Borys47 Napisano 9 Listopada 2010 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2010 Mój pierwszy rower to 3kołowiec z wywrotką na tyle Też miałem coś takiego! Kurcze, ale mi to wspomnienie właśnie uśmiech na twarzy wymalowało Potem rowerek od dziadka, jakiś ruski, z pełnymi kołami. Na nim pierwszy raz jechałem na dwóch kółkach i przekraczałem magiczną dla mnie barierę 20 km/h. Dalej era BMX-ów, skatowałem chyba dwa albo trzy. Potem pierwsza komunia - i naturalnie pierwszy góral od chrzestnego, 24" koła, i "piękny" czarno-zielono-śliwkowy kolor. Jak wyrosłem z 24 cali, niebieski góral firmy GRANT. Ciężki jak nieboskie stworzenie, kierownica bullhorn, i przerzutki shimano SIS. A potem niespodziewana 2 letnia posucha. Aż kumpel kupił piękną, czarno-pomarańczową Meridę Kalahari 590. Ah, jakże ja mu zazdrościłem. Podczas pierwszej jazdy razem, zapominając że w moim "czołgu" hamulce są raczej ozdobnikiem, wryłem się przednim kołem w jego tylną tarczę hamulcową. Jeszcze raz przepraszam, Orlas. Jakiś czas potem brat kupił Krossa Hexagon'a 6. Tego już było za wiele. Za wyskrobany tysiąc złotych kupiłem (kierowany po części zdrową zazdrością a po części renomą firmy, no i tym że wtedy Gunna Rita Dahle zdobyła mistrzostwo świata na Meridzie) piękną czerwoną Madzię Kalahari 550. I od tego czasu wiernie sobie razem żyjemy. Od jakiegoś czasu przerabiam tego turystyka pod XC i maratony. Może w przyszłym sezonie wymienię ramę... Jeśli dam rade się rozstać z Rudą Madzią... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sagitt77 Napisano 9 Listopada 2010 Udostępnij Napisano 9 Listopada 2010 Taki trójkołowy rowerek z wywrotką z tyłu, metalowy w kolorze niebieskim był też moim pierwszym pojazdem . Miał jeszcze wajchę do podnoszenia wywrotki. Potem miałem już normalny rower po starszym kuzynie, który chyba nigdy nie nauczył się jeździć (tak tak, są tacy...). Najpierw jeździłem na nim z dodatkowymi kółkami, a jak miałem 5 lat to któregoś razu tata je odkręcił i poszliśmy się uczyć jazdy tylko na dwóch kołach. Jeszcze tego samego dnia stałem się prawdziwym rowerzystą . A potem wigry 3, a w liceum (1994) pierwszy góral - romet giewont. Szybko zacząłem go modernizować bo ciągle wymagał regulacji. Zwłaszcza tylne koło lubiło łapać luzy. Więc kupiłem piastę STX i felgę alu i złożyłem pierwsze koło. Tak to się zaczęło... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Szogun123 Napisano 26 Listopada 2010 Udostępnij Napisano 26 Listopada 2010 Zaczynałem na trójkołowcu z napędem w przód i w tył a później od razu był rower na 20" taki fajny pomarańczowy Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Pichu Napisano 26 Listopada 2010 Udostępnij Napisano 26 Listopada 2010 Nawet najstarsi górale nie pamiętają jak ja uczyłem się jeździć, w tym i ja Jeżdżę praktycznie od zawsze Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
anuszka957 Napisano 7 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2011 ja zaczęłam swoją przygodę z rowerem na ślicznym trójkołowcu którego mam do dzisiaj (będą dzieci jeździć później był niebieski dwukołowy z doczepianymi kółkami... byłam bardzo pewna siebie... prosiłam tatę żeby odczepił wreszcie te kółka bo to obciach... no i odczepił... rodzice sobie spacerowali a ja śmigałam na dwóch kołach taka dorosła dopóki droga nie zaczęła skręcać... moja super jazda skończyła sie w żywopłocie następny był różowy (zgroza!!!!) Wigry 3 dostany na komunię... zrobiłam nim ładnych kilkaset kilometrów, na razie przygoda kończy się na Meridzie kupionej za pierwsze własne pieniądze dzień przed wigilią i myślę że nie szybko sie przesiądę na inny.. pozdrawiam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
djwiocha Napisano 10 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2011 U mnie to było tak że miałem najpierw jakiegoś ruskiego trójkołowca, ale to jak byłem bardzo mały, jak maiłem jakieś 5-6 lat to dostałem rower BALBINA marki Cross Z początku denerwowały mnie te boczne kółka bo cały czas jak wpadałem w dziurę kołem na naszej pięknej żużlówce to musiałem zsiadać i przeprowadzać kawałek rower zęby jechać dalej. Tak więc tata je odkręcił wsadził kija i jedziesz. Podobno bardzo szybko nauczyłem się jeździć bo za pierwszym razem przejechawszy kawałek po tym jak tata mnie puścił i wpadłem w siatkę sąsiadki (w płot tej samej sąsiadki wpadłem później na Romecie Ogarze ) po czym miałem lewą rękę całą pocięta od tych drutów. Za kolejnym razem już umiałem. Później dostałem na komunię zielony rower City Shoper tejże samej marki , pamiętam jakie to było przeżycie, hamulce ręczne i przerzutki no i oczywiście przesiadka z 16" na 16", na szczęście rama była dosyć mała i dałem radę jeździć. fakt że jeździłem na tym rowerku 9 lat (do końca ostatnich wakacji, a 9 dlatego że dostałem go jeszcze przed komunią) zrobiło z tego roweru kompletny złom, pod koniec miał już 3 tylne koło (ale o dziwo 2 wolnobieg), drugie przednie, kierownica wygięta jak pałąk od wiadra nieoryginalne było tez siodło, sztyca, hamulec (zostawiłem tylko przedni), gripy itp. A teraz z dniem 15 Marca skończyłem składać pierwszy poważny rowerek Mojego Authora a-ganga p.m. (w garażu). Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Swallow Napisano 10 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2011 Gdy miałam bodajże cztery lata jakimś cudem moja obrotna babcia zdobyła mi pomarańczowy, metaliczny rowerek taki na trzech kółkach z uroczą zieloną przyczepką z tyłu To była moja pierwsza extra maszyna. Codziennie rozczochrana prułam na niej niemal z szybkością światła z zapałem przewożąc nikomu niepotrzebne rupiecie. Potem był niebieski Romet z doczepianymi kółkami, które były jakieś takie koślawe i tak szczerze mówiąc działały troszkę jak placebo tzn, wydawało mi się, że dzięki nim utrzymuję równowagę a one i tak były parę centymetrów nad ziemią. Potem standardowo : był kijek ale to krótko bo tak pędziłam, że nikomu nie chciało się za mną biegać. I jakoś tak całkiem nieświadomie nauczyłam się pewnego dnia samodzielnie jeździć....... i spodobało mi się to ! Potem były różne rowery od rometowego Pelikana poprzez jakieś "wypasione" no name'y. Obecnie mam dwa, ale moim codziennym i ulubionym mieszczuchem jest zabytkowy, niemiecki Bauer (cały czas go restauruję) zasuwam nim do pracy i dosłownie wszędzie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Dynamic Napisano 10 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 10 Kwietnia 2011 ja jeździłem na składaku ale stosunkowo szybko się nauczyłem (kilkadziesiąt gleb i wkońcu jadę ! ) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Gość MARECKI85 Napisano 15 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 15 Kwietnia 2011 hahahaha pamiętam to do dziś, uczyłem się śmigać jak miałem jakies 6, 7 lat, na takim małym rowerku, jechałem do mamy do pracy (było bliziutko) i pękła mi rama hahaha. potem dostałem już składaka wigry 3 i jakoś szło... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
bartosz1996 Napisano 17 Kwietnia 2011 Udostępnij Napisano 17 Kwietnia 2011 Ja pierwsze "kroki" na dwokolowcu stawialem na malym, czerwonym rowerku firmy "iwona" z bialymi oponami Pamietam ze z tylu byl zamocowany trzonek od miotly,za ktory trzymal ojciec, zebym niewyglebl Z czasem zaczalem jezdzic bez niego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.