HSM
Użytkownik-
Liczba zawartości
607 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia użytkownika HSM
-
[rower] Romet 29er, czyli pretekst do dyskusji o stali
HSM odpowiedział Wiewiór → na temat → Rowery/ramy
@Roballinho zamiast ładunku z przodu wolałbym z tyłu: -
[Kolizja] Pierwszeństwo na PDR - potrzebna pomoc
HSM odpowiedział Wazzek → na temat → Wypadki i stłuczki rowerowe
Z tym art. 25 ust. 4, to bym polemizował. Rowerzysta był już w obrębie skrzyżowania, kiedy autor postu skręcił w prawo, zauważył rowerzystę i gwałtownie zahamował, więc ten przepis nie ma tu zastosowania (hint: definicja skrzyżowania). Co do niezachowania ostrożności zgoda. @Wazzek Jesteś pewien, że miałeś kolizję z rowerzystą, a nie np. z prowadzącym motorower albo wręcz elektryczny motocykl, który tylko wyglądał na rower, a rowerem nie był...? Bo to by wiele zmieniało w Twojej sytuacji 🙂 -
[Kolizja] Pierwszeństwo na PDR - potrzebna pomoc
HSM odpowiedział Wazzek → na temat → Wypadki i stłuczki rowerowe
@Wazzek Sytuacja jest dosyć niefortunna, bo całe zdarzenie zamknęło się - jak sam wspominasz - w parę sekund, które wystarczyły na zmianę sytuacji i przemieszczenie rowerzysty o te kilka-kilkanaście metrów. Gdybyś wjechał na ten przejazd wcześniej i stał na nim (np. z powodu zatoru przed Tobą), jakiś czas, zanim na skrzyżowaniu pojawił się rowerzysta, to kolizja wyglądałaby inaczej. Ty byś pewnie odpowiadał jedynie za blokowanie tego przejazdu, ale sprawcą zdarzenia byłby rowerzysta, który Cię staranował. Natomiast w sytuacji, kiedy w sumie gwałtownie zahamowałeś wyłącznie z powodu późno dostrzeżonego rowerzysty, bardzo utrudnia ocenę. Niewątpliwie miał on pierwszeństwo z art. 27 ust 1a, a fakt, że doszło do kolizji po Twoim awaryjnym hamowaniu (bo chyba przyznasz, że to było awaryjne hamowanie, kiedy dostrzegłeś tego rowerzystę) - mimo że już stałeś - może on tłumaczyć obawą o przewrócenie się. W sumie rowerem trudniej zahamować "w miejscu" niż samochodem, nie robiąc sobie krzywdy... No i tu dochodzi jeszcze jeden aspekt - ponieważ to jest chwila, Twoja relacja i jego relacja mogą się znacząco różnić. Ty podkreślasz, że zatrzymałeś się zanim wjechał na drugą jezdnię, "retorycznie" przeciągając całą sytuację "na Twoją stronę". Tymczasem on może zeznać, że jechał prawidłowo, coś koło 30 km/godz., nawet nie zbliżył się do maksymalnej w terenie zabudowanym), miał zielone, Twój manewr go zaskoczył i wprawdzie awaryjnie zahamowałeś, ale on już nie miał możliwości zahamować, zwłaszcza tak, żeby nie przewrócić się i doszło do kolizji. Jego zabiegi "retoryczne" zapewne przybliżą go do tej drugiej jezdni (jak będzie np. powtarzał, że praktycznie już opuszczał ten kawałek asfaltu rozdzielający jezdnie). A to są słowa przeciw słowom. Bez jakiegoś zapisu sytuacji z kamer, to Ty jesteś na przegranej pozycji, bo - jak koledzy zauważyli - ty przecinałeś jego kierunek jazdy. -
@michalr75 nie mam Corosa, więc opieram się na przekazach innych. O znacznej zwłoce pisał m.in. DC Rainmaker. Z chęcią bym zweryfikował jego użyteczność i samemu ocenił, czy jest aż tak źle (albo dobrze), jak piszą inni - zwłaszcza, że nigdy nie przeszkadzały mi sprzęty w jakiś sposób odmienne od mainstearmu. Sam jeżdżę z Wahoo z ekranem tylko z 8 kolorami i w żaden sposób mi to nie przeszkadza. Ale jakoś nie mogę się przemóc, żeby wydać te ponad 1200 zł dla zaspokojenia ciekawości, jak to cudo działa. Wątpię, by Coros zmienił sposób działania tej nawigacji i zrezygnował z routingu w chmurze (tak przy okazji przypomniała mi sie kolejna wada tego rozwiązania - routing w chmurze odbywa się po innej mapie niż ta w liczniku, bo sa to mapy Google, czym Coros chwali się dumnie w materiałach marketingowych, a co niesie ze sobą pewne niedogodności), a przynajmniej nie w tym modelu. Może jakiś hipotetyczny Dura2 będzie miał to wszystko ogarnięte bardziej "normalnie" Tak przy okazji - masz ten licznik stosunkowo niedawno, więc pewnie jeszcze nie doświadczyłeś problemu, ale ludzie skarżą się na to pokrętło (digital crown). Dłuższa eksploatacja podobno wiąże się z większymi luzami/problemami z działaniem (na nierównościach drgania potrafią aktywować menu/działanie pokrętła, mimo że go nie dotykasz... Ciekawe, czy też tego doświadczysz...
-
Dura byłby fajną alternatywą dla Garmina czy Wahoo (taka trochę mniej wypasioną alternatywą - ekran z innej epoki, za to bardziej energoszczędny, mniej funkcji, za to z unikalnymi cechami - głownie ten czas działania) i to w zdecydowanie niższej cenie niż wielcy konkurenci, gdyby nie fundamentalna sprzeczność, która najprawdopodobniej legła u podstaw projektowych. Z jednej strony to komputerek to naprawdę długich tras, wielodniowych wypraw itp, gdzie nie musisz się martwić o dostęp do gniazdka z prądem i możesz pojechać w jakieś ostępy z dala od cywilizacji, a i tak nie zdołasz go rozładować, a z drugiej, żeby skorzystać z tak zwyczajnej funkcji jak przeliczenie trasy (bo akurat gdzieś źle skręciłeś), musisz mieć stałe połączenie nie tylko z aplikacją na telefonie, ale ten telefon musi mieć zasięg sieci i pakiet danych, bo wszystkie obliczenia związane z reroutingiem są wykonywane "w chmurze". Zresztą to ma dalsze konsekwencje, bo skoro analizowanie, czy dalej jesteś na trasie i czy może nie trzeba jej przeliczyć jest tak piętrowo złożone (licznik>aplikacja>internet>chmura>internet>aplikacja>licznik), to nic dziwnego, że licznik sygnalizuje zejście z trasy dopiero po ok. 500-800 m. A to w 2025 r., kiedy zwykłe liczniki zauważają, że gdzieś pominąłem skręt w parę sekund, jest dyskwalifikujące. Taka zwłoka w mieście może oznaczać minięcie iluś przecznic i tylko coraz większe trudności z powrotem na trasę. Kiedy myślę o tym liczniku, to mam nieodparte wrażenie, że on głęboko tkwi w zamierzchłych czasach, kiedy urządzenia przenośne nie miały wystarczającej mocy do wykonywania bardziej złożonych zadań w akceptowalnym czasie i albo nie oferowały zbyt wiele, albo wspomagały się mocą obliczeniową większego komputera/smartfona. Czy ktoś w ogóle jeszcze pamięta coś takiego jak Wahoo RFLKT+, który samodzielnie chyba tylko wyświetlał dane z sensorów, a dane nawigacyjne brał po prostu z podłączonego po BT iPhona? Ludziki z Corosa postanowili wyprodukować swój pierwszy komputerek z jedną zabójczą funkcją - naprawdę długim czasem działania na jednym ładowaniu, a przy sprzyjających okolicznościach pogodowych to dzięki fotowoltaice nawet jeszcze dłużej. I to się udało, bo w sumie zwróćcie uwagę, że chyba wszystkie recenzje licznika zaczynają się albo skupiają się na czasie działania właśnie. Tylko, że temu założeniu podporządkowano resztę komputera. Wzięto oszczędny ekran i oszczędne bebechy pewnie z procesorem na czele (oszczędnym ale za to powolnym). Jak wyszło, że routing na urządzeniu w takim układzie nie działa za dobrze i nie pasuje do koncepcji, to go przerzucili do zewnętrznej aplikacji na telefon i wymagającej stałego połączenia z siecią usługi chmurowej... Tylko, że mamy 2025 rok i coś, co było normalne lata temu, dziś już normalne nie jest, to raczej niezwykle ekscentryczna fanaberia... No i proszę, nie przywołujmy tu argumentu, że routing na jakimś archaicznym Edgu 520 Plus kiepsko chodził, bo to jest nie fair. Rozmawiajmy o w miarę współczesnych sprzętach. Zresztą myślę, że jeśli kiedyś pod naciskiem rynku Coros wprowadzi aktualizację do licznika z routingiem offline (bez telefonu, a przede wszystkim bez wymogu połączenia z siecią), to będzie on działał zapewne równie źle, co w tym archaicznym Edgu, bo ograniczeń projektowo-sprzętowych nie da się przeskoczyć.
-
[7Anna] wniosek upadłość - rondo, octane one, ns bike, creme
HSM odpowiedział Eathan → na temat → Sklepy rowerowe
@smw44199 a przeczytałeś zalinkowany tekst? Bo tam jest trochę więcej niż tylko myślenie, że covidowa hossa będzie wieczna... Zresztą przy działalności o tak niedużej płynności finansowej (konieczność zamrożenia znacznych środków na długie okresy) oraz chyba nie najwyższej rentowności wymienione w tekście zdarzenia najprawdopodobniej zabiłyby dowolną mała i średnią firmę. Jak przed sezonem z dnia na dzień nie masz, co sprzedawać, bo twój główny podwykonawca padł, a kiedy już zmienisz podwykonawców, to okazuje się, że tracisz na jakości i rzetelności, by na koniec zostać dobitym utratą spodziewanych środków (pewnie sporych, bo przelew nie doszedł z największego rynku rowerowego w Europie), to rzeczywiście złożenie wniosku o upadłość nie jest głupim pomysłem. -
[14000] MTB rower do miasta czy dobry pomysł
HSM odpowiedział lukasz8513 → na temat → Jaki rower kupić do X złotych?
@lukasz8513 Jak Ci się podoba i pieniądze nie są problemem, to kupuj... tylko raczej nie będziesz tego roweru wykorzystywał w opisanym wyżej scenariuszu. Zupełnie nie zgadzam się z częścią przedmówców, że koncepcja roweru do miasta/dojazdów do pracy jakoś się kłóci z karbonem, bardziej wypasionym osprzętem itp. - tym bardziej, że - jak piszesz - nie będziesz go trzymał "pod chmurką", ale w iście cieplarnianych warunkach. Jazda fajnym rowerem sama w sobie dodaje pozytywnych wrażeń, więc nie wiem, dlaczego odrzucać te karbony i elektronikę tylko dlatego, bo chcesz dojeżdżać rowerem do pracy. Jak Cię stać, to nie ma żadnego powodu, żeby się ograniczać w imię jakiejś zasady, że wymuskane karbony tylko do wyczynowego sporu, a do "roboty" koniecznie coś bardziej przyziemnego. Natomiast zgadzam się też z drugą stroną, że ten konkretny rower jest do Twojego zastosowania bez sensu. I nawet nie chodzi mi o fakt, że nie ma pewnych atrybutów roweru użytkowego - takiego do codziennego wykorzystania jak choćby pełne błotniki, albo mocowanie pod takowe, bo - sam napisałeś - i tak w rzeczywistości na tym rowerze będziesz jeździł od czasu do czasu (jak pogoda pozwoli), ale o kompletne niedostosowanie roweru do zadania (nawet w te ładne, suche dni). To jest rasowy xc, a Ty piszesz o drodze do pracy 30 km w miejskich warunkach. Nawet jak to jest 30 km w obydwie strony to i tak się na nim będziesz mordował, aż zrezygnujesz z dojazdów do pracy. Pozycja na rowerze, baloniaste opony, napęd dostosowany do górskich warunków - to wszystko będzie Cię drażniło z każdym kilometrem, z każdym dniem użytkowania, bo przecież nie będziesz wychodził na rower dla rekreacji i powolnego toczenia się bez celu, ale z założeniem sprawnego i jak najefektywniejszego dotarcia do pracy...Żadne przeszkody na Twojej trasie (ani krawężniki, ani parkowe ścieżki) nie wymagają takiego roweru, ani nie uzasadniają pewnych kompromisów, które w mieście (poza naturalnym środowiskiem tego roweru) musisz zaakceptować. Chcesz wypasiony, lekki karbonowy rower do miejskich tras i nie martwisz się wydatkami - poszukaj czegoś w stylu https://www.cube.eu/pl-pl/cube-nulane-c-62-slt-goblin-n-black/856400 -
Ech... eTrex! Mój (i to w jeszcze bardziej archaicznej wersji 30X, a nie współczesnej 🙂 32X) leży gdzieś w kartonie... Kupiony do pieszych wędrówek, ale miałem tak mało okazji do jego użytkowania, że w sumie nigdy nie nauczyłem się dobrze jego obsługi 🙂 (może lepiej by mi poszło, jakbym przeczytał instrukcję obsługi), ale dobrze zapamiętałem, że: był niezwykle powolny (nie w rejestracji śladu, czy wykorzystaniu na szlaku -typu spojrzenie, gdzie jesteśmy, gdzie idzie trasa..., ale w tak "zaawansowanych" procesach jak przewijanie mapy, powiększanie, oddalanie - na tyle ile słabiutki procesorek pozwala, o wyznaczaniu, routowaniu, przeliczaniu trasy w ogóle nie mówiąc, bo do tego to chyba nawet nie doszedłem); był niezwykle nieintuicyjny w obsłudze, choć zastrzegam, że nie doszedłem do tego poziomu opanowania "filozofii Garmina", żeby przestało mi to przeszkadzać, a rozumiem, że z czasem można wsiąknąć w świat Garmina i to, co na początku był "głupie" i niezrozumiałe, staje się normalne; ogólnie sprawiał wrażenie urządzenia z zupełnie innej epoki - dziś, kiedy wszystko jest bezprzewodowe, klikalne ze smartfona - urządzenie, które wprawdzie ma łączność Ant+, ale tym antplusem nie da się przesłać nawet trasy, więc nie wiem, do czego ona byłaby przydatna (poza podłączeniem sensora prędkości czy temperatury, żeby się te wartości rejestrowały w tracku), które ma interfejs USB, ale w wersji mini-USB (znjdźcie mi teraz kabel mini, a nie micro USB 🙂), które nie ma ładowalnego akumulatora, to jest [prawdziwe retro... Natomiast jak najbardziej widzę sens i zalety takiego eTrexa (to zasilanie na paluszki, choć to czasem jest wada, bo trzeba taszczyć ze sobą osobną ładowarkę na paluszki, długo czas działania - w momencie wprowadzenia na rynek imponujący, a teraz w czasach rozwiązań 1040 solar czy 1050 już nie tak bardzo, no i pancerność). Jak ktoś nie jeździ sportowo, nie potrzebuje nawigacji w stylu tur-by-turn, ruszania palcem mapy, a tylko chce maszynkę do prowadzenia po śladzie, rejestrowania aktywności, z dostępem do współczesnych i aktualnych map - niekoniecznie od samego Garmina, urządzenia, które można zdjąć z roweru i się gdzieś z nim przejść 🙂, to dalej ma sens...
-
[Napęd] wymiana korby fsa omega modular na cues u6000
HSM odpowiedział kojo92 → na temat → Druciarstwo rowerowe
To już chyba lepiej się szarpnąć i kupić po prostu do kompletu tego GRXa - czyli korbę FC-RX600-2 pod 2x10 - to koszt ok. 100 EUR plus do tego suport. EDYTOWANE: Nawet w CR maja teraz za 399,99 https://www.centrumrowerowe.pl/mechanizm-korbowy-shimano-grx-fc-rx600-2-pd45551/?v_Id=229402 -
[Napęd] wymiana korby fsa omega modular na cues u6000
HSM odpowiedział kojo92 → na temat → Druciarstwo rowerowe
@spidelli tam najprawdopodobniej są następujące komponenty: Napęd Przerzutka tył SHIMANO GRX-RX400 Przerzutka przód SHIMANO GRX-RX400 Manetki SHIMANO GRX RX400 Korba FSA OMEGA MODULAR Kaseta / Wolnobieg SHIMANO HG500 Zakres kasety 11-34T Ilość biegów 20 Wkład suportu FSA MEGAEXO BB-4000 Łańcuch SHIMANO HG54 A korby FSA pchają, bo zapewne dla producentów rowerów są tańsze... @Rafał87 Słuszna uwaga, (LG vs. HG), choć nie mam doświadczeń... -
[Napęd] wymiana korby fsa omega modular na cues u6000
HSM odpowiedział kojo92 → na temat → Druciarstwo rowerowe
Przy zmianie z FSA na Cuesa musisz też zmienić suport, bo w tym Krosie jest suport FSA MEGAEXO BB-4000 pod oś 19 mm, a Cuesy (poza najtańszymi na kwadrat) są chyba po oś 24 mm. EDYTOWANE: Nie doczytałem, że jesteś świadomy różnic w suporcie... -
[określenie przyczyny] chińska sztyca z cartonu
HSM odpowiedział WojtasTaba → na temat → Naprawa i konserwacja roweru - zrób to sam
Hmmm... nowa sztyca jest o 72% droższa od starej. Na pewno będzie też 72% lepsza 🙂 Gdyby ten wątek nie rozwijał się przed moimi oczami, to bym nie uwierzył...! -
Zmotoryzowany kolega chyba jeszcze myśli, że w tym sądzie, to też można filmiki z YT pokazywać... w sumie to byłoby ciekawe zderzenie z rzeczywistością - taka odmowa przyjęcia mandatu, kilka wizyt przed wokandą, zapoznanie się z opinią powołanego przez sąd biegłego (który być może i się wykaże i ulepa na hamowni przetestuje), bo przecież sąd o e-bikach pojęcia nie ma, maszyny na oczy nie widział, a pozwany nie zgadza sie z opinia towarzyszącą wnioskowi policji... a sama sprawa prosta jak barszcz i to bez względu na faktyczny przedmiot wniosku o ukaranie, bo i tak najpierw zajęto by się odpowiedzią na pytanie, jakim pojazdem kierował pozwany , a definicja roweru w PoRD jest prosta, jasna i klarowna.
-
[określenie przyczyny] chińska sztyca z cartonu
HSM odpowiedział WojtasTaba → na temat → Naprawa i konserwacja roweru - zrób to sam
tytuł wątku: odpowiedź na poszukiwane pytanie: Jak szukasz bardziej wyczerpującej odpowiedzi, to kupujesz Dedę RS, na której ten wynalazek jest wzorowany (choć to nie jest 100% zgodna wizualnie kopia) i sprawdzasz, czy też coś się zepsuje. Jak się Deda zepsuje - znaczy się projekt wadliwy i nieprzemyślany. Jak się Deda nie zepsuje, to jednak sprawa wykonania tego aliekspresowego g...wna. No i może wtedy się przekonasz, że poza wyglądem mogą się jeszcze liczyć takie drobne aspekty jak użyte materiały, zastosowany proces technologiczny - rzeczy nie do zweryfikowania ze zdjęcia, możliwe do sprawdzenia tylko na żywca. Problem polega na tym, że Ty już chińskie cudo za 90 zł "na żywca" zweryfikowałeś, a jednak dalej chcesz wierzyć... W takim razie przetestuj Dedę. PS. Wzmianki o przerabianiu karbonowej sztycy z Ali za 90 zł (bo przecież sam piszesz, ze potencjał jest), to raczej zamieszczaj w dziale "największe rowerowe druciarstwo". -
@pecio co Cię skłoniło do zakupu u jakiegoś polskiego pośrednika rzeczy, która jest dostępna bezpośrednio u producenta w kanale direct sales... z bardzo sensowną polityką wysyłki i zwrotów. To by miało sens, jakbyś kupował stacjonarnie i chciał dotknąć, zobaczyć w sklepie w tym Krakowie, ale przy zakupach na odległość to chyba żadna różnica, czy paczka idzie z Krakowa czy z zagranicy. Bez urazy, po prostu staram się zrozumieć koncepcję biznesową takich sklepów jak ten Ultradventure. Dla kogo jest przeznaczona ich oferta...? Bo ciuchy od Pedaled czy w piiip drogiego Cafe du Cycliste, to mogę sobie sam ściągnąć z macierzystych sklepów (czasem nawet w promocyjnych cenach), a z drugiej strony nie są to marki takie jak np. Assos (w sumie też drogi 🙂), którego nawet nie wiem, czy da się kupić detalicznie od samego Assosa, bo i tak wiadomo, że oni nastawiają się na sprzedaż przez szeroką sieć dystrybutorów i oficjalnych przedstawicieli i tam właśnie będę szukał np. szwajcarskich gaci...
