Cześć,
wiem, że do dirtu to raczej orzech, ale syn zaliczył na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy już dwa bliskie spotkania twarzą z podłożem - raz wyleciał z bandy na pumptracku i pozdzierał wszystko po wewnętrznej, łącznie z policzkiem, raz nie doleciał step upa i wbił się z dużą prędkością przednim kołem w górkę zeskoku, po czym szybko przeleciał nad kierownicą i przydzwonił w zeskok.
Poza gadkami umoralniającymi o dostosowaniu prędkości/przeszkód do umiejętności chciałbym go jakoś zabezpieczyć. I tu powstaje pytanie: czy do takich zastosowań lepiej nabyć lekki i w miarę przewiewny kask do enduro, czy coś cięższego w kierunku DH (przy czym nie mówię tu o jakimś półtorakilowym klocu).
Jako przykład Bell Super Air vs Super DH (wymieniam akurat te, gdyż mają odpinaną szczękę, co byłoby fajne na dojazdach do miejscówek).
Za pierwszym przemawia konieczność częstego pedałowania w tych zastosowaniach, to w końcu nie jest ciągły zjazd. Za drugim - na pewno większe zdolności absorpcji energii kinetycznej.
Najchętniej poznałbym opinie praktyków.
Oczywiście i tak ostatecznie syn będzie wybierał, ale nie mamy, poza jakimiś wypożyczeniami, obycia z takimi kaskami.