Skocz do zawartości

[Kolizaja]Rowerzysty z autem, czyja wina i ocena postępowania kierowcy auta.


tfp

Rekomendowane odpowiedzi

Podzielam zdanie osób, że wina leży wyłącznie po stronie rowerzysty. Zgadza się kierowca ma obowiązek, zwrócić szczególna uwagę na pieszych. Gdyby potrącił pieszego byłaby jego wina lub współwina jeżeli udowodniono by pieszemu wtargniecie na jezdnię. W tym przypadku niestety, jest to wyłącznie wina rowerzysty. Powinien poruszać się drogą, a przy jeździe chodnikiem przeprowadzać rower przez jezdnię. Moim zdaniem poruszanie się rowerzysty po drodze o znikomym natężeniu ruchu, chodnikiem jest zupełnie bez sensu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matko ale tu niektórzy pitolą. Skoro między chodnikiem a jezdnią nie ma namalowanych pasów to na jakiej podstawie kierowca ma się zatrzymywać. Na jakiej podstawie dajmy na to uprawniony do korzystania z chodnika pieszy ma nie ustąpić miejsca autu. Tak bez refleksyjnie przecinać drogę?? Co w sytuacji kiedy z tej podporządkowanej ulicy na główną będzie chciał wyjechać kierowca a z prawej nagle wyskoczy pieszy. Nie zobaczy go bo przy posesji ktoś wzdłuż zapragnął mieć żywopłot. Jak wy tak podchodzicie do sprawy to ja się nie dziwię skąd taki wzrost tego typu zdarzeń.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beskid bez obrazy ale to ty pitolisz!

Wszystkie potrzebne przepisy by zrozumieć o czym pitolisz już zostały zacytowane.

Tak na chłopski rozum. Pominmy rowerzystę bo zaciemnia obraz. Idzie pieszy chodnikiem dochodzi do poprzecznej drogi, nie ma przejścia to co ma zrobić? Stanąć i zacząć płakać? Nie, może przejść. Teraz co piereszenstwem? Jadącego ta droga ma puścić. Ale skrecajacy w tę drogę niezależnie czy jest przejście czy nie MUSI przepuścić pieszego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie dwa pytania

.

Często zdarza się, że jak w tym przypadku, są małe uliczki dojazdowe, czy tez uliczki pod marketami, które nie mają pasów dla pieszych, ani nie są oznaczone znakami poziomymi, czy pionowymi. I nie są to uliczki na drogach wewnętrznych. I jak wtedy odnosić się do nich? Niektóre z nich znajdują się w ciągu drogi dla pieszych, a oznakowane przejście jest na przykład ze 30 metrów dalej. Więc aby przejść z chodnika na drugą stronę chodnika łamię się chyba przepisy, przechodząc w tym miejscu?

 

Druga sprawa.

Niech ktoś rzuci kamieniem pierwszy, jak się mylę. Pewnie wielu rowerzystów miało okazję jechać rowerem po chodniku, w sytuacji, kiedy nie powinni się na nim znajdować. Pewnie wielu z nich również przekraczało jezdnie po przejściu dla pieszych bez zsiadania z roweru. A co w sytuacji jak tutaj? Pieszych prawie nie ma, na ulicy mało, bo mało pojazdów, ale ciężarówki. Co kilkadziesiąt metrów poprzeczne uliczki. Zsiadać z roweru, przeprowadzać rower i jechać do następnej uliczki powtarzając ten manewr wielokrotnie?

 

Widziałem sporo takich miejsc, podobnie skonstruowanych. Raz się nawet zastanawiałem, czy nie nakręcić filmu. Pusta droga na krańcu małej wsi, szczere pole, puste pobocza. Ale z jakiegoś powodu jest oznakowane przejście dla pieszych. Sądzę, że kilka lat temu był tam przystanek autobusowy. Samochodu nie widziałem tam się poruszając już kilka ładnych minut i raczej się nie spodziewałem. No i jakbym akurat miał potrzebę przejechania na drugą stronę ulicy, to wypadałoby zejść z roweru i go przeprowadzić. Ale raczej nie było by nikogo, kto by ten czyn zobaczył :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ad 1. Wszystko ma umocowania w PoRD.

Wszelkie uliczki, wiazdy, wyjazdy z miejsc użyteczności publicznej jak markety, stacje benzynowe są z definicji podporządkowane nawet jeśli nie ma żadnych znaków.

Pieszy ma obowiązek przechodzić po "pasach" jeśli są bliżej niż 100m wyjątkiem jest sytuacja gdy dochodzi do skrzyżowania - może przejść nawet gdy pasy są bliżej niż 100m z zasadami jak już zostały przedstawione. Kolejny wyjątek to drogi wielojezdniowe i drogi z torami tramwajowych - można przechodzić tylko po wyznaczonym przejściu.

 

Ad 2. Nie będę przeczyl.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zsiadać z roweru, przeprowadzać rower i jechać do następnej uliczki powtarzając ten manewr wielokrotnie?

Jeśli przepisy nakazują schodzić z roweru to schodzić albo nie schodzić i jechać ulicą.

 

To że chcesz w takim przypadku nadal poruszać się rowerem po chodniku - Twój wybór. Ponosisz jednak odpowiedzialność za bezpieczeństwo Twoje i tego kto ma potencjalną szansę Cię trafić. 

 

Albo przyjmujemy fakt że łamiemy przepisy, jakiekolwiek czasem nielogiczne się wydają, albo trzymamy się ustalonych zasad.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę odejdę od tematu, na chwilę.

W mieście w którym mieszkam jest kilka absurdów dla ruchu rowerowego. Pewnie jak i w innych. Ale zastanawiam się, jak jest z drogami rowerowymi, oznaczonymi znakami pionowymi, które krzyżują się z ulicami. Jednakże niektóre z tych ulic mają namalowane oznaczenia poziome P-11, ale nie mają oznaczeń pionowych D-6a, D-6b. Teraz znaki poziome są jako tako widoczne. Ale co w przykładowej zimie, gdy drogi zasypie śnieg? Jak kierowcy mają zwracać uwagę i ustępować pierwszeństwa? Zresztą i teraz niektórzy ignorują znaki poziome.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beskid bez obrazy ale to ty pitolisz!

Tak na chłopski rozum. Pominmy rowerzystę bo zaciemnia obraz. Idzie pieszy chodnikiem dochodzi do poprzecznej drogi, nie ma przejścia to co ma zrobić? Stanąć i zacząć płakać? Nie, może przejść. Teraz co piereszenstwem? Jadącego ta droga ma puścić. Ale skrecajacy w tę drogę niezależnie czy jest przejście czy nie MUSI przepuścić pieszego.

 

Ma się rozejrzeć w sytuacji i nie włazić pod koła zwłaszcza, że to on ma lepszy ogląd na nią i szybciej się zatrzyma. Niektórzy to już przekraczają szczyt bezczelności w swoim zachowaniu a zwłaszcza wtedy kiedy jadą chodnikiem. Trzeba być nie lada kozakiem aby w dzisiejszych czasach i przy dzisiejszych kierowcach tak ni z gruchy nie z pietruchy włazić na ulicę tam gdzie nie ma przejścia.

 

Co do przepisów to ja się zatrzymam, Ty się zatrzymasz a 10-ciu innych nie. U nas jest marnie z przepisami a zwłaszcza roztrzygającymi takie sprawy więc kto tu będzie bardziej poszkodowany?? Komu spadnie z główki aureola jak jednak zwolni i się rozejrzy w sytuacji??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę odejdę od tematu, na chwilę.

W mieście w którym mieszkam jest kilka absurdów dla ruchu rowerowego. Pewnie jak i w innych. Ale zastanawiam się, jak jest z drogami rowerowymi, oznaczonymi znakami pionowymi, które krzyżują się z ulicami. Jednakże niektóre z tych ulic mają namalowane oznaczenia poziome P-11, ale nie mają oznaczeń pionowych D-6a, D-6b. Teraz znaki poziome są jako tako widoczne. Ale co w przykładowej zimie, gdy drogi zasypie śnieg? Jak kierowcy mają zwracać uwagę i ustępować pierwszeństwa? Zresztą i teraz niektórzy ignorują znaki poziome.

Nie pozostaje Ci nic innego jak pomyśleć za siebie i za kierowcę - a to oznacza że jeśli nie chcesz zostać pasażerem wózka inwalidzkiego to lepiej być ostrożnym poczwórnie, nawet jeśli prawo byłoby po Twojej stronie. Sprawiedliwość nie zrekompensuje Ci strat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Trzeba być nie lada kozakiem aby w dzisiejszych czasach i przy dzisiejszych kierowcach tak ni z gruchy nie z pietruchy włazić na ulicę tam gdzie nie ma przejścia.

 

Nie pozostaje Ci nic innego jak pomyśleć za siebie i za kierowcę - a to oznacza że jeśli nie chcesz zostać pasażerem wózka inwalidzkiego to lepiej być ostrożnym poczwórnie, nawet jeśli prawo byłoby po Twojej stronie.

Tu się panowie z wami zgadzam prawie w 100%... z jednym ale. Takie podejście utwierdza w przekonaniu kierowców samochodów że to oni są "na prawie". Ja wiem, że od nauki i egzekwowania prawa jest policja i inne organy ale ja w takich sytuacjach jak kierowca nie chce się zatrzymać to "wymuszam". Robię wrażenie, że wejdę na przejście, że wjadę na przejazd ale w ten sposób by móc się zatrzymać w bezpiecznym miejscu. W 3 na 5 sytuacji zagapiony kierowca się zatrzyma z różnym podejściem, jeden przeprosi, drugi zwyzywa. W 2 na 5 ja się zatrzymam, a kierowcy przemkną bez cienia zastanowienia co się właściwie wydarzyło.

 

A w omawianej sytuacji? Dla mnie winny jest kierowca, ale do potrącenia przyczynił się rowerzysta bo jechał tam gdzie nie powinien, czyli sentencja - współwina ;) Ale ja najwyższym sądulkiem nie jestem, ani krawężnikiem więc moje zdanie jest nic nie znaczące w tej dyskusji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pozostaje Ci nic innego jak pomyśleć za siebie i za kierowcę - a to oznacza że jeśli nie chcesz zostać pasażerem wózka inwalidzkiego to lepiej być ostrożnym poczwórnie, nawet jeśli prawo byłoby po Twojej stronie. Sprawiedliwość nie zrekompensuje Ci strat.

To, to ja wiem. I nie poczwórnie być należy jako rowerzysta ostrożnym, a chyba nieskończenie. Już raz właśnie miałem zdarzenie na oznakowanej ścieżce, nawet znakami pionowymi, że po minięciu szoku po tym jak mało mnie nie rozjechano, zastanawiałem się, czy przypadkiem nie mam czapki niewidki, bo po kierowcy nie widziałem absolutnie żadnej reakcji :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak kolego @Jaca911 Ty "wymuszasz" i bardzo dobrze bo mi to bardzo ułatwia sprawę. Powiem więcej tego oczekuję. Obie strony po zachowaniu widzą co jest grane i czego się spodziewać. A nie tępego włażenia pod koła. Zachowuję się w dokładnie taki sam sposób a, że chcę być w zdrowiu to puszczam tych co mają mnie za nic w takiej sytuacji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

z jednym ale. Takie podejście utwierdza w przekonaniu kierowców samochodów że to oni są "na prawie". Ja wiem, że od nauki i egzekwowania prawa jest policja i inne organy ale ja w takich sytuacjach jak kierowca nie chce się zatrzymać to "wymuszam".

 

Tu nie ma ale. Wymusisz - przecież właściwie nie wymuszasz, "egzekwujesz" swoje prawa. Kierowca Cię stuknie, nawet się zatrzyma, okaże troskę i zainteresowanie, będzie mu przykro, nawet bardzo. Jesteś dobrze ubezpieczony, dostaniesz wypasiony wózek inwalidzki. Może nawet nie pogrążysz się w depresji i zostaniesz polskim reprezentatnem w koszykówce niepełnosprawnych. Ja mimo wszystko wolę wieść szare życie - na własnych nogach.

Postęp, zmiany wymagają ofiar i poświęceń. Jeśli masz ochotę zostać bohaterem - zostań. na przykład jakiegoś wzruszającego reportażu telewizyjnego pokazanego w paśmie wysokiej oglądalności. Może nawet sprowokujesz kogos bezmyślnego za kółkiem do refleksji.

Ja nie zmienię świata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozdział 3.

2. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m. Jeżeli jednak skrzyżowanie znajduje się w odległości mniejszej niż 100 m od wyznaczonego przejścia, przechodzenie jest dozwolone również na tym skrzyżowaniu.

3. Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych, o którym mowa w ust. 2, jest dozwolone tylko pod warunkiem, że nie spowoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu lub utrudnienia ruchu pojazdów. Pieszy jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pojazdom i do przeciwległej krawędzi jezdni iść drogą najkrótszą, prostopadle do osi jezdni.

5. Na obszarze zabudowanym, na drodze dwujezdniowej lub po której kursują tramwaje po torowisku wyodrębnionym z jezdni, pieszy przechodząc przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany korzystać tylko z przejścia dla pieszych.

 

Rozdział 5

Odział 7.

2. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu przechodzącemu na skrzyżowaniu przez jezdnię drogi, na którą wjeżdża.

 

 

Wyjazd z posesji, stacji paliw, parkingu itp. nie jest drogą, a pojazdy nim jadące są traktowane jako włączające się do ruchu, a więc muszą ustąpić wszystkim, którzy już w tym ruchu uczestniczą.

 

Co jeszcze potrzebujesz?

 

 

 

Wymusisz - przecież właściwie nie wymuszasz, "egzekwujesz" swoje prawa.

Specjalnie wymuszam było w cudzysłowie bo egzekwuję swoje prawa. Ale napisałem także że robię to w sposób dla mnie bezpieczny...

Czyli co? Rozwiązaniem jest akceptacja sytuacji na Polskich drogach? Ja się na to nie zgadzam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie zgadzaj się i zostań inwalidą. To przecież Twój szanowny i świadomy wybór.

Wiesz, gdyby można było dostać ludzkie części zamienne to może też bym walczył o "moje". Zawartość mózgu zgrałbym na twardziela, w słoikach czekałyby wszystkie części zamienne - co za problem postawić na swoim? Na razie jednak przejechane nogi muszą się zrosnąć, czasem z mizernym skutkiem. 

 

Kiedy myślę o tym że chcę sobie albo komuś coś udowodnić przed oczami pojawia mi się moja rodzina - ostatnia bastion dla rozsądku. Chciałbym jeszcze trochę pożyć w możliwym zdrowiu, cieszyć się życiem, przydać się żonie, dzieciom, spłacić na spokojnie ważne zobowązania. Jeździć rowerem, choćby do pracy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas mam wątpliwości co do tych jak je nazwał autor wątku "drozek". Chciałbym to zobaczyć np w steetview, bo może się okazać że to nie są dróżki tylko wyjazdy z posesji. Wtedy sytuacja może się zmienić diametralnie.

 

Tobo - trzeci raz to piszę tobie - to moje wymuszenie robię bezpiecznie, beskid zrozumiał to idealnie.

 

Ps nie jestem jakimś chorym don kichotem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla ścisłości: czy ta "uliczka" była wjazdem na teren magazynu, czy normalną ulicą ze swoją nazwą.

Jeśli to wjazd to nazywamy wjazdem do obiektu przydrożnego, jeśli ulica z nazwą to jest to skrzyżowanie. Nie wiem dokładnie czy nie zachodzi konieczność, aby ulica taka była co najmniej 10 metrów utwardzona, aby spełnić warunek, że jest to skrzyżowanie.

Nie mniej jednak w opisywanej sytuacji winę ponosi rowerzysta chyba, że:

- dopuszczalna prędkość wynosiła więcej niż 50 km/h;

- warunki atmosferyczne uniemożliwiały bezpieczną jazdę po jezdni (np. Opady atmosferyczne)

- rowerzysta miał pod opieką innego rowerzystę, którego wiek nie przekraczał bodajże 10 czy 12 lat.

Uważam, że pod niesprzyjające warunki dałoby się podciągnąć przed sądem kiepską nawierzchnię typu pokiereszowane płyty yumbo, wystające pręty z płyt betonowych, może jakieś zadymienie ewentualnie.

Poza winą jest jeszcze wspomniany aspekt moralny. Kierowca nie wie, że jest z góry na wygranej pozycji, chociażby na płaszczyźnie odpowiedzialności za poniesione przez niego szkody, ale znalazł fałszywego świadka, który jest gotów mataczyć i potwierdzić przebieg zdarzeń, których nie widział.

W trakcie pisania tego postu - dokładnie teraz - wpadłem na to, że kierowca nie zachował szczególnej ostrożności wykonując manewr skrętu w prawo na skrzyżowaniu, czy też wykonując manewr skrętu w prawo do obiektu przydrożnego towarzyszącymi przecięciu chodnika.

Jak widać z rysującego się wizerunku kierowcy nie zachowującego należytej ostrożności i osoby pozbawionej zahamowań przed przekonaniem innej osoby do złożenia fałszywych zeznań, aż prosi się o znalezienie małoletniego rowerzysty z którym należało poruszać się po chodniku i/lub przypomnieć sobie o charakterystycznej woni alkoholu dobiegającego od kierowcy zaraz po zdarzeniu.

Po ujawnieniu personaliów ów fałszywego świadka można żądać sprawdzenia położenia jego telefonu komórkowego w chwili zdarzenia, co mogłoby dać sądowi obraz osoby, która oczywiście zaprzeczałaby o spożyciu przez nią alkoholu bezpośrednio przed zdarzeniem, oczywiście gdyby zaistniało jakiekolwiek podejrzenie na tej płaszczyźnie, chociażby z zeznań poturbowanego rowerzysty.

Olbrzymi, zasadniczy wpływ na postrzeganie tej sprawy ma miejsce w które uderzony został samochód. W bok, w lewy róg, środek przodu, czy prawy róg, a także miejsce uderzenia w rower. W zasadzie tylko uderzenie w lewy bok auta całkowicie przemawia na niekorzyść rowerzysty. Każde inne miejsce, nasuwa na myśl, że mamy do czynienia z kierowcą-idiotą. A może rozmawiał on przez komórkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na miejscu rowerzysty siedziałbym cicho... Sąd pewnie uzna go winnym i mandat będzie małym zmartwieniem gdy trzeba będzie jeszcze płacić za lakierowanie błotnika...

 

 

Nie mniej jednak w opisywanej sytuacji winę ponosi rowerzysta chyba, że: - dopuszczalna prędkość wynosiła więcej niż 50 km/h; - warunki atmosferyczne uniemożliwiały bezpieczną jazdę po jezdni (np. Opady atmosferyczne) - rowerzysta miał pod opieką innego rowerzystę, którego wiek nie przekraczał bodajże 10 czy 12 lat.

Nie. Te warunki dopuszczają możliwość jazdy chodnikiem bez ryzyka mandatu, ale nie dają w żadnym wypadku możliwości wjazdu na przejście, beztroskiego włączenia się do ruchu czy przecinania jezdni tak jakby był to ddr z przejazdem.

 

 

aż prosi się o znalezienie małoletniego rowerzysty z którym należało poruszać się po chodniku i/lub przypomnieć sobie o charakterystycznej woni alkoholu dobiegającego od kierowcy zaraz po zdarzeniu.

I jeszcze dostanie coś od sądu za składanie fałszywych zeznań bo kierowca i świadek zeznają, że małoletniego nie było. Za niewezwanie policji do sprawcy zionącego alkoholem też coś by się mogło trafić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla ścisłości: czy ta "uliczka" była wjazdem na teren magazynu, czy normalną ulicą ze swoją nazwą. Jeśli to wjazd to nazywamy wjazdem do obiektu przydrożnego, jeśli ulica z nazwą to jest to skrzyżowanie. Nie wiem dokładnie czy nie zachodzi konieczność, aby ulica taka była co najmniej 10 metrów utwardzona, aby spełnić warunek, że jest to skrzyżowanie.

 

Ulica główna asfaltowa, wjazd na magazyny kostak, czy też trelinka, dalej już na samych magazynach, jak na placach budowlanych i magazynowych, wszystkiego po trochy. Uliczka jakieś 10, może 15 metrów. Magazyny mają soje adresy, ale jak w tego typu przypadkach są to kolejne numery od ulicy głównej, przy której są połozone, czyli np. Lipowa 4a, Lipowa 7d itp.

Chyba się wybiorę z aparatem fotograficznym w to miejsce...

 

A uderzenie samochodu było raczej centralnie z przodu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Wy tu piszecie swoje dywagacje, a sąd, policja i tak to pewnie inaczej zinterpretuje :D Lepiej zgłosić się po poradę prawną do prawnika.

Pogadam z policjantem, który się zajmuje takimi sprawami. Bo już warto zobaczć z ciekawości, co z tego wyniknie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...