Skocz do zawartości

TerryFos

Nowy użytkownik
  • Liczba zawartości

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Dodatkowe informacje

  • Skąd
    Zabrze

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia użytkownika TerryFos

Świeżak

Świeżak (1/13)

  • Pierwszy post
  • Conversation Starter
  • Od tygodnia
  • Od miesiąca
  • Od roku

Ostatnio zdobyte

0

Reputacja

  1. Cześć, Pojawiły się u mnie problemy z "hydrauliką", oczywiście zdiagnozowane itd. Zakazu jazdy na rowerze nie mam bo jak to stwierdził lekarz "nie zrobię z Pana kaleki. Proszę obserwować co Panu szkodzi". Niestety po starcie tego sezonu okazuje się że rower dosyć mocno zaognia objawy co nie miało miejsca w poprzednim sezonie, jezdze rowerem MTB wykorzystujac go zgodnie z przeznaczeniem. Z roweru rezygnować nie chcę, wolę spróbować na razie dobrać lepiej dopasowane siodełko i to takie które o ile to możliwe nie będzie uciskać obszarów "wrażliwych". Aktualnie w rowerze posiadam standardowe siodlo z jakim bajk wyszedl z fabryki, nie jest ultrawygodne, ale tez nie ma dramatu. Niestety jak widac dopasowanie "jakoś ujdzie" to za malo. Poszukuje więc: 1. sklepu/warsztatu rowerowego na śląsku z kompetentnym specem i sprzętem gdzie zrobiony zostanie zrobiony pomiar i dobrane siodelko pod katem geometrii 4 liter i wrażliwej hydrauliki 2. ewentualnych modeli nieuciskajacych siodelek ktore warto rozwazyc w MTB Z góry dzieki za rady !
  2. Mogli zrozumiec że pytasz o "funkel nówke" ze sklepu - wtedy rzeczywiście raczej nie ma co liczyć na coś więcej. Ale jak wspomniałem maja tam wypożyczalnie elektryków, czyli rowery nie "nowe" - tylko "wypożyczalniane", w tym te które są lub były w ofercie.
  3. No to odpowiadajac hurtem. Zaczniemy od rzeczy waznych - bo jakos tak wyszlo ze robimy zalozycielowi maly balagan w watku Ale moze dzieki temu dzial elektrykow troche tez "odzyje". Wiec tak - krótka przejażdżka "pod sklepem" jest oczywiście za free. Wypożyczenie na dłużej (liczy się na doby) jest już płatne. Nie pamiętam ile to było wiec bron boże nie bierz tego za pewnik, ale coś mi świta ze to była kwota rzędu 70-100 PLN za dobę - ale to zdecydowanie do weryfikacji. Uzależniali to od modelu i jego wartości. Wypożyczając e-bajka dostajemy oczywiście też ładowarkę. Activia wypożycza też elektryki gdzieś w Beskidach, ale nie znam lokalizacji, chętni pewnie znajda info. Do wypożyczenia na doby nie było dostępnych wszystkich modeli i konfiguracji z oferty, ale kilka modeli w tym wszystkie oferowane aktualnie silniki. To są po prostu rowery "eksploatacyjne" z wypożyczalni a nie cześć oferty. Wiec raczej trzeba tutaj patrzeć na to jako dłuższy test "napędu" a nie całego roweru jako takiego. Bo akurat naszego upatrzonego modelu może nie być w wypożyczalni.. ale może jest inny z interesującym nas silnikiem. Aha, i jeśli oddamy rower uświniony to jest duża szansa ze doliczą za mycie Dostajemy czysty i oddajemy czysty. Kwota za wypożyczenie jest odejmowana od ceny nowego roweru jeśli zdecydujemy się na zakup. To nie musi być "dokładnie ten model", można coś pożyczyć, za chwile inny z innym silnikiem itd, ostatecznie decydując się na taki czy inny napęd, dobieramy rower z oferty i cena idzie w dół o kwotę za wypożyczenia. Ruch w elektrykach maja bardzo duży, m.in. sprzedali od groma LaPierre bo były w bardzo dobrej cenie, w sam piątek kiedy odbierałem Haibike przy mnie poszły jeszcze 3 sztuki, to była już końcówka. Idzie sporo tez innych producentów. Spotkałem tam dwóch fajnych gości, braci - klientów aż z Krakowa, tak stojąc i czekając na obsługę zaczęliśmy rozmawiać. Okazało się ze goście kupują nowego elektryka... co roku, opylając zeszłorocznego. W sensie każdy z nich po sztuce. Oczywiście maja już przez to "specjalne ceny". Jeden z nich zawsze na silniku Yamaha, drugi na Boschu. No fajne maja chłopaki hobby I teraz sprawy mniej istotne. Czemu elektryk... Lata temu miałem poważny wypadek na deskach zimą - pozrywane oba kolana i takie tam. Leczenie delikatnie mówiąc "nie poszło zgodnie ze sztuka", to długa historia. W każdym razie jestem sprawny aktywny itd, ale wysokie i długotrwale obciążenie niespecjalnie się podoba moim kolanom. Wiec np ćwicząc na siłowni muszę skupiać się na ćwiczeniach które nie obciążają znacząco kolan, i znacząco ograniczać takie które mocno obciążają. Idąc w góry, zwłaszcza w Tatry, muszę też pamiętać że mam ograniczenia, zwłaszcza schodzenie daje się we znaki, jest bardzo "udarowe" dla kolan, wiec kijki na stałe zagościły w ekwipunku bo pozwalają odciążyć kolana zarówno w górę jak i dół. To samo dotyczy roweru "analogowego" - jadąc normalnie leśnymi drogami jest luz, nawet na długich dystansach, ale już teren pagórkowaty, mocniejsza wspinaczka rowerem, zwłaszcza dłuższa lub często powtarzająca się powoduje niefajny ból. Na początku jest ok, nawet przez dłuższy czas, ale po iluś "set" metrach przewyższeń jazda przestaje być frajda. Noga daje, ale kolana nie bardzo. Trasę ukończę ale kolana czuję jeszcze dosyć konkretnie przez dzień, dwa. Elektryk pozwala mi zniwelować tą przypadłość, po to też go pożyczyłem żeby sprawdzić "jak to na mnie działa". Po prostu wspomaganie się silnikiem na wzniesieniach zdejmuje od groma obciążenia z kolan, tak jakby wypłaszczając wszystkie ścieżki. A po płaskim nie ma problemów nawet z długą jazdą. Kondycji nie mam jakiejś szczególnej, ale nie jestem tez zawodowym operatorem pilota tv, raczej aktywnie spędzam czas. Myślę że mieszczę się w średniej forum, ale bardziej po stronie "kafarów" niż "szczupłych scigantów" Haibike jest ciężki - ale jak ktoś tu już zauważył, zwróćcie uwagę jakie tam są przełożenia (38 z 10-51). Ogólnie pedałowanie na płaskim szutrze czy tam drodze leśnej jest ok, ale też nie osiągam jakichś zawrotnych średnich prędkości. Też jak zauważył już kolega, oszczędzając kolana na podjazdach nie "palę też nogi" co się przekłada na dłuższy dystans który mogę pokonać. Tutaj taki przykład - wczoraj porwałem się "z motyką na słońce" Jeżdżąc jak jeżdżę czyli "analogowo" plus czasem silnik na cięższych odcinkach, postanowiłem sprawdzić czy przejadę lasami 50 km tym czołgiem. Tutaj napęd daje też ten komfort że jeśli spuchnę, to wrócę na wspomaganiu. No chyba że skończy się prąd, a wtedy jak spuchnę to też wrócę tylko znacznie znacznie później I będę marudził kolejnych kilka dni. Zapakowałem więc w plecak prowiant, dętki itd i w drogę... zapominając że nie naładowałem baterii i startuję z 3 segmentami z max 5. Głównie lasy, szutry itd omijając asfalty jak tylko się da. No i głównie na "własnej nodze" - co widać po niskiej prędkości średniej (z postojami). Czy wystarczyło prądu... no wystarczyło z naddatkiem. Wyjechałem z 3 segmentami, wróciłem z... dwoma. Ciężko powiedzieć czy spaliłem 20% pojemności baterii, czy 26% - nie wiem, mam tylko segmenty jako poziom naładowania. Za to Garmin sparowany z pulsometrem wyliczył 1600 kcal spalonych w trakcie tej trasy przez rajdera. Całkiem nieźle jak na "elektryka" No i najważniejsze... bałem się że po takim "strzale" w kolana dzisiaj będzie źle. Ale jest dobrze, i bardzo mnie to cieszy. Po raz pierwszy od sporego czasu po dłuższej trasie rowerem bardziej boli mnie d..a od siodełka niż kolana. A d..a nie boli jakoś szczególnie mocno Większy problem niż z energia rajdera czy baterii roweru był ... ze starusieńkim smartfonem na którym hulała Strava i nawigacja. Wyjeżdżając z domu z pełna bateria w telefonie po jakich 70 minutach zostało mi 10%. Przypuszczałem że będzie problem więc zabrałem powerbank. Postój na "Ładowanie rajdera prowiantem" wykorzystany był tez na ładowanie telefonu. Które to ładowanie trzeba było później jeszcze powtarzać. @Prezes83 Przepraszam za zaśmiecenie wątku. Jakby co to daj znać, poproszę adminów o usunięcie mojej pisaniny albo rozdzielenie wątków na dwa.
  4. Nie wiem czy mogę tu podawać nazwy sklepów, nie będzie bana za "reklamę" ? Jest w Rudzie Śląskiej Activia, mają też strone www.rower.com.pl. Daleko z Gliwic do Rudy nie jest. U nich właśnie kupiłem, zależało mi na osobistym przymierzeniu się, "pomacaniu" i wypróbowaniu sprzętu. A mają na stanie dużo jeździdeł, i tradycyjnych i elektrycznych. No teraz może mniej niż w pełni sezonu. Tak czy owak podejście bardzo ok, w zeszłym roku pojeździłem "wokół sklepu" kilkoma silnikami i ostatecznie wypożyczyłem (odpłatnie) jednego ebajka na weekend. W tym roku przed zakupem podobnie, ale już bez wypożyczania. Ostatecznie wybór padł na Haibike Allmnt 3.5 z Boschem. Cena katalogowa to o ile pamietam 23500, ja go dostalem za 21500 - bo mial juz 4 km przebiegu, przypuszczam że było więcej takich jak ja co to "na próbę do końca drogi i z powrotem". Jest ciężki i wygląda jak czołg.. czyli jak dla mnie idealnie ! Z transportem jest problem, przyznaję. Chciałbym wyskoczyć w Beskidy ale na razie nie mam jak go przewieźć. Mój samochód nie ma relingów dachowych, ani haka. A do środka rower wchodzi dosłownie na wcisk po zdjęciu koła, niszcząc tapicerkę. Ze sklepu przywiozłem go właśnie w środku - straty to porysowany zderzak i przetarcie na tapicerce. Rozważam bagażnik montowany na tylną klapę, niby obciążenie do 30 kg, ale to mocowanie jakieś takie mało przekonywujące. Pewnie skończy się na pożyczaniu dostawczaka od sąsiada.
  5. Przejedź się jeszcze raz kilkoma silnikami, dla porównania :) W zeszłym roku jeździłem Yamahą, Brose, Shimano i Boschem (3gen, czyli poprzedni). Od razu odpadła Yamaha i Bosch z powodu oporów przy braku prądu. Zwłaszcza Bosch w moim mniemaniu to była katastrofa, opory jak dla mnie były gigantyczne. Pozostał wiec Brose i Shimano. Shimano wydawał mi się jakiś taki, no ok, ale taki nie wiem, no rachityczny, delikatny. To takie całkowicie niemierzalne wrażenie, no nie podszedł mi. Wiec Brose. W międzyczasie pojawiły się inne wydatki i zakup eMTB trzeba było odłożyć. I dobrze, bo okazało się że w Brose na które byłem wtedy "prawie zdecydowany" jest "drobny kłopot" skutkujący awariami... W tym roku w wakacje temat powrócił. Tym razem na tapetę poszły 3 silniki - Brose skreśliłem. Pojeździłem nimi po wakacjach, we wrześniu. Shimano jak poprzednio, no coś mi tu nie teges. Yamaha również - jest ok, ale ciężko bez prądu. Za to Bosch gen4.. to kompletnie inny silnik. To nie jest upgrade, tylko całkowicie nowa konstrukcja. Lżejszy, mniejszy, i co najważniejsze... niewyczuwalne opory przy jeździe bez wspomagania. Do tego był już po upgrade softu podnoszącym moment do 85 Nm (Bosch podwyzsza, Brose obniza..), no rewelacja ! Przypadliśmy sobie do gustu, bardzo. Tego właśnie chciałem od ebajka - ma być rowerem, jasne ze ultraciężkim, ale ma pozwalać tez na jazdę bez prądu. Kupiłem ebika z nowym Boschem 2 tygodnie temu, użytkuje go zgodnie z przeznaczeniem :) Czyli.. jeżdżę jak rowerem bez wspomagania, po okolicznych polach i lasach, włączając napęd na podjazdach czy w momentach kiedy chwile chce odpocząć bez zatrzymywania. Mam prosty wyświetlacz wiec ciężko powiedzieć ile czasu ogólnie jadę na prądzie, ile wyłącznie na własnych nogach, ale pi*oko szacuje ze na prądzie (rożne poziomy wspomagania) to nie więcej niż 30-40% każdej trasy. Po naładowaniu baterii do pełna dwa dni temu udało mi się ja w końcu wyczerpać. Przejechany dystans to 179 km, ale to teren plaski na co trzeba brać poprawkę, no i wspomniany wyżej sposób użytkowania. Bateria oczywiście 625 Wh. Po wyczerpaniu prądu trzeba było dotrzeć 6 km do domu na własnych nogach co nie było jakaś większa trudnością, poza podjazdami na których trzeba było bardziej mieszać przerzutkami. Zaczynają się już wyprzedaże, ja się załapałem na tego ebika w podobnym do Twojego budżecie. Sprawdź jeszcze raz te silniki. Dwie kwestie - moim zdaniem nie ma napędu bezgłośnego, i dwa, limit wagi do 18 kg moim zdaniem będzie trudny do zrealizowania, zwłaszcza w założonym budżecie. No chyba ze trafisz na ekstremalne wyprzedaże lub używki w dobrych cenach. Bateria 625 Boscha wazy 3.5 kg, przednie kolo - specjalnie zważyłem przed chwila: 2.6 kg (kolo DT swiss 29, opona 29x2.5). Wiec z mojego ebika na aluminiowej ramie schodzimy z 25 kg do 19 kg. Pytanie czy 1 kg nadwagi dla bagażnika jest do przyjęcia.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...