Skocz do zawartości

[kultura jazdy] Czy lubicie być wyprzedzani?


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli chodzi o wyprzedzania przez innych rowerzystów to nic a nic mi to nie przeszkadza każdy ma swoje tempo i takim powinien jechać. Czasami jednak zdarzy mi się że jak ktoś mnie wyprzedzi to staram się jechać za daną osobą jeśli czuje że to jednak nie moje tempo to odpuszczam i jadę swoje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio miałam taką sytuację. Jadę z kumpelą spokojnym tempem przez miasto. Stoimy sobie na światłach na przejściu i dojeżdza do nas dwóch kolesi, wyglądających na nastolatków. Jeden na kozie pewnie swojej dziewczyny, skrzypiącej ile się da, a drugi na jakimś niezidentyfikowanym mtb, który piszczał, skrzypiał i coś mu chyba przeskakiwało. No i ruszylśmy wszyscy jak tylko pojawiło się zielone światło. Panowie nas wyprzedzili, ale potem dogoniłyśmy ich z koleżanką i jednego już wyprzedziłyśmy, bo pękł (tego na kozie), a drugiego zaczełam wyprzedzać, bo się wlókł, a ja jednak wolę trochę szybciej jeździć. No i jak zobaczył, że ja go wyprzedzam to aż sapnął i zaczął mnie przeganiać. Jakiś chłopczyk z kompleksami chyba to musiał być. Po tym jak mnie trochę wyprzedził, to przestawał pedałować i sobie odpoczywał :icon_mrgreen: Ja jechałam swoim tempem, a koleżanka tuż za mną. Znów go wyminęłam, a on znów przyspieszył aby być pierwszym i po chwili przestawał przyspieszać. Zdenerwował mnie dzieciak i postanowiłam my pokazać, że nie jest wcale mocny i pęknie po 100 metrach :icon_mrgreen: Depnęłam mocniej i zaczęłam go przeganiać. Biedny chłopaczek, myślałam, że się zaraz przewróci z wysiłku, bo próbował mnie gonić z cały sił, a rower jeszecze bardziej mu skrzypiał :icon_lol:

Gdyby nie to, że jechałyśmy przez miasto, to pewnie zniknąłby daleko za nami ten cwaniaczek, a tak trzeba było się na światłach zatrzymać więc on nas dogonił.

Później jak znowu dziecko nas wyprzedziło, to się chwilę oglądał żebyśmy przypadkiem go nie wyprzedziły.

 

Jednak debile chodzą po tym świecie ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przepadam, gdy mnie ktoś wyprzedza, ale mam do takich ludzi szacun. Zawsze.

Zwykle są to jacyś profesjonalni (na oko), w każdym razie na lepszym sprzęcie.

 

Dla mnie żałośni są Ci, co patrzą na kogoś z góry (nieważne, czy chodzi o rower, czy o coś innego).

Mam lepsze sposoby na poprawienie sobie samooceny niż poniżanie kogoś.

 

A, i kanapeczkami też chętnie się podzielę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobieżnie przejrzałem sobie te kilkanaście stron tematu. Nawet się okazało, że tu pisałem i co więcej, od tamtego czasu nic się u mnie nie zmieniło :D

Ale wniosek nasuwa mi się taki. 98% z Was pisze, że najczęściej to Wy wyprzedzacie. W takim razie, kto jest wyprzedzany?!?

;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ja wyprzedzam tylko wtedy gdy gonie swoim tempem i wiem, że po wyprzedzeniu nagle z sił nie opadnę...co to za wyprzedzanie jak zaraz bym musiał zatrzymać się na odpoczynek?:)

 

W mojej okolicy jest mało rowerzystów...jak jadę nad zalew zemborzycki to tam jest sporo ale oni z reguły jadą wolno...ja staram się trochę szybciej jechać.

 

Natomiast na trasie w moich okolicach to głównie ja wyprzedzam bo jestem chyba jedynym rowerzystą, którego znam co ćwiczy kondycję itp:) a nie tylko jeździ rowerem do sklepu...a jak mnie wyprzedzają to jacyś zawodowcy albo kolarze. No ale nic nie poradzę...są lepsi to nie będę się przecież załamywał z tego powodu:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pobieżnie przejrzałem sobie te kilkanaście stron tematu. Nawet się okazało, że tu pisałem i co więcej, od tamtego czasu nic się u mnie nie zmieniło :P

Ale wniosek nasuwa mi się taki. 98% z Was pisze, że najczęściej to Wy wyprzedzacie. W takim razie, kto jest wyprzedzany?!?

:whistling:

czesto jest tak ze jadac 30km/h spokojnie jakis szaleniec za wszelka cene musi wyprzedzic. Jednak po pewnym czasie jego nogi przestaja sie go sluchac i zostaje wyprzedzony... I cale szczescie jesli nie ma swiatel bo w przeciwnym razie odsapnie i znow ruszy w pogoń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

czesto jest tak ze jadac 30km/h spokojnie jakis szaleniec za wszelka cene musi wyprzedzic. Jednak po pewnym czasie jego nogi przestaja sie go sluchac i zostaje wyprzedzony... I cale szczescie jesli nie ma swiatel bo w przeciwnym razie odsapnie i znow ruszy w pogoń.

 

 

Pamiętam śmieszną sytuację z jednym dziadkiem. Jechał sobie na rowerze trekkingowym a ja na MTB. Był odemnie jakieś 500 m, ja jechałem dobrze znaną mi drogą i zawsze jadę tam z tą samą prędkością, potem jest malutki podjeździk ale dość długi. Po prostu go ominąłem ze swoją standardową tam prędkością (a bylo to około 30 km/h). Po pewnym czasie słyszę za sobą szum opon i po chwili gość mnie wyprzedza napięty na max ;) Trochę się za nim rzuciłem w pogoń i jak się okazało nie był wcale tak mocny, bo pewnie jechał na 100 % co było doskonale po nim widać. Potem znów go wyprzedziłem dla jaj, zatrzymałem się na światłach a ten przeleciał na czerwonym na skrzyżowaniu, aby tylko mnie wyprzedzić :) Nie wiem, czy chciał się lepiej poczuć że wyprzedził młodszego od siebie o 30 lat, czy co :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bardzo lubię wyprzedzać. O, na przykład dzisiaj wyprzedziłem kilku kolarzy i cały peleton. Mieli takie rowery o specjalnych ramach(pewnie chodziło o aerodynamiczność) i w ogóle jechali bez bidonów, kasków, a jeden to nawet bez bluzki(pewnie chodziło o maksymalne zmniejszenie masy. Szukałem w necie z jakiego byli teamu ale nie znalazłem.

 

Jeden jak go wyprzedziłem to się tak z żalem popatrzył, a ja sobie myślę "No i kto tu jest pro?"

o, to ten był

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie lubię być wyprzedzanym. Z racji tego, że ogólnie to w mojej okolicy mało rowerzystów trenujących to dzieje się to sporadycznie. Zazwyczaj są to ludzie na rowerach szosowych pod których czasami można się podłączyć : )

Czasem lubię sobie wyprzedzić rowerzystów, ale tylko wtedy gdy znam trasę i wiem, że się nie spalę po kilometrze. Często gęsto ktoś za mną goni po wyprzedzeniu. Słychać zgrzyt przerzucanych biegów lub też sapanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi nie robi to żadnej różnicy czy jestem wyprzedzany, czy nie. Jade sobie po porstu swoim tempem, w trasę, którą sobie upatrzyłem i tyle. Jak ktoś chce to niech wyprzedza. Ze mnie żaden kolarz raczej niedzielny rowerzysta ;) (średnia prędkość na trasie około 100km w granicahc 20-25km/h wiec raczej nic wielkiego). Prędzej zależy mi na tym by gdzieś dojechać i tam pozwiedzać okolice niż dojechać i paść z braku sił bo kogoś goniłem :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...