-
Liczba zawartości
73 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Metody kontaktu
-
Strona www
https://www.youtube.com/@bike-map
Dodatkowe informacje
-
Imię
Jacek
-
Skąd
Szczecin
Ostatnie wizyty
Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.
Osiągnięcia użytkownika bikemap
-
Cześć Odra-Nysa to klasyk, pewnie większość z Was zna przynajmniej fragmenty, zwłaszcza tej, przeważającej, niemieckiej części. Mnie "od zawsze" ciekawiło jak wygląda początek w Czechach, czy jest to mocno górska trasa, jak wygląda infrastruktura w porównaniu do Niemiec, jak tam dojechać, itd itp. No właśnie - jak dojechać - bo dojazd do szlaku rowerem to jedno, a dojazd do ... dojazdu - czyli pociąg - to drugie. Szczęśliwie, jadąc ze Szczecina dało radę wyszukać opcję w pełni zakładającą skorzystanie z Regio. Czyli brak haków w IC, które mnie szczerze mówiąc zawsze napawają lękiem oraz wygodne wsiadanie i wysiadanie - a to wszystko za niewygórowaną "cenę" pół godziny - godziny jazdy dłużej. Do Zielonej Góry to był zachodniopomorski skład - więc część rowerowa bardzo spoko i następnie już KD w bardzo podobnych warunkach - do Legnicy. Z Legnicy zaplanowałem sobie trasę (mając na względzie wznios) taką, wydawało mi się, nie za długą, około 90 km i 1300 m up. Z czego pierwsze 40 km to płaski teren, nawet bardziej płaski niż pojezierza/okolice Szczecina/wybrzeże. No i te pierwsze 3h z hakiem (z odpoczynkami) rzeczywiście bardzo ok - trochę niepewnej pogody, trochę mżawki - ale ogólnie bardzo dobrze. Z Legnicy udało się dość szybko wydostać - akurat w takim kierunku gdzie infrastruktury poza strefami pieszymi na starówce w ogóle nie było, więc nie mogę narzekać. Po drodze miałem wypatrzone kolejne Dino w Gniewomirowicach i Pielgrzymce - na wypadek przeczekania jakiś problemów pogodowych - ale nie skorzystałem. Pod górę zaczyna się za Proboszczowem, troszkę już ten pierwszy podjazd odczułem, a pogoda zaczynała być coraz mniej motywująca, na zjeździe jeszcze chłodniej i dalej do samej zapory w Pilchowicach tak dość średnio-deszczowo, zresztą, jeżeli macie ochotę sami zerknijcie: Za zaporą wiedziałem, że będę musiał zjechać ze swoimi "walizami" na taki bardziej terenowy odcinek. No ale co innego wiedzieć, co innego robić. Fragment jest leśny, nierówny, do ogarnięcia na gravelu, ale momentami trzeba ostrożnie, a momentami trzeba trochę poprowadzić - ogólnie bez tragedii ale za to mocno mnie to spowolniło (a z Legnicy wyjechałem o 12:00) - tak więc troszkę zaczęło się zerkanie na zegarek. Pierwotnie mój ambitny plan to był odpoczynek od siodełka czyli wypych na Bobrowe Skały i zejście/zjazd do Górzyńca. Trochę jednak wszystko namokło, na Bobrowych Skałach nigdy nie byłem - więc biorąc pod uwagę odrobinę niedoczasu, postanowiłem "pójść na łatwiznę" i zjechać asfaltem do Piechowic, żeby lekko naokoło dostać się do Górzyńca i tam przyatakować "finalny" wypych do Szklarskiej Poręby Dolnej. Plan w dużej części był zaiste znakomity tylko na części z wypychem już trochę się nogi pode mną ugięły: i metaforycznie na widok owego odcinka i dosłownie w trakcie tego... spaceru. Do Szklarskiej do noclegu dotarłem około 20:50, znalazłem pizzerię Habanero jako jedyną chyba czynną do 23:00, zdążyłem jeszcze zrobić zaopatrzenie na następny dzień w Żabce i... padłem na twarz. Albowiem na dzień następny wymyśliłem sobie dojazd do źródła Nysy - no i potem, skoro to już w dół - następny nocleg w Zgorzelcu Szczerze mówiąc rano nie było źle a nawet pogoda zrobiła się wręcz nieskazitelnie idealna; słonecznie, bezwietrznie, nie za zimno, nie za ciepło. Odcinek do Jakuszyc a potem do Orla - super świetne klimaty. Trochę łażenia z rowerem w okolicach mostku na Izerze a potem Jizerka (super miejsce) i dalej asfalty przez dużą część Gór Izerskich: I to była ta bardziej radosna część dnia. Ta mniej radosna część zaczęła się od robót drogowych - miałem je nawet "zaplanowane" gdyż na mapach CZ było zaznaczone zamknięcie - ale jedną sekcję objechałem skutecznie, ale po tym... no... zakręciłem się i wyjechałem gdzieś poniżej największych wykopów i skończyło się tylko na konfuzji, ale taki mały "niesmaczek" pozostał. Początek Odra-Nysa czyli "20" po czesku to w ogóle jest jakaś dziwna sprawa. Kiedyś chyba inaczej poprowadzony, teraz trochę inaczej, nie do końca oznaczony, więc... znów małe splątanie: Od tego momentu zaczyna się troszkę efekt domina: przez Lučany miałem problem z zamkniętą kładką (objazd przez "centrum", średnio przyjemny), W Jabloncu - kawałek przez miasto w ruchu ogólnym, godziny szczytu, no już mało przyjemnie, potem patchwork po drodze, w Libercu ruch duży, ogólne zniechęcenie. Za Libercem poprawa - trasa wskakuje na ddrki/lokalne drogi. Przez Chrastavę i Hradek asfalt już regularny, teren robi się coraz bardziej płaski - więc to co wszyscy (?) wyobrażają sobie jako typową "Odrę-Nysę". Koło 18:00 jestem przy trójstyku granic i tu już znowu z zegarkiem w ręku, wyliczony odpoczynek przy klasztorze Marienthal - ale miejsce warte postoju, bardzo dobry punkt na przerwę. Ostatnie 20 km do Zgorzelca to już szybki przelot, w większości równe asfalty, dzięki czemu w Zgorzelcu dobijam do swojej noclegowni, dokładnie o 21:03 - na szczęście w pobliżu jest stacja paliw (zakupy) oraz "król burgerów" (bo do wielkiego żóltego "M" na rowerze, jakoś nie mogę się przekonać). Tego dnia wyszło 144 km i 1330 m w górę. gps'y: dzień 1: https://www.komoot.com/tour/2276673551/zoom dzień 2: https://www.komoot.com/tour/2276674442/zoom c.d.n.
-
- 1
-
-
[relacja + video] Kreta - zaczęło się od małych przejażdżek, a skończyło się na
bikemap odpowiedział bikemap → na temat → Relacje z wypraw
Moim skromnym zdaniem kwestia aklimatyzacji i delikatnego stopniowania emocji. Hotel z basenem i jakiś delikatny drin z palemką bądź piwko w regeneracji też nie przeszkodzi. Przez dwa tygodnie dałem radę się rozjeździć od 15 km po wybrzeżu do 75 km po górach - a nie jestem jakimś wybitnym przykładem młodzieńczej sylwetki -
[relacja + video] Kreta - zaczęło się od małych przejażdżek, a skończyło się na
bikemap odpowiedział bikemap → na temat → Relacje z wypraw
Cześć Parę dni pojeździłem, trochę się rozjeździłem i doszedłem do wniosku, że dojrzałem do konkretniejszych podjazdów na Krecie. Na pierwszy rzut poszedł Wąwóz Theriso. Z jednej strony to "tylko" kolejne malownicze miejsce na mapie Krety, ale z drugiej strony, w dużym stopniu wyjątkowe, gdyż przez cały wąwóz mamy asfalt i to niedawno wyremontowany, tak więc cykliści wszelakich odmian mogą go zwiedzić. Większość wąwozu jest zacieniona więc można powiedzieć, że idealnie się nadaje na pierwszy "wspin" w upałach. Droga jest wąska i kręta, nie ma parkingów samochodowych po drodze, więc turystyczny ruch aut jest znikomy a ci którzy tu przejeżdżają to w większości jadą ze zdwojoną "starannością". Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest to jedno z tych miejsc gdzie rower staje się najlepszym środkiem transportu - samochodem trudno się tu zatrzymać (ewentualnie skuter może być jakąś konkurencją no ale nie daje tej frajdy ) Jadąc przez wąwóz, warto mieć oczy szeroko otwarte – nie tylko na widoki. Przy odrobinie szczęścia można tu zobaczyć kozice kri-kri - symbol Krety, które nic sobie nie robią z praw grawitacji, wspinając się po pionowych skałach. Nad głową mogą przelecieć sokoły albo myszołowy, a na poboczu... cóż, w szczycie sezonu turystycznego na pewno nie znajdziecie tłumów. To jeden z tych plusów Krety - jak się trochę wysilić, to można znaleźć niemal puste drogi i mieć krajobrazy tylko dla siebie. Jednak największą wisienką na torcie (jeżeli tak mogę powiedzieć) podjazdów zachodniej Krety jest Petras Seli. Z północnego wybrzeża to jest "tylko" ponad 30 km od 0 mnpm do 865 mnpm - i szczerze mówiąc, gdyby nie fakt, że to moje trzecie podejście do tej wspinaczki to chyba bym sobie odpuścił ale ... no po prostu są takie miejsca, obok których nie da rady przejść obojętnie i dla mnie to "niedojechane" Petras Seli było przez kilka lat jak drzazga... (zresztą mam nadzieję, że dobrze to oddałem w filmie). Zachęcony powyższą "zdobyczą" wybrałem się na jeszcze jedną wspinaczkę, powyżej 1000 mnpm - i udało się dotrzeć dość wysoko (do rejonu Omalos Plateau) ale ... no to już nie była jazda tylko festiwal wypychu i spacerowanie z rowerem - a na domiar złego GoPro zaczęło się potwornie wieszać w upale - więc może to była jakaś sugestia, żeby nie przesadzać z wysokością na raz Reasumując po Krecie jeździ się bardzo fajnie, Kreta może i nie ma dedykowanej infrastruktury rowerowej, ale jazda tutaj to czysta przyjemność. Kierowcy są (w porównaniu z wieloma innymi krajami) wyrozumiali, boczne drogi puste, a nagrodą za każdy wysiłek są widoki "za każdym zakrętem" ale z drugiej też strony chyba mam dość Krety na jakiś dłuższy czas -
Cześć tak naprawdę to zaczęło się od niesamowicie taniego wypożyczenia roweru. Standardowo to jest 10€ dziennie (elektryk 20€) ale jak jakiś narwaniec wypożycza sprzęt na dłużej to od razu jest taniej no to mnie wyniosło 80€ za 10 dni - no to bez sensu jest brać na krócej Ogólnie trzeba przyznać, że temperatury w sierpniu nie zachęcają. Odczuwana rzadko była poniżej 40 st. C - podobno gdzieś w górach było chłodniej ale do gór droga daleka... (ale na szczęście nie wyboista...) Na pierwszy (nomen omen) ogień poszły przejażdżki po samym wybrzeżu, tak żeby zawiewało od wody i tak ostrożnie, 5-10 km w jedną, 5-10 km w drugą stronę. Takie Maleme-Gerani jest idealne na oswojenie się z jazdą w tym klimacie a ruch na drodze niewielki. Ogólnie, pomimo totalnego braku infrastruktury rowerowej, ruch na Krecie jest dla rowerzysty wielce przyjazny - w porównaniu oczywiście do PL. W zasadzie oprócz ekspresówki to rónoległa "międzymiastowa" na wielu odcinkach na zachodzie Krety jest do przejechania (im dalej od Chanii tym lepiej), a poza nią, pozostałe bardziej regionalne i te totalnie lokalne drogi to już czysty komfort. Pomijając Rodopos (ale o tym za chwilę) sieć lokalnych dróg jest dość gęsta, praktycznie na całym wybrzeżu na zachód od Chanii można w jakiś sposób zrobić objazd w/w "międzymiastowej" ale wiąże się z tym jeden mankament: niemal każde oddalenie się od linii brzegowej od razu łączy się z jazdą jak w kolejce górskiej góra-dół. Przy czym nie mam tu na myśli epickich podjazdów a niezliczoną ilość hopek: wieś u góry, wieś u dołu winnica za zakrętem w dolince - a tam podjazd itd itd Wzdłuż plaż - całkiem spoko, po aklimatyzacji te 40-50 km spokojnie można przejechać bez większego wysiłku. Trochę gorzej mi szło rozkręcenie się z jakimiś podjazdami. Droga do Afraty - na początek miałem bardzo duży apetyt na wjazd w głąb półwyspu Rodopos, ale już 200-300 metrów sumy podjazdów trochę mnie utemperowało (co nie oznacza, że nie starałem się bardziej rozkręcić). Plaże i upał mają na pewno jedną olbrzymią zaletę magma turystyczna nie "rozlewa" się po całej okolicy jak w wielu innych regionach. Wystarczy się oddalić od pasa hotelowego wraz z całą infrastrukturą basenową, na ledwo 1 km pod kątem prostym od linii brzegowej i już mamy totalne pustki. Przy czym im dalej na zachód tym nawet nad samym morzem robi się pusto aż do skał Rodopos - bo tam nawet kawałek plaży to już rzadkość. No właśnie co do półwyspu Rodopos - który z początku wydawał mi się tylko taki dziki na mapie ale jego odległości nie odstraszały, żeby spróbować jak tam jest - już w rozgrzewkowej części moich wycieczek. Podjazd 100 metrów w takich warunkach to jest zupełnie inny podjazd niż nawet dziurawy asfalt do Wielickiego Stawu w Tatrach w mglisty dzień Na rowerze łatwiej filmować niż robić zdjęcia więc mam nadzieję, że w poniższych relacjach udało mi się uchwycić to o czym staram się opowiedzieć w kilku zdaniach... czyli droga od pierwszych kroków (obrotów koła? ) do... pierwszego zderzenia ze ścianą c.d.n.
-
[kamera sportowa] nagrywanie zjazdów/przejazdów
bikemap odpowiedział 01beci → na temat → Akcesoria rowerowe
Z tego co kojarzę to jeżeli wrzuca się na YouTube filmy poniżej 1440p to są one kompresowane przez YT kodekiem H.264 i to właśnie z takimi paskudnymi ustawieniami, natomiast jeżeli rozdzielczość jest wyższa, najlepiej 4K, to wtedy YT to sobie skompresuje za pomocą wyraźnie lepiej ustawionego VP9 czy też AV1. Dopóki nie zacząłem wrzucać filmów 4K to też wszystko wyglądało jak kupa a jeszcze dawniej wyglądało jeszcze gorzej bo nagrywałem właśnie tanim chińczykiem Tak więc, odpowiadając na pytanie: uzbierać bo stabilizacja to podstawa - conajmniej taka jak w GoPro6. A jeżeli chodzi o YT to tylko 4K. edit: a tak już zupełnie na marginesie, domyślnym ustawieniem przy odtwarzaniu osadzonego albo niepełnoekranowego filmu jest coś około 720p żeby zaoszczędzić na transmisji więc jeżeli np.: w filmie przestawicie jakość na 4K (bo taki materiał jest dostępny tylko nie jest domyślnie serwowany) to szyszki się pojawią- 15 odpowiedzi
-
- rower
- kamera rower
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
[Jedno Zdjęcie] Jedna wyprawa - Jedno zdjęcie
bikemap odpowiedział durnykot → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
[Zdjęcia] Codziennie Jedno Zdjęcie
bikemap odpowiedział klon → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
-
bikemap zmienił swoje zdjęcie profilowe
-
[Powitania] Do nowych forumowiczów cz.3
bikemap odpowiedział Puklus → na temat → Rowerowe forum na max - ogólna dyskusja
Witam wszystkich, Jacek ze Szczecina, fan Rock Machine