Skocz do zawartości

[ostry hardkor] Dzwony na ostro i singlowo


IvanMTB

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

Klaniam,

 

Wiem ze podobny temat juz istnieje ale specyfika jazdy oraz dzwonow na ostrym jest nieco odmienna od Calej-Reszty-Swiata.

 

A zainspirowal mnie wczorajszy moj dzwon jaki zaliczylem wracajac z zakopow.

 

Zatem jade lekko z gorki i skiduje. Zaskoczony jak wszyscy diabli bo predkosc niewielka a tu skid jak przy sprincie. Musi slizdzi... Jestem juz na plaskim i biore prawy zakret, ale katamaran przede mna staje, zatem z lenistwa przedni hampel [auc...] Oczywiscie kierownica postanowila zawinac sie pod rame a reszta roweru razem ze mna pojechala do przodu. Cale szczescie ze wypielem sie z zatrzaskow. Zarzucany masa plecaka przeskoszylem padajacy sprzet, wyrznalem leweym kolanem w kraweznik (znowu lewe... :D ), dalej byly 2 czy 3 telemarki (naszczescie bez podparcia) i karpie kierowcow mijajacych mnie aut. Nastepnie tresc zoladka podeszla mi do gardla ( ale nie uzewnetrznila sie...), wyprostowalem skrzywione siodlo i zgrzytajac zebami popedalowalem tylko jedna noga do domu.

Zadna powalajaca historia ale dobry poczatek tematu :)

 

OSTRO!

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

podobał mi sie moment o potem 2 czy 3 telemarkach :D

dobrze ,ze nic gorszego sie nie stało ... chociaz mogłeś pawia puscic -tak dla zwyczajnego ukoronowania całej sytuacji

 

a moje ? miałem 2 wypadki na singlach/ostrych ..dorobek -2 złamane żebra(po jednym na wypadek)

 

zwyczajnie ,mało ambitny wypadek .. chciałem wjechać na chodnik z ulicy ,zahaczyłem korbami o wyprofilowanie terenu i siup!

niczym superman na trawnik przez kiere .. na szczescie rowerkowi nic sie nie stało ,ja hmmm .. na trawniku był wieelki granitowy blok -trafiłem w niego lewą częscią klatki .. żebro pękło z tyłu -ale to nic -bo to na poćżatku nie boli ..

kolejne .. kiedyś na prostej dordze wypadłem z roweru -jak ? niewiem do tej pory - i całą siła ,znowu w to samo miesjce o beton ..nastepnego dnia nie mogłem sie ruszać .. zrszta dalej mnie boli ..a to juz miesiąc chyba mija

czekamy na kolejne relacje -mam nadzieje ze ciekawsze niz moja : )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... chociaz mogłeś pawia puscic -tak dla zwyczajnego ukoronowania całej sytuacji

Błahahahahaha :)

 

Pojechałem z Grabarzem w trasę. Jechaliśmy zwężonym odcinkiem drogi bo były roboty drogowe. Przeciskaliśmy się przez korek, samochody ruszymy więc my sobie jechaliśmy razem w rządku z samochodami. Grabi jechał pierwszy a ja mu siedziałem na kole...i to był błąd, bo nagle Grabi zaczął zwalniać bo samochody hamowały a ja mu się wpakowałem w... tył roweru. Jechaliśmy jakieś 30km/h a ja nacisnąłem hampla co spowodowało, że tył poszedł w niebiosa ale na szczęście udało mi sie wypiąć i wykonałem dwa zgrabne podskoki na prawej nodze i wskoczyłem z powrotem na siodełko i jechaliśmy dalej :D Kierowca z tyłu pewnie miał albo strach w oczach albo bekę z tego jak ja musiałem wyglądać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Klaniam,

No i sezon na gleby rozpoczety :)

 

Przez 9 miesiecy nie wy######alem ani razu a tu w przeciagu 3 dni dwa razy...

 

Dzis rano jadac do pracy nie dostosowalem predkosci do warunkow drogowych (znaczy sie znowu bylo slisko...) i zanim sie obejzalem juz szlifowalem lewym lokciem, biodrem i generalnie noga o asfalt... Straty w sprzecie: poszarpana owijka na lewym rogu kiery, dziura na spodniach (buuuuu...) i zmechacony rekaw kurtalki. Na ciele: zdarty lokiec, przedramie wielki krwiako-siniak na biodrze i obtluczona kostka. Oczywiscie wszystko na lewicy...

 

Musze zwolnic bo jeszcze 2-3 gleby i rozwale sie na dobre :)

 

OSTRO!

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja kilka tygodni temu na rozpoczęcie zimowego sezonu i swoistą ostrokołowo-lodową inicjację wyłożyłem się bezczelnie na oblodzonym chodniku. Skutek jest taki, że tak mocno obtłukłem kolano, że boli mnie do tej pory, a na początku nie mogłem w ogóle chodzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i sezon na gleby rozpoczety :P

 

Przez 9 miesiecy nie wy######alem ani razu a tu w przeciagu 3 dni dwa razy...

 

To się nazywa prawo serii :P

 

No to teraz ja

Wracam z pracy i blisko domu postanowiłem zrobić skida. W związku z tym, że przedtem zaczęło mi troszkę wychodzić postanowiłem spróbować przy większej prędkości. No to próbuję a tu zonk. Zamiast skida zostałem wykatapultowany przez kierę. Na lewą stronę, tak jak Iwan :) . Spadłem na dłoń (zdarta z mnóstwem kamyczków pod skórą), potem kolano i łokieć (podarta kurtka i spodnie, dodatkowo krewka się wylała z tych części), następnie przyfasoliłem barkiem (tylko zbity :P ) a potem postanowiłem posłuchać płyt chodnikowych i przyłożyłem czaszkę tak blisko, że skóra mi się zdarła na czole. Najlepsza była reakcja żony. Jak mnie zobaczyła to pierwsze słowa były "Ł o, Jezu, pobili Cię??? Musiałem się gęsto tłumaczyć, wymyśliłem bajkę o najechanym kamieniu a już się pytała czy to aby nie wina tego "pełnego" koła. No i od tego czasu skidy wychodzą mi raczej marnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostka z tym glebowaniem na lewy bok... Ja zazwyczaj obarczam ciężarem swej nieudolności prawy, ale to może wina tego, że mimo, iż jestem prawonożny i -ręczny, to na rowerze prowadzącą nogę mam lewą...

Potwierdzacie jednak Panowie statystykę (patrz pkt.1):

http://www.kolarstwo-szosowe.gda.pl/czy_wiecie.html

 

Trochę obok tematu jestem - wybaczcie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Dziś jechałem sobie ulicą gdy nagle wyprzedził mnie autobus i gwałtownie zahamował (w tum miejscu był przystanek bez wnęki). Ominąć go nie mogłem bo z naprzeciwka jechały samochody, próbowałem hamować ale but mi sie wypiął i z pełnym impetem potrąciłem autobus. Próbowałem sie bronić i uderzyć bokiem żeby nie zniszczyć koła i głowy, w efekcie czego mam tylko spuchnięte ucho. Pan 'kierowca' usłyszał kilka inwektyw ale pewnie i tak się zbytnio nie przejął

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

prawdziwego bikera nie potrącają autobusy. to prawdziwy biker potrąca autobusy xD

 

ładnie, ładnie. na przyszły rok zamierzam złożyć sobie OK, ale z tego co tu czytam, to będę musiał dokupić zbroję żeby bezpiecznie jeździć po mieście :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

rok temu lecę sobie bikem w rumi z prawej strony ścieżka rowerowa (#*&@!^ co za debil projektował ścieżki rowerowe w Rumi) przeleciałem na skrzyżowaniu na czerwonym bo sie spieszyłem a to był błąd... jeszcze jedno skrzyżowanie, na następnym widzę z naprzeciwka jedzie radiowóz myślę o mandacie z brak świateł dzwonka i nie jechanie ścieżką na blacie 30km/h a tu z prawej wyjechała yaris taka zielona z bocznej utwardzonej drogi w centrum Rumi stanęła na moim pasie i chciała jechać w lewo próbowałem uciec do środka na lewy pas ale było z późno a odległość była za mała, rower uderzył w zderzak ja przeleciałem przez maskę, (kierowca tłumaczył sie ze mnie nie widział i przestraszył sie policji tylko dlaczego wyjechał na jezdnie skoro my byliśmy na prawie) wypadek był na szosie ale jak zanalizowałem sytuacje to skojarzyłem ze nawet nie przełożyłem dłoni na klamki, bilans był taki ze rower miał skrzywiona główkę pęknięty widelec karbon a o kole już nie wspomnę, w przednim kole miedzy szprychami miałem tablice z yarisa tak ze gdyby uciekł to bym go znalazł, dogadałem sie z kierowca a rower sprzedałem....moje straty to otarta lewa kostka i wstrząśnienie mózgu wieczorem

 

i tu rada dla was jeżeli macie rower sprawny z wszystkimi wymaganym kodeksem drogowym gadżetami a wypadek był nie z waszej winy dzwonicie na policje karetkę jedzcie na wstrząśnienie mózgu do szpitala i ciągnijcie ile sie da z ubezpieczenia kierowcy - niech sie uczą

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • Mod Team

Klaniam,

No to kolejny dzwon (no dobrze... dzwonek...) do kolekcji.

Dojazd do skrzyzowania, niska predkosc, proba stojki, brak wypiecia sie z pedalow na czas. Padlem jak dlugi juz w locie rechoczac z samego siebie. Blogoslawiony niech bedzie moj wiadrzasty Met Testagrosa bo lupnalem lbem o asfalt az zadrzaly szyby w sklepach na polowie ulicy. Gdybym mial jakiegos przylegajacego do glowy Giro to pewnie nie skonczylo by sie na symbolicznym otarciu podbrodka.

Reszta strat to obdrapane kolano, lewy bark i nieco lewa dlon.

Inna ciekawostka to wywalilem sie jak nakazuje statystyka na lewa manie a owijke poszarpalem na prawej stronie kiery.... Magia czy cus? :rolleyes:

 

OSTRO!

I.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem , że nigdy do tego nie dojdzie...

Feralnego dnia ćwiczyłem sobie odejścia , czułem się świetnie , dobra pogoda i power w kończynach. Bawiłem się w sprinty a to z autobusami podmiejskimi a to z osobówkami. Niestety podczas jednego z takich "odjazdów" jeszcze na stojąco wypioł mi się prawy but (spd-sl). Następne co pamiętam to jak leże przytulony do asfaltu i duży ból prawej kostki. Jakoś przeczołgałem się na pobocze i zdodałem zdjąć buta. Teraz siedze pościerany i z gipsem (szyna gipsowa).

Po pierwsze mimo jadących za mną samochodów nikt się nie zatrzymał i nie zapytał czy pomóc ? Po drugie dobrze jest się golić na nogach i co najważniejsze... jeździć w kasku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

no tak .. niestety spedy mają takie tendencje do wypnania się .. też mi się to kilkukrotnie przytrafiło

dlatego przechodze powoli na time .. tam nie ma takich niespodzianek ,polecam

co Ci sie konkretnie stało ?

 

a co do wrażliwości ludzi i ich uczynności ,empatii na to co sie komus stało i checi niesienia pomocy ,czy nawet wykazania kszty zainteresowania

przecież jestesmy w polsce ! 98% ludzi programowo ma Cie w dupie ..niestety jest to makabryczne w naszym społeczeństwie

 

co by nie było

przypomniało mi sie jak kiedyś jechałem z kumplem trening w jakiś deszczowy dzień .. gdzieś po śląskich wioskach

na prostej ,lekko z górki 40/50 na liczniku spadł mi łańcuch ,..ale w taki sposób ze zablokował mi tylne koło

 

jedyne co zdążyłem zrobić ,to chwycić mocno kiere .. nie byłem w stanie nawet siegnąć do klamki (i dobrze) i zaczął się balet po całej szerokości ulicy

tył wyprzedzał mnie to z prawej to z lewej .. przejechałem tak kilkanaście-kilkadziesiąt metrów i wjechałem na trawiaste pobocze ,gdzie zakończyłem wszystko spokojnie

przyznam ,ze miałem dużo szczęścia ..a ćwiczenie skidów popłaca

io

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Dziś jakiś dziwny dzień bo zazwyczaj dziennie jakieś jedno awaryjne hamowanie się zdarzało a dziś 4 :) A tu człowiek wlazł a tam samochód śmignął przed nosem. Ale najlepszy był kierus który wskoczył samochodem z 3 pasmówki na drogę rowerową kawałek przed mną. Od razu znałem dalszy ciąg zdarzeń... dojeżdżam do samochodu ręka na klamce hamulcowej drzwi się otwierają ja po hamulcu nogi zablokowane i ląduje na drzwiach (wszystko kontrolowane). Przerażona babeczka sie na mnie patrzy i zaczyna przepraszać a ja jej dosadnie uzmysłowiłem że to droga rowerowa że gdzie oni się zatrzymują i niech się patrzy jak otwiera drzwi. Przepraszała z taką miną :) może ją to coś nauczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Centrum miasta, dosyć spory ruch i dojazd do czerwonego światła. Miałem pierwszy dzień noski i pomyślałem " spróbuje stójke". No i spróbowałem. Stałem na środku mojego pasa ruchu pomiędzy samochodami tak długo aż nie pomyślałem "ale mi dobrze idzie" bo w tym momencie poleciałem na lewy bok i już w powietrzu, podobnie jak Ivan sam sie z siebie śmiałem ;)

Wylądowałem, jakoś sie wydostałem z nosków, pośmiałem się razem z otaczającymi mnie ludźmi i odjechałem bo akurat zielone sie zrobiło. Strat nie odnotowałem, a nawet humor mi sie poprawił :P

 

 

Dziś pojechałem spotkać się ze znajomymi, oczywiście na ostrym. Dżinsy, bluza, ogólnie luz aż tu nagle zachciało mi się bawić w stójki i skidy. Ogólnie to dopiero się tego ucze ale była okazja to dlaczego nie kombinować? no i uczyłem się a kumpel powiedział "chudy, spróbuj tu"(na kostce były resztki cieczy). Nie myśląc za dużo rozpędziłem się bardziej niż zwykle i zapomniałem chyba o ciągnięciu nogi będącej z przodu do góry. Oczywiście będąc wychylonym do przodu po takim manewrze przednie koło idzie do góry a człowiek przez kiere :o

Żeby nie było tak zwyczajnie, to w trakcie tego wszystkiego odbiłem nieco z mojego prostego toru jazdy i zatrzymałem się przednim kołem na betonowym stojaku na parasole z wystającą rurką :confused: Potem upadek, radość że nic sie nie stało i żal że nikt ów manewru nie nagrał bo takie coś dobrze wygląda na filmach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

No ja mialem zasadniczo jedna glebe (czerwcową) na singlu...

ot... lancuch spadl, na prostej, podczas przyspieszania (53x14) wiec cisnac trzeba bylo mocniej,

jak sie zamachnalem to niczym malysz poszybowalem, za noski pociagajac cala reszte. Efekt taki ze probojac wstac podparlem sie reka i lekka konsternacja :):) bo reka mnie nie podpiera, wiec fik do tylu (to juz druga gleba!). Obie kosci przedramienia strzelily, skrzyzowaly sie, w tym jedna wyszla sobie bokiem, w szpitalu zdecydowanie pasowalo im to na tramwaj a nie rower, no ale takie szczescie nie kazdego spotyka. Bardzo fajni byli panowie w erce, troche sie 'wuluzowalem' bo i moglismy poprzeklinac na ta pie**na reke no i w ogole jak to sie nie wyj**alem. No i w efekcie 20 minut siedzialem sobie obok zakorkowanej drogi, jak w teatrze, przede mna staly zatloczone autobusy i tramwaje, takze jakas tam atrakcje zafundowalem postronnym. Koniec koncow zapieli rowerek w karetce obok mnie, tak bym mogl sobie go jeszcze pogladzic zdrową czescia mnie, a potem juz kilka godzin na stole i 12 srub z dwoma lacznikami, wczoraj po 22 pierwszy raz od czerwca bylem sie przejechac no i bylo cudownie.

We wtorek najpewniej ide odebrac rame pod ostre wiec jakos powinno sie ostrzej zakrecic. Oczywiscie do czasu sciagania osprzetu z reki, wtedy znow bedzie rowerowe L4 :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Do dzisiaj myślałem że mnie to nie dotyczy. Parę gleb na lodzie nic wiecej. Jednak jechałem sobie dzisiaj na zwykłej podrzędnej asflatówce w mojej wsi i wyjechał mi pickup. Całe szczęscie że pickup ale o tym pozniej. Jade, nie wolno, nie szybko i z drogi gruntowej po lewej stronie wyjezdza samochód, i powoli rusza - mysle sobie pewnie pojedzie za mna albo zatrzyma sie i mnie przepusci jak maja w naturze kierowcy puszek. ale on zaczał przyspieszac, nie zdazyłem nawet pomyslec o hamowaniu jak juz lezałem na glebie i się zwijałem. Od razu obczajka roweru - na szczescie nic wielkiego sie nie stało - on praktycznie nie brał udziału w kraksie. za to moj bark wgniótł nadkole samochodu. Mili starsi państwo zdenerwowali sie moim losem i (dzieki bogu ze pickup to było gdzie rower wrzucic) i odwiezli mnie do domu. Po za stratami moralnymi, rowerowymi i zdrowotnymi życie stracił mój telefon, który poszedł w mak. pikanterii dodaje fakt ze pańśtwo jechali na pogrzeb

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...