Skocz do zawartości

[babcie] Sposób na babcie na drodze rowerowej :)


Rekomendowane odpowiedzi

dejtrejder nigdzie nie napisałem że pozwalam moim się bawić na ulicy :(

Piszę to co piszę bo bardzo mi zależy żeby w Polsce było na drogach bezpieczniej i bardziej po ludzku. Mam trochę dość świadomości ze jadąc autem,rowerem czy idąc większość ludzi na drodze traktuje mnie jak wroga którego trzeba strąbić, zajechać drogę, wjechać w dupę nie wypuścić z wjazdu a jak zdarzy się popełnić błąd to jak nie rozwalą to przynajmniej zwyzywają. Tak samo jak chciałby żeby nie było cwaniaków którzy zawsze się ryją przed innych bo droga jest ich.

Mam rodziców którzy maja pod 80 lat i pomimo że są komunikacyjnie świadomi bardzo to mają swoje lata i choroby Przeraża mnie wizja że kiedyś wejdą na ścieżkę rowerową przez przeoczenie które w ich wieku jest naturalne i ktoś ich stratuje bo chciał minąć o 3 cm "żeby im pokazać" i coś nie wyszło. Dla starszej osoby spotkanie z rowerem nawet na małej prędkości jest praktycznie równoznaczne z połamanymi nogami i śmiercią w ciągu kilku mc albo unieruchomieniem i wegetacją.

Zawsze zanim zachce się nam kogoś uczyć trzeba się nad kosztami tej nauki pochylić. Fizyki się nie oszuka.

Tak samo jak koś umie tak szybko przejechać ślepą 90 że może go zaskoczyć to co jest za nią to powinien ma rajdy jeździć bo to talent większy od Sobiesława :) a tam jest właściwe miejsce i czas na takie wyczyny.

 

Może było więcej ale jeżeli widziałem białka oczu to odległość nie powinna przekraczać 25m.

 

Z tymi białkami to jest śmiesznie. Jak ktoś jest przerażony i masz z nim nawiązany kontakt wzrokowy to widzisz jego białka z bardzo daleka (u niektórych to widzisz jak źrenice z przerażenia rosną :D )

 

Wczoraj tym zakręcie (Żeby było śmiesznie wieś i jeszcze 9x)

 

https://maps.google.pl/maps?hl=pl&ll=50.133079,20.005269&spn=0.000994,0.002411&sll=50.133079,20.005269&sspn=0.000994,0.002411&mra=mr&t=h&z=19

 

gość z naprzeciwka sobie z zawrotną prędkością ( pewnie 30-40) jechał co oczywiste wylądował na kursie kolizyjnym ze mną :)

Jego oczy świeciły jak w nocy latarki :D Musiało być ponad 50m

Taki wybryk natury chyba po to żebyśmy wiedzieli że leming jest przerażony i może być nieprzewidywalny :) A poważnie to właśnie mając kontakt wzrokowy z taką osobą możesz najcelniej przewidzieć co za chwile ta osoba zrobi. Jakiś taki system ochronny nam dała natura. (może to moje odczucie tylko i brzmi jak czarna magia ale sprawdzało się mi wielokrotnie że po spojrzeniu w oczy wiedziałem jak reagować :) )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak ktoś jest przerażony i masz z nim nawiązany kontakt wzrokowy to widzisz jego białka z bardzo daleka
Tego akurat nie sprawdzałem. Stosuję starą harcerską skalę znalezioną kiedyś w "Świecie młodych". Bardzo ułatwia orientację w terenie, gdy jedyną mapą jest to co się zapamiętało z google maps. Z tego co pamiętam to z 50 m widać oczy ale jeszcze nie białka, z 250m rysy twarzy.

 

Niestety z tym kontaktem wzrokowym jest problem. Airzound mi to ułatwił, ale na Airzounda ewolucja wymyśliła totalnych ignorantów - lemingi które odwracają się w drugą stronę z premedytacją. W odróżnieniu od osób które panicznie zaczynają się rozglądać w poszukiwaniu źródła dźwięku lemingi unikają kontaktu wzrokowego. Pozostaje już tylko technologia wojskowa i montowanie maserów na kierownicy i ewentualnie samoczynna wyrzutnia elektrod z paralizatora, aby uniemożliwić dojście w pobliże toru jazdy roweru. Ale zamiast tej fantastyki chyba po prostu poszukam kamery na rower, bo w Anglii pieszy ma prawo do korzystania z jezdni, dlatego przejścia dla pieszych są wyjątkiem (widziałem tylko dwa przez pół roku jazdy). Z prawa do korzystania z drogi wynika również fakt nie tyle pierwszeństwa co ochrony słabszych użytkowników drogi, więc w przypadku lemingów muszę udowodnić ich niebezpieczne zachowanie (celowe wejście pod koła). Widziałem jak ktoś ostatnio zamieszczał filmik z roweru ale była odrazu naniesiona prędkość - z jakiej to kamery takie cuda wychodzą?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wracam wczoraj z fabryki Wołoską (Warszawa) - przy szpitalu MSWiA (rzut oka na przebieg ścieżki http://goo.gl/maps/d8Shp). Tuż za pasami, samym środeczkiem ciągnie starowinka - z lewej siatka i drugi rower a z prawej krawężnik. Zatrzymuje się zatem i informuję babinę że chodnik jest obok a tędy to rowery jeżdżą. Spojrzała na mnie i rzecze 'Spieprzaj! starsza jestem i sama wiem którędy mogę chodzić'. Kurtyna i opad rąk.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w Zwoleniu od lat jest zakaz jazdy rowerem po głównej ulicy miasta(wojska Polskiego), tak więc powoli, zgodnie z przepisami toczę się wyznaczonym chodnikiem, na wprost mnie idzie starsza kobiecina z wnuczką, może 5 letnią,mijam je a babcia rzecze do mnie "to pan nie wie że po chodniku się nie jeździ?", nagle dziewczynka ciągnie ją za rękaw, pokazuje palcem na niebieski znak z rowerem i drze się na cały głos "BABCIU! tutaj już można!", mina babiny, bezcenna :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

w Zwoleniu od lat jest zakaz jazdy rowerem po głównej ulicy miasta(wojska Polskiego), tak więc powoli, zgodnie z przepisami toczę się wyznaczonym chodnikiem, na wprost mnie idzie starsza kobiecina z wnuczką, może 5 letnią,mijam je a babcia rzecze do mnie "to pan nie wie że po chodniku się nie jeździ?", nagle dziewczynka ciągnie ją za rękaw, pokazuje palcem na niebieski znak z rowerem i drze się na cały głos "BABCIU! tutaj już można!", mina babiny, bezcenna :D

Dzieci często są mądrzejsze od dorosłych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witam, przebrnąłem przez 32 strony tego tematu i czuje niesmak. Trąby które emitują 115 dB (czytaj straszą), mijanie pieszych na żyletki, celowe hamowanie z piskiem gumy za plecami i takie tam. Nie zdajecie sobie sprawy że takie zachowanie nie nauczy niczego tylko wzbudzi agresje pieszego który jak spotka kolejnego rowerzyste to się pewnie niezbyt sprzyjająco zachowa wobec niego? Poruszam się jako pieszy, rowerzysta oraz samochodem. Każdy popełnia czasem błedy. Jestem pewny że, po przeczytaniu tych "rewelacyjnych" sposobów, ktoś kto jest tylko pieszym wzbudzi tylko agresje do NAS rowerzystów. Szkoda nerwów i sprzętu, kultury nigdy nie jest za dużo.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trąby które emitują 115 dB (czytaj straszą)
Dźwięk zatwierdzony niejednokrotnie atestami (niekiedy masz nawet głośniejsze klaksony w autach, a mimo to nie są uważane za przeraźliwe), poza tym nie są używane do straszenia tylko do ostrzegania, bo wszystkie inne dostępne środki (czyt. dzwonek, głos nie jest uwzględniony przy dopuszczaniu roweru do ruchu) zawiodły, a jeszcze w moim przypadku (jazda na wyspach) to nawet jak mi się wpakuje pieszy pod rower na pasie dla rowerów to będzie moja wina, bo on miał prawo do drogi, więc sygnałów ostrzegawczych nigdy za mało. Raził bym nawet prądem gdyby to uchroniło pieszego przed wypadkiem i było dozwolone.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim wypadku czekam aż kogoś starszego z Twojego otoczenia zaatakuje zza pleców 115 dB i opiszesz wrażenia. Wiesz jakie to natężenie dźwięku? Ciekawe czy wtedy będzięsz dalej w takim zachwycie. Starsza osoba może zjechać z tego świata ale Ty jesteś fajny bo masz atest... Nie myśl sobie że poszkodowana rodzina w takim wypadku Ci odpuści bo masz atest na trąbe :) Nie mówiąc o tym że pewnie po takim zajściu sam byś ją wywalił bo będzie przypominać o padającej staruszce na krawężnik...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trąba niestety się przydaje, bo czasem lemingi (półgłuche lub zwyczajnie bez mózgu) same proszą się o wypadek. Pomykam sobie wczoraj do pracy bladym świtem i lezie sobie grupka samobójców. Po ulicy, bo chodnika tam nie ma. Rozumiem, że przejść trzeba, ale czy 5 osób naprawdę musi iść koło siebie całą szerokością a nie rządkiem oraz uporczywie ignorować dzwonek? Po tej ulicy jeżdżą samochody typu "służbowe - terenowe -rajdowe". Jakim trzeba być kretynem? Wracająć trafiłam na lemingi przystankowe. Stoi sobie grupka nie wiedzieć czemu na trawniku i ścieżce (mimo, że koło przystanku całe mnóstwo miejsca) Na dzwięk dzwonka żaden leming się nie ruszył, ale podjazd autobusu zaskutkował samobójczym biegiem pod koła. Pozostało tylko rzucić parę słów powszechnie uznanych za obelżywe i zastanowić się nad zakupem AirZounda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim wypadku czekam aż kogoś starszego z Twojego otoczenia zaatakuje zza pleców 115 dB i opiszesz wrażenia.
Jaki to hałas to się orientuję - zapomniałeś, że rowerzysta jest te kilka do kilkudziesięciu metrów bliżej od osoby ostrzeganej. Dzisiaj airzoundem odganiałem lisa którego przyuważyłem jakieś 40 metrów ode mnie spacerującego wzdłuż ścieżki - jakoś zarażenie się wścieklizną mnie nie kręci. Piszesz o staruszkach, a ja jakoś jeszcze nie musiałem wobec nich stosować nic poza "Dziękuję" że mi ustąpili miejsca, lub kciuka w górę, czasem dzwonka, bo widziałem, że noszą się z zamiarem wtargnięcia pod koła, ale jeszcze się nie zdecydowali. Ci na ktorych używałem Airzounda to w 20% kierowcy, których zamiast omijać w ostatnim momenci powinienem poczęstowac ich karoserię butem, 3-4% kolesie przedłużający pryrodzenie autem z głośnym klaksonem, 20 % pijaków którzy traktują jezdnię jak ogródek piwny, 1 (słownie jeden) przypadek gdy musiałem urzyć airzounda, bo ruch na drodze obok był tak glośny, że sam nie slyszałem swojego dzwonka, a reszta (czyi właściwie co drugi przypadek) to osoby "głuche" (nie slyszące dzwonka, mimo że jestem kilkanaście do kiku metrów od nich i dzwonię po kilka razy) więc airzound na nich nie powinien robić wrażenia... właściwie to powinni mi podziękować za wyleczenie głuchoty. Mimo to, dwie kobiety wpakowały mi się pod koła - raz udało mi się wyhamować, drugim razem wyminąć na milimetry, dlatego w następnym rowerze będę miał elektroniczny odpowiednik AirZounda o natężeniu 130 dB (będę musiał w ochraniaczach jeździc, żeby mi krew z bębenków nie poszła)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój błąd - nie ma czegoś takiego co ma 130dB, jest tylko takie cos co ma 140dB i się nazywa Hornit

a działa to mniejwięcej tak

Wracającjeszcze do Airzounda, to dzisiaj kierowca angielskiego autobusu trąbił na mnie, czemu ja stoję jak mam wolną drogę na wprost i czerwone światło, zatrąbił raz zatrąbil drugi, jak pociągnąlem z airzounda który był tak ze dwa razy głośniejszy to już nie zatrąbił wogóle.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, tu jest problem - dźwięk głośny, ale trudny do jednoznacznego zidentyfikowania jako ostrzeżenie o zagrożeniu. Dźwięki syreny jednoznacznie się z tym kojarzą. Czy airzound straszy? Na pewno wyrwanie ze swojego wewnętrzneo świata głośnym dźwiękiem może wywołać lęk, ale co powiecie o milionach samochodów? Ten sam dźwięk, niekiedy głośniejszy od airzounda. Używam go tylko wtedy gdy dzwonek nic nie podziałał, wiec ciężko wykluczać ostatnią deskę ratunku przez to że jest to przeraźliwy dźwięk. Mnie się tam trąbka kojarzy z filharmonią - spokojem i harmonią jakie tam panują. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no właśnie - i dlatego też jakieś trąbki, klaksony itp. nie kojarzą się z rowerem tylko z pojazdem - i często ludzie się nie oglądają bo przecież stoją na chodniku to jak pojazd (w domyśle - samochód) może na nich trąbić. I to jest przewaga dzwonka - może głośny nie jest ale kojarzy się wszystkim JEDNOZNACZNIE z rowerem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

często ludzie się nie oglądają bo przecież stoją na chodniku to jak pojazd (w domyśle - samochód) może na nich trąbić
A kolega o czym pisze? Po chodnikach nikt normalny nie jeździ rowerem. Jeżeli jest mowa o pieszych to może chodzić tylko o DDRiP lub DDR, a nawet muszę korzystać wobec pieszych na ulicy. Zatem całą sytuację nalezy odwrócić - no jak to lezie i nie wie gdzie lezie? Sygnały dźwiękowe, aby nie spowszedniały i wciąż działały, nie powinny być nadużywane, więc jeżeli taki pieszy słysz dzwonek, to powinien zareagować tak samo jak bym użył syreny okrętowej. Rzeczywistość jest inna - w czwartek wracam z pracy, widzę grupkę idącą tylarierą, wiec dzwonię ile wlezie żeby nie blokowali całej szerokości, bo każdy ma prawo do drogi, a oni w ten sposób je ograniczają. Reakcja była taka, że tylko jedna osoba się obejrzała, a że to akurat z górki i hamulców nie idzie przewidzieć, a ja coraz bliżej to musiałem Airzounda użyć. W ulamku sekundy zrobiło sie bezpieczniej dla wszystkich - droga odblokowana i żadnych przechodniów pod kołami. Jeżeli ktoś mi zagwarantuje taką skuteczność dzwonka to w tym samym momencie idę zdjąć airzounda. Dołóżmy jeszcze do tego sytuacje rower - samochód, gdzie dwonek to tylko kawalek bezużytecznego metalu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dla tych co łażą gdzie popadnie chodnik = DDRiP = DDR = chodnik - i tyle, możesz im tłumaczyć a oni wiedzą swoje lepiej..

 

Rzeczywistość jest faktycznie inna ale mam wrażenie czytając Twoje wypowiedzi że niektóre rzeczy inaczej widać z poziomu Northampton a inaczej z dowolnej polskiej miejscowości..

różnica mentalności widocznie albo coś..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam mam nadzieję że wybrałem odpowiedne miejsce na naposanie mojej historyjki, jeżeli nie to proszę o przeniesienie w odpowiednie miejsce. Jechałem sobie piękną ,niedawno oddaną drogą dla rowerów ( Lubin wiadukt obwodnicy). Widzę z daleka jak dwie panię z dziecinnymi wózkami idą spacerkiem po drodze dla rowerów, Jedna obok drugiej nie zwracając uwagi na to że obok jest chodnik i w dodatku szerszy iż wspomniana droga dla rowerów. Podjeżdzam do pań i będąc jakieś dwa metry za plecami spocerowiczek mówię przepraszam i ... i żadnej reakcji znowu przepraszam i dopiero za trzecim razem jedna z nich łaskawie się odwróciła, i z wielką łaską przepuściła mnie robiąc dosłowie pół kroku w bok i strzeliła minę jak by chciała powiedzieć że droga należy wyłącznie do niej. Ładnie się usmiechnełem i podziękowałem. Zastanawiam się jaki był by finał tej histori jak całe wydarzenie miało by miejsce z 30 metrów dalej gdzie był zakręt a ja jechał bym trochę szybciej i wpadł na owe panie. ( sorki za błędy ort.)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo masz nad czym rozmyślać.

Dostał byś po dupsku za niedostosowanie prędkości do warunków jazdy. (one może mandat za łażenie po ddr)

Sąd by np uzasadnił że przecież za przejazdem mógł leżeć rowerzysta który zaliczył glebę i tez byś wjechał w niego.

Jechałeś za szybko żeby uniknąć kolizji więc jesteś winny.

 

I nie było by raczej współwiny bo winnym najechania byś był ty a one traktowane by były jako przeszkoda nie sprawczynie.

To że one łamią przepisy nie zwalnia ciebie z myślenia i jazdy w zgodzie z przepisami :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że ja nie jechałem szybko , a mówiąć trochę szybko miałem na myśli naprawdę sztrochę a mając te dwie mamuśki przed sobą jechałem z 7km/g bo trochę musiałem poczekać aż usłyszą moje przepraszam. Ale nie zmienia to faktu że panowie w niebieskich kubraczkach coś by na pewno dla mnie wymyślili. :) :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę sobie ścieżka,obok szerszy chodnik widzę przed sobą osobnika (mohera).mowie jej przepraszam,a ta obraca sie,patrzy z wyzszoscia i lezie stara torba rozkladajac ręce tak,Ze sie nie da przejechać.gdybym 'przypadkiem' tracił ją łokciem przejeżdżając i gdyby wezwała policje to czyja byłaby wina?

Bo mam taki przypadek minimum 2 razy w tygodniu :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jadę sobie ścieżka,obok szerszy chodnik widzę przed sobą osobnika (mohera).mowie jej przepraszam,a ta obraca sie,patrzy z wyzszoscia i lezie stara torba rozkladajac ręce tak,Ze sie nie da przejechać.gdybym 'przypadkiem' tracił ją łokciem przejeżdżając i gdyby wezwała policje to czyja byłaby wina?

Bo mam taki przypadek minimum 2 razy w tygodniu :/

 

bawisz sie niepotrzebnie, wjedź, przewróć sie i sam zadzwon po policje, ze cie napadła, atakuje itp...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja osobiście nie jeżdżę po ścieżkach w mojej okolicy bo raz to to, że jest ich i mało, a dwa to mnie dogłębnie wkur.... te głupie wjazdy na posesje. Raz na ścieżce rozpędziłem się do ok 40km/h (licznik dobrze mierzy) i wjechałem w ten uskok od wjazdu to fajnie nie było. :) A jak ktos mi już idzie po tej ścieżce to piskiem z opony i się wystraszy, a ja jedę dalej.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...