Skocz do zawartości

Brombosz

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 839
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    4

Zawartość dodana przez Brombosz

  1. Macie rację. Anodowane aluminum. A przecież tyle razy tego dotykałem paluchami... I dalej tkwiłbym w błędzie, bo wrażenie organoleptyczne sprawiało takie, że mając ją nawet w ręce dalej szedłbym w zaparte. Nie wiem. Może to przez rękawiczki, które ubieram jak coś przy rowerze grzebie, ale dobrze dałem się nabrać.
  2. @zekker Nie rozumiem dlaczego pytasz akurat o to, skoro już kilka razy w tym wątku pisałem (teraz chyba po raz czwarty), że gdy pies nie odpuszcza, albo jest jasne, że mu nie uciekniemy, to należy zejść z roweru i przestrzegając kilku zasad "BHP", improwizować... Ale żeby było miło i fajnie to Ci odpowiem. A mianowicie, niedużo mi brakuje. Oczywiście pod warunkiem, że teren jest płaski, wiatr jest słaby i to po czym jadę nie jest zarośniętą polaną czy błotnistym bagnem. Obecnie, jadąc sztywniakiem XC z założoną szybką oponą 2.1-2.2" i będąc po dobrej rozgrzewce, na polniakach, duktach czy szutrach, jestem w stanie utrzymać 36-38km/h przez około 1,5 - 2km... Potem jestem do niczego. No i jak wiadomo też nie każdy dzień się do tego nadaje. Czasami z jakiegoś powodu zwyczajnie brakuje mocy. Na rowerze, który rok temu sprzedałem, z takim samym napędem ale kołami i ramą o rozmiar większymi, obstawiam, że te 40km/h na odcinku płaskiego kilometra+ było utrzymywane. No i dodam, że gdyby teraz w garażu stał gravel to śmiałbym się z tego pytania. Pod górę brak szans, pod wiatr tak samo. W deszcz bez różnicy o ile nawierzchnia nie pływa, a z górki pewnie dałoby radę ale raczej zwykłym szlakiem. Na singlach szczerze wątpię, a fullem nie ma opcji nawet na 30km/h po płaskim. Na ścieżkach w dół czasami nim polecę powyżej 50km/h, ale to są za krótkie i zbyt kręte odcinki żeby można było mówić o zostawieniu psa z tyłu... ... i jeszcze raz, teraz już po raz chyba piąty, napiszę, że ucieczki są spoko, ale tylko przed psami z krótkimi łapkami. O tym też już pisałem, ale akurat tu się zgadzamy w 100%. @KrisK Ja cię bardzo proszę... Jak chcesz żebym zrozumiał to co do mnie napisałeś, to najpierw musisz to napisać. Nie zrozum mnie źle, ale... ... skąd po przeczytaniu tego powyżej mam wiedzieć, że było tak? ...albo tak? Ja nie jasnowidz żeby takich rzeczy się domyślać. Dyskutujemy to dyskutujmy, ale żeby jakiś większy sens był zachowany po obu stronach. Takie akcje to może jak Ci pies leci na spotkanie z przeciwka mogą sie udać. a to i tak pod warunkiem, że masz miejsce i możliwość się tak bawić. Nie no... ja wiem, że są tacy co z drabiny schodzą szybciej niż z własnego roweru, ale ja do nich nie należę. Jeżeli jadę tempem, na które i pies może się zdobyć, to co za problem jeszcze podczas jazdy przeskoczyć ramę, w trakcie tego wciskać heble i lądując podbiec kilka kroków z rowerem zanim całkiem się zatrzymamy? Ja wiem, że to brzmi jak jakieś science-fiction, ale jak się dobrze sobie zakoduje w głowie, że w razie przypału "rower = tarcza", to nad niczym nie trzeba się zastanawiać ani niczego analizować. Szczególnie po którymś tam "razie". Wtedy z doświadczenia, automatycznie po prostu się robi to co powinno się w takich sytuacjach robić... przy czym pozwalanie psu zbliżyć się na mniej jak te 4 - 5m, tylko poprzez własną bierność, niezdecydowanie, i to jeszcze podczas jazdy, jest oczywistym błędem. Jak burek jest już przy nodze to robi się trudniej, bo ten ma wtedy dużo łatwiej żeby capnąć za kostkę, udo czy nawet nerkę... Oczywiście napisałem to z pominięciem epizodów, w których pies pojawia się znikąd i w sekundę jest obok rowerzysty. Wtedy sytuacja jest już patowa, bo rowerzysta jest odsłonięty, w zasięgu zębów i najczęściej tak zestresowany, że nie wie co zrobić... Można się jedynie zebrać na jakiś poślizg za winklem, zawycie tarczą hamulca jak jest tłusta, czy inne improwizacje mające na celu dezorientację psa (w tym gaz), ale finalny efekt i tak będzie obarczony sporym ryzykiem. Słyszałem też o metodach udawania przesadnego spokoju, powolnego zwalniania, wytracania dynamiki ruchów, pozwalaniu na to aby pies nas doszedł, aby można było utkwić w nadziei, że zabawa mu się znudzi wraz ze spadkiem prędkości, ale mi się to nigdy nie sprawdziło. Prawie zawsze, jak już było wiadomo, że jest koniec "zabawy", to pies i tak jeszcze próbował capnąć za kostkę, aby podkreślić, że on jest "królem" bo wygrał ten "konkurs". Owczarek Ninja. Wykorzystuje płot żeby uśpić czujność, a następnie, mając przewagę psychologiczną, rozbija w pył Twoją pewność siebie, finalnie mając cię jak na tacy... Szach-mat. A mówi się, że psy ujadające przez płot to są te głupsze. A patrzyłeś na skład tego swojego gazu? Bo jeżeli to nie jest gaz przystosowany do obrony przed zwierzętami, to nieświadomie możesz takiego kundelka trwale uszkodzić. :/ Przykładowy fragment z ulotki pierwszego lepszego produktu znalezionego w googlach: Gaz pieprzowy pozwala skutecznie obronić się przed napastnikiem, także będącym pod wpływem alkoholu czy środków psychoaktywnych oraz przed agresywnymi zwierzętami (jest to gaz zalecany do obrony np. przed bezpańskimi i agresywnymi psami - skutecznie je odstraszy, a w przeciwieństwie do mocniejszych gazów nie spowoduje trwałych uszkodzeń układu węchowego zwierzęcia). Zasobnik gazu pieprzowego, w którym stężenie substancji drażniącej dobrano tak, aby przy zachowaniu skuteczności zminimalizować ryzyko spowodowania trwałych obrażeń u ludzi lub zwierząt. Pojemnik zawiera 1,5% środka drażniącego OC (Oleoresin Capsicum) w tym 13,3% MC (Major Capsaicinoids), co finalnie przekłada się na 0,2% MC w wyrzucanej mieszance. Dzięki takim proporcjom możliwa jest w pełni humanitarna obrona przed psami.
  3. Bo to pewnie jest singiel dla wędkarzy. Wzdłuż naszej Odry też taki był, ale Bobrom się nie spodobał i przerobiły z XC na enduro. Opolskie? Strzelin? Czy po prostu podobne miejsce, podobny budynek, podobne tory i podobny las? Chociaż trochę mało na tych bazgrołach zielonego koloru... Jak na Dolny Śląsk to nawet podejrzane, o ile lokacja się zgadza. Zabrzmiało jakbyś tam coś jeszcze posadził poza samym jeżdżeniem... ale spoko, tego też im nie powiemy. Z nami jesteś bezpieczny. PS. Odezwę się przed zimą. Powiesz mi jak duży słoik mam ze sobą zabrać.
  4. Albo jest późno i mam problem żeby żarty wyłapywać, albo już takie są te wasze żarty. Ja wiem, że nerwy i panika... Ale skoro córka ma już takie rozkminy w czasie rzeczywistym, podczas ucieczki przed psem, to może już pora ją nauczyć, że w takiej sytuacji się zatrzymuje, odgradza rowerem, ustawia bokiem do psa, robi poważną minę i szuka pomocy, albo powoli się wycofuje, będąc gotowym do obrony swojej szyi, twarzy i organów. Bo wiesz... ona psa nie chciała uszkodzić, tak samo jak kierowca pojazdu, jej. A czasu potem nie cofniesz.
  5. Ja z pogranicza Opolskie-Dolnośląskie to pozwól, że lekko zarysuję Ci temat : "A teraz ugryziesz Pana w nogę, załagodzisz sytuację, a resztą zajmę się ja. Jak się uda to będziesz miał nową chatę, a ja nowy rachunek bankowy. Pasuje taki podział?" Okresowo. Zależy od wioski, klubu i DJa... ale to gatunek raczej miejski. W lesie ciężko spotkać. W Warszawie za to pewnie zatrzęsienie w weekendy. A tak serio to pogoogluj sobie o tym ile jest rocznie w Polsce pogryzień, gdzie najczęściej się zdarzają, jakie są skutki i ile psów brało w tym udział. W Warszawie może zaraz jest afera, ale gdzie indziej to tylko zamiatanie pod dywan wójta, bo hycla kto zatrudni i za co... A tu przykłady "zdychania z głodu": https://swieradowzdroj.naszemiasto.pl/tragedia-w-lasach-swieradowskich-psy-rozszarpuja-zwierzyne/ar/c8-1805677 https://wejherowo.naszemiasto.pl/niebezpieczna-wataha-psow-w-okolicach-przetoczyna/ar/c8-4051650 Albo "opiekuńczego" Amstaffa, łagodnego z natury: https://swieradowzdroj.naszemiasto.pl/w-legnicy-pies-pogryzl-dwoje-dzieci-amstaff-byl-pod-opieka/ar/c1-7721461
  6. @wkg Nie rozbrajaj mnie. Bezpańskie psy łączą się w sfory. Mniejsze, większe, różne... i widzę, że nie wiesz w jakim tempie może się zmienić charakter takiego ułożonego psa. Nie wiem jak wyglądają dzikie tereny wokół Warszawy, ale w moich rejonach przez ostatnie lata, takich zdziczałych sfor już kilka widziałem i nie życzę nikomu, żeby dał się takiej podejść i zdominować, bo to już jest poważne zagrożenie dla zdrowia a nawet życia... A hycla w życiu to widziałem przy pracy dwa razy. I to w mieście. No bo po co kombinowałeś? Trzeba było zejść z roweru, pogłaskać, poszukać właściciela... A nie jechać z pełnymi gaciami, obracając się za siebie, zastanawiając się czy ugryzie czy nie. Jak berek nie ucieka to przecież nie ma zabawy.
  7. Od tego trzeba zacząć... ...że gaz (nawet ten na psy) to środek do obrony koniecznej, którego używa się w razie faktycznego zagrożenia, a nie np. po to żeby uciszyć Burka, który pomimo usilnych starań nie może nas dogonić... No bo na logikę: skoro podczas ucieczki, gdzie zamiast deptać korbę do odcięcia, mam czas na to aby sięgnąć po gaz, zlokalizować psa, użyć tego gazu i przy okazji nie wyrżnąć orła, to chyba nie jest aż tak źle... Zatrzymanie się, zasłonięcie rowerem, albo nawet porządny zamach nogą czy ręką, odstraszy 90% kundli. Po co od razu gaz? Ja go trzymałem w razie jakiejś grubszej sprawy, gdzie np. nie pozostałoby mi już nic innego jak rozpylić dookoła siebie chmurę (nawet jakbym sam to odczuł) i przybrać pozycję żółwia, bo np. pies wygrywa i jest agresywny. Nie rozumiem totalnie osób, którym wystarczy 3 szczeknięcia i 100m pogoni żeby ładować w tego psa prawie całą zawartość puszki. :/ Nie ma to jedynie reguły. Niech taki słodziak Amstaff się zgubi i pomieszka rok czy dwa w lesie... Potem spotykasz go na polniaku za lasem i co? Wiesz co mu w głowie siedzi? A przecież ułożony pies był, opiekuńczy słodziak.
  8. Czyli chcesz nam powiedzieć, że wiesz jak się na tym zachowa, pająk z tworzywa sztucznego? Zastanawia mnie to, czy robiłyby się wgniotki w tworzywie gdyby się okazało, że insterty nie są idealnie symetrycznie rozłożone. No... i czy to się przyda komuś, kto nie ma kasety bez pająka? Bo tylko w takim przypadku widzę sens całej operacji. Jeśli nie tak, to zmiana będzie typowo kosmetyczna. Tak czy inaczej, czekamy na opis i fotki.
  9. Nie no nie opowiadaj nam tu bajek. Stoi przy drodze widzi mnie i nagle start i leci.... I sprawdzałem jak je mijam wolno to robią dokładnie to samo tylko startuja jak je minę. A najczęściej to jak sie jedzie w kilka osób to gonią ostatniego. I to mnie utwierdza w przekonaniu, że nie chcą się bawić ani nie chcą sie wybiegać a poprostu polują. Jedzie stado zwierzyny łownej to wybierają najsłabsze i lecą za nim. @KrisK Zgubiłeś kontekst. Moja wypowiedź dotyczyła psów prowadzonych na smyczy lub przebywających w pobliżu właściciela (cytat, który przytoczyłem jasno na to wskazywał). Chyba sam przyznasz, że lepiej takiego psa uprzedzić wcześniej, niż śmignąć obok niego, prowokując do zerwania się ze smyczy i zdać się na bardziej lub mniej udaną reakcję właściciela. Poza tym słowo "głównie" ma inne znaczenie od słowa "zawsze" i ja wcale nie twierdzę, że wszystkie psy zachowują się tak samo... Wiadomo. Są na wichurach burki biegające luzem, które czasami za rowerem polecą nawet po to żeby ugryźć, ale to przecież są sytuacje patologiczne, które nas, rowerzystów spotykają od czasu do czasu... Nie można przecież twierdzić, że każdy pies na świecie chce mnie ugryźć, jak na 100 spotkanych po drodze, gonił mnie może jeden czy dwa... To dopiero byłaby bajka z elementami fantastyki. Nie kupuj gazu. Nie mówię Ci tego bo jestem jakimś przeciwnikiem, tylko dlatego, że gaz zwyczajnie się nie przydaje. Było kilka różnych sytuacji, po których zdecydowałem się na taki zakup i potem cztery lata woziłem to na mostku zamiast licznika, nie używając ani razu... Może i miałem to szczęście, że nie musiałem, ale jakby przyszło co do czego to i tak pomoc jest niewielka. Podczas ucieczki rowerem jest problem żeby trafić. Jak mocniej wieje to w ogóle może się to nie udać. Jak się zatrzymasz i pies nie odpuści, to użycie gazu odbierze pewnie jako atak, na który odpowiedź może być fatalna. Do tego gaz na psy jest dużo słabszy od takiego zwykłego, obronnego i raz, że zadziała dopiero po chwili, to dwa, nie licz na za dużo w przypadku spotkania z Amstaffem, Bullterrierem, Rottweilerem, Pittbullem czy innym Staffem... szczególnie kiedy są nastawione wrogo. Chciałoby się dodać, że chociaż na właściciela będzie dobry, ale niestety i tu się nie sprawdzi. Tak słaby roztwór Kapsaicyny zamiast obezwładnić delikwenta (oczywiście w sytuacji gdzie jest winny i się należy), zaostrzy jedynie konflikt i narazi nas na same nieprzyjemności... W skrócie: Nie polecam. Jedynym małym plusem jest efekt placebo posiadania, który daje na początku troszkę więcej pewności siebie, i co za tym idzie, większe szanse na zaniechanie ataku przez psa... Bo one też zazwyczaj głupie nie są. Strachliwi rowerzyści mają gorzej. PS. A gdybyś faktycznie chciał kupić, to mogę ci mój z pokrowcem oddać za jakieś ciemne piwo. Nówka, nie użyty ani razu. Przestałem go wozić bo to było bez sensu.
  10. Mam XT-M8000 na dwóch pająkach. Dociągnąłem nakrętkę kasety na ~70-80Nm albo i więcej... i co z tego? Ostatnie pięć zębatek, w pół roku weekendowej jazdy po górach, sprawiło, że bębenek wyglądał tak: (na fotce jest już po kilku wyrównujących szlifach) Też tak myślałem. Początkowo plan był taki żeby zbierać pilniczkiem zadziory i jakoś to będzie... Niestety nie będzie. Z bębenka zaczęło jeszcze szybciej ubywać. Potem stwierdziłem, ze tak zostawię aby spowolnić pojawiające się wżery, a zębatki przy ściąganiu podważałem śrubokrętem... i to też był błąd. Dopiero niedawno odkryłem, że przesunięcie tych 5 koronek o te 2-3mm sprawia, że przedni blat zużywa się dramatycznie szybko. Na kasecie brak śladów zużycia, a przód jak po 10 000 km. I gdybym nie myślał wcześniej tak jak ty teraz, to cała operacja skończyłaby się na 3 drucikach... a tak to doszła mi jeszcze zębatka przód i pewnie nowy łańcuch. Wszystko kwestia tego jak się jeździ. Jak ktoś przy pedałowaniu polega głównie na sile grawitacji naszej planety, to wiadomo, że nie zaora tego tak szybko jak ten, który na rower idzie poszaleć. PS. Dodam, że u siebie pręciki osadziłem na klej dwuskładnikowy. Jak trzeba będzie to da się oderwać, a tak mam pewność, że podczas jazdy nie będzie mi się tam gromadził żaden syf, który mógłby powodować korozję insertów (bo nie sprawdziłem z jakiej są stali ;). Dorzucam fotki. Wygląda brzydko bo narzędzia i metody były nieprofesjonalne, ale pod kasetą nie widać.
  11. Daruj sobie. Mój Dremel jakiś czas temu się spalił, więc zamiast niego rzeźbiłem to wkrętarką, kombinując z zakładaniem frezów, tarczek, kamyczków itp... Nie było ani łatwo ani przyjemnie. Pilnikiem będziesz to robił tydzień i porysujesz ten bębenek tam gdzie nie trzeba. Upgrade jak najbardziej potrzebny, ale jakbym miał to robić ręcznie to już bym wolał za to komuś zapłacić.
  12. W takich przypadkach to ostrzeżenie jest bardziej dla psa. Ja jak widzę czworonoga przy właścicielu to zawsze zadzwonię dzwonkiem, pisnę tarczą, zakręcę ratchetem, czy zrobię cokolwiek innego co poinformuje psa o mojej obecności. Za rowerzystą rzucają się głównie jak są zaskoczone. Podejrzewam, że już sporo nieprzyjemnych sytuacji mnie ominęło, tylko dlatego, że patrzyłem na reakcję zwierzęcia zamiast czekać na to co zrobi właściciel jak pojadę bliżej.
  13. Zrób sobie listę tego co potrzebujesz w różnych wariantach i poluj na olx przez jakiś czas. Normalnie napisałbym, że szkoda zachodu, ale sam taką zimówkę ostatnio tanio uzbroiłem w połowę brakujących części i cena za dobre jakościowo używki wyszła śmieszna... Jeżeli jednak nie musi być tanio, albo wiesz, że nie ogarniesz, to najrozsądniej będzie myśleć o nowym rowerze w odpowiednim rozmiarze.
  14. Ja bym zaryzykował stwierdzenie, że kluczowe w takich przypadkach jest nachylenie terenu. To przecież nie od Sarny zależy z jaką siłą na nią wpadasz. Z mojego doświadczenia wynika, że takie bliskie spotkanie z naturą, jadąc rowerem ok. 40km/h, powoduje tymczasową chęć do zmiany swojego hobby na myślistwo... Mi przeszło dopiero po około dwóch tygodniach, kiedy to siniaki już były zaleczone, a nowa klamka hamulca zamontowana w rowerze. PS. Autem przez 10 lat jazdy było trochę lepiej. Jadąc lasami jakoś zawsze udawało mi się je ominąć... ale też do czasu, aż się jedna sztuka nie przyplątała na środek powiatowego miasta i nie raczyła rzucić się przed 6 rano na maskę mojego samochodu.
  15. Skoro już takie tematy, to mam do kolegów sprawę. Może mi ktoś wysłać na PW ile wart jest Bomber Z2 z 1996r? Mam opcję wyrwać takiego jak ze zdjęcia poniżej. Sprawny. Żadnej ryski na lakierze, już nie mówiąc o goleniach. Jak w środku nie wiem... Wziąłbym bo mi pasuje do zimówki pod kolor, ale ani ja, ani sprzedawca nie ogarniamy ceny i temat na razie ucichł. EDIT: Wybaczcie offtop ale tak się złożyło.
  16. Dzień jak co dzień... Duża część pieszych nie potrafi niestety skojarzyć dźwięku dzwonka jako dobrowolnego gestu rowerzysty, który ma na celu dać czas na manewr obu stronom. Nie mówię tu o wszystkich, ale głownie o tych, którzy z rowerów i samochodów nie korzystają. Ci zazwyczaj mają największy problem żeby się postawić na miejscu rowerzysty i zastanowić się co, kto i kiedy powinien zrobić. Z czasem nauczyłem się olewać takich szeryfów chodników. Jak sytuacja się zdarza tam gdzie rowerzysty być nie powinno, np. na chodniku bez DDRu, to siedzę cicho nawet jak komuś się zbierze na kazania pomimo braku jakichkolwiek przyczyn... Jednak jak ktoś wytyka mi używanie dzwonka, tam gdzie mam prawo jechać pomimo ruchu pieszych, to jak już zdobędę się na dyskusję, zazwyczaj słyszy, że miał 3 opcje do wyboru: 1. Zareagować na ten "denerwujący dzwonek". 2. Udawać, że mnie nie widzi i zdać się na moje umiejętności wymijania, nie znając moich zamiarów. 3. Zrobić coś co mnie zaskoczy i zaliczyć strzał kierą przez plecy lub wjazd oponą w d... Ewentualnie jedno i drugie. Wulgarnych krzykaczy olewam. Czasami tylko jak padnie pytanie w stylu "No i na ch.... na mnie dzwonisz?" to rzucam krótkie "Żebyś użył mózgu." i odjeżdżam. Wyjątkiem są jedynie uparte typy rowerzystów, którzy często jadąc z naprzeciwka (sami lub w grupie), zajmując cały DDR, chodnik, ulicę itp, i bezczelnie prowokują do zabawy w to kto ustąpi pierwszy. Zazwyczaj są to łepki w wieku szkolnym, ale trafiają się też "dorośli inaczej". Dla takich nie mam litości. Zaliczyłem już tyle drzew, że się zwyczajnie nie boję...
  17. A trochę później na OLX: "Stan dobry, sprawny, serwisowany, trzyma ciśnienie... Delikatne ryski na prawej i lewej goleni. Nie mają jednak wpływu na pracę uszczelek."
  18. Wy też po kliknięciu w pierwszy link, zapomnieliście o drugim? EDIT: Ehhh... zalogowałem się poprzez Google i cały czar prysł. :/
  19. Tak musisz kropkować żeby pasowało pod 2-3 wyrazy. W polityce się sprawdza to tu będzie.
  20. Nooooo... Niech będzie, że byłeś blisko.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...