Skocz do zawartości

[Alkohol] podczas jazdy


Rekomendowane odpowiedzi

Gilevich --> po jednym dobrym piwku dla smaku przy obiedzie i kilkudziesieciu minutach przerwy na pewno nie bedziesz mial 0.2 promila. Tak samo po zjedzeniu jablek :).

Co prawda czesto zdazaja sie kierowcy ktorzy wypili "dwa kieliszki wina do obiadu" i maja 0.5 promila, ale czy mozna im wierzyc? ;).

 

Mam nadzieję, że tak jest ale po prostu nie wiem. Cóż tacy ludzie też niestety są, ale wyjątki potwierdzają regułę;)Zresztą w przypadku auta jestem zdecydowanie za pozostawieniem ograniczeń jakie są.

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UK, Irlandia, Malta i Luxemburg to ostatnie bastiony gdzie mozna legalnie strzelic sobie 2-3 pelnowartosciowe piwa i byc legalnym za kierownica, 0.8p

 

Jak to wyczytalem w jednym raporcie Biura Analiz Semowych przy 0.8 promila nastepuje: "Błędna ocena własnych możliwości, znaczne obniżenie samokontroli i koncentracji"

 

Ostatnio w tv ktos podniosl propozycje aby ten limit obnizyc, jak dotad nie spotkalo sie to z przychylnoscia narodu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zboczyliście z tematu, więc pozwolę sobie również coś napisać. Osobiście wydaje mi się, że 0,2 promila dla rowerzysty to strasznie mało, bo co najmniej przez pierwszą godzinę po szybkim wypiciu jednego piwa ten próg będzie przekroczony. Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem byłoby coś na zasadzie: powyżej 0,5 jest tak jak teraz. Od 0,2 do 0,5 nie dostajesz nawet mandatu, ale jeśli stworzysz zagrożenie na drodze będziesz odpowiadać tak, jak teraz. I wtedy byłoby na zasadzie - wypiłem dwa piwka i od ponad godziny nie piję - wracam ostrożnie do domu ścieżką rowerową, powolutku i z uwagą.

 

Poza tym piszecie - piłeś nie jedź. Zgadzam się, ale warto pamiętać, że po wypiciu paru piwek przed snem rano możecie być wciąż pod wpływem. W skrajnych przypadkach (masa ciała, ilość spożywanego jedzenia i masa innych czynników) jedno piwo potrafi ulatywać nawet 4 godziny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już od dłuższego czasu KE wzywa kraje, w których obowiązuje 0,8 pr,. do obniżenia tej wartości do nie więcej niż 0,5 pr.

Jednocześnie zaleca, by zarówno ujednolicić promile w krajach członkowskich, jak i dla niektórych rodzajów pojazdów i grup kierowców wprowadzić 0,2pr.

 

drinking & driving

 

Gdyby w końcu te zalecenia przyjęto, to raczej pozostanie 0,5 pr., bo taka norma obowiązuje obecnie w większości krajów europejskich. Trudno mi sobie wyobrazić, by obywatele Francji czy Niemiec zgodzili się na rezygnację z kieliszka wina czy piwa do obiadu :-). Pewnym problemem związanym z podwyższenie w naszym kraju progu do 0,5pr. jest to, że Komisja ostateczną decyzję w tej (górnej granicy) pozostawia rządom konkretnych państw. Może to oznaczać, że dla nas nic się nie zmieni - pozostanie 0,2 pr. :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zboczyliście z tematu, więc pozwolę sobie również coś napisać. Osobiście wydaje mi się, że 0,2 promila dla rowerzysty to strasznie mało, bo co najmniej przez pierwszą godzinę po szybkim wypiciu jednego piwa ten próg będzie przekroczony. Wydaje mi się, że najlepszym wyjściem byłoby coś na zasadzie: powyżej 0,5 jest tak jak teraz. Od 0,2 do 0,5 nie dostajesz nawet mandatu, ale jeśli stworzysz zagrożenie na drodze będziesz odpowiadać tak, jak teraz. I wtedy byłoby na zasadzie - wypiłem dwa piwka i od ponad godziny nie piję - wracam ostrożnie do domu ścieżką rowerową, powolutku i z uwagą.

 

Poza tym piszecie - piłeś nie jedź. Zgadzam się, ale warto pamiętać, że po wypiciu paru piwek przed snem rano możecie być wciąż pod wpływem. W skrajnych przypadkach (masa ciała, ilość spożywanego jedzenia i masa innych czynników) jedno piwo potrafi ulatywać nawet 4 godziny.

O to to, podpisuje się obiema rękami!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mylisz się, pijany rowerzysta powoduje znacznie mniejsze zagrożenie, niż pijany kierowca TIRa i dlatego odpowiednio łagodniej powinny go traktować przepisy.

 

Za jazdę po pijanemu na rowerze powinien być mandat 200 złotych i tyle. Nie może byc tak, żeby chłopak się martwił, że go zamkną w więzieniu bo jechał na rowerze i miał 0,16 promila. To jest chore.

 

g..o prawda.

 

Przepraszam za mocne słowa, ale jeśli jadąc pianym rowerem wyjedziesz na pół szosy i ten TiR będzie musiał Cię ominąć przez co potrąci matke z dzieckiem, to znaczy że stanowisz tak samo wielkie zagrożenie pijany jak kierowca TiRa.

Idąc Twoim tokiem myślenia, proponuję za jazdę po pijanemu:

200zł dla rowerzysty

300zł dla motorowerzysty

350zł dla motocyklisty

400zł dla quadów

500zł dla kierowców

1000zł dla TiRów i autobusów.

Bryczki i rolników w traktorach proponuję zwolnić z mandatu, bo jeżdżą powoli i zmęczeni po pracy w polu powinni sobie piwo wypić.

;)

 

I niestety trzeba powiedzieć jasno - rowerzyści to święte krowy które myślą że na ulicy wolno im przejeżdżać na czerwonym świetle i jeździć pod wpływem. Niestety.

Chcemy być traktowani jako pełnoprawni uczestnicy ruchu, przestrzegajmy tych samych przepisów co wszyscy pozostali pełnoprawni uczestnicy ruchu.

 

Kiedyś o mało nie wjechałem w grupę trenujących szosowców, bo kretyn prowadzący ją, postanowił przejechać na czerwonym świetle przede mną i wszystkie święte krowy pojechały za nim.

 

Niestety - równość praw na drodze oznacza równość kar i obowiązków.

 

Pozdrawiam

 

Myślę, że nikomu nie chodzi o przywolenie typu: "chlejcie ile chcecie i jeździjcie" ale właśnie o podniesienie progu obecności alco we krwi do rozsądnego rozmiaru powiedzmy jednego piwa. A ja się podpisuje pod tym obiema rękami.

 

dla kierowców też? czy chcesz aby tylko święte krowy traktowano inaczej?

 

Widać jakiś dziwny jestem, ale czy bez procentów obojętnie jakich nie można żyć? zresztą od czego są taksówki, albo pozostaje picie na własnej kanapie.

A jeszcze do tego TIRa wracając to kierowca TIRa może być trzeźwy a jak mu pijany rowerzysta wjedzie pod koła i kierowca TIRa jakimś cudem tego rowerzystę wyminie i skasuje osobówkę z cała rodziną to dalej będziecie uważać że TIR czy rower to bez różnicy..? ehhh.

 

dokładnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bryczki i rolników w traktorach proponuję zwolnić z mandatu, bo jeżdżą powoli i zmęczeni po pracy w polu powinni sobie piwo wypić.;)

 

Jedna mała uwaga poza głównym tematem dotyczącym rowerów.

 

Większość ciągników nawet tych starszych może się rozpędzić do 25-30 km/h. Nowe potrafią i 50 przekraczać a 40 to w sumie standard. Taki traktor w połaczeniu z nietrzeźwym kierwcą już sam w sobie jest bardzo niebezpieczny, że nie wspomnę o sytuacji gdy jest zagregatowany z szerokimi maszynami lub przyczepami z kilkudziesięciotonowym ładunkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś o mało nie wjechałem w grupę trenujących szosowców, bo kretyn prowadzący ją, postanowił przejechać na czerwonym świetle przede mną i wszystkie święte krowy pojechały za nim.

 

 

Chyba troszkę koloryzujesz kolego, wracając do tematu jednoznacznie Piłeś to nie Jedz, nie wymaga głębszej analizy i rozmyślania nad tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lekka paranoja się robi w tym temacie. Stanowczo stwierdzam, wszyscy piesi pow 0,2 promila do pudła, zakaz jazdy rowerów po drogach publicznych bo kierowca podczas wyprzedzania może wjechać prosto w matkę z dziećmi, nieważne że matka siedzi z tyłu. Kierowca autobusu oczywiście, posiadania samochodów też powinni zakazać, zagrożenie tylko stwarzają i pijanych kierowców nie będzie. Wychodzić z domu zakazać. Po co wam 140mm z przodu, skakać zakazać, potem NFZ musi za połamańców płacić. Spożywanie alkoholu tylko pod czujnym nadzorem, oby się delikwent nie potknął w domu i nie wbił w czyste i zdrowe (od zakazu palenia) płuca tulipanka z żywca. Nic nie będzie.

 

 

Kononowicz

 

jeszcze mała dygresja, kierowca TIRa nie ucieka przed pijanym rowerzystą tylko przed innym kierowcą TIRa. Ale gdyby....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

g..o prawda.

 

Przepraszam za mocne słowa, ale jeśli jadąc pianym rowerem wyjedziesz na pół szosy i ten TiR będzie musiał Cię ominąć przez co potrąci matke z dzieckiem, to znaczy że stanowisz tak samo wielkie zagrożenie pijany jak kierowca TiRa.

Idąc Twoim tokiem myślenia, proponuję za jazdę po pijanemu:

200zł dla rowerzysty

300zł dla motorowerzysty

350zł dla motocyklisty

400zł dla quadów

500zł dla kierowców

1000zł dla TiRów i autobusów.

Bryczki i rolników w traktorach proponuję zwolnić z mandatu, bo jeżdżą powoli i zmęczeni po pracy w polu powinni sobie piwo wypić.

:)

 

I niestety trzeba powiedzieć jasno - rowerzyści to święte krowy które myślą że na ulicy wolno im przejeżdżać na czerwonym świetle i jeździć pod wpływem. Niestety.

Chcemy być traktowani jako pełnoprawni uczestnicy ruchu, przestrzegajmy tych samych przepisów co wszyscy pozostali pełnoprawni uczestnicy ruchu.

 

Kiedyś o mało nie wjechałem w grupę trenujących szosowców, bo kretyn prowadzący ją, postanowił przejechać na czerwonym świetle przede mną i wszystkie święte krowy pojechały za nim.

 

Niestety - równość praw na drodze oznacza równość kar i obowiązków.

 

Pozdrawiam

 

 

 

dla kierowców też? czy chcesz aby tylko święte krowy traktowano inaczej?

 

 

 

dokładnie.

 

Nie bo według mnie jadąc rozpędzonym kilkutonowym autem stwarza się większe zagrożenie niż jadąc rowerem 20 km/h po ścieżce rowerowej czy chodniku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba troszkę koloryzujesz kolego, wracając do tematu jednoznacznie Piłeś to nie Jedz, nie wymaga głębszej analizy i rozmyślania nad tym.

 

tak, kolego. zmyślam sobie z nudów.

Bo tak naprawdę popieram jazdę rowerami na czerwonym świetle w nocy.

W końcu światła są dla kretynów.

A drogi dla rowerów.

 

jeszcze mała dygresja, kierowca TIRa nie ucieka przed pijanym rowerzystą tylko przed innym kierowcą TIRa. Ale gdyby....

 

oczywiście.

rządni krwi kierowcy wszelkich maszyn tylko czychają żeby rozjechać pijanych rowerzystów bez oświetlenia na drogach...

 

Robiłem kiedyś dużo kilometrów po Polsce samochodem i o rowerzystach mógłbym dużo opowiadać.

Dopiero niedawno zaczynają używać światełek w nocy, ale to też oczywiście nie wszyscy.

 

Ale w końcu jeżdżę "blachosmrodem", więc co ja mogę wiedzieć, skoro rowerem tylko w lesie :)

 

Nie bo według mnie jadąc rozpędzonym kilkutonowym autem stwarza się większe zagrożenie niż jadąc rowerem 20 km/h po ścieżce rowerowej czy chodniku.

 

I według tego co piszesz, wcale nie chcesz równych praw dla użytkowników dróg?

No chyba że w przypadku potrącenia pijanego rowerzysty przez trzeźwego kierowcę TiRa - zostanie ten kierowca uniewinniony z klucza.

 

Temat mi się skończył. To że rowerem nikogo nie zabijesz, nie oznacza że jesteś mniej niebezpieczny od czegoś co waży 30 ton.

Obawiam się, że czasami wręcz przeciwnie - ale co ja tam mogę wiedzieć :)

 

OK. Niniejszym kończę dyskusję w temacie, bo widzę że jadąc rowerem można sobie popić, co do czego akurat mam odwrotne zdanie.

 

Pozdrawiam wszystkich

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz mieć jakieś traumatyczne przejścia z rowerzystami na drogach. Ja nie rozumiem tego typowo polskiego podejścia, że jak ktoś wypije piwo to akurat tira zmusi do potrącenia wycieczki szkolnej, zabicia 40 osób i eksplozji stacji benzynowej.

W Czechach istnieje szlak winny, prowadzący od winnicy do winnicy a środkiem transportu jest, co? Właśnie rower! I co da się? Da! Zawsze znajdzie sie ktoś nieodpowiedzialny i żadne prawo tego nie zmieni. Ale w przeciwieństwie do Ciebie uważam, że zbyt wielu rozsądnych ludzi, którzy przez to, że do kolacji wypili piwo, albo po prostu na koniec wycieczki niedaleko domu, jadąc chodnikiem czy ścieżką stracilo prawo jazdy. A wcale nie stworzyli zagrożenia, ot mieli pecha. I to mi się bardzo nie podoba. Jeśli uważasz, że wszyscy jesteśmy kretynami to przykro mi, ja wierze, że większość ludzi jest w stanie myśleć rozsądnie i gdy się schleje bierze taksówkę, a gdy wychyli lampkę wina do kolacji to jest w stanie normalnie jechać i przede wszystkim ocenić swoje możliwości. Taka nasza mentalność, a że gdzie indziej da, a tu już nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ktoś wypije piwo to akurat tira zmusi do potrącenia wycieczki szkolnej, zabicia 40 osób i eksplozji stacji benzynowej...

 

To tak jak z zostawianiem roweru pod sklepem bez zapięcia. To że 1000 razy Ci go nie ukradli nie oznacza, że za 1001 nie zastaniesz tylko pustego stojaka. Tak samo jest z ludźmi, którzy prowadzą po jednym piwie, bo się dobrze czują. Dopóki nie przestaną.

 

Przepisy przepisami ale to sama policja powinna mieć wyczucie. Jak widzi typa w środku nocy bez żadnego światła na drodze to zasługuje na mandat dla zasady. Myślę, że nikt nie powinien dostać mandatu za jazdę spokojnym tempem po wydzielonym chodniku/ścieżce rowerowej gdzieś na osiedlu, bo to jest po prostu chore. Prawo prawem ale gdyby policja egzekwowała wszystkie przepisy ruchu drogowego to wtedy dopiero byśmy płakali :)

 

A w Pl musi być takie prawo, a nie inne bo ludzie nie znają umiaru.

 

PS dwa razy prowadziłem po piwie rower. Teraz już tego nie robię od dłuższego czasu, bo zwyczajnie się boję o prawo jazdy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PKDeath ale powiedzenie, że tak musi być bo Polacy nie znają umiaru to bzdura i stereotyp. W Krakowie stawiali Automaty Krakowskiej Karty Miejskiej i też było halo że tygodnia nie postoją bo dzikie chordy polaków przyjdą, spalą, zniszczą, zepsują a w ogóle szkoda pieniędzy. Dziś automaty działają ponad rok i wszystko jest w najlepszym porządku.

 

Niestety sytuacja gdy policja powinna mieć wyczucie to utopia. Takie przepisy i już i tracisz prawko choć Pan policjant na zdrowy rozsądek wiedząc że masz te 500 m do domu, grzecznie jedziesz powoli po chodniku mając oświetlenie- powinien puścić. Choć pomysł interesujący że ustawodawca daje jakiś określony próg np: 02-05 kiedy biorąc pod uwagę okoliczności to policjant decyduje o konsekwencjach. Problem polega na tym, że to stwarza duże pole do nadużyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tak, kolego. zmyślam sobie z nudów.

Bo tak naprawdę popieram jazdę rowerami na czerwonym świetle w nocy.

W końcu światła są dla kretynów.

A drogi dla rowerów.

 

To pozwolę sobie przemilczeć. :) Pozostaje mi tylko modlić się do szosowego o to abym nie stanął kiedyś na światłach obok twojego blachosmrodu jako ten kretyn prowadzący, wraz z świętymi krowami.

ale nie o tym jest ten temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Największym problem w całej sytuacji picia na rowerze jest to, że można pojechać na rowerze na piwo (lub zahaczyć o pub wracając z wycieczki) a następnie wracać sobie do domu ostatni kilometr albo dwa na pieszo, prowadząc rower - była chyba na forum opisywana sytuacja (a może gdzieś indziej, hmm...) jak osoba prowadząca koło siebie rower została sprawdzona alkomatem i zawieziona na komendę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, całe szczęście nie trzeba nosić roweru na plecach. Definicja pieszego jest opisana w kodeksie ruchu drogowego

 

Pieszy to osoba znajdująca się poza pojazdem na drodze i niewykonująca na niej robót lub czynności przewidzianych odrębnymi przepisami; za pieszego uważa się również osobę prowadzącą, ciągnącą lub pchającą rower, motorower, motocykl, wózek dziecięcy, podręczny lub inwalidzki, osobę poruszającą się w wózku inwalidzkim, a także osobę w wieku do 10 lat kierującą rowerem pod opieką osoby dorosłej;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze to nie poprawne co napisze, ale jesli naprawdę wypilo sie to 1 piwo, to lepiej odmowic badania alkomatem.

Wtedy na komendzie zejdzie ponizej progu..

 

Wiesz, definicja pieszego definicja. Ale powiedz mi, komu bardziej sąd uwierzy? Funkcjonariuszom, czy podpitemu rowerzyscie?

Mozesz sie upierac ze tylko prowadziles rower = byles pieszym, ale jesli "dowody" beda przeciw Tobie, to lipa..

 

I tak w lesie mozna sie napic, tylko potem nie ma jak wrocic ;)) chyba ze tandemem albo w przyczepce rowerowej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednemu z moich znajomych też się wydawało że po 2 piwkach da radę na rowerze. Wracaliśmy w kilka osób do domów na rowerach, a szanowny delikatnie wstawiony kolega postanowił że pod koniec trasy rozpędzi się z górki i pokaże nam że nie mamy racji że nie powinien prowadzić, że to przecież tylko rower. Na końcu tej górki był delikatny łuk w prawo i światła. Gościu nie dał rady, było dziurawo, trochę ciemno i jak widać szybkość reakcji zawiodła, nie zauważył w porę nowej dosyć sporej dziury w asfalcie. Wybiło go tak że wylądował na chodniku po drugiej stronie drogi cudem unikając czołówki z autami. Miał nieziemskiego farta, tylko złamana ręka i wstrząśnienie mózgu. Za skrzyżowaniem stał tir i czekał na zielone światło, jakby zapaliło się ono kilka sekund wcześniej to kolega zostałby przemielony na papkę pod jego kołami. Obeszło się bez zawiadamiania policji, ale gościu i tak nauczył się rozumu. Jak dotąd nigdy więcej nie wsiadł pod wpływem.

 

Tak się zastanawiam co ma do rzeczy że ktoś jedzie chodnikiem 20km/h? A jak go z górki za bardzo poniesie i zabije pieszego na pasach? O tym już widzę nikt nie pomyślał.

 

Wybaczycie że powtórzę po raz kolejny to co już pisali inni: Piłeś - nie jedź!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... ale gościu i tak nauczył się rozumu. Jak dotąd nigdy więcej nie wsiadł pod wpływem.

Mógł "nauczyć się rozumu" i przestać się popisywać, bo to jest głupsze niż jazda po spożyciu. Skoro się popisywał, to pewnie młody był...

Ja sobie pozwalam czasem łyknąć piwko na wycieczce po górskich szlakach.

Na szycie - najlepiej jedno na pół z towarzyszem, aby nie obawiać się, że na zjeździe będę miał choćby odrobinę opóźnioną reakcję.

W trakcie podjazdu - może być całe, jeśli nie boje się, że odbierze mi motywację. Gdy przed sobą mam kilkaset metrów w górę, to jakoś nie boje się, że będę miał opóźnione reakcje na zjeździe... ;)

Jeśli ktoś nie zna umiaru, to rzeczywiście lepiej, żeby kierował się prostą zasadą "piłeś-nie jedź".

No i dodam, że jazda po szlakach górskich po użyciu wygląda w świetle prawa inaczej niż jazda po drogach publicznych.

Ja w mieście nie odważyłbym się jechać po piwku, bo w mieście czasem na trzeźwo trudno przeżyć... :)

 

BTW, demonizowanie jakiegokolwiek spożycia jest głupie, jeśli się nad tym dłużej zastanowić. Bo tak właściwie to uważać trzeba zawsze. Nasze zdolności postrzegania i szybkość reakcji mogą być osłabione bardziej niż po piwie na skutek choćby przemęczenia. Ja na przykład będę dziś potwornie niewyspany. Czasem odmawiam sobie jazdy z tego właśnie powodu... Bo wiem że nie dawałaby mi zbyt dużej satysfakcji, bo wiem że czasami jestem przez to mało skoncentrowany.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego w USiA bada się reakcję kierowcy, bo każdy reaguje inaczej na różną zawartość alkoholu we krwi.

Jak ktoś jest postawny to 1 piwo wsiąknie w niego bez echa, a jak ktoś ma małą masę i do tego pije okazjonalnie, to może już go trochę spowolnić..

Oczywiście mówię o piwie typu piwo (4-5%), a nie jakaś bomba typu czarny faxe 10%..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...