Skocz do zawartości

jendrzych

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    165
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez jendrzych

  1. I tak właśnie jest - gotowanie na otwartym ogniu wymusza odpowiednie zachowania i nawyki. Trzeba zaplanować ognisko i przewidywać warunki - w ciągu dnia zebrać materiał na rozpałkę, gdy się nadarzy (kora brzozowa, garstka uschniętych igieł zebranych z drzewa, z wnętrza korony - gdzie nawet w deszczu wszystko jest akceptowalnie suche, itp. itd.). Z właściwym nastawieniem rozpalenie ognia w deszczu/mgle/mrozie/wilgoci itp. itd. usw., wcale nie jest niemożliwe. I są sytuacje, gdy zalety wypunktowane przez kolegę Anarchy, przeważają nad wadami. @Anarchy A założenie "cała kuchnia w kubku" może i jest standardem, ale nie zawsze możliwym do zrealizowania - patrz: zapotrzebowanie na dużą ilość gazu na Waszym wyjeździe w góry Sierra Nevada.
  2. Ognisko ma niezaprzeczalnie swoje zalety - najstarszy telewizor świata; +1000 pkt do morale; kolosalny nadmiar mocy, pozwalający na gotowanie, pieczenie, ogrzanie operatora ognia i wysuszenie gratów. Ma też bezdyskusyjne wady - wymaga czasu; trzeba umieć rozpalić, a nie w każdych warunkach jest to łatwe, bez uprzedniego przygotowania i praktyki; garnki są koszmarnie brudne; zapach wędzonki na całym ekwipunku po jakimś czasie przestaje być uroczy... Wynalazki w postaci stalowych "piecyków" mocno upraszczają zadanie i - będąc zaskakująco szybkie oraz skuteczne (polecam spróbować!) - mogą stanowić realną alternatywę, o ile ktoś potrafi zaakceptować usyfione naczynia i odór sezonowanego dymu.
  3. Z mojego punktu widzenia, zawartość bagażu na pięć dni i na dwa tygodnie, nie różni się jakoś szczególnie. Zwłaszcza w sytuacji, gdy zapasy paszy uzupełnia się codziennie, lub co kilka dni. Anarchy podsunął wyżej myśl, że - celem przyoszczędzenia na bagażu - można zrezygnować z niezależnej kuchni i gotować tylko na ognisku. Nie wydaje się to sensowne, chyba że chodziło wyłącznie o redukcję ciężaru. Gotowanie wymaga naczynia, które i tak zajmie przestrzeń; warto więc tak skonfigurować kuchnię, by możliwie wszystko mieściło się wewnątrz menażki (wszystko, tj.: butla, palnik, źródło ognia, sztuciec, kubek...). Trudno to uzyskać w przypadku wyjazdów dłuższych niż kilka dni lub bardzo intensywnego pichcenia. Wtedy faktycznie ognisko, chociaż palenie ognia może okazać się kosztowne
  4. @MikeSkywalker Adaptery miały być z nierdzewki grubości 3 mm, ale ślusarz na stanie miał tylko 5 mm, a czas gonił.
  5. @karolg Rozwiązanie autorskie, pod ramę z fałbrejkami. Zapewne nie sprawdzi się w przypadku hamulców tarczowych, chyba, że masz ramę z mocowaniem zacisku od wewnątrz trójkąta (w co wątpię), niemniej dzielę się: "goły" adapter adapter z koszykiem @MikeSkywalker Jest jeszcze jedna niebagatelna zaleta sakw nad standardowymi tobołkami - pełna wodoszczelność. To się wprawdzie ostatnio zmieniło i są na rynku szczelne torebki bezbagażnikowe, ale ich cena...
  6. @MikeSkywalker Jeżeli nie będziesz jeździł po technicznie wymagających szlakach, to (moim zdaniem) gra nie warta świeczki. *** Nijak mi się porównywać do Kolegów, skalą czasową wycieczek, ich ilością itp. itd. usw., ale jeżdżąc od czasu do czasu, próbuję rozmaitych rozwiązań i - jako, że lżejszy rower za dnia daje większą frajdę z jazdy samej w sobie - stale staram się zmniejszać ilość bagażu, choć ostatnio przestawiłem się na hamak, więc transportowany gabaryt siłą rzeczy nieco urósł w objętości. Próbowałem troczenia, tobołkarstwa, sakiewek i w rezultacie żadnen z wyjazdów nie wyglądał tak samo. Krótko mówiąc, przy większej ilości bagażu wygodniejsza w obsłudze (nie w jeździe!) okazało się wędrowanie z dwoma małymi sakwami z przodu i torbą w trójkącie, zwłaszcza po prostym terenie, jaki preferuje kolega Waldek a.k.a. Turysta123, a ja podzielam te preferencje. Ładowanie pierdyliona dupereli do kilku kompresowanych worków i mocowanie tego na rowerze nie było ani sprawne, ani wygodne. Z drugiej strony do szału doprowadzić może niska sztywność bagażu w sakwach. Tak więc trzeba być elastycznym i świadomym bilansu sysków i strat - wszystkie rozwiązania mają swoje plusy dodatnie i ujemne, ale to już chyba zostało przewałkowane. Z uwagi na mniejszą sztywność bagażu, w tym roku zamiast sakw znów użyję chyba podsiodłówki i worka z przodu, ale tym razem na przednim bagażniku Racktime TopIT; ewentualnie w ruch pójdzie uprząż na worek rozpięta między kierownicą i bagażnikem, a ruszt Racktime'a zostanie na doraźne troczenie butelkowanych lub puszkowanych substancji niezbędnych na biwaku. ZDJĘCIA: DIY uprząż rozpinana między kierownicą a widelcem, działająca na zasadzie zbliżonej do rozwiązania Wildcat Lion podsiodłówka + trójkąt + DIY uprząż w stylu Blackburn Outpost sakwy 2x 15L z przodu + trójkąt w ramie
  7. Git! Coś znajomo mi wyglądały paski przy pomarańczowych worach...
  8. @anarchy A można zapytać, co za wynalazki ów kolega (właściciel kierownicy Alpkita) ma przytroczone z tyłu? I jak?
  9. @yarr Gwoli ścisłości - tak kompletnej oferty z całą pewnością nie ma nikt w Lechistanie (póki co). Na terenie Unii (póki co) funkcjonuje jednak firma Alpkit, której oferta jest kompletniejsza niż zaprezentowana przez naszych sąsiadów. (Edycja - literówki)
  10. @kropak Polecam raz jeszcze przeczytać post autora wątku...
  11. Marketing?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...