Wreszcie ktoś w tym temacie napisał coś z czym się zgadzam, trafiłeś w samo sedno. Mam wrażenie, że pozostali nigdy nie jeździli na elektryku (jakimkolwiek) i nie potrafią go docenić.
1. Przede wszystkim daje możliwość zrobienia 2,5-3x większego treningu objętościowego. Mam 2 fulle, karbonową endurówkę 170/170mm na której trening to jedynie trening wypychu roweru pod górę na spocie. Do pary dołączył elektryk 160/150, więcej nie trzeba bo on i tak nie będzie jeździł w miejscach gdzie trzeba więcej, tam gdzie trzeba więcej i tak jest zazwyczaj wyciąg. Elektryk daje możliwość trenowania skilla bez martwienia się o powrót na górę, tyle w temacie enduro.
2. Tak właśnie sobie wyobrażam elektryka do miasta, hardtail ze wspomaganiem, coś a'la trekking pewnie. I nie wiem na ciul komuś więcej niż 25, wystarczy jechać te 24 i mieć wspomaganie nic się nie męcząc, to rower do przemieszczania się z punktu A do B z jak najmniejszym wysiłkiem, nie do użytku sportowego.
3. Ci to w ogóle są z innego świata, a to jadą hulajnogą po 2 pasowych alejach w mieście, gdzie po obu stronach DDR, albo maneta i 40kmh po chodniku, same skrajności. W wiekszości to i tak ciapaki albo ukraińcy więc w ogóle mi ich nie szkoda, niech wjadą sobie pod autobus.
Do wątku elektrycznych pojazdów miejskich: hulajnoga elektryczna to też cudowny wynalazek, w upalne dni jest zbawienna, plecak na plecy i cyk na zakupy, można z tym wejść do sklepu na hale np Auchana, powiesić koszyk na zakupy na kierownicy i sobie elegancko chodzić po sklepie, zero wysiłku. Mam i z czystym sumieniem polecam każdemu kto się waha z zakupem.