Skocz do zawartości

[wyprawa] Jak nocujecie na wyprawach rowerowych?


sebekfireman

Rekomendowane odpowiedzi

  • 1 miesiąc temu...

Witam

W najbliższy majówkowy weekend wybieram się w sudety na rowerze , będę spał oczywiście w namiocie na dziko i nie wiem co zrobić z rowerkiem, jak go zabezpieczyć? Schowanie pod namiot raczej nie wchodzi w grę, myślę nad przypięciem do namiotu jakimś łancuchem/zapięciem . Czy to wystarczy? Macie jakieś sprawdzone metody?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozbijasz namiot... a ty kładziesz się obok bika najlepiej się do niego przykuwając ;)

A tak poważnie, to chyba nie ma dobrego sposobu, jedynym racjonalnym jest jakoś do drzewa go zainstalować... a prawda taka, że jak ktoś będzie chciał to nie tylko rower zawinie ale i namiot ;)

Pozdrawiam i bezpiecznej majówki;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja do tej pory zawsze przypimnałem rower do różnego rodzaju drzew, nawet gdy nocowaliśmy na polach namiotowych. Czasami gdy w pobliżu namiotu były jakieś krzaki, to rowery chowałem właśnie tam, oczywiście przypinając je również do drzewka. Dodatkowo jeszcze obkładałem bicykle paroma gałęziami i nikt nie miał możliwości zauważenia ich, no chyba że by się o nie potknął.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

najlepszej metody nie ma... ale z zabezpieczeniami nie ma co przesadzać -pamiętajcie że to są kolejne gramy bagażu więcej(niektórzy zabierają np kilkukilogramowy łańcuch i wielką kłódkę żeby spiąć np 5rowerów. Jeśli masę zabezpieczenia podzielimy na 5os to jest to rzeczywiście nie wiele... ale pamiętajmy że już samego łańcucha podzielić się nie da i ktoś będzie tą kotwicę musiał wieźć)

 

ja od siebie polecam spiąć ramy rowerowe razem, i np przypiąć je go jakiegoś słupa osłaniając przed rosą folią a koła wrzucić do przedsionka w namiocie(jeśli takowy jest). lepsze od tego jest tylko schowanie rowerów u kogoś w szopie/komórce lub cały czas na nie patrzeć:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Nie rozumiem Waszych obaw przed nocowaniem poza wyznaczonymi miejscami komercyjnymi. Jeżdżę z sakwami jakieś 10

lat i nigdy nic przykrego mnie nie spotkało. Jedyne stresujące sytuacje związane były z dzikimi zwierzętami. Składam to jednak na karb urozmaicenia takiej formy noclegu, z czasem do tego mozna się przyzwyczaić. Na temat noclegu na wyprawach rowerowych zapraszam na naszą stronkę: http://www.sakwiarze.pl/0,5/nocleg0,5.html

Tak nieco na marginesie, to zrobił się naprawdę ciekawy wątek.

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżąc z młodzieżą (przez 3 lata byłem opiekunem na wyprawach młodzieżowych) zawsze spaliśmy w minimalnie chociaż przystosowanym do tego miejscu, czasem była to sala gimnastyczna, czasem jakaś parafia, a czasem pole namiotowe. W tym roku, jak będziemy jechać do Paryża (tym razem bez młodzieży) nie mamy zupełnie nic zaplanowanego, więc pewnie będziemy szli na żywioł :-). W sumie planujemy starać się sypiać "na gospodarza", ale chyba nie będziemy mieli oporów przed rozbiciem namiotu na dziko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem na pewnej kwaterze w Tyrolu, podczas śniadania gospodarze wyznali, że nie mieli jeszcze gości z Polski. Ostatni byli u nich Czesi i Afrykanie. Nic dziwnego, my jesteśmy narodem koczowniczym. Może z małymi wyjątkami. Ja śpię pod dachem. Wiem, że kasy brakuje, ale życie w cywilizacji europejskiej wymaga kosztów. Może po tych zgryźliwych uwagach przyznam się, że pojechałem do Szwajcarii z namiotem. Był wrzesień, okolice St.Moritz, lekki deszczyk w nocy kropił. Może już jestem za stary, ale nie wyspałem się zupełnie i zmarznięty z mokrym namiotem, powiedziałem sobie - przyjechałeś na wypoczynek, więc w nocy odpoczywaj w cieplutkim łóżeczku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dobrym czasie trafiłem na ten temat. Planuję z żoną wybrać się w sierpniu na wyprawę rowerową do Holandii. Na 10 dni. Dojazd do Amsterdamu pociągiem (z rowerami) i dalej dziesięciodniowy wojaż po kraju tulipanów i konopii :rolleyes:

Jestem juz po lekturze odpowiednich wątków na forach, oraz stron www takich jak sakwiarze.pl

Zdecydowalismy się na dzikie noclegi (jako, że w Holandii jest strasznie drogo jeśli chodzi o kwatery i campingi). Interesuje mnie tylko jedno - jesli chodzi o higiene własną - to bez problemu - będziemy korzystać z pryszniców na stacjach. Ale co tu począć z odzieżą? Jeżdżąc w kraju (MTB; wycieczki jednodniowe do 80km) ciuchy mam do prania praktycznie po każdej wycieczce. jak sobie radzicie z tym na dłuższych wypadach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

smrodu czasem nie da się uniknąć xD -taka jest prawda :/

można uprać sobie odzież np na stacjach i potem wysuszyć przytroczoną do sakw lub rozłożoną na namiocie...

tak czy siak najlepiej jest ograniczyć ilość rzeczy bawełnianych kosztem specjalnych ciuchów rowerowych -przewiewnych i szybkoschnących(czasem wystarczy taką podkoszulkę wycisnąć przez ręcznik i przyczepić do sakwy... po 20min na słońcu jest sucha) i zabrać kilka kompletów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holandia to mały bardzo zurbanizowany kraj, prawie bezleśny, pocięty gęsto kanałami, znalezienie miejscówki "na dziko"

będzie trudne ! Kemping to kilkanaście euro, jadąc ścieżkami rowerowymi trudno będzie znależć stacje benzynową, wiele dróg niedostępnych dla rowerów. Przejechałem z żoną i synem całą Holandię w drodze do Francji w 2005, spaliśmy w namiocie, zawsze na kempingach. Na wyprawach piorę podobnie jak MateuszA.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Holandia to mały bardzo zurbanizowany kraj, prawie bezleśny, pocięty gęsto kanałami, znalezienie miejscówki "na dziko"

będzie trudne ! Kemping to kilkanaście euro, jadąc ścieżkami rowerowymi trudno będzie znależć stacje benzynową, wiele dróg niedostępnych dla rowerów. Przejechałem z żoną i synem całą Holandię w drodze do Francji w 2005, spaliśmy w namiocie, zawsze na kempingach. Na wyprawach piorę podobnie jak MateuszA.

 

Trochę mnie zmartwiłeś. Znalazłem ciekawą stronę http://www.bikerzytour.bikeorient.pl/holandia.php której autorzy zrobili wyprawę z Polski do Holandii, przez Niemcy. Rozmawiałem przez gg z jednym z nich i dowiedziałem się, że nie mieli najmniejszych problemów z nocowaniem na dziko. Także nadal pomysł z nocowaniem pod chmurką, na dziko jest dla mnie aktualny i pierwszoplanowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rzeczywiście temat zrobił się bardzo ciekawy i przeczytałam go od deski do deski, w rożnych ciekawych miejscach nocowaliście, rozwalił mnie ten park na Hradczanach w Pradze hehehe :P

My, na tegorocznej majowej 8'dniowej wyprawie do Pragi nocowaliśmy w spontanicznie napotkanych pensjonatach. Nie było większego problemu z ich znalezieniem. Ceny 25~30 zł. Jeden z droższych i najgorszych noclegów był w Prudniku w jakimś Hotelu sprzed epoki kamienia łupanego :P W Czechach było już super, niskie ceny i piękne zadbane pensjonaty :)

Może kiedyś załapię się na jakiś survival pod gołym niebem... ale to chyba tylko z min. 10 osobową paczką hehe

pozdrawiam :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma się co martwić postami innych rowerzystów ! Najważniejsze zdecydować i jechać ! W Holandii spaliśmy na kempingach, , w Amsterdamie wynajęliśmy mały drewniany domek na kempingu 15 km od centrum nad brzegiem morza,

Trzeba było gdzieś zostawić graty aby spokojnie zwiedzić miasto. Podczas wypraw staram sie rozbijać namiot pod jakimś dachem, wtedy deszcz niestraszny i rano zwijamy suchy namiot. Na Łotwie i w Estonii rozbijaliśmy namiot w opuszczonych domach nie można było bez namiotu bo grasowały myszy, w Helsinkach spaliśmy pod daszkiem ogródka zabaw dla dzieci, w Norwegii rozstawialiśmy namiot w wiatach na przydrożnych parkingach spaliśmy na przystankach ,pod mostem. Najdziwniejsze miejsca noclegu bez namiotu: na promie w sali bankietowej na innym promie w kabinie do przewijania niemowlaków a w Danii w WC dla niepełnosprawnych. Patrz zdjęcia : http://foto.onet.pl/7fkoy,bbpxrcd0gxbw,u.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nie opłaca się spać na kempingach, bo taki sam kawałek ziemi można mieć za darmo po drugiej stronie płotu. W hotelach znowu ceny są zabójcze dla przeciętnego Polaka. Jedyne wyjście to kombinować z namiotem. W zeszłym roku na wyprawie w Alpach rozbijaliśmy namiot gdzie się dało, ale po kilku deszczowych dniach wszystko nam zamokło, a spanie w wilgotnym śpiworze gdzieś na bagnie za krzakami nie było zbyt przyjemne, unikaliśmy więc rozbijania namiotu. Spaliśmy m.in. na sianie w stodole gdzieś w Austrii, na stołach w parku we Włoszech, na siedząco na dworcu kolejowym w Monachium, na przystanku autobusowym w Czechach i na ławkach na dworcu w Cieszynie. Szczerze mówiąc takie "byle jakie" spanie nie wpływało jakoś niekorzystnie na nasze samopoczucie i mogliśmy spokojnie następnego dnia jechać kolejne sto-kilkadziesiąt kilometrów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takich dziwniejszych miejsc noclegowych:

- pod drzwiami głównymi dworca kolejowego w centrum Sztokholmu (dworzec zamykany na kilka godzin w środku nocy-zostaliśmy wyproszeni, a więc karimaty poszły w ruch). Ale Szwecja to spokojny kraj i nawet w takich warunkach czuliśmy się bezpiecznie, mimo kręcących się imprezowiczów w stanie 'po spożyciu'.

- pole kukurydzy gdzieś pod Mariampolem kilkanaście km za granica polsko-litewską. Nawet nie rozbijaliśmy namiotów - niebo bezchmurne i ciepła noc.

- pod fotelami lotniczymi na promie ze Szwecji do Polski (kajuty za drogie).

I tradycyjnie na plebaniach. Duchowni raczej nie mają nic przeciwko a jeszcze nie raz dadzą coś do zjedzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Ja mam pytanie trochę z innej beczki - odnośnie bagażu. Planuje w lipcu pojechać gdzieś rowerem i mam do dyspozycji sakwy, namiot, śpiwór i ewentualnie podręczny plecak. Czy jak to wszystko wpakuję to czy bagażnik to wytrzyma, i czy zbytnio nie obcjąże tylnej osi? Co sądzicie o mocowaniu namiotu pod kierownicą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

bartekkaz ja na prawie miesięczną wyprawę z Bieszczad do Rumunii i z powrotem zapakowałem się w 2 sakwy tylne Crosso Dry, a namiot mocowałem sznurkiem na bagażniku (też Crosso) między sakwami i dodatkowo uchwyty od pokrowca zaczepiałem dla bezpieczeństwa o sztycę. Całość ważyła myślę gdzieś około 20kg, ja dodatkowe 70kg i jedyna przygoda jaka mi się przytrafiła (w związku z obciążeniem roweru) to pęknięta szprycha po szybkim, kamienistym zjeździe (kilka km) w górach z pieszego polsko-słowackiego przejścia granicznego. Jeżeli jedziesz na wyprawę w 2 lub więcej osób wtedy najlepiej podzielić bagaż między ludzi tj. wziąć 1 szampon zamiast 2, to samo z mydłem itd. Po prostu trzeba kombinować tak, żeby nie wozić niepotrzebnych/zdublowanych gratów :P

 

Co do noclegów, my nocowaliśmy na dziko przez całą wyprawę, tylko 3 razy pod dachem. Podstawa to porządny namiot. Nasz ani razu nie zawiódł. Zmokliśmy porządnie chyba 2 razy podczas całej wyprawy ale wszystko to w trakcie jazdy, a nie podczas noclegu :angry2:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do mokniecia namiotu - tak sobie mysle, ze zeby nie czekac az wyschnie lub nie zwijac mokrego mozna odzalowac troche miejsca i wziasc ze soba kawal folii lub czegos takiego i przykrywac tym namiot. Bedzie pewnosc ze nie bedzie mokry i ze nie przemoknie. Bedzie sie zwijac suchy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://www.militaryarea.pl/data/gfx/pictur.../4/4/4144_1.jpg

 

 

A tak na serio to najlepiej po prostu rozbić się albo na totalnym odludziu(wtedy możesz zapomnieć o ewentualnych gościach -no chyba że takich samych turystach jak ty) albo u kogoś pod płotem... na pewno nikt Ci nie zajrzy do namiotu -zwłaszcza jak w pobliżu będą ludzie... nie popadajmy w skrajności... jak zaczniesz się kamuflować i zakryjesz namiot gałęźmi, liśćmi itd itp to zachęcisz innych do zajrzenia, co to za ufo wylądowało, no chyba że tylko się uśmiechną i pójdą dalej

 

pzdrowerek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

akurat to nie jest najciekawszy pomysł... zwłaszcza jak nie mamy namiotu typu iglo a np jakiś "tunel"... łatwo wtedy zgubić części, zostawić coś na zewnątrz, a bieganie po zmroku z latarkami może bardziej zaciekawić miejscowych(o ile w ogóle ich zaciekawi)...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie wypraw po Holandii, a raczej po całym Beneluxie - to (jako, że się tam na dziesięciodniową wyprawę wybieram z żoną) znalazłem w sieci takie coś jak Vrienden op de Fiets. Jest to organizacja zrzeszająca 3600 miejsc noclegowych (cos jak Bed & Brekfast) w Holandii i Belgii. To są najczęściej pokoje gościnne u prywatnych rodzin. Rezerweację w konkretnym punkcie trzeba zrobic telefonicznie przynajmniej na dobę przed przybyciem. Cena za noc < 17 EUR za osobę. Trzeba tylko wystąpic o kartę członkowską (9EUR/rok) - jedna karta na jedną rodzinę. Ja właśnie odebrałem kartę i mam nadzieję, że ten sposób na noclegi okaże się strzałem w dziesiątkę. 

 

Zainteresowanych odsyłam na http://www.vriendenopdefiets.nl 

 

jak przetestuję ten typ nocowania w Holandii w praniu (środek sierpnia) - to postaram się nie zapomnieć i wrzucę tu opinię.

 

 

 

mam nadzieję, że komuś się w/ informacje przydadzą. Ja bardzo się ucieszyłem, bo koszt niewielki (przy cenach w Holandii za kempingi i inne miejsca noclegowe) i mam nadzieję, że się nie zawiodę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...