Skocz do zawartości

[bezpieczeństwo] Znakowanie rowerów przez Straż Miejską


killy9999

Rekomendowane odpowiedzi

2i

 

Konstrukcji nie osłabi, nie zabezpieczy również przed kradzieżą - nawet chodnikowego złodzieja, rdzewieć nie będzie (rama alu), za to poprawi Twoje samopoczucie i oszpeci rower obleśną naklejką. Z doświadczenia powiem, że sprawę ew. kradzieży załatwi: ubezpieczenie (drogie dosyć), nadajnik GPS (jak wyżej - choć nie wiem czy w PL ktoś to zakłada), porzadny ULOCK (filmiki z jutjuba pokazują że nie jest to przeszkodą a co najwyżej spowalniaczem pracy złodzieja) albo kupno tańszego roweru żeby strata nie bolała (doświadczyłem kradzieży drogiego roweru za 5k PLN więc kupiłem teraz 3 razy tańszy). Ale w gruncie rzeczy możesz sobie oznakować skoro za darmo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polsce nie ma ubezpieczen od kradziezy rowerow. Co najwyzej jakies ubezpieczenie moze to objac, jesli buchna ci go z domu/garazu. PZU daje ubezpieczenie od rabunku, tj. jak ktos np sprzeda ci strzala na ulicy i i zrzuci Cie z roweru, a nie zwinie spod sklepu albo pracy. GPS- bardzo drogie rozwiazanie, kierowana raczej do jakis koparek, itp. Porządny ulock to nigdy nie gwarancja bezpieczenstwa, ale nigdy nie slyszalem o tym, aby jakis zlodziej realnie go sforsowal(chociaz jest to mozliwe).

 

rebel, czym miales przypiety ten rower? pytam z ciekawosci, zeby samemu sie zabezpieczyc, bo sam jezdze dosyc drogim

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2i

 

Ubezpieczenie jest/było - PZU oferowało takie coś jeszcze 2 czy 3 lata temu ale kosztowało tyle że za dwuletnią składkę mogłeś sobie kupic niezłego fulla. Co do nadajników GPS to jak najbardziej są, w UK jest dedykowany system koszt OK 40 GBP na miesiąc i zawsze wiesz gdzie jest rower, podobno tylko często baterie trzeba wymieniać. W PL jest kilku operatorów systemu GPS, którzy oferują nadajniki np. dla dzieci żeby wiedzieć gdzie dzieciak aktualnie imprezuje, wilekość urządzenia jak dwa pudelka od zapałek koszt miesięczny od 60 zeta.

 

Ja straciłem rower w bardzo głupi sposób, zdjeli mi go z bagażnika dachowego w Szczyrku. Wszedłem do knajpy a jak wyszedłem, już został tylko przecięty bagażnik rowerowy (aluminiowe rurki). Ale zameczek na kluczyk nie puścił. Złodziej wiedział co kradnie, rower był ubłocony tak że nie było widać co to za marka, równie dobrze mógł to być full za trzysta zeta z Tesco. Policjant, jak kradzież zgłaszałem, powiedział że nie jestem pierwszy, juz parę razy się zdarzyła taka kradzież w ten sam sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie PZU obecnie nie ma takiej opcji: http://www.inne.ubezpieczeniaonline.pl/faq/czy-ubezpieczenie-to-obejmuje-rowniez-kradziez-roweru/98.html oraz http://www.inne.ubezpieczeniaonline.pl/faq/czy-ubezpieczyciel-wymaga-jakis-specjalnych-zabezpieczen-roweru-przed-kradzieza/102.html Czyli niby mamy ubezpieczenie od kradziezy, o ile nie zostawimy go bez opieki. Odpada więc dojazd do sklepu/uczelni/szkoly/pracy/kolegi. PZU to też jedyny ubezpieczyciel, ktory ma oferte typowo dla rowerzysty. Nikt w Polsce nie daje takiego ubezpieczenia, że zostawiamy przypięty rower, ktoś przecina zabezpieczenie, a my dostajemy zwrot kosztow. Trudno sie zreszta dziwic ubezpieczalniom, w Polsce bardzo latwo niestety zostac okradzionym.

 

Dla mnie ta opcja odpada- codziennie zostawiam rower przypiety pod uczelnia na pare godzin.

 

Odnośnie Twojego przypadku- szkoda, że skoro policja jest informowana o takich kradziezach nic nie robi. Wygląda na to, że np. w Londynie jest bardziej aktywna:

.

 

Mialem tez przykre zdarzenie, ze zostalem okradziony w autobusie- wracajac linia nocna zasnalem i ktos wyciagnal mi portfel z kieszeni(na szczescie tylko portfel, bo mogl zwinac takze komorke i klucze). Autobus miał monitoring, na co zwrocilem uwage. Kiedy poszedlem na komende zglosic kradziez, policjant zapytal sie czego oczekuje od policji. Kiedy powiedzialem, ze nie spodziewam sie cudow, ale mam nadzieje na przejrzenie monitoringu, ten usilnie probowal przekonac mnie do nie zglaszania kradziezy, tylko zaginiecia dokumentow w niewyjasnionych okolicznosciach jeszce straszac mnie odpowiedzialnoscia za skaladanie falszywych zeznan, bo mozliwe ze portfel mi sam wypadl, a nawet jesli nie to na tasmach zobacza pewnie kolesia w kapturze. Za co te patałachy(przynajmniej czesc) dostają pieniądze, skoro przejrzenie monitoringu jest dla nich zbyt duzym wysilkiem?

 

Z GPSem trudno powiedziec jak wyglada sprawa- wstawimy rower do budynku- nie ma sygnalu. Domyslam sie, ze tez nie jest trudno wyjac taki odbiornik i wyrzucic. Współpraca z policja tez moze wygladac roznie. Koszt GPSu tez jest calkiem spory. nawet jesli dojdziemy do ramy, moze sie okazac, ze rower zostal rozebrany i nie za wiele z niego zostalo.

 

No i te akcje z numerowaniem ram- niby w jakis rejonach czasami sa jakies, ale zeby zrobic ogólnopolską baze rowerow, ktora wspolpracowalaby z policja albo tworzona byla przez nia to juz nie pomysla. Chcialbym miec taki komfort, ze kupujac rower moge szybko sprawdzic, czy nie byl kradziony. Nie mowie juz nawet o organizowaniu prowokacji, jak ta w filmiku wyzej.

 

Wydaje mnie sie, ze jedyna sensowna rzecz, ktora mozna zrobic dla ochrony sredniej klasy roweru to ladowanie kasy w zabezpieczenia i liczenie, ze bedziemy mieli szczescie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

A może pójść w drugą stronę. Jeżeli chcecie dojeżdżać do pracy/szkoły/sklepu rowerem, gdzie jest duże ryzyko kradzieży, może lepiej kupić do tego celu specjalny rower. Przykładowo wydajecie na rower 100/200 zł dzięki czemu zostawiacie go wszędzie i spokojnie robicie zakupy, siedzicie na wykładzie. Ja tak zainwestowałem w szosę, która wygląda tak wyjściowo, że w tej chwili nawet jej nie muszę przypinać.

Jest wierna jak pies, zawsze czeka na właściciela tam gdzie ja zostawię :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zalezy od dystansu, jaki masz do pokonania. Nim dalej, tym wiecej wymagasz. Dla mnie dodatkowo rower musi byc maksymalnie bezawaryjny, bo jak sie cos rozwali na drodze w polu, to mam problem. Szosa tez jest fajna, ale nie chcialoby mi sie zwalniac do zera na przejazdach kolejowych albo szparach w drodze na calej szerokosci. Myslalem o niej, ale i tak czasami dojezdzam na jakies zajecia przez las(mieszkam na obrzezach miasta). Rower przypinaj zawsze. Mi kiedys nas stoku ukradli krzywe, porysowane kijki do nart i zostawili w tym miejscu mniejsze. Niektorzy ludzie niestety potrafia wykazac sie niebywalym hamstwem, dlatego nawet pordzewialy, stary rower przypinam ulockiem, ktory jest wart wiecej od niego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Wszystko zalezy od dystansu, jaki masz do pokonania. Nim dalej, tym wiecej wymagasz

Chyba, ze ktoś jest minimalistą. Ja na swojej szosie pokonałem dwa razy trasę Łódź-Warszawa-Łódź. Byłem nim nad morzem, jeździłem po plaży. Przejechałem cały półwysep Helski i 1/4 wybrzeża. Na codzień jeżdżę nim wszędzie tam, gdzie zachodzi konieczność zostawienia roweru. Sprawdza się do tego wyśmienicie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No nie mowie, ze sie nie da i nie mozna z tego czerpac przyjemnosci. Ja po prostu jezdze po innym terenie i zamiast szosy potrzebuje crossa, bo asfalt jest niskiej jakosci, kostce, czesto zdaza mi sie tez jechac po mokrym asfalcie albo po lesnych sciezkach do ktorych szosa sie nie nadaje, chociaz wielu mowi ze da sie na nich ujechac. Do szosy na ogol nie przyczepia sie blotnikow, czy bagaznika.

 

Sam tez myslalem o kupnie uzywanej szosy, ale doszedlem do wniosku, ze na dojazdy sie srednio nadaje, bo jezdze w roznym terenie, a jesli chodzi o jazde dla przyjemnosci to wole isc nawet w strone mtb, bo mimo przyjemnosci z szybkiej jazdy nie czuje sie bezpiecznie na naszych drogach ze wzgledu na kierowcow, ktorzy mysla, ze jak siedza w samochodzie to wszystko im wolno i moga nawet zepchnac rowerzyste do rowu.

 

Wydaje mi sie, ze obecnie panuje moda szosy ze stalowej ramy i jest to jak najbardziej uzasadnione, bo taki rower jest tani, ale mimo to moze byc dosyc lekki i szybki, dodatkowo prosty w budowie. Z crossami/trekingami jest gorzej, chociazby jesli chodzi o sama wage. Dodatkowo zeby amortyzator dzialal poprawnie to musi swoje kosztowac i nalezy go serwisowac. Sam przyznasz, ze trudno jest znalezc fajnego crossa ponizej 500 zl.Jesli jezdzisz na taniej uzywce w kiepskim stanie to z czasem i tak bedziesz musial zmieniac poszczegolne komponenty i wychodzi, ze zostaje tylko rama, ktora jest po prostu kiepska. W tej sytuacji lepiej jest kupic jakis drozszy rower, bo bedzie po prostu ekonomiczniej biorac pod uwade dluzszy czas. Z szosa jest troche inaczej, ale kazdy ma inne potrzeby.

 

Jezeli masz inne zdanie to chetnie go wyslucham( bo samemu nie jezdzilem na szosie, a zakup nowego roweru byl podyktowany brakiem komfortu z uzywania starego mtb), jako osoby, ktora intensywnie uzywala szosowki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Moje zdanie może być przyćmione przez młody wiek i nie skupianie się na wielkiej wygodzie, a raczej na tym żeby było szybko i lekko, czasem kosztem nawet komfortu.

 

Co nie znaczy, że szosa nie może być wygodna. Dajesz szersze opony nikt nie każe montować Ci szytek 700x23, od których jak napompujesz do 8 atmsfer to aż zęby dzwonią. Mówisz, że potrzebujesz amortyzatora? Prawda jest że ten co będzie w tanim rowerze trekingowo - crossowym będzie działać słabo. Jego kultura pracy będzie się nijak miała do wagi którą będziemy musieli dodatkowo wozić. Dlatego lepsza jest w tym wypadku szosa, lżejsza i szybsza. Może brak wygody był spowodowany słabą owijką? Często widzę ludzi na starych stalowych szosach, którzy zamiast owijki mają owiniętą kierownicę taśmą izolacyjną. Jest to bardzo niewygodne i na dłuższą metę nadgarstki po prostu wysiadają. Tak jak zauważyłeś szosa jest lekka i tania, ale mało komfortowa. Niby polskie drogi są ciężkim sprawdzianem i tak naprawdę to najlepszy byłby full, jednak wracamy tutaj do rowerów tanich, które można zostawić pod sklepem, które służą raczej do przemieszczania się na niewielkie odległości. Do lasu się rzeczywiście nie nadaje z uwagi nawet na geometrie i wspomniany wałkowany już komfort. Coś za coś, wolę swoją szosę za 100zł do której na naprawę czy nawet wymianę jakiejś części wydaję mniej niż na kupno dętki do roweru na którym się ścigam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie za bardzo chodzilo mi o komfort. Po prostu szosa to rower przeznaczony tylko na asfalt dobrej jakosci, a ja potrzebowalem czegos uniwersalnego, czym dojade takze przez las, czy kiedy pada deszcz lub gdy jest mokro, gdzie kolarka odpada przez brak blotnikow i cienkie opony. Dlatego, ze szosa nie spelnialaby moich oczekiwan, a tani cross po prostu bylby nie oplacalny i nie wygodny przez dluzszy okres uzytkowania kupilem sobie takie cos http://www.giant-bic...r.3/7860/45495/ . Tym rowerem moge dojezdzac bez problemu praktycznie w kazdych warunkach. Do tego kupilem sobie bardzo porzadne zabezpieczenia abusa i zapinam go nimi przed uczelnia przy kamerach do solidnego stojaka(na uczelnie mam 15 km). Kiedy musze polatac po miescie zabieram starego mtb, ktory jest nic nie wart. Tanie to dojezdzanie nie jest, ale to jednorazowy wydatek przynajmniej na okres 5 lat studiow. Gdybym mieszkal w centrum, a co za tym idzie drogi oraz mozliwosc dojazdu tramwajem jako alternatywy w deszczowe dni mozliwe, ze wybralbym szose.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Rower który podlinkowałeś jest fajny, ale nie ma mowy żebym go zostawił gdziekolwiek, nieważne pod kamerą, przypięty kryptonitem, czy nawet oznakowany przez tę bandę nieudaczników. Nie i już. Błotniki i szosa jak najbardziej jest to możliwe. Ja jeżdżę bynajmniej z takowymi i jest super, nawet jak popada ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na straz miejska i policje nie licze, kamera w zasadzie to tylko czynnik odstraszajacy, ale realnie zeby sforsowac porzadnego ulocka np abusa granit potrzebujesz conajmniej szlifierki katowej. Dodatkowo uczelnia tez jest troche na obrzezach. Mysle, ze prawdopodobienstwo, ze ktos mi podejdzie z ta szlifierka jest i tak dosyc male. Na crossie czuje sie bezpiecznie, bez wzgledu na warunki pogodowe i teren, przez amortyzator, tarczowki i grubsze opony. Ostatno jak jechalem w deszczu(wtedy akurat starym mtb) to odkrylem jak taka jazda rozni sie od tej, do ktorej przywyklem. Droga hamowania sie wydluza, kola blokuja sie o wiele wczesniej, a z poslizgu o wiele trudniej wyjsc. Wystarczy na chwile stracic koncentracje i juz mozna lezec na asfalcie albo zatrzymac sie na samochodzie. Jest nawet gorzej niz w zimie. Mysle, ze na szosie byloby jeszcze gorzej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem na karate, rower wtargałem ze sobą tam gdzie ćwiczymy...bidon był w rowerze z wodą. Zachciało mi się pić, idę do roweru patrze bidon wyparował. 100% że był jak sie przebrałem bo piłem z niego. Nie przypinam, nie znakuje, jak rower nie wejdzie zemną do sklepu, poczty czy urzędu, ja nie wchodzę. lepszego zabespieczenia chyba nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszedłem na karate, rower wtargałem ze sobą tam gdzie ćwiczymy...bidon był w rowerze z wodą. Zachciało mi się pić, idę do roweru patrze bidon wyparował.

 

Z historycznych spraw to w Łodzi kiedyś zakosili tramwaj, radiowóz albo domek na działce w Sokolnikach - to są wyczyny!!! Ci od bidonu to chyba harcerze byli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Rzeczywiście- domek w Sokolnikach to wyczyn!:-)

co do bezpieczeństwa-prócz taszczenia z sobą roweru po sklepach(jeśli się da ofkors), przypinania go przy centrach handlowych polecam alarm. sama taki posiadam i przyznac muszę, że poranne wejście na przysłowiowe 5 sekund(które czasem się zamienia w 5 minut) jest jakieś milsze i spokojniejsze, kiedy wiem,że 'w razie czego' będzie piszczało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale idąc tym tokiem rozumowania co kolega Rebel, to po kiego grzyba kupować zabezpieczenia - przecież mogą podejść , zabrać rower jak się jedzie/stoi/czeka etc...

Nie dajmy się zwariować. Ten alarm widziałem. Jak ruszysz kłódką i nie otworzysz w określonym czasie zaczyna piszczeć - i to baaardzo głośno... Na tubie są filmy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ale idąc tym tokiem rozumowania co kolega Rebel, to po kiego grzyba kupować zabezpieczenia - przecież mogą podejść , zabrać rower jak się jedzie/stoi/czeka etc...

 

 

W dodatku takie rzeczy już miały miejsce... do strony kosztów to często oprócz straty roweru trzeba jeszcze na dentystę/protetyka wydać.

 

Dlatego strategia Pixona jest jak najbardziej właściwa, jeździsz dobrym rowerem po krzakach a parchem po mieście. Dla niektórych istnieje tutaj jeden minus - na parchu nie ma elementu lansu - co na np. Pietrynie może mieć znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żeby śmieszniej było, to i tego "parcha" mogą zwinąć...

 

Takie realia;) I żadna metoda nie jest dobra, pokazywano kiedyś w TV, jak facet na ulicy kątówką ciął zabezpieczenie, jakiś sklepikarz mu prądu użyczył, i nikt nic nie zrobił, żadnej interwencji.

 

Ale czego się spodziewać, gdy idąc osiedlem widziałem pana wyraźnie zainteresowanego plastikami w samochodzie jakimś, jego odpowiedzi były na zasadzie "nie pana sprawa co ja robię", postanowiłem zadzwonić na policję, okazało się że auto należy do tego pana. Ja tam bym się ucieszył na jego miejscu że, ktoś reaguję na takie sytuację. Niestety zostałem zwyzywany i straszony sądami. Nawet policja nie mogła go przekonać że moja reakcja była prawidłowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet jak dobiegnie, to co? w trąbe strzeli złodziejowi? ludzie pomogą?

Ja bym sprzedał strzałal, a potem skrępował do przyjazdu policji, ale znajac zycie w naszym kraju to jemu proba kardziezy uszlaby na sucho, a ja bym zostal oskarzony o pobicie. Natomiast na reakcje ludzi nie liczylbym zupelnie.

 

Minor, sytuacja bardzo przykra. Dopóki bedzie takie bedzie u nas w Polsce podejscie to nie ma co liczyc na poprawe. Wiadomo, ze nie kazdy musi podejsc samemu np. do kolesia ktory lamie zabezpieczenia roweru albo cos kombinuje przy samochodzie, bo boi sie agresji, ale juz zainteresowanie wiekszej grupki albo telefon na policje zmienia postac rzeczy. Ale juz nawet czlowiek o calkowicie normalnych odruchach, jak Minor, nastepnym razem moze miec watpliowsci czy zachowywac sie prawidlowo, bo mogl zostac zrazony podana sytuacja.

 

Pisalem w moim przypadku jak wyglada kwestia dojazdu. Robie ponad godzine dziennie dojazdu, a czasami 2. Jak jezdzilem na starszym rowerze to juz mialem kilka awarii, przez ktore nie dostalem sie na czas. I nie mowie o przepitej detce. O komforcie jazdy nawet nie wspomne. Po bułki jezdze starym rowerem, ale na uczelnie juz nowym, specjalnie do tego zakupionym. Samochody w zasadzie tez kradna, do domow sie wlamuja, na ulicy tez okradaja ludzi. Zawsze istnieje prawdopodobienstwo, ze jak nie padniemy ofiara w ten sposob to padniemy w inny sposob. Najwazniejsze, zeby nie przypinac dobrego roweru kiepskim zabezpieczeniem, w zasadzie zadnego roweru kiepskim zabezpieczeniem. Jak zlodziej bedzie chcial to podejdzie z kątówka i przetnie ulocka kryptonite, ale z drugiej strony to jak ktos bedzie chcial to wbije nam noz w brzuch na ulicy. Zawsze istnieje ryzyko. No bo drogimi samohodami tez sie przeciez jezdzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...