I tu dochodzimy do sedna, czyli jedzenie vs wysiłek vs spadek masy ciała. Po sobie obserwuje ze jak się duzo ruszam, czyli np jak jadę rowerem to mocniej a jak pływam to dłuższy dystans, to takie pączki o których piszesz nie powodują nadmiernego przyrostu masy tłuszczowej. Po powrocie do intensywnego rowerowania trzy lata temu miałem 86 kg przy 182 cm wzrostu. Duży wysiłek przy zwykłym mieszanym jedzeniu wszystkiego spowodował spora redukcje wagi do poziomu około 80kg, którą utrzymuje już trzeci sezon. A nie żywię się klasycznie czyli śniadanie-obiad-kolacja. Zwykle nie jem klasycznego obiadu tylko jakieś słodkie przekąski, pije duzo herbaty i ostatnio sporo kawy, jem duzo jajek, głównie smażonych, trochę owoców i warzyw ale zdecydowanie nie na potęgę, od czasu do czasu jakiś fast food, kanapki z białego pieczywa, czasem wciągnę opakowanie orzeszków ziemnych. Ostatnia waga z zeszłego tygodnia 79,3. Moim zdaniem większość tego syfu który zjadam, szczególnie cukru, spalam codziennym wysiłkiem. I myślę ze dla osób które nie maja zbytnich tendencji do tycia takie żywienie nie będzie jakoś specjalnie tragiczne, o ile człowiek się będzie ruszał wychodząc od czasu do czasu ze swojej strefy komfortu. No i jak jadę rano do roboty to na czczo, wtedy ponoć organizm spala dość sporą ilość zbędnych kalorii