Skocz do zawartości

[wycieczka] Szlakiem Orlich Gniazd


unforgiven

Rekomendowane odpowiedzi

Przylaczam sie do zdania Shoguna, w 1 z dni moge jechac, pod warunkiem wyjazdu z Ogrodzienca (a najlepiej i powrotu ;) )

Jeżeli macie ochote na przejażdżki z nami to serdecznie zapraszam.

wyjazd i powrót do ogrodzieńca, codziennie :-)

trasy jeszcze nie ustalone....

Jak jestescie chetni, to szczegóły omówimy na PW, ale tylko do 27.04, bo potem mam urlop od kompa !!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanko do osob ktore przejechaly caly Szlak Orlich Gniazd. Jak wyglada przejazd odcinka Ogrodzieniec - Krzeszowice ? Trudny do pokonania ? Jest piach ? I czy jest w miare ciekawy czy raczej niespecjalnie ?:D Z gory dzieki za odpowiedz.

Pozdrawiam ;)

 

Czy jest ktos w stanie odpowiedziec na pytanie Thralla ???.

Rowniez jestem zainteresowany, tyle ze okolicami pomiedzy Olkuszem-Kluczami-Bydlinem-Jaroszowcem.

Czy da sie tam jezdzic , czy toniemy w piachu po piasty ??? ;) :arrow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bylem w sobote.

Zrobilismy pętlę Rabsztyn - pasmo Jaroszowca (pieszy szlak Orlich Gniazd) - Cieślin - ruiny zamku w Bydlinie

-Golczowice-Jaroszowiec -Klucze (góra Czubatka) - Olkusz-Rabsztyn.

Lącznie 45 km w terenie, wieksza czesc lasami. Głownie szlakami :

czerwony pieszy szlak Orlich Gniazd, zółty pieszy, niebieski rowerowy, czerwony rowerowy Orlich Gniazd,

zielony rowerowy.

Czerwony, rowerowy szlak Orlich Gniazd to nuda (w duzej czesci asfalty i utwardzone drogi).

Ogólnie było suuuuuuper :030: .

Pusto na szlakach, nawierzchnia max zróżnicowana (trawa, kamienie,ziemia, szuter, piasek,ściółka leśna, asfalt).

I pagórki i dolinki i pagórki :030:

Traska średnio trudna (górskie szlaki rowerowe w dolinkach Podkrakowskich są cięższe), pogoda dopisala.

 

Na tej trasce piasku na szlaku - NIEWIELE :twisted: . Raptem kilka miejsc po kilkadziesiąt metrow gdzie nie dalo sie jechac.

 

Jura jest PIEKNA (a zwlaszcza czerwony pieszy szlak Orlich Gniazd) :030: :!!:

Byc moze jutro znow sie wybiore z moją ksiezniczką na Jurę - tym razem zaczniemy z Kluczy :twisted:

 

Gorąco polecam :030: :arrow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

mzewa, ja jednak podziękuję za propozycję. Nie za bardzo mi pasuje bo jutro matura z polaka, a w poniedziałek z anglika. Nie chodzi nawet o to, że muszę się uczyć, ale po prostu nie chcę ryzykować kontuzją. W zeszłym roku kolega ze szkoły dzień przed maturą wybrał się trochę pojeździć i wylądował w szpitalu ze wstrząśnięciem mózgu. Miał szczęście, że to było przed ustną, bo mu przełożyli o kilka dni. Gdyby tak przed pisemną, to miałby kapę - rok czasu w plecy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ja właśnie niedawno wróciłem z 3 i pól dniowej wycieczki w Jurę krakowsko-częstochowską.

Świetne podjazdy, jeszcze lepsze zjazdy, dużo szlaków rowerowych w lesie.

Spanie w namiotach, jednej nocy temeraturka poniżej 0 spadła.

rower.ciama.net mały opis i link do fotogalerii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez w "weekend majowy" bylem z hosejwem i z ekipa spoza forum na Jurze. Bylismy 3 dni w pewnym gospodarstwie agrotuystycznym w Brzezinach kolo Niegowej, które szczerze polecam. Pierwszy dzien z Czestochowy głównie pierwszym czerwonym az do Brzezin i wieczory wypad do zamku w Mirowie, w drodze powrotnej przezywamy zmasowany atak ogromnych chrabaszczy:). Drugi dzien dla odmiany glownie czerwony rowerowy do Ogrodzienca(szlak pieszy duzo ciekawszy i trudniejszy), powrot do Brzezin przez Zawiercie. Trzeci dzien powrót do Katowic przez Zawiercie i Olkusz ze wzgledu na fatalna pogode tylko asfaltowymi drogami. W sumie jakies 300 km sie zebralo. Generalnie bylo ekstra, piachu sporo, na szlakach w sumie malo rowerzystow. Troche zdjec http://picasaweb.google.pl/marcin.brol/Jura

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kurcze. fajne tereny. Jakby nie patrzeć. Ja czekam na zdjęcia od kolegi z aparatu, to jeszcze wrzucę linka do nich :)

My tylko raz spaliśmy w łóżku. W Internacie w Krzelowie Niedaleko... No właśnie. Natrafiliśmy na wieś Białowieża w województwie świętokrzyskim :)... A tak to namioty :)... troche higiena zaniedbana, ale cóż. Fajne przeżycie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Widzę, że sporo cyklistów wykorzystało ten długi weekend na wyprawę 3-4 dniową na szlak Orlich Gniazd, w tym ja z kolegą. 4 dni, w sumie 3 dni jeżdżenia po Jurze, a 1 to tak dokładnie po szlaku. Straszna ilość piasku, praktycznie w 80% oprócz ściółki no i asfaltu. Fotki i notka pojawią się za niedługo. Do terenu wprawdzie byliśmy nie przystosowani, nawet bardzo górzyście jak dla mnie. Ale jakoś poradziliśmy sobie. Nocowaliśmy we Włodowicach, a ogółem to pętle robiliśmy po szlaku z Włodowic przez Złoty Potok, Ostrężnik, Mirów, Bobolice do Morska tam z powrotem do Włodowic. Później to pętla przez Myszków i Żarki, przez Kotowice na przełaj do Włodowic. Doszły do tego także skałki w Rzędkowicach i w drodze powrotnej dziś tak o 4:50 rano :blush: Ogrodzieniec ;] Ogółem teren trudny, no i za gorąco jak dla mnie, ale poradziliśmy sobie i jestem zadowolony w sumie 260km ;] I weeeeeekend udany ;P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Podłączę się pod istniejący temat ze swoją relacją. W ostatnim tygodniu kwietnia pojeździłem kilka dni po Dolinkach Podkrakowskich i okolicach i teren ten potwierdził pozytywne wrażenia jakie zapamiętałem z jednodniowej wycieczki w 2004 roku. Za punkt wypadowy wybraliśmy Bolechowice, całkiem spoko kwaterka tylko gospodarz trochę humorzasty , lokalizacja do objechania okolicy bardzo dobra.

Dzień 1. Dolina Kluczwody - Wierzchowie - Bębło - Dolina Będkówki - Dolina Szklarki - Szklary - Jerzmanowice - Bębło - Zelków - Bolechowice

Po zjechaniu do centrum Bolechowic zgodnie ze szlakiem rowerowym pojechaliśmy dość krótkim ale solidnym podjazdem do Gacków, skąd następnie równie krótki i równie solidny zjazd doprowadził nas do Doliny Kluczwody, na wprost skałek zwanych Gackową Basztą. Następnie trzeba było się pokierować niebieskim szlakiem pieszym w górę rzeki, do miejsca gdzie szlak pieszy odbija ostro w prawo pod górę na skarpę doliny, rowerem natomiast można pojechać prosto wzdłuż ogrodzenia, omijając zabudowania na dnie doliny, przez chwilę trzeba zejść z roweru z powodu stromych kamieni i gałęzi, ale poza tym krótkim odcinkiem dolinka jak najbardziej do przejechania bez zsiadania z roweru. Droga biegnie tuż koło stumyka, klucząc (jak sama nazwa potoku wskazuje) raz w prawo raz w lewo. Po dojechaniu do rozległej łąki po drugiej stronie rzeki, mozna przedostać się na drugą stronę i wspiąć się (bez roweru) na skałę z ruinami (a ściślej pozostałościami ruin) zamku cysterskiego z XIVw. Jadąc dalej w górę potoku docieramy do asfaltu Biały Kościół - Zelków, po czym za znakami kierującymi na Jaskinię Wierzchowską (wejścia o pełnej godzinie) pokierowaliśmy się na Wierzchowie. Po łagodnym podjeździe skręciliśmy z asfaltu w lewo zgodnie z czerwonym szlakiem rowerowym w polną drogę, kierując się na Bębło. Kierując się mniej więcej cały czas prosto, po przecięciu 2 asfaltówek w Bęble dojechaliśmy do miejsca z pięknym widokiem na górną część siedmiokilometrowej doliny Będkówki. Następnie po przejechaniu dolinki w dół (mijając m.in. krasowe źródło o dużej wydajności, mały wodospad i wiele skał m.in Sokolicę) dotarliśmy do stawów rybnych, położonych między pagórkami, gdzie nie mogło się obejść bez postoju na pstrąga

Po posiłku postanowiliśmy nieco rozbudować trasę, i zamiast wracać już dołem do Bolechowic, za leśniczówką poniżej stawów odbić lekko w tył w prawo w leśną gospodarczą szutrową drogę pod górkę, po czym zjechać do Doliny Szklarki. Po wspięciu się na skraj lasu droga połączyła się z czarnym szlakiem pieszym z pięknymi niemal górskimi widokami na dolną część Doliny Szklarki, którym to szlakiem zjechaliśmy następnie dość technicznym zjazdem do asfaltu w Szklarach. Jadąc w górę rzeki po drodze minęliśmy wywierzysko "Pióro", dość znane, ale na nas większe wrażenie wywarły źródła Będkówki, po czym w górnej część doliny, za kościołem skręciliśmy w prawo w niebieski rowerowy szlak, jak się okazało bardzo malowniczy, prowadzący między skałkami w okolicach słynnej wsród fanów wspinaczki skały 512. Po tym szybki zjazd w kierunku doliny Będkówki koło Jaskinii Nietoperzowej, podjazd znanym już nam odcinkiem do Bębła, gdzie odbiliśmy w prawo, docierając do polnej drogi z zółtym szlakiem pieszym biegnącym do Zelkowa, skąd już tylko ostry zjazd z widokiem na Kraków dzielił nas od Bolechowic

img4358.th.jpgimg4377.th.jpgimg4397.th.jpgimg4407.th.jpgimg4421.th.jpg

Drugiego dnia wybór padł na pojechanie w kierunku Ojcowskiego PN i Doliny Prądnika. Zaczęliśmy od wspięcia się Doliną Bolechowicką ze skalną Bramą Bolechowicką (z pięknym widokiem ze szczytu skałek), na szczęście był to poniedziałek więc było zupełnie pusto i jazda nie była uciążliwa. Na górze dotarliśmy do zielonego szlaku rowerowego, który lasem i polem zaprowadził nas do Bębła, skąd po odbiciu w prawo i przecięciu ruchliwej drogi Kraków - Olkusz dotarliśmy do drogi wiodącej serpentyną do Ojcowa w okolicach skalnej Bramy Krakowskiej.

Z doliny Prądnika odbiliśmy w lewo w Dolinę Sąspówki, jest to bardzo malowniczy i dość dziki, w porównaniu do Ojcowa zakątek. Doliną wiedzie wygodna dróżka, a podjazdu się właściwie nie odczuwa. Po minięciu wsi Sąspów pokierowaliśmy się przez Wąwóz Sokolec (dość szybki zjazd) któy doprowadził nas do drogi 773 w okolicy zamku w Pieskowej Skale i Maczugi Herkulesa. Niestety na samym zamku jest idiotyczny regulamin zakazujący wprowadzenia rowerów na dziedziniec, na szczęście sam zamek już widzieliśmy wcześniej więc jakoś specjalnie nie pokrzyżowalo nam to planów. Następnie zjazd asfaltówką do Ojcowa wśrod skał (częściowo biegnie tam droga 773 do Skały, ale ruch znikomy a widoki na skałki niezłe), potem zjazd dalej wzdłuż Prądnika (po drodze m.in. piękny kompleks skał po lewej stronie), po czym odbiliśmy w prawo na Wielką Wieś, początkowo dość mozolnie odrabiając straconą podczas zjazdu wysokość. Po przecięciu drogi na Olkusz pojechaliśmy klucząc przez przysiółki Wielkiej Wsi i Witoldów (niezły widok na góry za Krakowem, widać Babią Górę a przy lepszej widoczności pewnie i Tatry) do potoku Kluczowoda, po czym przez Gacki wróciliśmy do Bolechowic

img4427.th.jpgimg4428.th.jpgimg4439.th.jpgimg4447.th.jpgimg4467.th.jpgimg4476.th.jpg

 

Podczas trzeciej wycieczki obraliśmy za cel zamek Tęczyn. Początkowo asfaltami przez Karniowice, Kobylany, Rudawę dotarliśmy do trasy 94, z której po paruset metrach zjechaliśmy w lewo w przysiółek Młynka, dalej kierując się koło kopalni w las w wygodną leśną asfaltówkę zamkniętą dla samochodów. Prowadzi ona przez las przez parę ładnych km, aż do węzła szlaków u stóp zamku Tęczyn. Od węzła szlaków można objechać zamkowe wzgórze dookoła, a także, co uczyniliśmy, wybrać bodjże czarny szlak rowerowy / pieszy zółty trawersujący strome zbocze wzniesienia. Po parudziesięciu metrach stromizna, korzenie i piach skutecznie wyleczyły nas z pomysłu usiłowania przynajmniej częściowego podjechania, i godnie wkroczyliśmy na grzbiet wzniesienia prowadząc nasze rumaki u boku <_<

Zamek Tęczyn to piękne, rozległe ruiny, a przy okazji doskonały punkt widokowy (jest to najwyższy punkt garbu tenczyńskiego), szkoda tylko że nikt się za bardzo nie poczuwa do należytego zabezpieczania ruin, które w końcu mogą ulec dalszej rozszypce http://www.ratujtenczyn.org.pl/

Po objechaniu wzgórza tym razem na około dotarliśmy ponownie do węzła pod zamkiem, skąd udaliśmy się wzdłuż czerwonych znaków rowerowego szlaku Orlich Gniazd aż za miejscowość Brzoskwinia. Początkowo znanym już nam asfaltem, a następnie szutrówkami na przemian ze ścieżkami po nieco bardziej pofałdowanych terenach niż droga w drugą stronę. Przed Brzoskwinią a także za tą miejscowością z polnej drogi roztaczają się rozległe widoki m.in. na wyżynę Olkuską, z jednego miejsca dośc dobrze jest widoczny klasztor w Tyńcu, który jak się okazuje leży na skarpie już po przeciwnej stronie Wisły. Trzymając się cały czas szlaku wjechaliśmy szeroką szutrówką w las,z której następnie zjechaliśmy w lewo zgodnie z niebieskim szlakiem pieszym (i chyba jakimś jeździeckim) aby zjechać do Zabierzowa. Zjazd tą drogą był wyśmienitym pomysłem, rower dość szybko nabiera prędkości na lekko meandrującym singletracku, był to chyba zjazd dający najwięcej frajdy z całego pobytu. Z Zabierzowa, aby uniknąc asfaltu, powrót nieco zamaskowanym szlakiem rowerowym wałem przeciwpowodziowym na Rudawie, a potem wzdłuż potoku Bolechowickiego.

img4524.th.jpgimg4526.th.jpgimg4551.th.jpgimg4555.th.jpg

 

Kolejny dzień był dniem wyjazdu, podjechaliśmy więc autem do Czernej w okolicach klasztoru i ruin Diabelskiego Mostu na Eliaszówce, po czym udaliśmy się w górę rzeki, mając w planach zrobienie krótkiej traski przez Dolinę Eliaszówki, Racławki i okoliczne atrakcje. Po minięciu źródła św. Eliasza dotarliśmy do odbicia w prawo na Paczółtowice (z zabytkowym drewnianym kościołem z XVI w)., od kościoła cofnęliśmy się nieco w dół, aby odbić w lewo na górę o nazwie Boża Męka i dojechac do miejscowości Dębnik, w której znajduje się stary kamieniołom. Następnym punktem miał być zjazd Wąwozem Zbrza do Doliny Racławki, ze wsi prowadzi tam jeżdziecki szlak jednak na skutek kłopotów z jego odnalezieniem zjechaliśmy do niebieskiego szlaku rowerowego, następnie zółtego pieszego (leśny singletrack najwyższych lotów) który doprowadził nas do stosunkowo mało znanego, aczkolwiek bardzo atrakcyjnego Wąwozu Zbrza. Jak widać było po śladach (wyjeżdżone ścieżki na zboczach) teren ten jest dość popularny wśród lokalnych zjazdowców, my pozostaliśmy przy zjeździe wąwozem prosto, jak się okazało w kierunku czynnej kopalni, na szczęście trafilśmy poza godzinami robót strzałowych. Po minięciu kopalni dojeżdża się do Racławki, odbicie w lewo i po kilkuset metrach asfalt idzie w górę do miejscowości Żary, a wzdłuż rzeki prowadzi szeroka wygodna ścieżka. Sama Racławka niesie najwięcej wody z wszystkich potoków Dolinek Podkrakowskich, wrażenia więc są niezapomniane. Po drodze minęliśmy zakole z dość sporą skarpą, a także miejsce gdzie przy wyższym stanie wody mogą być kłopoty z przejściem/przejechaniem suchą nogą. Jedynym minusem tego odcinka jest duża ilość śmieci w rzece: butelki, foliówki, częśc pewnie przyniesiona przez wodę z położonych wyżej Racławic, ale poza tym odcinek na długo zapadający w pamięć. Po wyjechaniu z "dzikiego" odcinka dolinki pokierowaliśmy się na Racławice, za kolejnym zabytkowym drewnianym kościołem odbiliśmy w lewo pod górę, minęliśmy cmentarz oraz widoczną po lewo sporą Powroźnikową Skałę, po czym w lesie odnaleźliśmy w lesie zielony szlak, który nas doprowadził do asfaltu biegnącego Doliną Eliaszówki (po drodze jeszcze punkt widokowe na malowniczą Powroźnikową Skałę).

Z okolicznych dolinek zaliczyliśmy jeszcze na pieszo Dolinę Kobylańską, wybranie się tam rowerem jest również bardzo dobrym pomysłem - jest to wygodny singletrack przecinający kilka razy potok.

img4558.th.jpgimg4580u.th.jpgimg4582.th.jpgimg4586.th.jpgimg4588.th.jpgimg4590.th.jpgimg4606.th.jpg

 

Ogólnie Dolinki Podkrakowskie na rower wspaniałe, stosunkowo mało wymagające (podjazdy choć czasem dość ostre to krótkie), spokojnie można byłoby zaplanować kilka innych ciekawych tras na kolejne dni. Tereny choć położone w zasadzie tuż obok Krakowa noszą cechy typowe dla Jury, dość duże deniwelacje terenu na stosunkowo niewielkim obszarze, a ponadto jest tu zdecydowanie mniej piachu niż w północnej częsci Jury. Ludziom z Krakowa gratuluę takich terenów pod nosem, a niekrakusom polecam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...

Za tydzień jadę w jure na 3 dni, z Czestochowy do Krk szlakiem rowerowym. Zakladam drugi nocleg w schronisku w Olkuszu. Gdzie możecie mi polecić pierwszy i ewentualnie drugi nocleg. Chcę rozdzielić dystans w miarę równo. Czy warto brać śpiwór, bo obawiam się, że w długi weekend może być pełno w schroniskach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz lekki śpiwór, mały i poręczny i chce Ci siego wozić, to bierz ale moim zdaniem raczej nie warto.

 

Co do noclegów. Szlak rowerowy jest troszkę łatwiejszy do pokonania niż pieszy, więc jest do zrobienia w dwa dni. Wtedy nocleg możesz planować w okolicach Ogrodzieńca i będzie to mniej-więcej połowa trasy.

Jeśli natomiast chcesz rozłożyć to na trzy dni, to noclegi planuj:

Pierwszy w rejonie Mirowa, Bobolic

Drugi gdzieś w okolicach Rabsztyna, Olkusza

 

Ze swojej strony dodam, że czerwony szlak pieszy będzie bardziej widokowy niż ten rowerowy, choć rowerowym w całości nie jechałem.

Jest jeszcze opcja szlaku Warowni Jurajskich ale tego jeszcze nie próbowałem :icon_wink:

 

Ogólnie Jura fajna jest :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w jurze w zeszłym roku. 2 dni i przejechałem Z Krk do Zawiercia (pierwszego dnia pieszym, a drugiego rowerowym szlakiem). W tym roku mam 3 dni i chcę przejechać cały rowerowy. Drugi nocleg na 90% w schronisku w Olkuszu, bo tam nocowałem i było nieźle. Pierwszy też wolał bym w schronisku, bo kwatery szukać w ciemno nie widzę <_<

Znalazłem schronisko Pod Zamkiem i pewnie będę tam nocował.

 

W którą stronę lepiej jechać - Z Krk do Cz, czy odwrotnie? Ze względu na pielgrzymki będę jechał odwrotnie (Cz-Krk).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...