakies odszkodowanie, po takim wyroku zaloza mu jeszcze sprawa. Prawda jest taka, ze w tym wszystkim fizycznie najbardziej ucierpial moj kolega. Mial obtarta do krwi noge bo zeby nie wpasc na tego czlowieka sam pociagnal soba po chodniku. Same aburdy. Niespelna rok temu na skrzyzowaniu walnal mnie totalnie nachlany gosc (ja autem i on autem). Prokurator pomimo kamery ktora stala 3 metry od zdarzenia umorzyl temat bo kobieta ktora jechala z pijakiem stwierdzila, ze ona prowadzila. Sprawa trwala rok i zakonczyla sie moim sukcesem wylacznie chyba dzieki klotni miedzy obojgiem. Daje to jako absurd do tego zdarzenia. Zeby przy czyms takim tak karac?????? i to jeszcze bez szans obrony??

 

To nie do konca tak jest, jesli kolega doczytalby co jest na odwrocie pism z sadu jak i wezwac na policje to by nie bylo pewnie takiej sprawy - ignorantia iuris nocet.

Kiedy mija termin 7 dni?

 

W kazdym razie trzymajcie sie planu teraz co macie zrobic i co jest potrzebne.

 

Swiadkowie (inni rowerzysci) - policja lub wy bedziecie mieli jakies na nich namiary rozumiem? Jesli tak to sprawe spokojnie powinno dac sie umorzyc. Policjant tez swiadek!

 

PS. Niech kolega poda z jakiego kodeksu/paragrafu jest sprawa bo to jest teraz troche blądzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samego pisma nie widzialem. Daniel tylko cytowal mi przez telefon, ze info o przekazaniu sprawy do sadu. Ale zadnych terminow. Wczoraj, czyli w sobote odebral z poczty, z info, ze 7 dni zawilych - jesli dobrze to cytuje. Nie mial zaproszenia do sadu na rozprawe. Policjanci tylko mowili mu, ze jak przyjdzie zaproszenie to musi przygotowac sie na obrone. Zadnego zaproszenia nie bylo tylko od razu taka bomba. Dziwnie sie czuje, ze pisze to za kolege, ale czlowiek naprawdę strasznie sie podlamal. Slowo, ze czuje tu powazna probe wyludzenia. Innym sie jakos udalo tego s.... ominac a Danielowi niestety nie. naprawdę mogl to byc kazdy z nas.

 

 

 

To nie do konca tak jest, jesli kolega doczytalby co jest na odwrocie pism z sadu jak i wezwac na policje to by nie bylo pewnie takiej sprawy - ignorantia iuris nocet.

Kiedy mija termin 7 dni?

 

W kazdym razie trzymajcie sie planu teraz co macie zrobic i co jest potrzebne.

 

Swiadkowie (inni rowerzysci) - policja lub wy bedziecie mieli jakies na nich namiary rozumiem? Jesli tak to sprawe spokojnie powinno dac sie umorzyc. Policjant tez swiadek!

 

PS. Niech kolega poda z jakiego kodeksu/paragrafu jest sprawa bo to jest teraz troche blądzenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,Daniel z tej strony. Czy mógłbym prosić o podanie nr tel na priv ? zadzwonie i wyjaśnie calą sytuację.Dziękuję za wszelką pomoc!!!

 

Poszla do Ciebie wiadomosc na priv. Przeczytaj moje posty i udziel mi informacji ktore potrzebuje na temat moment aby zrozumiec pewne niuanse.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...