Widzę, że wątek się rozwija to napiszę krótką recenzję, bo już prawie cały sezon śmigam na pełnej grupie GX Eagle.
1. Wygląd/jakość. Wszystko wygląda elegancko, ale z bliska i po pomacaniu jednak tanio i plastikowo w porównaniu do Shimano, w szczególności jak chodzi o przerzutkę. Manetki wyglądają o niebo lepiej i jakością biją na głowę XT8000 (szmelc). Plasikowy wygląd przerzutki przekłada się na plastikową jakość, na drugim wyścigu zmieliłem patyk w efekcie czego przerzutka rozeszła się na pinach. Na Shimano XT (785 i 8000) takie rzeczy nie robiły wrażenia. Sprężyna również słabsza niż w Shimano, pancerze XTR (te ze smarem) dają taki opór, że przy szybkim zrzucaniu przerzutka muli co w Shimano nie miało nigdy miejsca. Brak przedniej przerzutki i "czysty" kokpit na +.
2. Zakres przełożeń/ergonomia użytkowania. Tu uważam, że należy się ocena 5+ pod warunkiem doboru odpowiedniego blatu, w moim przypadku to 34. Na 32 brakuje najtwardszego przełożenia, a najbardziej miękkie jest bezużyteczne (wychodzi przełożenie 0,64). Przy blacie 34 mamy najszybsze 3,4 (podobnie jak 38x11 Shimano), a na drugim krańcu 0,68 (w Shimano 24x36 jest 0,66), stopniowanie bardzo dobrze dobrane (fanom Shimano proponuję rozpisać bieg po biegu). Porównując do Shimano 2x11 jest moim zdaniem lepiej i bez konieczności używania lewej manetki... w tym miejscu dochodzimy do sedna: brak lewej manetki pozwala na wyścigu baaaaardzo dużo korzystać z blokady amorka co niesamowicie wręcz poprawia efektywność jazdy, ja na dużym zmęczeniu nie ogarniałem tylu manetek, o XC gdzie biegi zmieniamy częściej niż na maratonach nawet nie wspominam. Manetka pod względem wygody bije na głowę Shimano (XT8000) brakuje jedynie multirelease (duża wada). Mycie napędu też przyjemniejsze
3. Działanie. Trochę już napisałem, teraz więcej szczegółów. W porównaniu do Shimano, Eagle jest bardzo wrażliwy na regulację, hak musi być idealnie prosty i naprawdę trudno to tak wyregulować żeby była absolutna cisza na wszystkich biegach. Manetka klika wręcz idealnie ALE czasem biegi wchodzą nierówno, w Shimano (XT, XTR) wystarczy pchnąć manetkę byle jak i bieg siedzi idealnie, w GX Eagle czasem trzeba poprawić. Niemniej przerzutka hula szybko, łańcuch siedzi solidnie i nie spada, a korba nigdy nie zaciąga. Wadą jest nisko wiszący wózek: łapiemy badyle, trawy i krzaczory znacznie częściej niż w Shimano.
4. Dla kogo to? Moim zdaniem w zasadzie nie ma tu braków i każdy może śmigać ale uważam, że do mniej ambitnego ścigania i rekreacji Shimano jest lepsze (2x10 z przerzutką XT8000, manetkami 10s XTR lub XT). Dlaczego tak uważam? Jakościowo SRAM w tej grupie jednak odstaje od Shimano i pomimo świetnej ceny całej grupy (można kupić poniżej 1400 PLN) koszty utrzymania będą większe (kaseta, awarie przerzutki). Jak się ścigasz a nie tłuczesz kilometry to SRAM jest prawie idealny.
Jak rozważasz napęd 1x i nie wygrałeś w LOTTO to GX Eagle jest jedyną opcją. 1x11 jest dla kogoś kto się nie ściga albo jest na poziomie Elity, przy 1x11 zawsze gdzieś brakuje...