Skocz do zawartości

[Ślęża] wjazd rowerem, czy legalny?


Kiciok

Rekomendowane odpowiedzi

Wokół szczytu jest _park_ _krajobrazowy_. Szczyt to _rezerwat_ _przyrody_.

 

Chodzi o to, że teren poza szczytem, nawet _park_krajobrazowy_ , nie jest parkiem narodowym ani rezerwatem przyrody.

 

Uściślając:

-szczyt to szczyt (najwyższy punkt)

-wokół szczytu jest rezerwat (w promieniu poniżej kilometra)

-wokół rezerwatu jest park krajobrazowy (z wyłączeniem 2 innych rezerwatów na południu)

 

Wg mnie, w odniesieniu do zacytowanego fragmentu ustawy, poniżej rezerwatu można jeździć wszystkimi drogami (również nieoznakowanymi), z wyłączeniem Raduni i Łąki Sulistrawickiej.

Mylę się ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o to, że teren poza szczytem, nawet _park_krajobrazowy_ , nie jest parkiem narodowym ani rezerwatem przyrody.

 

... i dlatego wokół Ślęży jest szlak rowerowy natomiast na sam szczyt już nie.

Q.E.D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

od jakiegoś czasu rzeźbię ciekawą trasę na Gozdnicy, bez wycinania drzew czy kopania dołów, więc chyba wszystko jest legalnie.

Z leśniczym rozmawiałem o budowie trasy zjazdowej, mogła by się zaczynać przy obwodnicy rezerwatu Ślęży, musiał by przebiegać poza szlakami pieszymi, trzeba by było wytyczyć projekt na mapie i złożyć podanie o pozwolenie na budowę trasy do nadleśnictwa miękinia.

 

Dzisiaj byłem na bajku w lesie i widziałem grupę 10 osób z łopatami i grabiami. szli oczyścić szlaki z gałęzi i kamieni na jutrzejszą imprezę "cała polska biega" czy jakoś tak.

 

Z chęcią zbudował bym jakąś fajną trasę z pod samego rezerwatu Ślężańskiego (w rezerwacie i tak jest strasznie kamienisto), a potem jak już by było wszystko obmyślone i zaprojektowane można by było pomyśleć o jakimś legalnym projekcie z pozwoleniem nadleśnictwa.

 

A co do śmieci. Ostatnio znajduje jakieś fajne miejscówki poza szlakami, jakieś groty, stare studnie i inne ciekawostki z dawnych czasów, miejsca o których można by pomyśleć że nikt o nich nie wie, ale za każdym razem znajduję jakieś śmieci.

 

A główną przyczyną zakazu wjazdu rowerów na teren rezerwatów i PN to hałas!!! to też się dowiedziałem od leśniczego.

tak hałas, na pewno rower jest głośniejszy od tłumu turystów, mhm

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie tyle niedokładny, co troszkę inaczej jest to mierzone, właśnie znalazłem ;)

 

Po pierwsze różnica pomiędzy wysokością z ciśnienia a gpsową bierze się z faktu, że do obliczania wysokość z GPS stosuje się elipsoidę WGS84, która może odbiegać od faktycznej wysokości poziomu morza nawet o 100 m. W Europie elipsoida WGS84 jest o około 30 m wyżej niż rzeczywisty poziom morza.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie Endomondo wariuje, a GPS w telefonie. Ja na przykład używam aplikacji Moje trasy od Google, która ma opcję korekcji danych i takie nierealne wartości wysokości są pomijane lub upraszczane. Nigdy nie używałem dedykowanego urządzenia GPS, więc nie wiem jak to wygląda w takim Garminie dla przykładu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Hejo! Jakiś czas temu byłem na Ślęży od strony Tąpadła, tłuczeń/rumosz, a że mam 20letniego Wheelera to wlazłem na górę ;) Pewnie jak bym miał więcej sił to coś bym zamotał rowerem, ale akurat robiłem rekord życiowy (105 km) plus góra no to niestety na wszystko nie starczyło sił ;)

 

Tutaj opis przygody jakby ktoś chciał poczytać coś nudnego :P [18 maj]

 

Po kolei! Plany na ten wyjazd snułem od praktycznie miesiąca... Przygotowywałem się mentalnie, fizycznie, no i sprawdzałem pogodę Dziś obudziłem się szósta rano, patrzę, zachmurzenie duże, na meteo piszą, że będzie padać... Wstałem, posiedziałem, dziewiąta rano, a tu chmury nie wskazują na deszcz! No to co? Jadę, a co tam. Zabrałem wszystko, co potrzebne i w drogę Na dzień dobry przejechałem przez szkło pod bramą, ale skończyło się na małym strachu. Niestety całą drogę do Sobótki wiało mi prosto w twarz, zniechęcając bardzo mocno, ale trzeba być twardym Co kilka kilometrów rozglądałem się dookoła w poszukiwaniu chmur burzowych, ale nic nie wskazywało na to, że ma padać Pierwsza przygoda była w Kątach Wrocławskich, gdzie ... nie pojechałem właściwą drogą, tylko nieco dłuższą, ale i o wiele przyjemniejszą! Wszędzie kwitł rzepak i obiecałem sobie, że strzelę sobie słit focię w rzepaku, ale ... później Bez większych przygód dojechałem do Rogowa Sobóckiego i tutaj... zaczęły się pierwsze wątpliwości. Nie robiłem specjalnie postojów po drodze i widzę, że prędkość bardzo spada, a przecież jest płasko... tak mi się przynajmniej wydawało Mozolnie dojechałem do Sobótki i tu ... kryzys numer 2, ale taki już duży, prędkość spadła do 8 km/h, dwa razy musiałem się zatrzymać, żeby sprawdzić, czy czegoś nie przebiłem. Okazało się, że było mocno pod górę i ten odcinek aż do Przełęczy Tąpadła to był jeden wielki kryzys, no ale przecież nie było tak stromo, o co chodzi!? Jak wracałem to już wiedziałem, ale to potem W Sobótce zadzwonił do mnie Andrzej Bernatek i pyta, czy przypadkiem nie pojechałem do Sobótki. Potwierdziłem, 43 km i że po głowie mi chodzi wjazd na Ślężę. Powiedział, że nie dam rady, ale szacun, no to sobie pomyślałem: "Ja nie dam rady?" Kolejne kilometry to było wołanie o odstrzelenie mnie. 6-10km/h pod górę, nieustannie, mozolnie, morderczo... Jakiś rolnik powiedział mi, że do Przełęczy jeszcze 5 km... trochę mnie to osłabiło, ale co tam w końcu... dojechałem... jest bar! Usiadłem, przemyślałem wszystko... mówię, dam sobie godzinkę na regenerację i podejmę decyzję, czy lecę na górę. Zjadłem dużą kiełbachę, 3 pajdy chleba, zagryzłem to jeszcze sernikiem, pani się pomyliła, dała dwa, zamiast jednego, a ja ze zmęczenia zaakceptowałem, co tam Zaczynam podjazd pod górę... rumosz skalny! Tzn drobne kamienie, ale jednak kamienie... jechać się nie da, nie 20letnim rowerem, który górskim nie jest, nawet amortyzatorów nie ma, nie wspominając o hamulcach tarczowych. No ale co, mam wracać? Poddać się? No to co zrobiłem? Wlazłem z rowerem na górę :))) To było ok 3,5 km, więc jak ktoś ma wątpliwości może mi to odjąć od tych 105 i tak będzie rekord Średnia oczywiście spadła na łeb na szyję, bo moja prędkość była ok 4 km/h na nogach. A i tak wyprzedzałem turystów, mimo postojów Tutaj oczywiście kolejne kryzys, w tym jeden przepotężny, przy którym aż przysiadłem i mnie nieco oszołomiło ;)) Na szczęście droga nie była długa, jacyś rowerzyści mnie dopingowali i dolazłem :)))) A na górze co? Jeden wielki pożar - a w zasadzie dymowisko od grilli... no cóż, to bardzo turystyczna góra, szkoda. Porobiłem parę fotek, na ile miałem siły, poprosiłem jakiegoś gościa z kozackim sprzętem foto, żeby mi zrobił moim aparatem parę fotek (ale czemu mi nogę uciął to nie wiem). I gdzieś po ok. godzinie zjazd... ze zwykłymi hamulcami Myślałem, że się zabiję, hamulce ściśnięte na maxa, ręce mi mdlały, musiałem przystawać, ale jakoś się zjeżdżało... Pod koniec zjazdu... Niespodzianka! Spotkałem mój wzór rowerowy, moją inspirację do tej wycieczki - Krzyśka Sobesto z liceum. Opowiadał mi wiele lat temu, jak sobie weekendowo wjeżdżał na Ślężę, więc takie marzenie gdzieś przez lata było i w mojej głowie Opowiedziałem mu, że go myślami ściągnąłem, bo kontaktu od kilku dni szukałem, pogadaliśmy chwilę no i dalej w drogę! Zjechałem na dół, mega szczęśliwy i wjechałem na asfalt... I teraz już wiem, czemu było tak ciężko! Rower sam się rozpędzał do nieprzyzwoitych prędkości, musiałem przyhamowywać, bo parę niewidzialnych dziur było, a i tak w pewnym odcinku udało mi się pojechać 57,65 km/h! 20letnim rowerem ze scentrowanymi kołami! Niemalże całą drogę do Sobótki, a i kawałek za też przejechałem praktycznie bez pedałowania potem zdecydowałem na skrócenie trasy i lekki hardcore - droga krajowa. O dziwo kierowcy zachowywali się porządnie, a może to moja oczona lampka z tyłu? Przejechałem ze sporą prędkością wiele kilometrów - nogi jakby odżyły, dzięki temu podreperowałem żałosną średnią Potem skręciłem na Biskupice Podgórne ... czas na zdjęcie w rzepaku! Ale nie, jeszcze zrobię parę kilometrów... aż w końcu pola rzepakowe się skończyły Na 90tym kilometrze w okolicach autostrady przystanąłem, żeby sprawdzić na mapie, czy dobrze jadę... W przeciagu minuty zatrzymał się jakiś rowerzysta i zapytał mnie uprzejmie, czy wszystko w porządku i czy może pomóc. SZOK Może to mój strój ? Pewnie przy zwykłym rowerzyście by się nie zatrzymał W ogóle na całej trasie pozdrawialiśmy się z rowerzystami i nawet sobie rękę w pozdrowieniu wystawialiśmy jak motocykliści PRO! Na 91tym kilometrze na nodze usiadła mi osa, lekki strach, ale strząsnąłem prędko. I bez tego będę miał spuchnięte nogi :DD No i końcówka, praktycznie pod samym domem. Zjeżdżam z drogi na ścieżkę rowerową, zataczam łuk, wyjeżdżają mi dwie gówniary zajmujące całą szerokość ścieżki, to objeżdżam je z lewej, bo bliżej byłem i więcej miejsca. A jedna do mnie, że 'mamy ruch prawostronny'... Już mi się nie chciało zatrzymywać, bo i szkoda czasu i byłem zbyt zmęczony i zadowolony, żeby uczyć młodzież przepisów ruchu drogowego. KONIEC! Rekord życiowy odległości: 105,19 km, rekord prędkości: 57,65km/h, sześć godzin jazdy plus postoje Oto trasa: http://www.endomondo.com/workouts/191506903/4871886

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałem Twoje zdjęcie na rowerze i miałem pytać, kiedy byłeś, a tu taki opis ;)

 

Ja byłem 21 maja http://www.endomondo.com/workouts/192922950/10047813

 

Jak widać dystans krótszy, ale średnia podobna. Około 40% udało mi się podjechać pod górę, chociaż nogi mi praktycznie odpadały. Wściekałem się jak cholera, ale starałem się cisnąć dalej.

 

Co dziwne, wszystkie moje takie wycieczki dłuższe (dla mnie więcej niż 50km to dłuższe) wychodzą na spontanie. Na Ślężę pojechałem po obiedzie, jakoś koło 14:30, 5zł w kieszeni i bidon picia :D

 

Droga z Sobótki do Przełęczy Tąpadła, faktycznie jest ciężka dla amatora. Praktycznie non stop pod górę. Powiem szczerze, że za pierwszym razem nawet chwilę prowadziłem, a w tym roku tylko jeden 5min postój i jazda dalej ;)

 

Szkoda, że nie zjeżdżałeś w drugą stronę, tam to dopiero jest coś. Górka ogromna, fajna droga, jest gdzie przycisnąć.

 

Można kiedyś wybrać się taką amatorską grupką na Ślężę, byłoby ciekawie :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda, że nie zjeżdżałeś w drugą stronę, tam to dopiero jest coś. Górka ogromna, fajna droga, jest gdzie przycisnąć.

 

Można kiedyś wybrać się taką amatorską grupką na Ślężę, byłoby ciekawie :D

 

Zjeżdżać w drugą stronę, czyli w którą? W stronę Wieżycy? Nie zapomnijmy, że ten rower nie ma ani amortyzatorów ani hamulców tarczowych, 20 lat na karku i 90 kg leniwego bysiora na siodełku :D Myślałem, że koła rozpieprzę podczas zjazdu po tym rumoszu, a na pewno, że powyginam obręcze... ;) Prędko na Ślężę się nie udam :D Jak będzie pogoda to teraz Mietków, potem coś będe myślał innego ;) Zapr. na endo wysłałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjąłem. Mietków i ogólnie zalew objeżdżam dość często, lubię tam jeździć ;)

 

W drugą stronę, czyli w dół do Tąpadła, a dalej w stronę Świdnicy.

 

Jeśli chodzi o drogi na samej Ślęży, to innych nie sprawdzałem, bo także nie mam do tego sprzętu. Kiedyś może zaryzykuje :P

 

P.S na wieży widokowej byłeś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj, było strasznie....

Już na samym podejściu czerwonym szlakiem, jak tylko wszedłem do lasu, kilka metrów i zaczęło się....

Komary. Wszędzie komary, każdy kilkusekundowy postój to kilka dziabnięć. Wprowadzałem rower bez przerwy na samą wieżycę.

Mało tego póki szedłem pchając rower to za mną leciała cała chmara komarów, wystarczyło trochę zwolnić a już człowieka obsiadały.

Dowiedziałem się dzisiaj że komary są mądrzejsze niż myślałem, lecą za ofiarą aż ta się zmęczy, kilka komarów ugryzie człowieka w rękę traci się częściowe czucie bo swędzi i następne komary gryzą już bezkarnie, na szczycie wieżycy ręce miałem całe czerwone, i bez odpoczynku zjechałem na schronisko.

 

Ale przynajmniej się odmuliłem po całym dniu na uczelni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Było jak w horrorze, tak jak rzadko wymiękam tak myślałem że się popłaczę z rozpaczy, i ta bezradność... nie dało się uciec.

 

i dlaczego ciągle padaaaaaaa?

Na czerwonym szlaku widziałem sporo dołków wymytych przez wodę, nie chciał bym w nie wpaść jadąc w dół, niektóre mają ponad 20cm głębokości

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś się orientuje jak wyglądają szlaki na Ślęży? Bardzo mokro? Chodzi mi konkretnie o czarny od wschodniej strony i żółty od Przełęczy Tąpadła.

 

I jeszcze jedno pytanie - czy Radunia jest do podjechania?

 

 

ad. 1-     Mokro mocno, czarny nie wiem ale żółty po dzisiejszym zjeździe pozostał na mym rowerze, ubraniu, twarzy :)

ad. 2-     Chodzi Ci teraz czy zawsze?? Ja tam problemów z podjechaniem nigdy nie miałem no może ze zjazdem początkową częścią niebieskiego        bywa gorzej. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...