Tak czytam ten temat i zaczynam się zastanawiać, czy na pewno dobrze robię. Aktualnie posiadam rower przełajowy, ale mieszczący dosyć szerokie opony i w tej chwili ma założone opony 35c, natomiast realna szerokość po zmierzeniu to 36c. Rower kupiłem rok temu i jestem nim bardzo rozczarowany, bo po asfalcie poza dojazdami do lasów w ogóle nie jeżdzę, a w lasach nie jeździ mi się na tym rowerze dobrze. Chociaż obniżyłem ciśnienienie do 2 barów z przodu i z tyłu, chociaż czasami z przodu mam nawet ! 1,5 bara !, to na korzeniach, kamieniach i dziurach jeździ mi się po prostu bardzo niewygodnie, a niektóre ścieżki stały się dla mnie makabrycznie nieprzyjemne i zacząłem odnosić wrażenie, że powinienem ten rower sprzedać i znowu kupić rower górski.
Ale czytając ten temat zaczynam odnosić wrażenie, że albo te o 3,4mm grubsze opony robią jakąś kolosalną różnicę, albo to coś ze mną nie tak, bo wszyscy tu piszą, że gravel w lesie powinien być dużo szybszy i przyjemniejszy w jeździe od roweru górskiego! Ja odnoszę takie wrażenie, że mój przełaj może i jest czasami trochę szybszy, ale w terenie na przełaju tego ''funu" z jazdy wcale nie czuję, a na zjazdach na pewno jest wolniej.
Czy zmieniając ten rower na gravela jazda w terenie nagle stałaby się przyjemna i wygodna, czy jednak - skoro i tak omijam asfalty jak tylko mogę - lepiej byłoby kupić mtb?